No gorsza jest ucieczka, bo się przecież traci coś dobrego unikając czegoś złego. A jak się jest silnym, to można coś dobrego mieć bez wpadnięcia w złe. I to jest najlepsze.
Ale to przecież nie znaczy, że tak się zawsze da! Więc ten kolega z historii mądry i odważny do tego: bo to wymaga odwagi, żeby spojrzeć na siebie i powiedzieć sobie, że nie starczy mi siły, za słaby jestem, mądrzej uciekać.
Tak że wielki szacunek mam dla wszystkich, co się tylko nie boją prawdy o sobie, ale jeszcze stać ich na to, żeby coś z tym zrobić zamiast sobie lecieć z wiatrem.
Ja tylko mówię, że jest coś jeszcze lepszego. Coś do czego warto dążyć, nad czym pracować, co ćwiczyć.
Bo jak się ucieka to się uniknie problemów, ale człowiek dalej jest taki sam. A jak się trenuje, to człowiek się z czasem zmienia na lepsze. A przecież taki jest sens bycia chrześcijaninem: to taka droga w której zbliżamy się do ideału. Część tej drogi to prezent z nieba ale część to nasza odwaga, wola i dużo pracy.
Tak że może i buc, ale uczciwy. I tą uczciwość to ja cenię.
I jednocześnie zachęcam, żeby zrobił coś ze sobą, żeby w przyszłości mógł se jeździć na delegacje bez bucowatych efektów ubocznych.