Bo chciałbym, żeby wszystko, co jest tu publikowane było zawsze dostępne za darmo.
Tyle, że darmowych rzeczy nie ma. Wszystko kosztuje: domena, serwer,
transfer, zewnętrzne serwisy, backup, sprzęt do nagrywania, oprogramowanie, prąd.
Ale najwięcej kosztuję ja i mój czas. Czas, praca i umiejętności - to jest ta najdroższa część Odwyku.
Ważne jest, żeby była pewność, że wszystko będzie zawsze działać a odcinki nie znikną. Ktoś musi pilnować
tysiąca odcinków porozmieszczanych na kilkunastu różnych serwisach.
Mogę to wszystko sfinansować sam - i tak zresztą robię okresowo. Jestem programistą,
dam sobie radę. Ale wtedy mój czas i praca są wykorzystywane gdzie indziej i na co innego.
Na Odwyk zostaje niewiele.
W skrócie: takiego projektu jak Odwyk nie da się prowadzić bez finansowania.
Właśnie dlatego, że jest za darmo, trzeba go jakimś sposobem dofinansować. Koniec, kropka, trudno, pech.
Jako ciekawostkę powiem jeszcze, przez wszystkie lata swojego istnienia (od 2006 roku) Odwyk nie był nigdy sponsorowany przez kościół
ani organizację religijną. Nie, żebym im odmawiał. Po prostu nigdy nikt się nie zgłosił.
Dziwne, nie? A wydawać by się mogło, że to właśnie kościołom i organizacjom chrześcijańskim powinno najbardziej zależeć na tym,
żeby ludzi edukować, zachęcać do czytania Biblii i do samodzielnego myślenia.
Widocznie mają lepsze sposoby i ważniejsze wydatki niż wspieranie Odwyku. Miejmy nadzieję.
Odwyk utrzymują więc przy życiu po prostu ludzie - na ogół ci, którym się Odwyk w życiu przydał.
Jest w tym coś fajnego, dowód, że inicjatywa żeby działać "po ludzku" działa.
Bo taki ten program miał być od początku: ludzki. Więc finansowany niech będzie też po ludzku.
Dlatego jeżeli ci się to podoba, to rzuć czasem parę złotych "na tacę".
Bo jak takie medium padnie, to co nam zostanie?
Radio Maryja?... Prymas Polski?... Proboszcz w kościele?... Tele-ewangeliści z Ameryki?...