Nie, seks bez uczuć jest żałosny raczej. Przyjemny, ale nie bardziej niż dobre piwo. Trudno nawet porównywać.
Z kolei jest seks, gdzie jest więź nie tylko fizyczna, nie tylko uczuciowa, ale i duchowa więź. O. To polecam.
Ale mi nie chodziło tutaj o powiązania seksu ze sferą duchową człowieka, tylko o zawężanie seksu wyłącznie do sfery duchowej (albo może czegoś, co się uważa za duchowe) i traktowanie wszystkiego co fizyczne jako "brudne".
Albo o inną rzecz: mistycyzm z nawiązaniami do seksu. Taka jakaś wymiotna mieszanka sugestii erotycznych z mistycznymi przeżyciami. Jak ta "dziewica konsekrowana" właśnie, gdzie duchowe oddanie kojarzy się z bliskością seksualną.
Ja w tym widzę jakąś wyrafinowaną formę perwersji dla ludzi, którzy nie mają odwagi rozmawiać o prawdziwym seksie, więc przekierowali swoje popędy na mistycyzm. I w efekcie wyszło takie coś właśnie.
No ja sobie nie wyobrażam mojej relacji z Jezusem tak, że ja jestem dziewicą, a on małżonkiem, który tą dziewicę ustawicznie konsumuje... Duchowo, rzecz jasna.
Ble! Obrzydliwe.