W tym odcinku dużo informacji od słuchaczy. O Festiwalu Życia (już w ten weekend!), o hiper-patriotycznym sanktuarium w Kałkowie, o objawieniach i wiele innych pobocznych tematów.
No, Martin, badz tym wesolym tyranem, bo to sie tego... Kalkowa nie trzyma :) Za duzo niektorzy na linii siedza.
Co do Agnessy, to mysle ze JKM nazwalby ja faszystka, za to zamilowanie do obozow zaglady :)
Fajnie jest, kiedy dzwonią ludzie, którzy chcą powiedzieć o swoich sprawach związanych z wiarą, o tym co ich zajmuje, jakie mają wątpliwości, jakie doświadczenia. Nie jest fajnie jeżeli dzwoni się, aby lansować siebie. No sami wiecie, kiedy nie jest fajnie.
A kiedy będzie blog okultysty! ?:D
Zaintrygowała mnie sprawa podręcznika i faktów historycznych w Biblii. Poszukałem i znalazłem całkiem fajnie napisany artykuł jakby ktoś chciał: www.gavagai.pl
Co do wychowywania i nauczania dzieci w domu to ja jestem jak najbardziej za. Skoro prawo nie zabrania, a nawet pozwala to czemu nie?
Tylko trzeba mieć dużo kasy na guwernantkę/ta.
Albo poświęcić się temu bez reszty co wyklucza pracę zawodową w pełnym wymiarze.
No i trzeba być konsekwentnym i wytrwałym:)
A to dużo trudniejsze niż samo przekazywanie wiedzy.
@gerald1972 to w cale nie musi tak wyglądać. W Poznaniu działa domowe nauczanie od lat i wygląda to tak, że grupy rodziców się dogadują i uczą dzieci wspólnie kto kiedy ma czas a jak nie to wspólnie płacą jakiemuś nauczycielowi. Problemem jest natomiast prawo, które mówi, że takie dzieci muszą przynajmniej raz w roku zdawać egzamin w państwowej szkole. Przynajmniej raz jest tu problemem bo to zależy od dyrektora szkoły. Jak uzna za stosowne to może i 5 razy robić. Ale i tak lepiej jest dać do wykucia dzieciakom parę bzdur w ciągu miesiąca i zdadzą ten egzamin a resztę roku będą się uczyć tego czego chcą ich rodzice niż posyłać do państwowej szkoły. Tak mi się wydaje.
Zgadzam się z Tobą Karol.
Egzamin nie jest jednak problemem. Jakiś standard musi obowiązywać wszystkich. Stąd egzamin.
Ale jak słusznie zauważyłeś to od dyrektora zależy ile takich egzaminów zleci.
A jak ludziom damy decydować... cóż to tylko ludzie. Nie lubimy konkurencji:)
A dla dyrektorów to konkurencja (mniej dzieci, mniej etatów, mniejszy budżet itd.) więc lubią utrudniać innym życie, aby sobie zrobić lepiej.
Ale dobrze, że ludzie mają tyle samozaparcia, że mimo wszystko zrzucają to jarzmo.
Nawet nie wiedziałem, że istnieją takie zorganizowane grupy. Fajna sprawa.
Z tego co z ludźmi rozmawiałem na temat nauczania domowego, wszyscy są zgodni: dzieci uczone w domu zdają te egzaminy dużo łatwiej niż dzieci uczone w szkołach. Egzaminy to jest żaden problem, a nawet zaleta: pokazuje to wszystkim wyraźnie jaka jest różnica między efektywnością uczenia w państwowej szkole i w domu.
Dyrektorzy to też nie jest problem. Mogą być czasem niechętni, bo to takie dziwne i niestandardowe (niczym protestant w katolickim kraju), ale skala zjawiska jest tak znikoma, że problemów większych nie robią. Większej różnicy im to nie robi.
A zorganizowane grupy rodziców to fantastyczny pomysł. Faktycznie, wszystko się dzięki temu robi o wiele łatwiejsze, a i dzieci mają więcej okazji do kontaktu z innymi dziećmi (a to był przecież główny zarzut przeciwko edukacji domowej).
Oczywiście, że łatwiej jest zdać egzaminy tylko nadal musisz katować dzieci jakimiś pierdołami. No ale fakt, że zajmie im to dużo krócej i zdadzą go dużo lepiej. Przede wszystkim nie marnują tyle czasu.
Skąd w Was tyle wiary w ludzi? Ja na ten przykład kompletnie nie potrafię niczego nauczyć. Więcej bym krzywdy zrobiła takim nauczaniem, niż posyłaniem do szkoły.
I podstawowa zasada, żeby coś dać, trzeba to mieć. Tak czy inaczej ryzykowne przedsięwzięcie.
Co do faceta, ktory dzwonil i mowil, ze przeczytal Biblie od dechy do dechy... i mowil, ze Henoch i Eliasz beda tymi dwoma prorokami, ktorzy beda w Jeruzalem, w czasach ostatecznych z Obawienia...
Pracowalo to we mnie i znalazlem to: "zapytali Go uczniowie: 'Czemu wiec uczeni w Pismie twierdza, ze najpierw musi przyjsc Eliasz?' On odparl: 'Eliasz istotnie przyjdzie i wszystko naprawi. Lecz powiadam wam: Eliasz juz przyszedl, a nie poznali go i postapili z nim tak, jak chcieli. Tak i Syn Czlowieczy ma od nich cierpiec'. Wtedy uczniowie zrozumieli, ze mowil im o Janie Chrzcicielu." - Mt 17,10-13. To samo jest w Mk 9,12. O tym samym mowi tez archaniol Gabriel do Zachariasza, zwiastujac mu syna.
Cos mi mowi, ze tu wcale nie chodzi literalnie o Eliasza-Eliasza, ale o Ducha, ktory mial Eliasz. Ten sam Duch, ktory dostal Elizeusz. I zauwazcie, ze Jan Chrzciciel zostal napelniony Duchem, kiedy byl jeszcze w lonie matki. Pisze to, bo spotkalem sie juz z tym, ze ktos myslal, ze ta sprawa to biblijny dowod na istnienie reinkarnacji :) Zreszta sam P.Coelho szerzy tez takie glupoty.
Skąd w Tobie tyle wiary w nauczycieli Ellu?
Się nie przejmuj.
Jest masa ludzi, którzy nic nie potrafią nauczyć, a nauczycielami się zwą:)
I nawet jakieś dyplomy mają.
I robią krzywdę młodym ludziom pracując w szkołach właśnie(ciocia dyrektorka, wujek nauczyciel, plecy, plecki, plecuszki itd...).
Przez swoją nieudolność zabijają w młodych ludziach chęć do nauki.I wcale się tym nie przejmują.
A inni młodzi ludzie w szkole zabijają w nich chęci do bycia innym.
Bo wszystko co inne jest tępione i niszczone.I tak socjalizacja przebiega całkiem zgrabnie.
Ryzyko jest jedno.
Dziecko uczone w domu może nie znieść i nie zrozumieć świństw, jakie mu robią bliźni cudnie usocjalizowani pod sznurek w szkole.
Bo, żeby to pojąć to trzeba to przeżyć i się uodpornić.
Na szczęście w szkołach też zdarzają się nauczyciele z powołaniem, którzy potrafią pięknie uczyć.
Niestety trudno na takiego trafić.
Na księdza z powołaniem też trudno trafić, a jednak ludzie chodzą do kościoła wierząc, że to lepsze niż czytanie i stosowanie zasad z Biblii.
Bo mają podane i nie muszą się męczyć.
Do szkoły też odstawiamy pociechę i mamy"spokój".
A może jednak warto się "pomęczyć"?
Owoce mogą być pyszne:)
Ciekawe wywody Marcinie i Geraldzie.
Pamiętaj Ellu, że za swoje dziecko odpowiedzialni są rodzice. Ja wolę żeby potencjalna wina za złą edukację mojego dziecka spadła na mnie niż na jakąś szkołę, która co robi wszyscy widzimy. Jeżeli stanę przed Stwórcą to wolę powiedzieć, że robiłem co mi się wydawało za najlepsze niż umywać ręce w stylu "to nie ja to ta szkoła". To samo się przecież tyczy wiary i wszystkich innych dziedzin życia. A w tak ważnych sprawach, które dotyczą mojej rodziny nie mógłbym pozwolić aby moje dziecko nauczał ktoś, kogo w ogóle nie znam. W końcu ja za nie odpowiadam i za to na kogo wyrośnie.
Poza tym tak jak już pisałem nauczanie domowe nie musi oznaczać, że to ty nauczasz swoje dzieci ale oznacza tyle, że to ty wybierasz nauczycieli i to czego będą uczyć (i w jaki sposób).
Otóż to, Karol. Otóż to.
Ja już nieodwracalnie dałam ciała, bo moje dzieci w szkole się uczyły i nawet do przedszkola musiały biegać. Na dodatek córka i zięć to nauczyciele. To już chyba nie mam wyjścia i muszę szkoły bronić.:-)
I dlatego będziesz się smażyć w piekiele siostro
Buuachahahahahahha
diabuł
To ja może na odpust jakiś pójdę i kogucika sobie kupię i jakoś się uratuję? Albo pieszo do Częstochowy? Albo do Kałkowa? Ja Europejką jestem i nie lubię, żeby za ciepło było.:-)
No, no, można? No można.
Piekiełkiem postraszyć i od razu, ten no, zdrowy rozsądek wraca:)
Na odpuścik zapraszam.
Świeżutkie żeberko św. jakiegośtam polecam. I płucka. Bez raka. Różowiutkie
W promocji.
Odpuścik całkowity zapewnia nawet dla obrońców szkół polskich:)
Full wypasik
Kosztuje tyle co łaska.
200...
pln?
nie, euro w końcu Pani Europejka:)
Oj, w Twoim przypadku to chyba tylko pielgrzymka to Watykanu i audiencja u papieża (o ile Cię nie ekskomunikuje)...
Wybaczcie Elli - niech zazna Waszej laski, zeby mogla kontemplowac Wasza wielkodusznosc i milosierdzie :D
Żeby coś dać to trzeba to mieć.
Jak słusznie zauważyła sama zainteresowana.:D
Kupi żeberko, pojedzie.
Nie kupi
No, to wtedy tylko sam Etymos wie co będzie dalej.
Biada, hemoroidy i takie tam kinder niespodzianki