Niebezpieczne związki

9 lat temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
39min

O związkach między katoliczką a nie-katolikiem, ateistą a chrześcijanką i tak dalej. Czy warto próbować? Czy ma to szanse? Co o tym mówi Biblia?

Dyskusja

Tostu
9 lat temu

Najłatwiej jest przyprowadzić dziewczynę do kościoła i ją nawrócić, a potem zacząć z nią chodzić...

Eliszeba
9 lat temu

Martin, ważny odcinek, zwłaszcza dla młodych.
Zgadzam się w 100%
Żyję z mężem ateistą, który jednak oficjalnie jest Katolikiem i "dla dobra dziecka" wymusił niejako na mnie jego ochrzczenie, choć mija się to z moimi poglądami. Dla "świętego spokoju", w przekonaniu, że dziecku to nie zaszkodzi, zgodziłam się na chrzest, ale nie brałam w nim czynnego udziału. Taki niby "wilk syty i owca cała" :(
Ile jeszcze przede mną trudności, to wolę sobie nie wyobrażać ...
Teraz nie mam wielkiego pola manewru. Pracuję więc nad sobą, aby przykładem mojej świętości zachęcić męża do pójścia tym tropem. Liczę, że z czasem Duch Święty mi pomoże i w odpowiednich sytuacjach pojawi się mądrość w słowie i działaniu, która "popchnie " sprawę we właściwym kierunku, tj. że dzięki moim staraniom mąż się nawróci.

Mikesz2
9 lat temu

A Salomon to miał 700 żon i 300 nałożnic no i powiedział: "Lepiej mieszkać na pustyni niż z kobietą swarliwą i zrzedną" - jeśli będziesz miał ateistkę, za żonę to ta będzie zrzędzić głównie o praktyki religijne (bo niedziela wolny dzień od pracy to byś coś koło domu zrobił albo na działce itd) - Salomon pobudował żonom, kapliczni na wyżynkach wokół całej Jerozolimy i posadził "święte gaje" dla świętego spokoju - ale nie ma kapliczek dla ateistów - pozostaje "PUSTYNIA" - duchowa, psychiczna lub realna... Martin dobry odcinek NIE DA SIĘ ! ! !

Lukszmar
9 lat temu

Drogi Martinie. To był bardzo ciekawy odcinek. Ja chrześcijanin ewangeliczny (a przynajmniej próbujący takim być) i moja narzeczona katoliczka to taki przykład związku z pewnymi "ale". Oczywiście mnie nie przekonałeś - miłość jest często nielogiczna :P. Przy czym, zdaję sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej masz rację. Mam wciąż jednak szczerą nadzieję, że jakoś nam się będzie dobrze razem żyło w związku. Bez wzajemnej zmiany zdania. Czy będziemy takim wyjątkiem od reguły... Czas pokaże. Chcę zaryzykować, nawet w obliczu możliwości grzechu, jakim jest rozwód. Wiem głupi jestem i naiwny, ale trudno :P.

Jhazper
9 lat temu

Ehh, temat mnie też bardzo osobiście dotyczy. Bo poznałem mega fajną dziewczynę-katoliczkę kiedy byłem jeszcze ateistą. Ona podobno "wymodliła" to, że się nawróciłem,
tak twierdzi, że przez rok się modliła o to i...się udało tylko że ja nie zostałem katolikiem
a chrześcijaninem biblijnym :P I jest nadal problem. Ciężkie bardzo to są sprawy...

ŁukaszSZ
9 lat temu

Porównanie wydaj mi się lekko nie na miejscu.
Jest część wspólna dla katolików (tych normalnych nie ludowych), metodystów , anglikanów i wszelakiej maści zielonoświątkowców , tą częścią jest Jezus.
Podoba mi się podejście C.S. Lewisa do tego zagadnienia.
Prawdziwym problemem było by małżeństwo hinduski z chrześcijaninem itp.

Adam1
9 lat temu

Ja to stawiam sprawę prosto, jak mi katolicy mówią. Dlaczego nie chodzę do kościoła itp. to odpowiadam PO CO?! Po co się męczyć w kościele poco płacić za odpuszczanie grzechów itp. Jezus dał nam to za darmo! Wiec po co się męczyć?

Mikesz2
9 lat temu

Do Kacper3 - To fajnie masz... nie narzekaj - teraz twoja kolej na wymodlenie jej nawrócenia i maci całe życie z górki. Choćby to miało ci zając teraz rok lub dwa to warto - bo chyba szam wiesz po sobie... No i teraz to ty masz bracie wytłumaczenie - sama się o to modliłaś i skoro Bóg wysłuchał to wiesz powiedziało się A wiec trzeba powiedzieć B. Swoją drogą przypomniało mi się przysłowie: "Uważaj o co się modlisz bo może się spełnić"...i tu jest dowód na poparcie tej tezy że Bóg ma specyficzne poczucie humoru.

f0rni
9 lat temu

Zjadeuszu,
Problem stwarza fakt ze katolicy (nie wazne czy jak to okresliles "normalni czy "ludowi") oprocz Jezusa - ktory jest jedyna droga, uznaja cala mase bezsensowynych dogmatow odwolujacych sie tylko i wylacznie do tradycji kosciola, a nie do Biblii.
Tak wiec to jest prawdziwy problem.

Katol1
9 lat temu

Po co chodzić do kościoła? To może być fajne miejsce na modlitwę, żeby się skupić itd. No i jest Msza, podczas której robimy to, co Jezus mówił żeby czynić na Jego pamiątkę. A co do ,,innych niepotrzebnych rzeczy" to np. Maryja, może pomóc w relacji z Bogiem.

I to prawda, że nie odwołujemy się wyłączenie do Biblii. A czemu mielibyśmy tylko do niej? Bóg nie założył Sobie ograniczenia, by mówić tylko i wyłącznie przez Biblię.

Ella
9 lat temu

Martin, duża pochwała dla Ciebie. Podejście do tematu bardzo dojrzałe. Masz rację, a kto twierdzi inaczej, nie wie o czym mówi. Powiem Wam tylko jeszcze tyle, że prawdziwa wiara porywa innych i taka katoliczka jak zobaczy jak wygląda życie z Bogiem, to może zapragnąć zmienić swoją tradycję na coś żywego, gdzie Bóg jest i działa. No chyba, że jej na Bogu nie zależy, ale na tym, aby spełnić oczekiwania innych. To będzie klapa. Ponieważ żyję w landzie ewangelickim, to mam wokół przykłady kompromisów. Ewangelicy z Katolikami potrafią się dogadać, bo dużo ich łączy i mogą szukać w swoich religiach właśnie tych wspólnych rzeczy, ale gorzej z innymi bogami i ateistami. Ponieważ wiara jest najważniejszą sprawą w życiu, to najbliższa osoba nie podzielająca naszych przekonań okazuje nam brak szacunku w najistotniejszej dla nas sprawie. Inaczej nie potrafię tego nazwać. Brak szacunku bardzo źle rokuje dla związku.

Tostu
9 lat temu

Katol, wszystko jest fajnie, ja też wiem, że Bóg nie gadał tylko i wyłącznie przez Biblię (bo chociażby Paweł nie nawrócił się przez czytanie pism, tylko przez bardziej "bezpośredni" kontakt z Jezusem), mówił przez proroków, itp., to prawda.

Ale jeśli teraz robi się rzeczy, których Bóg zakazał (chociażby kontaktowanie ze zmarłymi, czczenie obrazów, wymieniać mi się nie chce), a więc stoją w sprzeczności z tym, co już Bóg zdążył powiedzieć, to nie chcę wierzyć, że to naprawdę działanie zgodne z planem Boga...

megg
9 lat temu

no śmiać się czy płakać.....nagle katolicy to jedyny problem... :P

ale którzy katolicy...bo dane są chyba coś takie...
90% ludzi w Polsce deklaruje się jako katolicy ...z tego 30% czasami odwiedza kościoły...i może 10-5% naprawdę w to wszystko wierzy....

to o jakiej sprzeczności mówicie....no ale śmiało...."wroga" trzeba mieć :PPPP

No nie wiem...bo raczej wokoło widzę brak wiary....bo to, że ktoś chce mieć wypaśny chrzest, ślub..no i pogrzeb....ze stypą.....to chyba raczej tradycja niż wiara...

no ale...to tylko mój ogląd na sprawę ;)

Martin - super odcinek ! :)

no...a..."miłość ci wszystko wybaczy... "
bo...
1Kor 13
"...
Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
..."
i tego się trzymajmy :)

Andrzej Dubiel (Ondrii)
9 lat temu

Martin
9 lat temu

Ja nie wiem ile słuchałaś odcinków Odwyku, przecież wiele razy mówiłem, że katolików jest mnóstwo odmian i trzeba rozróżniać. Projektujesz chyba na mnie własne oczekiwania, gdzież ja jaką pogardę okazywałem? Ja czuję sympatię, nie pogardę.

Słusznie, trzeba pamiętać co ma jaką wagę. Okraść kogoś i okłamać krzywdzi człowieka, noszenie kolczyków w uszach - nie za bardzo.

Ale ja się trzymam Biblii. Jak mówimy o oddawaniu boskiej czci komuś/czemuś poza samym Bogiem, to mówimy o pierwszym, najważniejszym przykazaniu, jakie Bóg dał w Biblii. Fakt, to nie jest krzywdzenie ludzi. Ale to jest znieważanie i drażnienie Boga.

Tak, ja pamiętam, że to nie specjalnie ludzie robią, że ich intencja jest inna. Dlatego też unikam oceny jak mogę, bo wiele z tego co robimy wynika z błędów, nie ze złej woli.

Ale problem jest i - na podstawie Biblii mówię - jest duży i dotyczy fundamentalnej sprawy. To jest najmocniej potępiany grzech w Biblii. Za to Bóg karał najczęściej Izraela. A karą też nie była grzywna.

Wielu ludzi w Biblii oddało życie, bo nie chciało się nikomu kłaniać poza Bogiem. A ty mówisz "aj tam, nie czepiajmy się szczegółów"?

Traktujesz chyba tą Biblię naprawdę bardzo luźno.

megg
9 lat temu

Odpisałam....wywaliło post...widać...mam nie odpisywać...
może to i lepiej....
Wszak Jezusem nie jestem...to nikogo nie wolno mi osądzać

A jeżeli już Kogoś się staram "trzymać" ...to Boga
inna rzecz....czy mi to w ogóle się udaje...

no i na podsumowanie...coś KULTu...
www.youtube.com

Czarnobrody
9 lat temu

Postawa, żeby się nie wiązać z osobą niewierzącą w to samo co my sprawia, że pojawia się wielu starych kawalerów i wiele starych panien. Jeżeli pewnikiem jest, że pewien promil ludzi potrafi być samemu szczęśliwymi to reszta będzie z tego powodu cierpieć. Oczywiście każdy/a najlepiej chciałaby/a osobę idealną do związku. No więc takich nie ma. Są za to ludzie akceptowalni. Również nie polecam osób, które są fanatycznymi protestantami, katolikami czy islamistami. Proponuję szukać osób umiarkowanych, których jesteśmy w stanie akceptować. Jak szukać? Zaczepiając, unikając poważnych tematów które odstraszają, być wesołym itd. Co odradzam: słuchać pastorów. Polecam myśleć samemu i przeliczyć wcześniej ile możemy znieść. I jeszcze jedna najbardziej drastyczna rada: słuchać tego co Bóg podpowiada. Może się okazać, że 9/10 wierzących inaczej niż my jest złym wyborem, a ten dziesiąty będzie dobrym wyborem. Tego żaden pastor czy "starszy" nie powie, bo dla nich w gruncie rzeczy są mniej więcej tacy sami. Jeżeli inaczej niż większość wierzymy, że Bóg wypisał w nas swoje prawo i porozumiewa się z nami to radzę temu zaufać i po nawiązaniu znajomości po prostu Go pytać i słuchać odp. i działać.

Andrzej Dubiel (Ondrii)
9 lat temu

Wczoraj misclick i proszę - pusty komentarz.

Ja z moją Żoną poznaliśmy się, gdy ja i Ona byliśmy katolikami. Gdy zostaliśmy narzeczeństwem Ona już miała dużo zastrzeżeń do KRK, ale w sensie 'pracowników' tej instytucji, postępowania i wpierdzielania się w życie społeczeństwa (w życie katolików sobie mogą, ale nie znosiła wtrącania się w życie niekatolików - poprzez państwo).

Tuż przed zostaniem małżeństwem (ponad dwa lata temu), ja już nie uważałem się za katolika, ale chrześcijanina starającego podążać się za Biblią - efekt 3 lat odwyku. Niestety moja Żona już miała wtedy podejście bliższe ateizmowi.
Jednak pomimo tej różnicy jesteśmy szczęśliwym i szanującym się małżeństwem (chyba można by rzec prześcigającym się w miłości? ale to niech inni ocenią). Fakt, że odwyku raczej słucham sam, czy sam się modlę i sam czytam Biblię (no i pracuję sam bo pracuję gdzie indziej niż Żona), ale poza tym bardzo wiele rzeczy robimy wspólnie, więc nie narzekamy.
A co do dzieci - problemu z chrztem nie ma, bo jak potomek będzie chciał to sam się zdecyduje (problem z rodzicami katolikami, oni naciskają).
W sumie - ciekawe jak to wyjdzie dalej. Za pół roku spodziewamy się potomka :)

Czarnobrody
9 lat temu

Z mojej serii "komentarze z nietaktem": obojętnie jaka jest druga połówka, to Bóg i tak jest od niej ważniejszy. Jeżeli zakładamy, że Bóg jest nam ojcem, który nie chce nas krzywdzić i wie wielokrotnie więcej niż my, to jest całkiem sensowne by Go słuchać. Jak się zastanawiałem nad tym co oznacza miłość to doszedłem do wniosku, że jest to wiele rzeczy, pozytywnych i negatywnych. Nie każdy musi być zaślepiony drugą osobą. Nie każda druga osoba zasługuje na zaufanie i nie każda ma charakter czy fizjonomię, która nam się podoba. Na jednym forum zielonoświątkowym czytałem lament kobiety, która wychodząc za mąż za chrześcijanina koncentrowała się tylko na jego wnętrzu. Żaliła się, czemu on taki brzydki, pisała, że go kocha, lubi, ale patrzeć na niego nie może. Więc wygląd fizyczny jest ważny, pieniądze są ważne, charakter i doświadczenie tak samo, ale i tak uważam, że Bóg jest ważniejszy, bo po prostu wie więcej i jest nam ojcem, czyli m.in. jest przyjaźnie nastawiony, nie zmienia to jednak faktu, że trzeba pracować nad sobą, poznawać nowych ludzi, dbać o siebie i zarabiać.

Kacper_Potocki
9 lat temu

megg - wolno ci osądzać, ale wierzących tylko i jest kilka obostrzeń w biblii dodatkowo jak to robić i kiedy.

Martin
9 lat temu

Wolno, nie wolno - a co to, wojsko?
Lepsze pytanie: czy chcesz osądzać?

Jak tak ciągle będziemy operować słowami "wolno - nie wolno" to zamiast się stawać lepszymi ludźmi, będziemy się stawać bardziej zastraszeni.

megg
9 lat temu

Właśnie Martin, może i wolno...ale ja też tego staram się unikać....by mnie nie osądzono ;)
ale dzięki Kacper za przypomnienie :)

A co do związków....to ile ludzi tyle teorii...jak i z każdym innym tematem.

nic nie będę nikomu radzić...powiem tylko co dla mnie jest ważne...
poczucie humoru....no musi ..choć czasami mnie rozśmieszać
mieć dystans do siebie i świata..
mało radykalny...ale nie "ciapa" ;)
dobrze, aby miał podobne poglądy...bo nie znoszę sporów i kłótni
i musi mnie kochać...a ja jego....to się po prostu wie i tyle
Taki gość, z którym na bezludnej wyspie....dałoby się fajnie żyć :)
czy to wystarczy...dla mnie tak :)

Kacper_Potocki
9 lat temu

Czasem osadzenie i napomnienie kogoś przynosi bardzo dobry skutek, czasem przynosi bardzo zły skutek. Myślę, że przed każdym takim przypadkiem warto samemu sobie rozsądzić czy warto i samego siebie osądzić, czy się kogoś nie skrzywdzi i czy napomnienie będzie ku dobremu.

Niemniej biblia mówi, że można i że jest to pożyteczne, jeśli jest robione zgodnie z pewnymi zasadami. Osobiście bardzo rzadko to robię, bo jestem zdania, że Duch Święty i modlitwa jest o wiele lepszym sposobem na przywrócenie kogoś "do pionu", ale czasem robię :)

Łukasz
9 lat temu

Nie róbmy z Biblii kodeksu postępowania cywilnego... Są różne fajne rady, ale tylko dopóki pozostają radami.

Wilkowsky
9 lat temu

Z drugiej strony wolałbym, żeby niektóre z tych rad były traktowane jak kodeks postępowania, np. takie 10 rad bożych:
1. Radzę ci nie mieć innych bogów.
2. Radze ci nie wykonywać bożków i nie kłaniać się im i nie służyć im.
3. Radzę ci nie wzywać mego imienia na daremno.
4. Radzę ci obchodzić szabaty.
5. Radzę ci czcić ojca i matkę swoją.
6. radze ci nie zabijać.
7. Radze ci nie cudzołożyć.
8. Radze ci nie kraść.
9. Radzę ci nie zeznawać fałszywie przeciwko bliźniemu twemu.
10. Radze ci nie pożądać cudzego.

(Szczególnie chciałbym, żeby ludzie trzymali się szóstej porady.)

Chyba będziemy rozliczani za nasze życie, nie? To naprawdę takie złe powiedzieć, że czegoś mi nie wolno robić? Nie popadajmy w legalizm - wiadomo. że nie ma przepisów, których się trzeba trzymać bez względu na dobro ludzi dla których te przepisy zostały przekazane, ale chrześcijaństwo to nie "róbta co chceta".

Jhazper
9 lat temu

Bóg to nie doradca tylko Bóg :P

Martin
9 lat temu

Słusznie.

Nie stawiać przepisów ponad celami, które te przepisy miały spełniać, to jedno. Ale sprowadzać prawo do roli poradnika to co innego.

Czarnobrody
9 lat temu

@22 Właśnie za to Cię osądziłem:

"Właśnie (...), może i wolno [osądzać]...ale ja też tego staram się unikać....by mnie nie osądzono ;)"

Zostałaś osądzona pomimo tego, że unikałaś osądzania. Argument obalony.

Łukasz
9 lat temu

Albo nie robić z każdego wersetu Biblii przepisu.

Ella
9 lat temu

Skoro jest wolna wola, to nie ma przymusu, a skoro jest przymus, to nie ma wolnej woli.

megg
9 lat temu

Nie wiem już czy na temat....ale nie wykluczajmy, aby nie zostać samemu wykluczonym :)

a w Biblii jednak radzą ...z 1Kor 7
"37 Lecz jeśli ktoś, bez jakiegokolwiek przymusu, w pełni panując nad swoją wolą, postanowił sobie mocno w sercu zachować nietkniętą swoją dziewicę, dobrze czyni. 38 Tak więc dobrze czyni, kto poślubia swoją dziewicę, a jeszcze lepiej ten, kto jej nie poślubia. 39 Żona związana jest tak długo, jak długo żyje jej mąż. Jeżeli mąż umrze, może poślubić kogo chce, byleby w Panu12. 40 Szczęśliwszą jednak będzie, jeżeli pozostanie tak, jak jest, zgodnie z moją radą. A wydaje mi się, że ja też mam Ducha Bożego13. "

Wilkowsky
9 lat temu

@30. Ella
Nie ma przymusu w takim sensie, że tak fizycznie mówiąc nie mogę czegoś zrobić, ale są pewne rzeczy o których Bóg mówi "nie rób!". Nie znaczy to, że nie mam możliwości ich robić, tylko, że będą dla mnie niekorzystne konsekwencje ich robienia.

Czarnobrody
9 lat temu

@31Paweł żył w kręgu kulturowym, gdzie to było na porządku dziennym, że małżeństwo z osobą niewierną było traktowane jak zdrada religii. No i na dodatek brak dziewictwa u kobiety, która nie była nigdy zamężna narobiłby jej niezłych kłopotów. Więc ten fragment ma podstawy w Starym Testamencie, a apostoł powtórzył za nim. Przynajmniej tak mi się wydaje, a nie lubię jak ktoś zdanie drugiego człowieka traktuje jako prawdę objawioną.

grzes
9 lat temu

Martin bardzo dobry odcinek .
Co innego jest jak się jest samemu i można wybrać dziewczynę nawróconą czy nie .
Inaczej jest gdy masz już rodzinę dzieci i wtedy się nawracasz . Polecam polecić sprawę Bogu bo samemu ciężko jest coś mądrego wymyślić a efekty są marne .
Pozdrawiam
Grześ

Domarael
6 lat temu

Moja partnerka była katoliczką, ale zaczęła ze mną słuchać odwyku, między innymi i już nie jest :)

Co jeszcze?