O, to dobre:
"Martinie Drogi, osobiście uważam, że zdecydowanie się przeceniasz, a wbrew swojej ewangelizatorskiej buńczuczności Ks. Pawlukiewicz zjadłby Cię na śniadanie w rozmowie na temat Pisma, bo po prostu jest erystycznie kilka poziomów wyżej".
Pozwól, że teraz odpowiem:
Osobiście uważam, że zdecydowanie się nie doceniam, a wbrew swojej ewangelizacyjnej skromności Ks. Pawlukiewicza zjadłbym na śniadanie w rozmowie na temat Pisma, bo po prostu jestem erystycznie kilka poziomów wyżej.
I możemy tak sobie gadać, ale to nie jest rozmowa. To jest propaganda.
Ja rozumiem, że można mieć upodobanie do Kościoła, ba - wręcz miłość! - i wybór życiowej drogi każdego należy szanować.
Ale nie chcę tutaj uprawiania propagandy. W długiej tyradzie, w której Alojzy pod niebiosa wychwalał Kościół za jego jedynie-słuszność, którą zresztą sam głosi, nie padły żadne przekonujące argumenty. Nic, tylko gadanie w stylu "moja racja jest racja najmojsza" połączone z poniżaniem tych, co mają inne zdanie, i obraźliwymi oskarżeniami na koniec.
Powtarzam, że to miejsce na rozmowy, nie na propagandę.
Od zwiększenia ilości zachwytów i potępień, poglądy naprawdę nie stają się bardziej przekonujące.