O kościele po ludzku: Sylwek i Tomek zwalniają Huberta!

10 lat temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
73min

Gościem tej audycji jest Piotrek (Skalagrim), z którym rozmawiamy o praktycznej stronie budowania i działania dwóch chrześcijańskich grup w Krakowie - nieformalnej i formalnej.

Dyskusja

SylwekB
10 lat temu

Podaję link do wspomnianego wywiadu z Piotrkiem: www.enklawa.net

KasiakK
10 lat temu

odcinek bardzo fajny :) proszę się niezniechęcać.
Słuchając audycji przypomniał mi się kościół katolicki w Warszawie, w którym co prawda byłam tylko raz (gdyż nie mieszkam w Wawie) ale bardzo mi się spodobał gdyż miał zupełnie inną atmosferę niż inne kk. Polecam dla odwykowicze katolików z Wawy, którzy nie chcą poznawać protestantów to niech u siebie znajdą coś w dobrego (opinia mojej siostry katoliczki mieszkającej w Wawie). Jest to kościół bodajże św. Boboliego. Byłam na mszy studenckiej- było tam w miarę przyjaźnie, dużo młodych, schola studencka, księża(chyba z jakiegoś zakonu) zapraszali na herbatę i imprezy kościelne oraz na grupki biblijne- wcześniej się z takim czymś nie spotkałam w KK, że ludzie śmieją się na mszy z księży żartów i takie tam :P

Hubert Sebesta
10 lat temu

Jestem bezrobotny :D

Łukasz
10 lat temu

Dzięki za fajny odcinek.

Ja właśnie ostatnio chodzę po różnych kościołach i zawsze pytam o grupy domowe, ale do tej pory żadnej nie znalazłem. Ludzie mi mówią, że gdzieś kiedyś była, ale w końcu się rozpadła. W niedzielę jest sobie nabożeństwo, czyli zazwyczaj karaoke, kazanie, modlitwa, a potem część nieoficjalna, czyli totalny chaos. Na tygodniu u baptystów są ponadto spotkania biblijne, na których rozkładany jest na czynniki pierwsze określony fragment Biblii, z kolei u zielonoświątkowców i w takim jednym lokalnym kościółku mają spotkania modlitewne, na których jest dłuższa modlitwa (nierzadko "mistyczna") w różnych intencjach i krótkie opowiadanie sobie nawzajem, co tam ostatnio Bóg zrobił w naszym życiu.

Nie natknąłem się jeszcze natomiast nigdzie na spotkania z gatunku praktycznych, których celem byłaby rozmowa o realnych problemach, pogłębianie wzajemnych relacji i rozpatrywanie tego wszystkiego w oparciu o Biblię. Może na tych modlitewnych spotkaniach był jakiś element tego, ale i tak mało. A w sumie tak myślę, że to chyba jedna z najważniejszych rzeczy, którą kościół może nam dać.

Też tak macie? Może to ja mam jakieś wygórowane oczekiwania :P

Skalagrim
10 lat temu

wysokie oczekiwania akurat to bardzo fajna sprawa, tylko potrzeba pamiętać że jak szukasz kościoła idealnego to z góry na porażkę skazany jesteś.. Tam gdzie są ludzie, tam też są ludzkie problemy. Niestety bardzo łatwo wpada się w religijność i skostnienie..

Co do grupki to nawet jeśli są jakieś spotkania i tak średnio nam przypadną do gustu to można zadać "niewygodne pytanie" (a niech się pomęczą trochę :D) - to bardzo pomaga właśnie odformalizować takie spotkania. Nam to pomogło..

Pytania, skargi i zażalenia można kierować do mnie bezpośrednio jakby ktoś niechciał w komentarzach pisać.
SkalagrimBH@gmail.com

Ella
10 lat temu

Zasadniczo to ciekawy pomysł, żeby mieć dwa swoje kościoły: duży i grupkę. Gdyby nie to, że większość tych dużych popada w jakieś skrajne wypaczenia, to byłoby się na co orientować. Chyba u pierwszych Chrześcijan to właśnie tak funkcjonowało, że były grupki, ale była też jedność. Jak trzeba było, to Paweł napominał po ojcowsku.;-)

Pytajmierz
10 lat temu

Jeśli chodzi o rozpropagowywanie kościołów, to rozpropagowywanie każdego z osobna we własnym mieście jest według mnie PORONIONYM pomysłem. Nie te czasy, panowie. Przy spoglądaniu na wasze ogłoszenia na słupie ludzie od razu zaszufladkują was jako sekciarzy; a jeśli nie macie nazwy lub własnej strony internetowej - to za niekompetentnych sekciarzy (a ci bardziej pesymistycznie nastawieni stwierdzą, że chcecie im organy powycinać).

Lepszym rozwiązaniem byłoby zachęcanie większej ilości ludzi do Odwyku. Lechowicz dał wam narzędzie, a wy na siłę chcecie śruby kamieniami przykręcać.

Jak zachęcać? Proste. Wciskając innym ulotki - nie wymaga to ani wielkiej odwagi, nie trzeba z nikim rozmawiać (a jak już ktoś zagada, a rozdający się panicznie boi, to może odburknąć: "ja tu tylko rozdaję") i nie kosztuje to zbyt wiele (sporo osób posiada w domu drukarkę). Poproście Krawca (lub innego grafika z enklawy), niech palnie ładną szatę graficzną (najlepiej 2 wersje: kolor i cz.b.), zamieści tu do ściągnięcia i wio.

I takie pytanie na koniec, kto wam powiedział, że zapętlona 5 sekundowa sekwencja z "Knocking on heaven's door" to dobry pomysł na tło ponad-godzinnego podcastu?

Eliszeba
10 lat temu

Mi się fajnie słuchało, dobra robota Panowie :)

Za każdym razem coś mi w ucho wpada i pomalutku krystalizuje się wizja kościoła nieformalnego, do którego chciałabym przynależeć. Budujemy taki kościół we Wrocławiu, spotkania są bardzo zajmujące, ludzie mi się szalenie podobają i jestem mega szczęśliwa, że coś się w mojej okolicy zaczyna dziać.

Co do tematów, to chciałabym bardzo usłyszeć w jaki sposób "dzielicie się chlebem" na spotkaniach w grupkach? Co mówicie (konkretnie!)? Czym się dzielicie (jakiś specjalny chleb, czy co jest pod ręką)? No jednym słowem, jak najwięcej technicznych szczegółów.

Skalagrim
10 lat temu

W liście do Koryntu masz potrzebne szczegóły co robić, czego nie robić i jak robić by było dobrze: 1 kor. 11.17-34.

Moim zdaniem nie ma jakiegoś szczególnego znaczenia czy będziesz jeść taki czy inny chleb albo pić takie czy inne wino.
O ile się nie mylę Jezus miał do dyspozycji standardowe produkty tamtych czasów czyli: chleb przaśny i wino z winogron.
My natomiast korzystamy z tego co mamy, możemy chleb przaśny i wino z winogron kupić zawsze ale jak nie ma to i naleśnikiem się dzieliliśmy zamiast chleba (bo akurat nie było w domu) :D
Ważniejsze - moim zdaniem - jest twój kontakt z Bogiem niż to czy mamy "odpowiedni chleb"..

Eliszeba
10 lat temu

Dzięki Skalagrim, chciałabym też poznać doświadczenia innych. Nigdy nie uczestniczyłam w takim pozakościelnym obrzędzie "łamania chlebem", więc nie do końca wiem, jak się za to zabrać i im więcej przykładów, tym łatwiej mi będzie wypracować własny model postępowania. A co mówicie (konkretnie przytocz mi słowa), gdy się łamiecie i pijecie?

Skalagrim
10 lat temu

Ja właśnie często przytaczam kawałek z listu do koryntian (fragment tego co powyzej), bo ma przypominać o tym co zrobił Jezus na krzyżu - dla nas! Ale wcale nie jest to jedyna słuszna wersja. Łamanie się chlebem i wspólne picie wina wiążemy z modlitwą wspólną - zbieramy postulaty co i komu i ile potrzeba -> zweryfikowane, niewidzialny ludzik słucha i odpowiada :D
Tyle, żadnych rytułałów, ani zaklęć.
Ważne jest za to twoje serce, bo akurat tam Bóg widzi co jest.
nie kopiuj od innych zrób po swojemu tylko szczerze :)

zbyszek
10 lat temu

A nie jest czasem tak, że pod przykrywką małej grupy ,,odwykowej" nie tworzycie filii konkretnej organizacji kościelnej w tym wypadku baptystów? Wiem że ludzie przychodzą na takie spotkania z różnych kościołów z konkretnymi poglądami a właściwie zindoktrynowani. Sam jestem tego przykładem. Trzeba o tym pamiętać jeżeli chcemy stworzyć coś prawdziwego gdzie, jak się spodziewamy, ma zadziałać żywy Bóg. Inaczej mija się to z celem a i Martin pewnie upomni się wtedy o nagłówek ODWYK ! Pozdrawiam

Skalagrim
10 lat temu

nie interesuje mnie nabijanie członków do którejkolwiek grupy. Nie zamierzam niczego sprzedawać tam, ale fajnie jest kiedy można poznać innych chrześcijan - innych ludzi i do tego będę zachęcał każdego. Zamykając się w małej grupce nie oddamy sedna tego o czym mówił Jezus -> a to co gadał jest bardzo praktyczne.

Co jeszcze?