Nie widzę podstawy, żeby uważać, że "dziś nikt rozumny nie może być jej wyznawcą bez cudu".
Ja tam żadnych cudów nie widziałem, przekonała mnie Biblia. I to, co ludzie mówili (o zbiegach okoliczności - tak, o cudach - nie). I to jacy ci ludzie byli. Nie rozumiem po co mi cud, żeby w coś uwierzyć.
Wierzę, że procesor w komputerze to bardzo szybka maszyna licząca, ale nigdy na oczy tranzystora w procesorze nie widziałem. Mam mocne podstawy, żeby wierzyć w to, że ten kawałek plastiku z nóżkami w środku ma te tranzystory, ale przyjmuję to na wiarę.
I nie muszę przy tym twierdzić, że "to cud, że komputer działa".
Na tej samej zasadzie wierzę, że Bóg istnieje i działa, że Jezus faktycznie żył i umarł. Widzieć, to go nie widziałem. Ale procesora też nie.