Ile kosztuje dobry kościół?
Dobry odcinek. Właściwie doszedłem do wniosku, że dokładnie takiego kościoła szukam. Jednak jako osoba nie będąca raczej liderem, zastanawiam się, jak - tak praktycznie - można taką grupkę stworzyć lub znaleźć. Pierwszy krok już właściwie za mną, zorientowałem się w okolicznych kościołach, byłem parę razy u zielonoświątkowców... Pytanie, co zrobić dalej, jak zachęcić ludzi do takiej właśnie 'intymnej' wspólnoty?
Czy jest ktos, kto nie lubi innych? Jesli szczerze - to psychopata jest. Jeden z rozmowcow powiedzial, ze to skrot myslowy - jestem za. "Nielubie innych" - najczesciej oznacza "boje sie". "Mam zle doswiadczenia". "Ktos mnie skrzywdzil". Hi, hi...
Wiecie dlaczego tak sie zdarza czasami? Aktualnie koncze swietna lekture rabina Harolda Kushnera "Czy musimy być doskonali?". Autor ksiazki wnioskuje, ze oczekujemy od innych doskonalosci - jesli nie sprostaja - znaczy, ze wszystko jest do dupy. Ze oni sa do dupy, bo nie pasuja do naszego wyobrazenia. W efekcie to skazuje na samotnosc, bo nie spotkamy na swiecie nikogo, kto temu sprosta :)
Ja w temacie krzywdy.
Moim zdaniem realnym problemem byłoby tak wielkie zaufanie grupie, żeby opowiedzieć o swoich największych grzechach i poprosić o radę oraz modlitwę, której intencją byłoby znalezienie rozwiązania problemu, naprawienie krzywdy i "posprzątanie" pewnego życiowego bajzlu. W małych grzeszkach i problemach, gdzie nasza wina jest niewielka, albo wręcz jej nie ma (lub nie dostrzegamy), to można ufać grupie i niewiele osób by miało problem, ale strach przed zaufaniem w sprawach "grubszych", strach przed tym, że członek takiej grupy mógłby "chlapnąć jęzorem" gdzieś o naszych sprawach, że mógłby wiedzę o nas wykorzystać i nas skrzywdzić, to jest chyba ta największa bariera do pokonania.
Taka spowiedź w konfesjonale KK to jednak duży luksus, a powiedzieć grupie o swoich podłościach, to jest prawdziwe wyzwanie.
Wyszło ostatnio, że jakaś strachliwa jestem :) a myślałam, że silna :(
Chłopaki, dobrze się Was słucha, nagrywajcie dalej, dajecie mi nadzieję że i ja znajdę/zbuduję w tej zapyziałej Oławie jakąś grupkę.
Eliszeba, właśnie dlatego najlepiej mieć nie dużą, ale małą grupę i zaufaną w dodatku. Taką domową. Też coś takiego by mi się przydało, ale ja z kolei jestem z tych leniwszych niż leniwi i chciałabym, żeby oni do mnie przyszli a nie ja do nich :/
Voitas, a jeśli boimy się i tych, którzy potrafią sprostać naszym wymaganiom? Jeśli boimy się i tych, których lubimy? Czy coś rabin mówi o tym? ;)
@4. Najlepiej przekonac sie samemu o tym... Sprawdź priva na forum. Pozdrawiam.
Dyskusja niby prowadzona z trzech różnych perspektyw, a jednak łączy się w kupę. Fajnie się słuchało, dzięki.
Takie wycofanie ze społeczeństwa to chyba oznaka naszych czasów. A to, że żyjemy w dobie internetu, wcale nie pomaga, a tylko wzmacnia nasz eskapizm. Ale tak naprawdę naszym największym wrogiem jesteśmy my sami - nasze myśli. Wystarczy, że spotkamy na naszej drodze jedną złą osobę, wyrobimy sobie o niej zdanie, a samotność pomnoży negatywne myśli do wielkości światopoglądu. A wtedy już nawet najmniejszy chichot przypadkowych ludzi na ulicy wpędza nas w paranoję i mamy wrażenie, że śmieją się z nas samych. Wielu ludzi walczących z przypadkiem odizolowania sięga po alkohol - żeby zagłuszyć te myśli. Wtedy łatwiej nawiązujemy kontakty i łatwiej nam zaufać drugiej osobie. Ale alkohol pomaga jedynie na krótszą metę... (zapamiętać: nie łączyć słów "alkohol" i "meta" w jednym zdaniu...).
A co do zgryźliwości przy wspominaniu o Duchu Św., to ja tak nie mam, ale gdy komuś wymsknie się słowo SZATAN, to wybucham śmiechem (tak też się stało, gdy jeden z was zarzucił tym hasłem-wytrychem w rozmowie). Być może trywializuję "tego złego", bo nie do końca wierzę w jego istnienie...
@6. Wiesz Pytajmierz, a ja wierze w istnienie (skoro w Biblii jest wymieniany) - nie wierze jednak w znaczenie (to popularne) jakie mu sie nadaje. Wierze w Szatana - anioła tego z Ks. Joba. W taka, a nie inna jego role. I już.
O yeah! Zostałem wymieniony w odcinku! To już prawie sława! :D
Odcinek bardzo fajny, podobał mi się.
Do tego co powiedział Sylwek o Duchu Świętym. Ja mam tak samo jak on miał. Tylko, ze ja tego nie zwalam na "szatana" jak Hubert, tylko uważam że problem jest od nas. To my myślimy, możemy nie myśleć i problem z głowy. Modlitwa nic nie daje, Przynajmniej tak se ja myślę.
Samotność jest tylko dla ludzi o silnej woli tak se myślę. Inni nie potrafią przeżyć bez drugiego człowieka, co jest dla mnie dość dziwne, tak samo jak dla was dziwne jest to, że ktoś nie lubi ludzi i że nie lubi z nimi przebywać. Któryś z was powiedział, że zdanie "nie lubię ludzi" to skrót myślowy. Tak, jest to skrót myślowy :D
I Hubert - mówi się wziąć i szedłem :P Nie ma wsiąć i szłem, taka mała uwaga. Nie wiem dlaczego, ale strasznie mnie to raziło. Mea Culpa, bezrobotni humaniści tak mają.
Pozdrówka, dzięki za odcinek!
@8. Zrób fakultet z filozofii i wykładaj etyke w szkolach. nauczycieli etyki jak na lekarstwo. Etyke w wiekszosci miast i miasteczek (nie liczac aglomeracji) jesli juz jest to wykladaja... katecheci tudziez ksieza katoliccy :P
Bedziesz mial robote.
@Eliszeba #3 - Z tą spowiedzią w KK to różnie bywa. Znam księdza, który przy spowiedzi pytał się pewnego dzieciaka, czy jego dziadek nie ukradł krowy. Na szczęście babcia dzieciaka miała "jaja" i jak się dowiedziała od wnuczka o tej spowiedzi, to przed niedzielną mszą wyciągnęła księdza za ucho na środek kościoła i mu powiedziała, co o tym myśli.
Nie widzę czym się różni taka spowiedź od np. spowiedzi on-line, rozmowy z nieznajomym na czacie za pośrednictwem Internetu, czy wygadaniu się do losowej osoby na dyskotece (poza tym, że ksiądz jest wyszkolony, aby milczał i słuchał tej drugiej osoby). Może trochę przesadziłem, ale jeśli nie będziemy umieć znaleźć zaufania wśród członków swojej grupy chrześcijan, to i tak będziemy szukać tego zaufania, ale w innych miejscach.
Dzięki za komentarz!
@Maciek Hoss #8, zdziwiłem się strasznie, że ktokolwiek oprócz mnie miał tę przypadłość. Z dostrzeganiem Boga i Szatana jest tak, że możemy ich (nie) dostrzec, nawet wtedy, gdy się aktualnie (nie) udzielali. Moje doświadczenie jest takie, jak to przedstawiłem na antenie - miałem z tym wieloletni problem, cały czas z tą samą intensywnością, a wszystko nagle zakończyło się po modlitwie do Ducha Św. na letnim OdwykCampie 2013. Każdy niech wyciągnie z tego swoje wnioski.
Co do tej samotności (i nie tylko), to widzę w Tobie odbicie mnie samego sprzed około 6 lat. Bardzo podobnie rozumowałem. Wiem też, jak by "mój ówczesny ja" zareagował na dyskusję na ten temat. Więc po prostu powiem, że wyprowadziłem się z domu rodzinnego, musiałem sobie radzić sam i nabyte doświadczenie spowodowało, że obecnie patrzę na temat samotności zupełnie inaczej. A chrześcijaństwo spowodowało, że to, co uważałem za słuszne od strony teoretycznej, zaczęło być praktycznie stosowane w moim codziennym życiu.
A z tym odbiciem może przesada. Bo za bezrobotnego humanistę się nigdy nie uważałem :) .
Dzięki za komentarz. Pamiętajcie, że nagrywamy to dla Was i liczymy na Wasz odzew!
Dogmaty KK nie są wyssane z palca, wszystkie są uzasadnione Biblią.
katolik.us
katolik.us
Jak się odpowiednio wyciągnie zdania z kontekstu i dołoży katolicką (bo inaczej to z założenia herezja ;) ) interpretację, to wtedy rzeczywiście można sobie wmówić, że katolicyzm to jest to!
Ok, więc porozmawiajmy na przykładzie z Biblii. Często jest tu mowa (na Odwyku), że jedynym pośrednikiem między Bogiem, a ludźmi jest Jezus (1 Tm 2,1-8).
Tekst biblijny mówi o pośrednictwo w zbawieniu poprzez Ofiarę Krzyżową. Jak widać wiersz 5 jest w kontekście Zbawienia - zarówno poprzedzające go wiersze 3 i 4 jak i następny (6) wyraźnie do tego nawiązują. Jezus jest pośrednikiem Nowego Przymierza tak, jak Mojżesz był pośrednikiem Starego (Paweł w Liście do Rzymian 5,14 wyraził to mówiąc o Mojżeszu „On to jest typem Tego, który miał przyjść”.
Gdyby tak literalnie rozumieć ten fragment nie można byłoby głosić Ewangelii, przecież Apostołowie głosząc Słowo, które otrzymali od Boga stawali się pośrednikami między Nim, a ludźmi.
Mariusz trzeba rozróżnić pośrednika, a głoszących
My tez jesteśmy głoszący, a nie jesteśmy pośrednikami to przecież jasne jest dosyć
Powiedz mi na jakiej podstawie Marię uważa się za boską ?
I na jakiej podstawie Maria jest pośrednikiem czegokolwiek?
Gdzie to jest w Biblii napisane?
I tu mnie masz ;D
Katolickie tłumaczenie jest dla mnie tutaj sprzeczne. Z jednej strony tłumaczy, że Maryja była bez grzechu, bo wg ewangelii Łukasza, zanim poczuła bóle porodowe urodziła, a Bóg powiedział Ewie, że po grzechu będzie rodzić w bólach, a z drugiej strony niewiasta w drugim rozdziale Apokalipsy, która to wg KK jest Maryją, wyraźnie jest napisane, że rodzi w bólu.
Mariusz, ale bez grzechu, czy z grzechem to nigdzie w Biblii nie ma, żeby ją czcić i mieć za pośredniczkę, stawiać kapliczki, malować na obrazach, fundować złote ubranka, urządzać do niej pielgrzymki, rzeźbić figury, nosić je na spacery, wyczyniać z tymi figurami tańce, rozdawać na kolędzie itd. Raczej jest napisane, coby tego nie robić, a Bóg jest zazdrosny. Jak jest zazdrosny, to po co Go wkurzać? Nawet mało inteligentna mężatka wie, że jak maż jest zazdrosny, to lepiej na obcych facetów nawet nie patrzeć i w żaden sposób nie prowokować.
Gdzie jest w Biblii, że obowiązuje zasada Sola scriptura ?
Heh, Mariusz ja wcale Ciibie nie mam bo dalej im wierzysz, ale super, ze sam zauważyłeś tą sprzeczność:D
I pytanie mam kolejne;)
Czy można ufać komuś kto kłamie w tak podstawowej sprawie, która może okazać się bałwochwalstwem?
To bałwochwalstwo nie jest dla mnie tak oczywiste, KK tłumaczy się tak: analizy.biz
Mariusz, wiem jak się KK tłumaczy
Ja po prostu tych tłumaczeń nie przyjmuję bo grubymi nićmi są szyte i materiał się rozłazi przy lekkim pociągnięciu;)
A Ty rób, jak uważasz:D
Mam pytanie. Gdzie jest w Ewangelii Łukasza, coś na temat, że Maria urodziła Jezusa zanim miała bóle porodowe? Nic na ten temat nie słyszałem.
Racja, nie ma, jest w Iz 66 "Zanim odczuła skurcze porodu, powiła dziecię, zanim nadeszły jej bóle, urodziła chłopca..."
Hubert, nie ma czegoś takiego jak "kompletny brak doktryn". To nonsens. Kościół bez doktryn nie istnieje, bo brak doktryn oznacza, że nie posiada żadnych stałych poglądów, włącznie z wyznawaniem Jezusa jako Mesjasza, Pana, tego że zmartwychwstał itp. Nie wiem jak można takie nonsensy wygadywać... Nawet ten kto rzeczywiście odrzuca wszelkie doktryny, nie jest w stanie tego uczynić, bo czyni wyjątek dla swojej własnej, tej, która odrzuca wszelkie doktryny. Jest to więc samowywrotny bełkot.