Rozmawiamy między innymi o tym czy należy wychodzić z inicjatywą do innych czy czekać na ich inicjatywę?
nie mów o czekoladzie...
Właśnie....ja widuję gościa, który mieszka w samochodzie na dużym parkingu, ja jakoś nie zauważyłam, ale kolega mi o nim powiedział. Gość jest z innego miasta (rejestracja), też dużego. Od jakiegoś czasu mam dylemat, czy do niego zagadać...ale walczę z tą myślą...bo nie wiem, czy mam do tego prawo. Nie wiem co jest lepsze, bierność, czy aktywność. Na razie wygrywa bierność. Pojęcia nie mam jak tu postąpić.
Ale skoro gość nic nie chce, to może oznaczać, że tak jest dla niego najlepiej.
Ansgary.Czyżbyś pamiętał odcinek kącika erotycznego z ostatniej Wigilii?Ja w tym życiu ten kącik mam z głowy.Nie dzwonię. Ciężko mi mówić. Całuję mocno wszystkich!
Ktoś do kogo przyszedł Bóg z inicjatywą chociaż tego nie chciał to Szaweł/Paweł
Ależ skąd! Przecież Paweł szukał Boga i to jeszcze jak! Tak gorliwie, że prawie fanatycznie. Faryzeuszem był, i do tego uczniem nie byle kogo, bo Gamaliela. A chrześcijan niby dlaczego prześladował, jak nie dla Boga? Przecież nie dla pieniędzy.
Jezus mu się pokazał w drodze, kiedy zajmował się wypełnianiem tego co mu się wydawało, że jest wolą Boga.
Paweł obojętny na Boga, bierny i bez inicjatywy? No chyba trudno o coś bardziej przeciwnego.
Racja, nie przemyślałem tego dokładnie.
jak już chcecie przypadek , gdzie się o zdanie nie pytał to chyba Jan Chrzciciel będzie ok. Już w łonie matki był napełniony Duchem Św.
"Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje." Jana 15, 16;
"Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec, który Mnie posłał; Ja zaś wskrzeszę go w dniu ostatecznym." Jana 6, 44
Jak mam być szczery, to zanim się nawróciłem, to Boga nie szukałem w ogóle, a do kościoła do którego obecnie chodzę (zielonoświątkowy) zacząłem chodzić, bo chciałem móc się widywać z pewną dziewczyną, więc na pewno totalnie nie dla Boga, taka historia z życia nawróconego ćpuna, pozdro :P
Powiem,,, Super motyw miałeś XD Dobrze, że do świadków albo mormonów nie trafiłeś.
Mormonów u mnie nie ma, a świadkowie od zawsze mnie razili, prędzej bym się przećpał niż wtedy zainteresował się dziewczyną od świadków xD, a w sumie protestanci to mnie intrygowali, kiedyś, jak jeszcze byłem "standardowym polakiem katolikiem", ale no cóż, tak to było :P
No więc jak widzimy różnie bywa, Mati. Ale jakoś trudno mi uwierzyć, że byłeś całkiem bierny. W końcu do tego egzotycznego kościoła poszedłeś, mniejsza z tym dlaczego. Większość ludzi nie idzie.
Jak się śledzi Biblię to łatwo zauważyć, że Bóg trafia najczęściej do tych, którzy go aktywnie szukają, w drugiej kolejności do tych, którzy go aktywnie zwalczają, a na najrzadziej do tych, którym wszystko jedno.
Więc wniosek jest jednoznaczny, chociaż dziwny: lepiej być złym niż nijakim.
@megg Parafrazując Huberta, możesz podejść do gościa na parkingu i go zapytać czy on chce, żebyś do niego zagadała?;)
@Martin Każdy chyba podświadomie szuka, niekoniecznie nazywając to szukaniem Boga. Każdy szuka miłości, szczęścia, (s)pokoju itd. Często wiąże się się to z marzeniem o podróżach, chętnie o podróży dookoła świata, za czym - moim zdaniem - kryje się chęć znalezienia swojego miejsca, swojego domu. Każdy czuje nie-pokój, że czegoś tu brak i że może gdzieś tam jest to, czego brak mu tu. A łącząc to z rozmową (gdzieś w drugiej części tych Godzinek) o emigracji do Holandii i pytaniu o poczucie bycia na obczyźnie, to sam kiedyś gdzieś tam przytaczałeś "Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie."
@Mati48 dzięki za "Nie wyście Mnie wybrali..." nie było tam pytania.
Wtrynianie się: Zachariasza próśb (czyli były takie) wysłuchano i urodził się mu Jan Chrz. ale już Jan, skracam, "pójdzie przed Nim, żeby nakłonić nieposłusznych..." - czyli chyba będzie się wtryniał nieposłusznym? Maria, nie wiemy(?) czy o coś prosiła, a dostała jasny, gotowy mesydż: "Oto poczniesz i porodzisz Syna" i tylko się na to zgodziła. A sam Jezus np. ostro wtrynił się kupcom w ich biznesy. Nieładnie...
Gdyby każdy szukał, to by Biblia nie mówiła "Znajdziesz go [Boga], jeżeli będziesz go szukał całym swoim sercem i całą swoją duszą" [5Moj 4:29] albo "a gdy mnie będziecie szukać, znajdziecie mnie. Gdy mnie będziecie szukać całym swoim sercem" [Jer 29:13]
Albo już wprost: "lecz lud nie nawraca się do tego, który go smaga, i Pana Zastępów nie szuka" [Izaj 9:12]
Więc nie, nie każdy szuka (nawet podświadomie), nie każdy czuje niepokój.
Dla tego, kto gdzieś tam w środku szuka Boga, wydaje się to tak naturalne, trudno czasem pojąć, że ktoś może nie mieć tego wewnętrznego pytania "a co jeżeli jest". Może właśnie ta chęć szukania pochodzi od Boga? A może jednak każdy ją ma, ale większość z nas ją usypia albo zabija? Nie wiem.
Ale wiem to, że nie każdy szuka. Mało kto szuka.
Rozumiem te cytaty głównie jako obietnicę: jeśli będziesz szukał, to daję ci 100% gwarancji, daję ci Moje Sowo:) że mnie znajdziesz.
A co chciałem powiedzieć, że każdy szuka: w sensie czegoś szuka, nie szuka Boga, tylko czuje, jak Neo z Matrixa, że coś tu w tym świecie nie gra, czegoś tu brak - co odczuwa jako to, że czegoś mu brak, odczuwa JAKIŚ brak (to może być też odczuwane jako np. brak pieniędzy, zdrowia, wieczny brak czegoś, niedobór czegoś, Co By To Nie Było). A jak już ktoś w końcu uświadomi sobie, co to jest, to czego tak właściwie naprawę szuka, albo co jedynie może zaspokoić jego poczucie braku, co będzie wodą żywą, po której już nigdy nie będzie odczuwał pragnienia, to może wtedy powiedzieć, jak Augustyn (na początku swoich "Wyznań"): nie uspokoi się serce moje, dopóki nie spocznie w Panu.
W tym sensie (z mojego doświadczenia) każdy szuka. I ma się tu wtedy tę obietnicę: "szukajcie, to znajdziecie":) Znajdziecie wyjście z Matrixa i przekop do Ojczyzny waszej:))
Martin, a jak chodzi, o to, że lepiej być złym albo dobrym, a nie nijakim, to można spojrzeć do listu do Laodycei z Objawienia/Apokalipsy Jana "obyś był zimny albo gorący nie zaś letni"
Aha, Hubert, chciałbyś jakiś specjalny prezent od Boga, taki specjalnie stworzony tylko dla ciebie. Mówisz, masz, special for you, ta-daaam: Natalia:))
@mcirek nie wydaje mi się, żeby Bóg kiedykolwiek obiecywał idealną żonę/idealnego męża dla każdego z nas, ta teoria wydaje mi się bardziej pochodzić z mitologii greckiej, gdzie to ludzie kiedyś byli ponoć 4-ręcy 4-nodzy i 2-głowi i zostali rozdzieleni przez "bogów" i teraz muszą szukać "idealnej drugiej połówki". Bóg daje nam co do małżeństwa pewne zalecenia, ale daje nam wolny wybór co do tego
A wracając do tematu, czy Boga trzeba szukać czy nie, no to Izajasz już o tym pisał, a Paweł o tym wspomniał w Liście do Rzymian 10, 20 "A Izajasz waży się nawet powiedzieć: Dałem się znaleźć tym, którzy Mnie nie szukali, stałem się widoczny dla tych, którzy o Mnie nie pytali.", tak teraz czytając biblię zauważyłem :D
A ja myślę, że wszystko zależyn od perspektywy. Bóg wysłuchał próśb i błagań Izraelitów w Egipcie i się jednak "wchrzanił" w gospodarkę ówczesnego Egiptu. Wyzwolenie Narodu Wybranego to przecież ingerencja w siłę roboczą faraona, nie?