Po tylu latach prowadzenia programu Odwyk nie było jeszcze odcinka pod tytułem jak sobie radzić z depresją. Ja nie wiem jak do tego doszło. Było coś tam o depresję, ale strasznie mało i bardziej o tym jak pomóc komuś z depresją, ale nie było o tym jak sobie radzić z depresją. Więc teraz jest odcinek jak sobie radzić z depresją. 10 odcinek powinien mieć tytuł, co mówi Biblia o depresji, ale od razu wam powiem Biblia nie mówi nic po depresji, może coś tam można wydłubać i wyszukać, ale tak naprawdę nie mówi nic. Więc może bardziej tytuł odcinka powinien być: Dlaczego Biblia nic nie mówi o depresji? i to jest ciekawsze pytanie, bo problem jest ogromny straszliwie i wielki, zwłaszcza w tych czasach teraz, czyli dwa tysiąc e dwadzieścia rok sama końcówka rok mieszkania w jednym wielkim więzieniu, wszędzie restrykcje, koncepcja jest w ogóle tragedią największą energią, jaką się dało wymyślić. Drzwi z gorszego nie dało się wymyślić w koncepcjach tytułem dystans społeczny. Dystans społeczny to jest przeciwieństwo bycia szczęśliwym. To jest prosta droga do depresji. Bo dystans społeczny to jest przeciwieństwo bliskości społecznej, a bliskość społeczna to jest lekarstwo na depresję. To nie jedyne i na pewno nie zawsze skuteczna, ale jest lekarstwo, to pomaga, a nie szkodzi branży zależy z kim ta bliskość, nie? Ale mówię o takich fajnych relacjach, No samotność nie pomaga naprawdę w depresji, a to, co się dzieje od miesięcy, to jest zmuszanie ludzi, żeby byli samotni. Jeszcze bardziej, bo problem był mówię już od lat w Europie, zwłaszcza w tych bogatszych krajach. Więc pytanie, może w czasach biblijnych nie było depresji? Może. Ale jeżeli nawet nie było, no to tylko z tego powodu, że nikt nie miał czasu. Albo nie umiał tego dobrze nazwać, bo nie ma takiej opcji, żeby nigdy nie było samobójstw. Ludzie byli zawsze ludźmi. Po prostu jest tak, że pamiętam jak byłem mały, to żyłem w jakimś tam końcówce PRL-u. No i wiecie, bieda, cukier na kark, nie jadłem czekolady, w ogóle w sprawie całe Nie no, nie wiem ile długo nie jadłem czekolady prawdziwej. To były takie syfy straszne. Jak się myślało o jakimś samobójstwie, czymś takim, ostry człowiek miał problem ze sobą, to z powodów dużo bardziej praktycznych, takich że ludzie nie mam co jeść, nie? Nie mam perspektyw, nie mogę nigdzie wyjechać, muszę tu być, bo mi zamknęli granice, No i tych co zawsze, że odeszła żona, mąż, dziecko umarło i takie rzeczy, które zawsze dotykają człowieka osobiście. To wtedy tak, ale to nie był problem taki jak teraz, że to nie było na skalę masową, tylko to było indywidualne. Ktoś se nie radzi. Poza tym, ostro było ciężko, było po prostu w ogóle żyć od kupienia mięsa, że trzeba stać dwie godziny w kolejce do w ogóle wszystkiego. Wszystko było trudniejsze. Relacje społeczne były trudniejsze. Nie Boże, ktoś cię tutaj broni przed tym, że ci o nazwie gejem nie ma, że od razu wszyscy pedał i wsadzają ci głowę do kibla. i nie ma, że idziesz się poskarżyć komuś, bo jeszcze dostajesz łeb za to, że się skarżysz. Więc trzeba było albo to przeżyć, albo się załamać. No to kto się załamał, to się załamało i się możliwe. Wielu ludzi nie wytrzymywało się tego i się naprawdę wieszali czy coś. W jednostkach wojskowych był problem z tym, bo brało się przymusem do wojska, nie każdy się nadawał psychicznie. Oni się tam nie przejmowali, nadajesz się psychicznie, czy nie. Zrobimy z siebie człowieka, trepa i już. No a jak ktoś nie wytrzymał, no to trudno. Więc efekt był taki, że ludzie ci co nie wytrzymali, to nie wytrzymali, ale reszta była silniejsza. Zwyczajnie, musieli wytrzymywać. To nie znaczy, że była zdrowa, tylko mówię, że była silniejsza. To znaczy miała więcej mechanizmów obronnych i 1 mocniejsze. Łatwiej się bronili przed depresją. Dobra, ale od początku, co to jest? W ogóle ja wiem, że jak ja mówię o depresji, to zaraz wszyscy mają ochotę mnie powiesić z różnych powodów. Ci co mają z tym kontakt bliski to dostają alergi jak ktoś mówi o depresji. Przeważnie. Jak mówię inaczej niż oni zawsze słyszą, jak cokolwiek powie innego niż to, co oni się spodziewałem, że powie to strasznej depresji i zaraz mówią, że nie wolno nikt nie ma prawa mówić o depresji chyba, że albo się już powiesił pięć razy i miał depresję co najmniej piętnaście lat, albo jest lekarzem i ma tytuł profesora zwyczajnego i studiuje napisał siedemnaście książek na 10 temat, a jak ktoś tego nie zrobił, to nie ma prawa mówić o depresji. W ogóle nie wie o czym mówi i nie, no i czym się nie zna. i dobra, to ja nie wiem, czy ja mam prawo, czy nie mam prawa, ale ja sobie nie biorę, bo mam prawo mówić, co chcę w moim własnym programie, a ty jak chcesz mnie posłuchać, to masz prawo posłuchać. Jak nie chcesz, to nie słuchaj, ale posłuchaj, zachęcam bo może usłyszysz coś nowego, coś, co ci trochę skręci myślenia, bo rozszerzy horyzonty. Przecież nie musisz się zgadzać. Posłuchaj, tylko że będzie tu coś ciekawego jednak. Bo ja nie mam ani wykształcenia formalnego, to znaczy ja się uczyłem w szkołach, ale zupełnie innych rzeczy, a co się uczyłem z wiedzy teoretycznej, to się uczyłem sam. Ludzie tam też sobie czytałem. Ani nie przeżywam depresji długoletnią, mniej psa. To co ja mam za to, to mam ponad dwadzieścia lat doświadczenia z ludźmi, którzy mieli depresji, którzy znają się na depresji, bo właśnie albo studiowali, albo mieli kontakt z ludźmi. i bardzo dużo setki właśnie dwa tysiące ludzi, z którymi rozmawiałem w życiu, tam mieli tam różne problemy. Wszelkie, jakie tylko ludzie mogą mieć problemy i jakie sobie może wymyślić to prawdopodobnie z kimś takim, że rozmawiałem No i z tego doświadczenia mówię oraz bo 10 program jest o Biblii i Bogu z tym co wiem od strony Biblii i Boga, i z mojego własnego życia doświadczenia z Biblią i z Bogiem. No, więc to jest takie połączenie unikalne, może takie dziwne. Trochę też, bo ja nie wyrzucam żadnej nauki na śmietnik, wręcz przeciwnie korzystam i dlatego się da, ale biorę sobie zupełnie wszystko, czego się może nauczyć z Biblii albo z kontaktów, z Bogiem, z takich rzeczy. No i jeszcze przede wszystkim stawiam doświadczenie prawdziwe, z realnego życia dużo wyżej niż każdą teorię. Więc jakby się coś nie zgadza, a teoria się nie zgadza z praktyką, to ja mówię tym gorzej dla teorii. Wynocha z teorią praktyka rządzi rzeczywistość. No i tak, jak już to wiemy, to teraz co to jest to depresja? Depresja to jest no dobra, nikt nie wie co to jest depresja, bo to można ponazywać te wszystkie rzeczy depresją, ale tak ogólnie, co każdy na czuja rozumie. To jest taki stan, który jest przewlekły, długi. Przede wszystkim. Czyli nie, że mam ostatni tydzień, to ja się czuję z depresji, że mam: No dobrze, rozumiem, ale to nie o tym mówiłem. My mówimy o takim stanie, który jest cały czas i on jest trwały. Jeżeli wychodzisz z niego, to na chwilę wynurzasz się z tego morza i znowu do niego wpadasz. Depresje ja widzę, co przynajmniej o czym mówimy, jako taki stan, że jesteś na środku oceanu i próbujesz nie utonąć. To jest depresja. i teraz jak sobie z tym radzić? To jest właśnie pytanie. Ale to co jest depresją to nie jest, że wszedłeś sobie na chwilę, bo cie deszcz spadł i burza jest i tym oknie jest ci zimno. To nie jest jeszcze ta depresja, o której mówię, bo to wiesz, że się skończy, burza przejdzie, wrócisz do życia i tak dalej. Nie, Ty jesteś na środku oceanu i jest burza. Jeżeli tak już masz trudno, cały czas jest trudno. i trudność w depresji polega na tym, że Ty nie czujesz jakiegoś takiego fizycznego, przeważnie cierpienia, czasami tak, bo to się odbija na organizmie. Ale to, co jest główną charakterystyczną, wspólną cechą wszystkich ludzi, co mają taki stan, że toną na oceanie to jest poczucie, że nie masz powodu żyć albo wstawać rano, że nie chce ci się, nie widz, nie możesz impulsu do działania. Siadł byś tu i byś siedział do końca świata, coś się stanie albo umrze, albo coś cię ruszy. To jest taka może nie kto powiedzieć, że to jest przygnębienie, ale to jest przygnębienie o wiele głębsze, bo wynika z czegoś tak fundamentalnego, że nie mają już wpływu na to okoliczności. Już sam 10 fakt pokazuje, że ta depresja Nie zależy od okoliczności, więc jest czymś wewnętrznym. Od środka ona jest. Inaczej mówiąc, problem nie leży w tym, co na zewnątrz. Tylko we mnie, gdzieś we mnie coś jest źle. i dlatego ja mam depresję. 10 ocean, który jest, to jest moje On jest w środku mnie, w którym miała tonę, a nie na zewnątrz. Poza tym na zewnątrz to się walczy, to się radzi, ale to jest na zewnątrz, i to do można zmieniać, ktoś może zmienić, przyjść, zmienić, samo się może zmienić, nie wiadomo, coś się może stać, ale to co jest we mnie, to jest problem, bo to jest we mnie. Nikt nie ma dostępu o to chodzi. Nikt nie może nam rękę włożyć do środka i pomieszać. Więc problem z depresją jest taki i to jest właśnie ta niepopularna myśl, za którą dostaje po pesku. Z depresji możesz wyjść tylko Ty, jak masz Po prostu to jest logiczne. Jeżeli to jest problem w tobie, to ty musisz zmienić, nikt tam ręką nie sięgnie. Nawet jak komuś pozwolisz, i opowiesz o sobie i powiesz o co tam chodzi, to może ci tylko powiedzieć co ty zrobić, ale on nie ma w ogóle takiej możliwości, żeby sięgnąć do ciebie do środka. To Ty jesteś tam, tylko Ty. Więc ostatecznie na tym polega 10 problem, dlatego tak trudno ludziom wyleźć z tego, oceanu, bo spodziewają się często, że ktoś im sięgnie do środka, ale coś zmieni ich wyciągnie. No nie da się tego zrobić. Drugi problem jest też taki, że jest dużo tych, którzy chcą pomagać, jak się ich tam nazwać, nazwijmy terapeuci, lekarze, psychiatrzy, psycholodzy i tak cała reszta. Albo tacy jak ja, którzy mówią, że próbują pomóc w sensie takim, że ja tego gościa wyciągnę. Nie idzie im to zwykle. Najczęściej nie idzie albo idzie strasznie pod górę, albo jest takie tylko do pewnego momentu da się. No i tłumaczy się to wtedy jak? No także z depresji da się wyleczyć koniec kropka. Tak jak z alkoholizm. Wraz z alkoholizm zawsze alkoholik nie da się wyleczyć, da się tylko z tym nauczyć żyć. Tak mówią ludzie, jako reakcje na to, że nie idzie im ta metoda. Ja mówię, to nie jest wcale prawda, że się nie da. Prawda jest taka, że tą metodą się nie da. Przy tych założeniach się nie da wyleczyć z alkoholizm, ani z depresji, ale ja znam alkoholików byłych, którzy nie są już alkoholikami, nie ciągnie już ich, już nie są w tym stanie. Oczywiście podeszli do tego inną metodą i musieli inaczej z tego wyjść niż to powszechnie się mówi, bo gdyby tak robili, to by faktycznie byli alkoholikami, którzy się cały czas muszą pilnować i żyć z tym. Taki, niepijący alkoholik, to tak chyba mówi jakoś. No to taki gość depresji analogicznie to jest człowiek depresji, który utrzymuje się ponad powierzchnią za pomocą pastylek, czy tam przyzwyczajeń nawyków, praktyk różnych rzeczy. Nie. Ja mówię nie. To nie jest wcale jedyna metoda i nie jest wcale tak beznadziejnie, jak to się przedstawia. Nie. i skąd to wiem? No bo mówię z doświadczenia, z tego, że ja znam przypadki ludzi, co wyszli Wyszli. i tak trzeba to określić. Oni wyszli. Nie, że ktoś ich wyciągnął. Oni wyszli sobie z depresji, wyszli z oceanu, już nie toną. i już wstają rano i chcę im się żyć, chcę im się coś robić, widzę sens w działaniu jakimkolwiek Normalnie. i tak, powiem, możesz się nie zgadzać, ja nie mówię, że musisz, ale też moja perspektywa i może się przyda. Więc jak sobie radzi z depresją? Konkretnie. Po pierwsze i to być zaskakujące znowu i dostać po pysku można, dlaczego masz sobie radzić z depresją? W ogóle. Po co takie pytanie zadasz? Ty sobie nie masz radzić z depresją, Ty się masz wyleczyć z depresją, masz się pozbyć Jak sobie radzić z okupacją niemiecką w Warszawie? Nikt sobie nie zadawał wtedy takiego pytania w latach w tysiąc dziewięćset czterdzieści dwa w Warszawie, tylko sobie zadawali pytanie: Jak wypieprzyć Niemców? A nie jak sobie radzić z Niemcem? Jak żyć w Niemiecku i akurat? Dobra, a póki jest, no to jak się nie da, to trzeba sobie może i radzić, ale pamiętać trzeba, że to jest tymczasowy stan. Nie można dekpresji zaakceptować, tak jak nie można zaakceptować dać Niemca w Warszawie na stałe, że to jest normalna część życia, bo nie, to nie jest normalna część życia. Odmawiam i to będzie konflikt, którego nie wycofam się z niego ani nie złagodzę przekazu. Odmawiam akceptacji faktu, że depresja jest nieunikniona i jak ktoś jest w niej to musi się z nim nauczyć żyć. Nie, nie musi. i ona nie jest nieunikniona i nie akceptuje, że ona ma być na stałe. Nie jest na stałe. Alkoholizm też nie jest na stałe. Przynajmniej inaczej powiem, nie musi być wcale. i nie zgadzam się zupełnie z promowaniem tego poglądu, że ta depresja jest jakaś wieczna i że to jest jakaś pieprzona choroba. No po prostu nie mogę z tą chorobą. Alkoholizm choroba, depresja choroba. Nie, ani jedno i drugie nie jest chorobą. To nie jest coś jak wirus, jak COVID, że co byś nie robił, to przyjdzie albo nie przyjdzie, każdy może mieć depresję. Nie, nie każdy może mieć depresję i nie każdy może być alkoholikiem. Jak chce to może być każdy alkoholikiem, ale nie jest tak, że wbrew twojej woli, wbrew twoim nastawieniu, wbrew tobie, możesz stać alkoholikiem nawet nie wiesz kiedy. W ogóle ty nie chciałeś być, ale jesteś. Nie, nie ma takiej opcji. Jak i nie chcesz mieć depresji, To jest trochę gorzej, bo ona No dobra, inaczej powiem. Są ludzie, którzy nie mają depresji, nie będą mieć depresji i nie mogą mieć depresji. Chyba żeby sami chcieli gdyby odpuścili. Powiem teraz dlaczego jak ja to widzę. i czym jest ta depresja w ogóle? Cały czas ja tu mówię o tej perspektywie z Biblii wziętej. To też wierzę, dlaczego w Biblii nie ma depresji. Depresja jest efektem jest skutkiem czegoś, a nie przyczyną samą sobie. Dlatego nie ma nic o tym w Biblii. Bo w Biblii nie ma nic na temat skutków, bo nie ma po co się rozwodzić nad skutkami czegoś. Tylko nad przyczyną. To inaczej mówiąc, na przykład w instrukcji dla strażaków, a może dla strażaków, nie? Ale gdyby była jakaś instrukcja, jak gasić pożary. Jest pożary i myślę sobie, jak to gasić, jak sobie radzić z ogniem. To tam będzie o ogniu, a nie będzie cały czas o dymie. Dym jest skutkiem ognia. Od dymu się możesz podusić, musisz żyć z tym dymem. i teraz w dzisiejszych czasach depresję albo to jest właśnie 10 dym i uważa się, że 10 dym który jest skutkiem ognia to jest to na czym się trzeba skupić. Musisz się nauczyć żyć z dymem, jak jest pożar. Jak jest pożar, to ja robię tak, że skupiam się na ogniu. Gaszę 10 ogień. A nie uczę się żyć z dymem. Pogrzało kogoś? No. i teraz, co jest przyczyną depresją. Depresja jest jak 10 dym, który jest ogień, a podręcznikiem sensownym do walki z pożarami ma być nie koncentracja się na tym, jak sobie radzić z dymem i z nim żyć, tylko jak gasić ogień. Więc co jest tym ogniem? Tym ogniem musi być ewidentnie coś innego. Bo tak ważny problem Biblii byłby poruszony. Gdyby to nie było coś, co jest tylko efektem, na którym nie ma się co koncentrować. Inaczej jeszcze raz to prościej, spróbuj powiedzieć. Gdyby faktycznie to depresja była problemem, Gdyby to ona była tym pożarem, który trzeba gasić, to Biblii by o tym było. Ale jeżeli depresja jest tylko dymem, który jest skutkiem pożaru, to nie ma sensu o tym pisać, w Biblii o tym nie ma. Wtedy nie będzie, bo szkoda tracić czasu na to, po co o tym gadać? Zamiast się skupić na robocie. Na tym co ważne, na tym co jest przyczyną. i dlatego w Biblii nie ma depresji. Nie ma nic o tym jak se radzić, to leczyć, co robić z takimi ludźmi, jak Ty masz z tym żyć, bo Ty nie masz z tym żyć. Jest w tym coś troszkę brutalnego, no ja wiem, bo Biblia mówi zawsze Biblia ma taki kontekst, cały klimat ogólny w Biblii jest taki, żeby jak jest problem, to masz go załatwić. A nie ma tych wszystkich łagodnych stanów, pośrednich, żyj troszkę z problemem, wychodzi go łagodnie. Nie, albo w prawo, bo w lewo, załatw sprawy, albo nie. Jest taki tu albo tu. Zrób coś albo nie rób czegoś. Biblia ma taki cały czas klimat i dzisiaj to się czyta trudno dla ludzi, którzy są przyzwyczajeni do tego, że każdy im, którzy tak powiem, wchodzi do tyłka, żeby oni tylko byli dopieszczeni. W dzisiejszym świecie się pieści ludzi. Biblia leczy, nie pieści. Lekarz dobry wiesz, że nie pieści się z tobą, tylko mówi ci jak jest, i mówi jak cię leczyć. Tak robi Biblia. To jest ta sprawa. Tym bardziej powinno być dziwne i dziwić ludzi, dlaczego Biblia nie ma o depresji. Jeżeli przecież to jest problem, a jest. No jest problem, zresztą Biblia jest w dużej części przecież. Nie mówię o rzeczach takich fizycznych, o jedzeniu, pięciu, budowaniu domów, tylko rzeczach psychologicznych, duchowych, takich we wnętrzu człowieka. Tym bardziej powinno być coś o depresji, pełno rzeczy powinno być, no a nie ma, no nie ma nic. Co jest najbliższe depresji? No nie wiem, może to, że Hiob, był blisko depresji i Księga Hioba. Przypadek człowieka, co żył sprawiedliwie, robił dobrze i nagle dostał tyłek od Boga i nie rozumie dlaczego. i wpadł ostatecznie w przygnębienie, siedział, drapał się, bo był już chory na wszystko, na dziwne rzeczy, stracił cały majątek i miał dość. Chciał umrzeć. Może to była depresja i nie wiadomo ile trwała, bo Biblia tego nie mówi. No, ale pewnie nie trwała długo, po pierwsze, po drugie miał powód konkretny. To nie jest to samo co dzisiaj. Dzisiaj ludzie nie rozumieją jaki mają powód tej depresji. Myślę też, że dlatego właśnie tak opłakane nędzne efekty walki z depresją są dzisiaj. Tak jak są nędzne i opłakane efekty walki z narkomanią. Jest Voine War on Drag stanach, trwało dziesięcioleci i narkotyki, jak były, tak są jeszcze więcej, jest wszędzie naokoło pełno. Im większa walka z narkotykami, tym więcej jest narkotyków. Czy ktoś mógłby wreszcie po tylu latach wyciągnąć wnioski, że coś jest nie tak ze sposobem walki? To samo dookoła nas teraz walka z covidem. Im więcej z obostrzeń, tym szybciej ludzie się zarażają i więcej ludzi umiera. Od roku są obostrzenia, czy naprawdę nikt nie zauważył, że im więcej obostrzeń, tym więcej ludzie się zarażają, w ogóle nic nie daje. Tylko tracą ludzie niepotrzebnie wysiłek, czas, pieniądze, zdrowie itd. Na te wszystkie efekty. Dlatego, że metoda albo metoda jest zła, albo to jest coś, czego się w ogóle nie da zrobić. Tak ciężej coś trzeba zmienić. To samo jest z depresją, może by wreszcie ktoś wziął trzeźwo spojrzał i powiedział, że robimy coś źle. Niemożliwe, żeby poziom depresji rósł cały czas w sytuacji, kiedy cała Europa jest coraz bardziej skoncentrowana na walce z depresją i robią wszystko, żeby pomagać ludziom w depresji. i cały czas naokoło iść do psychologa, rozmawiaj z kimś, zatrudnij psychoterapeutę, coach'a, kogokolwiek, lecz, lecz, lecz, lecz, coraz więcej metod, coraz więcej naukowców się na 10 temat wypowiada, a depresja jak była tak jest. Nie zmniejsza się. Zwiększa się. Jest coraz bardziej głęboka i coraz gorsza. Dlaczego? Bo ktoś nie gasi ognia. i nawet nie zadaje sobie trudu zastanawiać się czym jest 10 ogień, więc 10 pożar, co to jest 10 pożar, którego skutkiem jest depresja i załamanie zanik chęci do życia. Taka strata chęci do tego, żeby w ogóle wstać z łóżka, że mam dość, nic mi się już nie chce, więc wszystko jest bez sensu, nie ma sensu. Daj mi spokój. Poddanie się to jest depresja. Ja się poddaję już, nawet już to nie jest moja decyzja. Świadoma, że się poddaję. Zastanówmy się, poddać się, czy nie poddać. Dobra, poddam się. To nie jest tak, to jest w ogóle, że już nie masz nawet siły podjąć tej decyzji. Decyzje już nie są twoje, samo się dzieje. Zostać zombie, masz depresję. Ja dziś rozmawiałem z Agą Czejaga, jak to akurat słuchasz i oglądasz. No bo w ogóle ja często gadam z ludźmi, co jakby powiedzieć, to co ich gryzie to podpada pod jakąś formę depresji. Zawsze to można nazwać właśnie jakąś typową, a nie zawsze. Czasem są bardzo konkretne problemy życiowe do rozwiązania, ale zwykle człowiek ma problem, który można określić depresją, że to jest jakiś długi stan nieszczęśliwości. Bezradności takiego, że nie mam siły działać i dość wszystkiego. Nic tylko się powiesić, gdybym nawet wieszanie się miało sens, bo też nie ma. Więc jakieś takie to jest częste. No i inne są też efekty samej depresji. Depresja jest mówię skutkiem, ale skutkiem depresji są też inne skutki np. Problemy z organizmem choroby, chorowanie, odporność obniżona, się dzieje od tego, bo żyjesz w takim codziennym albo stres. To jest dziwne, że jest depresja i stres jednocześnie, ale bywa. To jest rozregulowana psychika i mogą być najróżniejsze strony, organizm sobie może radzić. i organizm i psychika sobie radzić z takim stanem. 10 stan jest zły, po prostu depresja jest chorobą i już znaczy chorobą akurat nie jest choroba jak wirus, ale to nie jest zdrowie. Nie wiem jak to nazwać. Jest to zły stan już. Stan zła. No i trzeba z niego wyjść niekoniecznie, ale nie wiem, porównaj do choroby jest jakieś marne tutaj, bo sugeruje właśnie losowość, a to nie jest losowość, to jest skutek. i tak, gadałem więc zagon i A Aga się mnie pyta, miało jeden nagrywać coś, czy tam robić książkę, skończyłem pisać. Jej, to prawda skończyłem pisać pracę ostatnio nad książką. Zamknęłam rozdział, jestem zadowolony. i ona mówi, ona widzi świat od strony depresyjnej, nie? i mówi: Dlaczego ty tyle robisz? Jakie to jest genialne pytanie, że mi zadaje takie rzeczy? No bo ja nie wiem. Myślę sobie, nie umiem odpowiedzieć na to pytanie, bo ja nie wiem. Mogę zgadywać. Nasz tak dobrze siebie nie znam. Tak naprawdę nie wiem czy ktoś w ogóle wie w sensie takim jak się wie że dwa plus dwa jest cztery ściślejszym nie wiadomo, skrętujemy trochę. Ale sobie uświadomiłem jedną ważną rzecz, dlatego o tym teraz mówię. Że naturalnie jest coś, co mnie pcha. To nie jest efekt czegoś dodatkowego u mnie w życiu, w środku w psychice, że mi się chce robić to albo tamto, albo sianto i wstawać z łóżka i grać w grę i jeść. Na przykład na ma anoreksję, nie? i odechciały się jeść. Mi się chce jeść, jak jestem głodny. Czasem się nie chce, ale jedna ważna różnica jest i to jest strasznie warto zauważyć, że u mnie to się dzieje naturalnie, że mi się chce, i teraz jeżeli spojrzycie na dzieci jak ktoś jakieś ma jak nie ma to niech popatrzy na ulicę jeżeli jeszcze wolno chodzić po ulicy to zobaczy dzieci i jak trochę się zbliży do dziecka, wszystko jest nielegalne, oczywiście i nie wolno, ale jak tak zrobię i tak. To zauważy, że dziecku się chce. Dziecko wstaje rano i chce mu się, robi rzeczy. Głupie bez sensu nie zastanawiać nad mi rysuje, bierze coś rysuje, coś leży, zbawi się. Więc cały czas coś robi. Dziecko jest superaktywne, i to jest, z czego to wynika? Czego się nauczyło? Trzeba było uczyć to dziecko, dlaczego tyle robisz? Ktoś pyta dziecka? Nie, to jest robię, bo jest naturalne, bo jest człowiekiem właściwie. Wynika to z samej natury człowieka i nie jest nie wymaga żadnego dowodzenia ani argumentów. To jest po prostu stan wyjściowy. To jest stan 0. Człowiek, który się rodzi Niczego nic mu się nie dokłada do psychiki naturalnie jest aktywny. Jest ciekawy, poznaje, chce mu się robić, próbuje, naśladuje. Bo tak sam siebie nie podaje przyczyn. To jest jego natura. i teraz ja mam to samo, mimo że już jest tym dawno poza dzieckiem dokładało mi się przez całe życie masę rzeczy do psychiki szkoła, urabiała, rodziców, rabiali, ksiądz urabiał Polska Rzeczpospolita Ludowa urabiała, Związek Radziecki urabiał, język nawet, którym mówię, już mi urabia myślenie w jakąś tam stronę, przyjaciele i książki wszystko. Ale jakimś cudem możliwe, że cudem wylądowano ostatecznie w tym samym stanie z grubsza, w którym jest dziecko, czyli mam sam z siebie, robię rzeczy, naturalnie albo przynajmniej blisko naturalności jest i nie umiem znaleźć odpowiedzi dlaczego to robię. Tak samo znowu właśnie jak dziecko jak to zrobiłem, że ja jestem bliżej naturalnego swojego dziecka, że robię rzeczy, bo mi się samemu chce i nie wiem nawet dlaczego. Jak? A dlaczego ktoś tam, kto ma depresję? Nie może, nie może. Większość ludzi ma coś, że nie może. Dlatego uważam i to jest ważne do zrozumienia, bo mnie nic nie blokuje. Ja nic nie dołożyłem do siebie, nie dałem jakichś nauki albo nie nauczył mnie żaden psychiatra, psycholog, trzymam robić to albo tam, co to mi się będzie chciało, Nie zażyłem pastylek, nie wyprali mi u mózgu w kościele, to nie był żaden Jezus też. No nie bezpośrednio na pewno, że teraz wierzę w Jezusa, to mi się chce. To 10 Jezus mi chce, nie robi magicznie, nie robi mi magiczniecenia. To co jest we mnie, to jest tylko to, że ja nie mam blokad, nie przeszkadza mi nic, Jestem naturalnie, jak mi się chce śmiać, to się śmieję, jak chce mi się sikać, to sikam. Jak sobie zawiążę organy, to nie będę mógł sikać. i będę w złym stanie. i teraz jak by mi zawiązać organy moczowe, czy coś, żebym nie mógł sikać, to oczywiście skutki będą fatalne, będzie mnie bolało organizm, będzie reagował, psychika, będzie zjechana i tak dalej. Ale ważne jest zrozumieć stan. Stan jest taki. Problemem prawdziwym jest to, że jest coś zablokowane, zawiązane. Zepsute, coś mam, coś jest za dużo i coś jest nie na miejscu. Coś doszło, a nie coś zostało podjęte. Rozwiązaniem jest zlikwidować to, co doszło. Odwiązać to, co jest zawiązane, wyrzucić 10 balast, nie? Odjąć po prostu cofnąć się do stanu jak najbliżej naturalnego stanu człowieka. Wyrzucić wszystko co przeszkadza. To jest rozwiązanie. No i to jest kwestia depresji. Człowiek ma depresję dlatego, że ma coś dołożone od czasu jak był dzieckiem coś doszło, jakieś przekonania, jakaś wiara w coś nieprawdziwego. Jakiś pogląd, jakieś nastawienie umysłowe, coś tam psychicznego jest, co przeszkadza mu w byciu sobą naturalnym zwyczajnym jak dziecko. i to jest 10 pożar, który trzeba gasić. i teraz co to jest to coś, co przeszkadza, to ja nie wiem, bo ja muszę pogadać. i po tym pogadaniu, jak już wiadomo, co to są te rzeczy, co przeszkadzają, co doszły, co zepsuły i hamują człowieka w byciu sobą naturalnym. Jak już się wiedzą rzeczy, to trzeba je wyrzucić i już wtedy stan człowieka wraca do stanu naturalnego i jego własnego. Inaczej jeszcze powiem Tego płynie mi taki wniosek i tak to widzę, że w człowieku już jest lekarstwo od depresji albo inaczej. Depresja to jest stan nienaturalności człowieka. To jest to, że człowiek nie jest sobą. Nie może być sobą, jest coś, co tym przeszkadza i on sobą nie jest albo być nie może. Nie jest naturalnym i takim jak dziecko jest. Więc rozwiązaniem jest znaleźć co to są problemy i je wyrzucać. To jest strasznie fundamentalne, ale może być ważne, żeby to zrozumieć. Bo ludzie mają podejście dokładnie odwrotne do radzenia sobie z depresją. Chcą sobie radzić z depresją biorąc następne rzeczy do środka. Pastylki, więcej rad, więcej rzeczy do robienia, coś dokładać, następne, następne więcej poglądów. A ja twierdzę, że trzeba niczego nie dokładać, tylko wyrzucać. Wyrzucać to, co jest już w środku. Jesteś zatruty. Trzeba się, że wy wy. No, wyrzucić truciznę z organizmu. i teraz tylko zostaje zobaczyć co jest tą trucizną. Ale żeby w ogóle zacząć w tą stronę działać to trzeba najpierw sobie uświadomić, że Ty sam z siebie naturalny nie masz depresji. Jako dziecko nie miałeś depresji, w którymś momencie się dopiero pojawiła. Ta depresja może płynnie, może nie zauważyłeś, co było problemem. Zwykle człowiek nie uświadamia sobie, co jest blokadą, co go zawiązało, mu związało ręce, co go przytłoczyło, przygniotło, co mu przeszkadza i stoi na drodze. Bo to się pojawia jakieś płynnie, Poza tym zauważenie przyczyny i skutku nie jest takie łatwe. Często, zwłaszcza samemu. Jeżeli po to jest potrzebny ktoś drugi, żeby pogadać, żeby zwrócił uwagę na połączenia przyczyn i skutków, których nie widzisz. Problem też polega na tym, że wiele rzeczy jest takich, które się odrzuca na dzień dobry jako możliwe przyczyny depresji. Jedną z tych rzeczy jest wiara Boga. i tu wracamy do Biblii, ważna rzecz teraz. Ogólnie powszechnie nie tyka się niektórych tematów, np. Problem przekonań natury religijnej. Czy ja wiesz, że jestem ateistą, chrześcijaninę, muzułmaninem, kimś tam innym, To jest moja prywatna sprawa. Tak się zakłada. i nie ma nic wspólnego z depresją. Nie może mieć, bo to po prostu jest taka kosmetyka zupełna życie. Ona w ogóle nie ma wpływu na życie. Tak się jakby postępuje zgodnie z tą myślą. Ja mówię odwrotnie, przecież to jest absurd, to jest najbardziej fundamentalne. Ale nie wolno, bo to jest politycznie niepoprawne powiedzieć, że 10 kto nie wierzy w Boga, nie ma wartości żadnych nie wiesz, że ktoś go stworzył albo coś. 10 będzie miał zaburzoną psychikę. Zawsze. Dlatego, że to jest nienaturalne bardzo dla człowieka, być zawieszonym w próżni egzystencjalnej. To znaczy Człowiek, który nie wie skąd się wziął, nie widzi sensu w swoim byciu w ogóle, w obecności swojej na ziemi, na tej planecie, Nie wie co będzie z nim po śmierci, nie wie jakie są zasady. Życie nie wie po co żyć. Nikt go nie rozliczy z niczego. Nie ma dobra, nie ma zła, nie ma sensu nic. To taki człowiek przecież naturalnie wchodzi w depresję, w stan depresji. Jaki sens jest faktycznie działać i robi cokolwiek? Jeżeli sama twoja obecność na tym świecie. Tu i teraz nie ma żadnego sensu. Albo jest przynajmniej niewytłumaczalna. Nie znalazł odpowiedzi na tak ważne pytania, i uważasz, że to nie jest w ogóle przyczyna depresji? Nie! Przecież to jest każdy ma prawo wierzyć w co chce i to nie ma żadnego znaczenia. Bólszyt ma największe znaczenie podstawowe, fundamentalne. Najwięcej osób pyta: Ale Marty i ludzie, którzy wielu Boga mają depresję. A ja Ci bowiem Nie. Ludzie, którzy są religijni, mają depresję. Ludzie, którzy wierzą w Boga, nie mają depresji, tylko cała sprawa się sprowadza do definicji, co to znaczy w ogóle wierzyć w Boga i do tego, czy to jest dla nich teoria, czy praktyka. Czy to realnie wierzą tego Boga, czy to jest tylko ich taki pogląd, który faktycznie na nic nie ma wpływu. Jeżeli to jest praktyka, i jeżeli to jest zdefiniowane tak jak zaraz powiem to nie taki człowiek nie ma depresji z tego powodu bo za dobrze bo wiesz, zakładam, że wierzy w to, to zna swoje miejsce. Wie kim jest, wie po co jest, wie po co wstawać z łóżka i ma prawo przede wszystkim to jest ważne. 10 człowiek wie, że ma prawo robić co chce w życiu i nic nie musi. Taka jest efekt wiary w Boga. Chodzi mi o taką wiarę w Boga, nie chodzi mi o wiarę w Boga konkretnego. Chodzi mi o ogólne przekonanie. Może to być ateizm nawet. A ateizm może być wiara w Boga oczywiście. Bo mi chodzi o to przekonanie, że jest powód istnienia tego świata, jest powód istnienia mnie w tym świecie i Życie jest częścią większego planu, który ktoś tam gdzieś tam ma. i to nadaje sens całej egzystencji. To daje też poczucie bezpieczeństwa w tym świecie, które z kolei sprawia, że mogę chcieć, mogę coś chcieć wreszcie, bo nie muszę ciągle. Nie czuję się taki, że cały czas ktoś mi coś zrobi, patrzy na prawo i lewo i nie wiem, przerobię dobrze, bo nie wiem, czym się kierować. To jest skutek takiego stanu. Wręcz wiary w Boga, brak przekonania, że w ogóle istnieje twórca, czy coś, co stworzyło świat. Bo nawet wiara w ewolucję może być wiarą w Boga całkiem dobrą i wystarczającą, a te jeśli, którzy mają religijną wiarę w Bogu, w ewolucję, w praktyce nie wierzą u Boga, bo to jest ich Bóg po prostu. To przekonanie, że jest siła we wszechświecie, która doprowadziła do powstania nas. Nazwałem tę siłę przypadek, to nic jakoś szczególnie logiczne, nie szukajcie w tym logiki, ale póki w to wierzą, mają oparcie, wiedzą kim są, wiedzą, że kiedyś byli mało mój praprapra lamdziarek nie był małpą tylko był skrzyżowaniem człowieka z małpą nie mów, że był małpą bo to jest herezja No i tak wierzą właśnie sobie religijnie w te rzeczy i mają cały plan, wizje powstania wszechświata, że ta komóreczka, potem tam jakieś ptaszki, potem żabki, potem krokodylek, potem dinozaur, potem małpoiłt, potem człowiek, Patchpan, to jest wizja świata, stworzył nas przypadek. 10 przypadek jest naszym Bogiem. Jesteśmy częścią planu wszechświata, materia nas stworzyła, i już. i to może wystarczyć. To już może być na tyle mocne przekonanie, że człowiek nie czuje się zagubiony, taki cenzurowany i zaczyna wiedzieć, że mam prawo tu być, musi skądś się pojawić przekonanie w człowieku, że on ma prawo tu być. Ludzie co mają depresję nie wierzą w to, że mają prawo tu być. Albo nawet jeżeli wierzą, nic to mi nie mówi. To nie jest dla nich jakiś, że o, mam prawo, naprawdę, no to zrobię coś. Nie, to jest takie, że mam prawo i co mnie to obchodzi. Może i mam, że nie mam co za różnica. No co za różnica właśnie. Jest różnica. Jeżeli jesteśmy częścią planu, nie, to ustosunkowanie się do tego faktu, podporządkowanie się temu planowi, nadaje ci miejsce we wszechświecie, nadaje ci różne prawa, i to jest ważniejsze nawet obowiązki też. Srap jest obowiązki. Nieważne teraz. Uważam, że są prawa, że mam prawo do istnienia i mam prawo robić co chce. Wolność naprawdę działa uzdrawiająco. Człowiek, który powiesz mi, że ale człowiek nie wstaje z łóżka, rano bo nie wie co ma robić. Właśnie to jest cały powód problemu. To jest właśnie problem, że człowiek myśli co ma robić, inaczej co musi, jaki jest obowiązek jego, co od niego ktoś oczekuje, a ja mówię, że rozwiązaniem nie jest pogłębianie problemu, za pomocą wmawiania człowiekowi, że musi coś innego niż musi i żeby leczyć jeden z następnym przymusem. Nie, ja mówię wywalić przymus, nie ma być przymusu i człowiek, który wstaje rano, ma wstawać rano. Jeżeli chce być zdrowy, to wstaje rano dlatego, bo chcę coś robić, bo coś sobie wymyślił, bo mam jakiś plan, mam jakieś marzenia, bo mi się coś zachciewa. Tak działa dziecko. To jest natura człowieka. Natura kompletnie zagłuszona przez kłamstwa, które są na tym świecie od lat już i spiętrzyły się tak nieprawdopodobną w ogóle górę, że przytłaczają ludzi tutaj i stąd masowe depresje. Po prostu ludzie mają w głowie kłamstwa, na kłamstwa, na kłamstwa, na kłamstwa. Tak grubą warstwę, że już pod tym nie mogą oddychać. Czułem się osaczeni ze wszystkich stron przez jakiś przymus wewnętrzny którego w ogóle nawet nie rozumieją. Człowiek nie rozumie, jak człowiek nie rozumie dlaczego ma jeździć prawą stroną ulicy to będzie czuł się źle z tym, będzie czuł opór, będzie czuł chęć buntu, a jeżeli się podda, to wpadnie w maraz, taki, że no muszę i nic na to nie poradzę, to nie ma sensu, nie ma sensu gadać nawet. Tak jak dzisiaj człowiek chodzi z głupią maską i już większość ludzi nie zastanawia się nad tym, czy to ma sens, czy nie. Bo jak zaczęli chodzić w tych maskach to była długa debata, czy to ma sens, czy nie. Ludzie doszli najpierw skorzystali z nauki, doszli do wniosku ma sens pod warunkiem, że trzyma się ją w miejscu sterylnym, używa się jednorazowo, nie dłużej przez godzinę czy tam dwie, że nie dotyka się jej rękami i takie różne warunki były. i póki 1 były to, co się trzymało jeszcze kupy, to były naukowe warunki związane z wiedzą o bakteriach, zarazkach itd. Ale minęło chyba dwa miesiące i nikt już nawet nie pamięta o tych zasadach. Ludzie noszą te maski w kieszeniach, dotykają wszystkiego, nie wymieniają co chwilę, nie są sterylne, nie zostawiają ich tych masek pełnych zarazków gdzieś w miejscu przeznaczonym do tego. W dupie to mają. Inaczej mówiąc te maski więcej teraz szkodzą niż pomagają dlatego, że to co jeszcze kilka miesięcy temu było przedmiotem ostrych zasad i miało podłoże naukowe. Nie były takie wszędzie, nie pamiętacie już, ale były wszędzie wisiały instrukcje, jak sobie radzić jak prawidłowo używać maski. i tam były te wszystkie rzeczy, nie dotykać rękami jednorazowo itd. Nie nosić za długo. Wszystko to było napisane, znikło. Zostały same maski, które z naukowego punktu widzenia to nie, że nauka się zmieniła przez parę miesięcy. Po prostu ludzie zaakceptowali przymus i olali powód. Już nie wiedzą po co te maski noszą, nie pytają nawet o to, po prostu trzeba już. To jest pożywka dla depresji. Przymus bez wytłumaczenia. Zaakceptowany, już nawet nie ma buntu, bunt był jeszcze zdrowy, ale kiedy już nawet nie chce mi się budować, nie warto, zostańmy już tylko taki maraz i to jest ilustracja tego, na czym polega depresja, bo jedną maską człowiek nie wpadnie w depresję, ale jak przez całe życie ma cały czas taki stos zasad przymusu, który nie ma sensu w ogóle, którym nikt nie zadaje pytania po co masz chodzić do kościoła? Nie pytaj się głupio, masz chodzić. Dlaczego masz płacić podatki? A płacz, to nieważne, że coraz grubsze podatki od jakiejś dupereli, od deszczówki, od rynny, od kąta ustawienia bloku względem słońca, od tego, że nie masz dzieci, od tego, że masz dzieci, od tego, że jesteś blondynem, że jesteś za niski, za wysokiej, że masz pracę, że pracujesz w domu, że nie pracujesz. To w ogóle nie ma sensu, ale problem polega nie na tym kanale, że nikt nie zadaje pytania, dlaczego w ogóle płacić podatki? Akceptowali trzeba. i teraz mówię, tego przymusu jest nawarstwienie i człowiek pod tym ciężarem poddaje się często. i to jest główna przyczyna depresji. Tylko, że to mówię, to jest nic nikogo jeszcze nie da, bo tych przyczyn konkretnie trzeba znaleźć, co konkretnie, jakie konkretnie rzeczy cię blokują w życiu. Jeżeli wywalić 10 cały przymus, to człowiek wróci do naturalnego swojego stanu, w którym ma przekonanie, że ma prawo tu być, może robić co chce, może lubić, może nie lubić, i chce. i zaczyna się odkrywa, że cię cieszy życiem, że życie daje radość, że jedzenie daje radość, że daje przyjemność. Zaczyna jeść, bo chce, bo lubi. Bo jest głodny, a wcześniej w ogóle nawet nie czuł, że jest głodny, bo miał tyle przymusu, kto wolno, tego nie wolno, nie mogę być za gruby. Nie wolno być za grubym. Dlaczego nie wolno być? Nie wiadomo, nie wolno już. Przymus cały czas gdzieś jest podwaliną tego. i co tu ma Bóg z tym wspólnego? Podwalina wierzenia w Boga daje pewne prawa, jak już mówiłem. i jeżeli póki człowiek w to wierzy faktycznie, to tych praw, które prawa są nienaruszalne, albo inaczej nie zaakceptuje przymusu większego niż to w co wierzy, bo musi zrezygnować albo z tego co wierzy, albo sprzeciwić się przymusowi. Czyli jak człowiek wierzy, że Bóg go stworzył, dlatego jest kimś kto ma swoją godność, bo jako stworzenie Boga ma godność, to nie będzie chodził w masce, bo to mu odbiera godność, Jeżeli człowiek nie wierzy, że jest na wzór i podobieństwo Boga, a Bóg nie wstydzi się swojej twarzy i człowiek też nie powinien, to spoko, nie przejmuje się No więc problem polega w tym, że tak naprawdę nikt nie wierzy w Boga, w ogóle. Ani w swoją godność bycia stworzonym przez Boga. i jeszcze raz zaznaczam: Nie mówię tu wcale o chrześcijańskim Bogu. Mogę mówić o muzułmanach to samo. Muzułmanie dużo mocniej wierzą w Boga na ogół niż zachodnie społeczeństwa. U nich nie ma depresji. U nich są problemy, ale nie ma depresji. Takiej powszechnej, bo ktoś tam ma. No ale popatrz, jak tam żony mają dużo cięższe życie niż europejskie żony. Tam ludzie są biedniejsi, tam gdzie muszą więcej pracować, żeby wyżyć ale tam ludzie są na oko, jak ktoś był wśród tych ludzi gdzieś tam z Maroka, czy skąd tam byk nie chciał z jakiejś Arabii, Wiecie, że oni są gościnniejsi, szczęśliwsi, otwarci na ludzi. To jest właśnie paradoks. Oni na ludzi są dość otwarci. Pod warunkiem, że oczywiście nie wchszania się w ich przekonania religijne, ale póki jesteś zwykłym człowiekiem, to oni Cię lubią. Oczywiście też opłylają Bogu. Czemu nie chciałbyś zostać muzułmanienem może? Tak mi zawsze mówili. Ale byli otwarci. Hiszpanie, których spotkałem w Hiszpanii byli. W tej samej miejscowości mieszkali, byli Hiszpanię, katolicy, teoretycznie i muzułmanie. Muzułmanie też teoretycznie. Ale muzułmanie byli dużo bardziej wierzący w Boga niż ci katolicy i było widać, że ich różnice. Depresja groziła Hiszpanom. Było widać oznaki. Było widać ich takie przygnębienie. Oni chodzą tak się trochę boją. Nie zawsze wiedzą co powiedzieć. Tego wolno, tego nie wolno. O złamanie dużo mniej. Oni się nie mieszali z Hiszpanami akurat, nie za bardzo, woleli siebie, ale w ramach tego, w czym żyli i oni nie byli jakoś specjalnie przytłoczeni czymkolwiek. Z czego to się bierze? Tego właśnie, że wiara w Boga daje pewien poziom wolności. Jest to paradoks, bo wiara w Boga kojarzy się z przymusem, ale znowu dlatego, że ludzie mylą religijność, z wiarą w Boga jako kogoś żywego, kto dał ci pewne prawa wyznaczył porządek świata, wprowadził jakieś zasady, że to ktoś ma plan, pilnuje tego wszystkiego i ty jesteś częścią tego i w związku z tym możesz całą masę rzeczy, bo masz prawo wynikające z czegoś większego niż ty Wiara Boga daje tak naprawdę całą masę różnych innych rzeczy zdrowotnych. To jest po prostu naturalne dla człowieka, że wierzy Boga. No słuchajcie, gdyby naprawdę przy takiej presji jaka jest teraz od strony nauki, technologii, propagandy, państw, takich odizolowanych już od przecież Kościołów. Presja na to, żeby był ateizm jest olbrzymia i zwróćcie uwagę, że mimo to cały czas są na świecie religie. Dlaczego? Przecież dawno powinni wszyscy ludzie, którzy w ogóle podstawówkę skończyli zostać ateistami oficjalnymi. i trochę ta tendencja trwa, ale trafiła na jakąś granicę, jakiś opór, który wynika z samej natury człowieka. Człowiek nie za bardzo jest stanie. Ja znam naprawdę bardzo nielicznych ateistów totalnych takich, że faktycznie są ateistami. Większość ludzi mówi Ja nie wierzę w Ciebie Boże. W sensie, że nie obrazili się na Boga i Kościół, ale jak mu powiesz, no to masz tą Biblię podetrzeć z panią tyłek, bo nie mamy papieru toaletowego, on tego nie zrobi. On ma dalej religijne przekonanie, że obiekt pod tytułem Biblia w książce jest święta i że to jest obiekt magiczny. Co pokazuje, że tak naprawdę dalej w to wierzy, w cały zestaw magiczny, który się nazywa katolicyzm, przynajmniej w Polsce. Ja nie mówię, że to źle, ja nie mówię, że to dobrze. Ja tylko mówię, że tak jest i że takie są efekty wierzenia w Boga, nawet w religijność. Wiara w religijność nie daje tak dużo, aż jak ludzie myślą. Ludzie religijni ciągle mają depresję, Ale to z tego powodu, że nie jest to połączone z wiarą w Boga. Oni wierzą w zestaw zasad, że tak trzeba i znowu na zasadzie nie wyboru, tylko przymusu. Jeżeli religijność sprowadza się tylko do przestrzegania zasad, To jest tylko kolejnym przymusem, który spędza w depresję większą. Mimo wszystkich plusów, jakie człowiekowi daje, że daje porządek świata narzucony, że daje taki spokój wewnętrzny, że wiem, że biorę po śmierci, wiem, co robić w życiu, żeby być w porządku. Daje takie różne układa życie, daje tu spokój, odciąga od depresji, bo człowiek potrzebuje jakichś takich wyznaczników w życiu naturalnie. Dzieci nie są jakoś albo dzieci nie są mniej wolne ciekawe życia, kiedy wiedzą, że tata im zabronił tego i tamtego. To nie w życiu. To jest właśnie jej pomaga. Oni wiedzą, to wolne, tego nie wolno, spoko. Póki oni to rozumieją, akceptują i ma sens. Jest jakiś Im to nawet pomaga taka struktura w życiu. Ludzie, którzy mają ojca naprawdę lepiej sobie radzą statystycznie, W życiu mniej trafiają do więzień, mniej jest potem dziwnych toksycznych związków i tak dalej. No wiemy to chyba nie muszę, to nie jest jakaś nowość. Ale Z tego powodu, że właśnie jest 10 wzór jakieś zasady narzucone, nie narzucone, ale pokazane porządek świata. To samo daje Bóg, co daje dobry ojciec, tylko o wiele bardziej fundamentalnej w sposób i mocniej. Bo dotyczy Bóg całego życia jest wszędzie. To jest taki super ojciec, a ojciec taki zwykły, ludzki to tylko w pewnych sferach i nie zawsze jest, nie ma zawsze czasu itd. Już nie wiem co o tym ile robi błędów wychowawczych. Ale 10 ojciec był zaakceptowany jako ojciec daje masę faktycznie dobre fundamenty do tego, żeby być naturalnym, pozostać sobą. Nie dać się przytłoczyć przymusom ze wszystkich stron. i to co mówiłem tutaj, to jest wzięte właśnie z Biblii. To 10 mój pogląd jakby. Biblia pomieszana z życiem, z doświadczeniem, z moim własnym próbą szukania przyczyn i skutków. Taki daje pogląd. No więc koniec tego mojego gadania, jak radzić sobie z depresją jest taki, że z depresją sobie nie radzić, tylko ją wyrzucić, a wyrzucić ją tak w 10 sposób, żeby wywalić z życia wszystko co przeszkadza, wszystko to jest nieprawdziwe, z czego nie akceptujesz, z czym się nie zgadzasz, co Ci zostało narzucone siłą, a Ty już straciłeś wolę do walki. Jak to wyrzucić? To jest problem, ale niezależnie od tego, że Ja daję wolność i oczywiście to jest założenie, że każdy ma prawo wierzyć w co chce. Ale musisz zrozumieć to, że jeżeli nie wierzysz w nic, to efektem tego będzie to, co będzie efektem tego, będzie stan zawieszenia w niczym, będzie stan taki, że świat nie ma sensu. To jest wniosek logiczny. Twój umysł czy chcesz, czy nie, czy lubisz matematykę, czy nie zawsze jest logiczne. Tak działa umysł po prostu rozumie istoty, że zawsze znajdzie dziury logiczne i próbuje je jakoś łatać na swój sposób, kiedy sobie nie daję z tym rady, poddaje się i zapada się w siebie, przestaje funkcjonować, bo nie może funkcjonować logicznie, niespójnie ze sobą. To jest 10 stan depresji, zaawansowany zupełnie. Już nie tykasz niczego, boisz się myśleć, boisz się wstać, bo wszystko, co pomyślisz, prowadzi Cię do nonsensu, do paradoksów, do bezsensu zupełnego, do sprzecznych rzeczy ze sobą, Jedna część zmuszać Cię, żebyś w prawo, druga część zmuszać Cię, żebyś iść w lewo. Więc nie myślisz o tym, siedzisz tu na miejscu i niech świat zniknie. Trzeba to zacząć leczyć. W 10 sposób, że mówię: wyrzucasz cały śmietnik zbudujesz sobie dobre, nowe fundamenty. Ja zrobiłem tak w tysiąc dziewięćset dziewięćdzisiąt cztery roku, nie wiedząc o tym, jak robię mądrze i dobrze, ja robiłem tak na czuja, ale miałem już na srane w głowie, wychowaniem w katolickim, komunistycznym kraju, jednocześnie katolicy, z jednej strony, z drugiej komunizm, 1 wszystkie konkurowały o siebie, pomieszało się wszystko i w jednym, w drugim nie było sensu, a mój umysł jest wybitnie logiczny. Ja po prostu lubię. Stąd ja zawsze bym programistą, bo to budowanie dogiczne, na matematycznych zasadach jest coś strasznie mnie to jara. i dlatego szybko dosyć zauważyłem, że ja nie mogę w to wierzyć, to jest bez sensu. Chcę wierzyć, ale nie da się, bo nie mogę zaakceptować nieprawdy. Z sprzeczności logicznej. Nie może jednocześnie być, że głównie stworzył, jednocześnie pochodzę od małpy. No, zdecydujcie się. Ktoś, kto mi to mówi. Więc kiedy trafiłem na okazję w życiu, pierwszą okazję kiedy naprawdę mogłem zacząć pod fundamentalnie od nowa, wypieprzyć wszystko, ale na to miejsce znaleźć fundament, który ma jakąś spójność. Przynajmniej szansę daje na spójność. Skorzystałem z tej okazji i zrobiłem sobie tylko jedno założenie w życiu, dwa założenia w życiu pierwsze. Nie, tu trzy pierwsze wyrzucam wszystko w co wierzę. Wywalam katolicyzm, wywalam atein, wywalam nam, nikomu nic już nie wiesz, nic 0, nie obchodzi mnie. Mówili, że był, że był, może nie był, był Bóg, może nie był, Wszystko wyrzuciłem. Nie wierzę w nic. Niczego się nie trzymam. Już nic nie jest moje. Odpuszczam sobie. Pierwsza rzecz. Druga rzecz zrobiłem tak, że wywaliłem już na to miejsce w kompletnej pustki Zrobimy jedno założenie. Załóżmy, że Biblia jest prawdziwa. Weźmy tą Biblię. Czy co nie gadają? Każdy mówi, że to w Biblii. Ja jej nie czytałem, nawet Niemcy temu. Załóżmy, że jest prawdziwa, zaryzykuję. Zobaczymy. i tak, co mu nic innego nie mam do wyboru. i tak zacząłem i trzecia rzecz zakładając już te dwie pierwsze rzeczy dopiero wtedy Zaryzykowałem, że 10 Jezus z Biblii był prawdziwy, był naprawdę i ja się opowiadam jako jego teraz naśladowca, zobaczyłem co się stanie znał. Uwierzę na chwilę, przynajmniej tymczasowo na dziś, ale naprawdę uwierzę w tę obietnicę, że obiecał, że każdy kto jego słucha, zanim idzie, to potem ma obietnice, że będziesz żyć wiecznie, ale pogodzi się też z Bogiem i w ogóle będzie miał z nim kontakt. Zobaczmy, co się stanie. i taki był mój początek akurat. Ja nie mówię teraz, że to jest jedyna droga wcale nie jest. Ale myślę, że pierwszy punkt musi być i drugi też. Drugi nie musi być związany z Biblią, ale musi być coś, jakieś podłoże, jakiś zalążek, przekonania, wiary, w coś fundamentalnego dla naszego istnienia, czyli że coś, co da odpowiedź na pytanie, dlaczego ja istnieje? Po co ja jej istnieje? Jakie mam prawa wynikające z tego istnienia? Czy ja jestem w ogóle wart cokolwiek? W związku z tym, że istnieje? Jak to się skończy, czy ktoś tego pilnuje tego wszystkiego. Więc tu mówię takie fundamentalne rzeczy, To jest wiara, która nie da się tego ominąć bez dotykania tematu religii, Boga, Biblibli, Biblia jest naprawdę zamieszana w to wszystko mocno. Jeżeli nie chcesz ją zaakceptować, to muszę ją odrzucić. Ciężko nie za bardzo da się w połowie przyjąć w Biblię. Jako taką bajkę, historyjkę czy coś nie za bardzo. Ona sama wtedy kłamie, bo twierdzi, że wcale nie jest tylko historykom i bajką, tylko że jest historią. Więc mówię, albo musisz odrzucić, albo nie wiem, z Biblia będzie zamieszana, ale muszą być te dwa punkty. Pierwsze wywalić 10 śmietnik w głowie. Nic nie musisz. Zbuntuj się. Porządnie, raz a porządnie wywarł to gówno co ci całe życie wklepywali. Tak się walczy z depresją. A druga, no nie musisz, wiesz, w jednej chwili od razu, teraz wszyscy rewolucja. No nie, no już porozmawiać, Bo swoje Cię z myślą, zastanowić się, czy jest taka opcja dla Ciebie, czy masz coś do stracenia? Może już nie masz naprawdę ich do stracenia? Masz będziesz siedział w tym łóżku do końca życia, czy spróbujesz czegoś nowego? Możesz siedzieć, ale co ci to daje? Stracisz coś, jak spróbujesz czegoś nowego, Więc pierwsze punkt wyrzucić, drugie punkt znaleźć jakieś oparcie. Ja miałem te trzy punkty akurat i u mnie to spowodowało to było i w tysiąc dziewięćset dziewięćdzisiąt cztery roku, więc dwadzieścia siedem lat temu Nie miałem od tego czasu żadnej depresji, a miałem wszelkie powody, żeby mieć depresję. Byłem zdradzony, byłem wyrzucany z pracy, nie miałem domu, Wszystko co się da. Nie wiem, co się da. Nie torturowali mnie. Ale co by to mogło zmienić? O to mi chodzi, że wszystkie problemy, które dzisiaj ci ludzie mają co mają depresję, to ja też je miałem. Większość ludzi też nie była torturowana z tych co mają depresję. Tą przewlekłą, długotrwałą, a mają ją. Więc mówię, ja miałem te same, że w tej samej rzeczywistości żyje na zachodzie, gdzie tu każdy jest prawo, lewo ma depresję. Mam kontakt z ludźmi z wszystkimi i w ogóle całe odrzebraka do milionera, od ateisty do superkatolika. Mógłbym się zarazić od każdego i nie ma, nie ma mowy o depresji po prostu jest niemożliwa. Ta depresja, o której ludzie mówią, że na nią chorują. Dlatego, że u mnie nie ma się czego chwycić. Ta depresja nie może być o dymu, kiedy nie ma ognia, nie ma pożaru, bo nie ma miejsca na pożar, bo u mnie nic nie jest zrobione z drewna. O, tak, obrazowo. i to jest możliwe. Są też ludzie, więcej ludzi, którym depresja ich nie dotyczy, nie grozi. Grozi przygnębienie, smutek, jesienne, taka melancholia, różne rzeczy nieprzyjemne w życiu. Było cierpienie wszystko, ale nie depresja, która jest efektem poddania się psychiki z powodu tego, że nie radzi sobie już z nielogicznością z wewnętrznego świata, Ja twierdzę, że podstawą gdzieś tam wyleczeniem tego wszystkiego musi być jakaś fundamentalna wiara najbardziej podstawowe rzeczy o Tobie i o świecie. Ludzie chcą cały czas uciekać od tematu, skąd się wziąłem, ktoś w mnie stworzył, czy istnieje Bóg, czy nie. Uciekają, nie wybierają ateizmu, uciekają po prostu przed wiarą w cokolwiek. Przed wiarą w ateizm też uciekają i twierdzą, że jestem agnostykiem. Gówno nie jesteś żadnym agnostykiem, a nie co to znaczy, ale większość ludzi mi mówi, że jest agnostykami, poznali sobie takie słowo. Słowo, które według nich powinno oznaczać niezdecydowanie. Ja nie muszę się decydować, jestem nietutejszy. Ja jestem z Marsa. Klub jest równoległej rzeczywistości i ich nic nie dotyczy. Agnostycyzm to ma być prawo do tego, żebyś nie musiał o niczym nigdy decydować i w ogóle Cię problem nie dotyczył. Nie, to nie. Agnostyk twierdzi, że nie da się czegoś wiedzieć, ale to nie znaczy, że on nie ma ochoty na nic się decydować. A teraz widocznie jakaś jest inna wersja. Agnostycyzm polega na tym, że ja mam prawo twierdzić, że nikt się nie da i nie można niczego wiedzieć i w ogóle to nie mój problem, nie ma sprawy, że ja w ogóle żyję. To jest twoja sprawa, że żyjesz. Musisz wybrać. i nie akceptować to, co Ci przychodzi ze wszystkich stron jako oferty, Naciśnij guzik zostań chrześcijaninem, a naciśnij guzik zostań ateistą. Nie, to musisz sam wiedzieć, w co wierzysz. Musisz poszukać i to Cię musi przekonać. Musisz to wierzyć. Jeżeli próbujesz się je okłamać, nie uda się. i będzie tak, będzie depresja. Wcześniej czy później będzie ona. Nie wolno tak żyć, nie można tak żyć. To jest rodzaj samobójstwa na dłuższą metę. Czyli odmawianie ryzyka związanego z wierzeniem w coś. Ludzie stwierdzili, że człowiek może żyć tak, że nie musi w nic wierzyć, tak na słowo, tak ryzykując, że można nie ryzykować, Do zaraz zmieniamy ryzyko, włączając to Boga nawet urodzenie i samą śmierć, to Ja nie muszę w ogóle uwierzyć, że nie muszę podejmować decyzji trudnych. Nie, nigdy już więcej. No i się dziwić, że jest depresja? Nie, ja się nie dziwię. Bardziej mi jest przykro z tego powodu, że cierpią na tym ludzie młodsi. Dlatego, że oni nie wiedząc o tym jak niebezpieczne jest po prostu naśladowanie wszystkich, którzy dookoła każą coś mówią, że to jest jedynie słuszna droga, a im na słowo ufają i akceptują i wierzą. Nie wiedzą jak bardzo to jest niebezpieczne i wierzą w te różne rzeczy. Bo to są po prostu fajni ludzie. Jak dzieci zawsze wierzą. Na początku jesteśmy łatwo wierni, zaczynamy od bycia łatwo wiernym. Dobrze, to jest miłe, fajne, ludzkie i zdrowe. Ale najbardziej cierpią właśnie ci ludzie. Bo oni wierzą w to, że na przykład nie mogę być gruba. Kto ci powiedział, że nie może być gruba? Przecież to jest kłamstwo, możesz być gruba, a co nie? A bo nie wiem. Nie wie skąd się tobie, że Facebook przecież nie zmusza ludzi, żeby byli cięcy. No ale jednak coś u nich ludzi zmusza, skoro czują, że nie mogą jeść, bo się czułem taką presję, że nie wolno mi jeść, nie mogę być gruba, co się stanie, nic się nie stanie, Masz prawa być gruba. Człowiek, który wierzy w Boga, oczywiście wie doskonale, że może być gruby i dlatego chce być gruby. Ale człowiek, który znowu jest religijny, i nie wierzy, że nie może być gruby, bo jest przekazanie kościelne, że nie będziesz się obżerał, czy jak coś tam nazywa. Jest to siedem grzechów głównych, obżarstwo i w ogóle o nie grzech i już wiesz, że nie wolno, ale to nie człowiek, który wierzy w Boga, to człowiek, który wierzy w zasady, które twierdzi, że są od Boga. Ale nie są od Boga. Bóg nie mówił nigdzie nie mówił, nie będziesz żar za dużo, bo ja nienawidzę grubych. Nie, nie ma nic takiego. No, czy są powody obżerania się, które są mało fajne. Rzeczywiście, ale to nie znaczy, że nie masz prawa, jeść jak lubisz pić jak lubisz chodzić gdzie chcesz myśleć co chcesz śpiewać jak ci się chce nie śpiewać jak ci się nie chce klaskać albo nie klaskać Wszystko możesz. To wynika z wiary w Boga. Twoje prawo do istnienia się wiąże z tym, że stworzył Cię Bóg suwerenny, Bóg i tylko On może do ciebie wymagać jako twój prawdziwy twórca. Nikt inny niemal tego prawa. Żaden Facebook, nauczyciel, mama, tatę też nie. Bóg mówi, że słuchać rodziców, Ale to nie jest bezwzględne słuchanie, tylko w jakimś stopniu, w jakimś zakresie, w tym mandacie, w jaki Bóg dał rodzicom do tej władzy rodzicielskiej do wykonywania i tylko dla dzieci, bo inaczej jakby w ogóle nic nie mógł robić, tylko super najstarsza głowa rodu by decydowała w ogóle wszystkich, co kto je pije i gdzieś pieńskim. Nie, no tak nie ma i to nie był zamysł Boga przecież ewidentnie. Nie, nie o to chodzi. Wolność człowieka i Twoje prawo do życia i Twoja godność i wielkość jako człowieka. Wiąże się z tym, że stworzył Cię Bóg. Jeżeli w to wierzysz, to zbuduj na tym całą resztę. Wyrzuć wszystko, co przeczy. Temu fundamentalnemu przekonaniu. i zaraz zobaczysz, że będziesz musiał wyrzucić religię, bo religia przeczy, Rejgia twierdzi, że nie wolno mi jeść, a Bóg mówi, że mam prawo. Rodzicom, chociaż musiałby rodzice zmuszajcie, żebyś wszedł na studia, tym łyżenie. Chcesz iść na studia? Dlaczego ma być na studia? Systemowej edukacji praktycznie w całości, bo cały jest oparty na przymusie i jakiemuś tresurze dziwnej, też musiał się sprzeciwić, będziesz musiał się sprzeciwić trendom społecznym, medium społecznościowym będziesz musiał się sprzeciwić będziesz musiał się sprzeciwić przepisom, co po niektórym będziesz musiał się sprzeciwić. Albo przynajmniej się bruntować. Albo przynajmniej w nie nie wierzyć. No i to może być oczywiście trudne takie, żeby człowiek chce być mieć święty spokój trochę i być miły, nie przeszkadza nikomu, a tutaj go wrzucili nagle w sam środek wojny, że musi decydować i być po jakiejś stronie No i to może być trudne, ale alternatywą jest co? Zaakceptować to? No to widzisz, jakie są skutki depresja, albo walczyć, albo mieć depresję. Jak już chcesz, żeby Ci to uprościć, to masz tylko te rzeczy do wyboru. Ale tak naprawdę ta walka wcale nie jest znowu mordercza, taka znowu wcale też nie jest trudna. i tak naprawdę jest daleko łatwiejsza od znoszenie efektów życia w sprzecznych zasadach pod ciężarem przymusu z każdej strony wewnętrznego takiego, co cię ciśnie, ja muszę To jest trudne, to wymaga siły. A walczenie to jest łatwe w porównaniu. Bo walczysz już jako wiesz kim jesteś. Jesteś spójny, jesteś jedną osobą, przed nikim z nią się udawać. Zawsze jesteś taki sam, jak chcesz być, robisz to, chcesz jeść, to jeżniesz, to nie jesz. Dużo łatwiejszej Oczywiście tak, cała kupa ludzi dookoła się patrzy na siebie dziwnie, dziwnym wzrokiem, to jest dla mnie przyjemne, to jest presja, ile se w czymś dziwnym teraz na twarzy, albo z własną twarzą do sklepu, wszyscy się tak patrzą. Nieważne, czy dostanę mandat, czy nie. Sam problem jest to, że wszyscy się tak na mnie patrzą, jakbym to ja miał problem. Ale to oni mają problem. i to oni mają depresję. Nie, ja się uśmiecham, oni w ogóle nie mają twarzy. No to z nas dwóch to jest bardziej uśmiech 10 kto w ogóle ma usta, czy 10 kto nawet ich nie ma. No ja oczywiście jak patrzą źle, to ja też się tak znowu aż nie cieszę z życiem wtedy, więc no to jest ta walka, 10 opór jakiś. No ale nie mówię, że to oczywiście każdy człowiek musi olewać maski, bo wcale nie próbuje nawet tak upraszczać sprawy. No dobra, ale ja nie ważne, bo tutaj w ogóle nie o to chodzi, nie o żadne maski, tylko przykład taki. No dobrze, więc Biblia i depresja sprowadza się w sumie do tego, Albo nie metoda walki z depresją w Biblii jest, tylko nie ma tam nic o depresji w ogóle, A metoda walki z depresją nie jest definiowana jako metoda walki z depresją, tylko po prostu najlepsza możliwa rada dla człowieka. Wierz w Boga, ogólnie. i to jest wszystko w to w Biblii jest. W ogóle ludzie się też w jakieś takie dziwne przekonanie, że im więcej mówisz o depresji, tym bardziej leczysz ludzi z depresji, przecież jest odwrotnie. Im więcej gadasz o depresji, tym bardziej ludzie mają depresję. Trzeba przestać gadać do depresji, tylko wiesz jak chcesz leczyć pożar nie możesz się gapić w 10 ogień i myśleć ogień, ogień, tylko weź wodę. i skup się na tym, żeby tą wodą, przy czym tam lejesz pożar, żeby ją zgasić. Skup się na gaszeniu, a nie na pożarze. Więc jak gada od gadania od depresji nikomu się naprawdę nie poprawia. Mam depresję. Mam depresję. Mam o to, jak porozmawiamy, że masz depresję. No i co? Masz mniejszą? Nie, kurde, nie wiem dlaczego. Przecież tyle gadaliśmy o depresji. Wydzieliśmy słowo depresja siedemdziesiąt razy. Myślałem, że mi się zmniejszy, a nie, ja tylko o niczym już nie mogę myśleć tylko o depresji, a przecież cały czas tylko gadam o depresji. Jak to możliwe? Znitujcie się. Więc przestańmy gadać do depresji, jeżeli chcemy jej nie mieć. Zamiast tego wyjdźmy z tej depresji, wypieprzmy ją metodą leczenia nie depresji, tylko szukania powodu tej depresji. A powodem tej depresji jest to, cośmy dołożyli sobie do naszego dziecięcego bycia fajnym człowiekiem. Cała masa ludzi, co mają tam faktycznie depresję, są w tym stanie, to są naprawdę fajni ludzie. To ja ich znam. Ja i widzę to, bo ja dlatego, że ja byłem po Kiedyś ja miałem tą masę różnych przekonań. To wszystko obciążenie, co na człowieku jest. Czułem 10 ciężar, nie poddałem się siły opór czy coś, żeby nie wpaść w jakąś depresję w tamtych czasach, że mówię. Wtedy nie biją człowiek luksusu, żeby leżeć i depresję wczuwać się, że ma depresję i cierpieć sobie, bo było za twarde życie. Wtedy trochę nie dało się. Może bym zrobił, bo bym się poddał zawsze to wygodniej. No, ale w każdym razie byłem po obu stronach, dlatego teraz widzę, gdzie jest człowiek prawdziwy, naturalny, bo widziałem w sobie, kiedy nagle w tym 'dziewięćdzisiąt cztery roku Był 10 moment, kiedy jak mówiłem zrobiłem te trzy rzeczy, te trzy ruchy, te punkty i zaraz po tym prawie natychmiast było jakieś fenomenalne uczucie wyglądał jak jakieś cuda, to był skutek. Tylko poczułem absolutną wolność, coś we mnie siedziało, co zawsze chciało wyjść, ale nigdy nie mogło, bo takie skurczone malutkie. Ta radość życia to, że lubię ludzi, to, że lubię się przytulać. Nigdy nie przytulałem z nikim, zanim miałem siedemnaście lat. W końcówce nie przytulali oni wierzyli w takie duperele, w twardym komunistycznym świecie się ludzie nie przytulają. No i gdyby nie potrzeba, to jest jakieś takie medue czy co? Nie, nie, nie, to w ogóle nie nauczyli byli. No i ze wsi tutaj, nie. Tutaj z Nowej Huty, ze wsi, ale jak to odkryłem, odkryłem, że to jest przecież tak potrzebne człowiekowi do życia, żeby być blisko z kimś, żeby mieć 10 kontakt prawdziwy dotknąć, przytulić się, uśmiechać, pogłaskać i takie zwykłe, normalnie rzeczy. Jakie to jest potrzebne? Dopiero nagle poczułem, że 10 w środku ja to jest 10 gość, co przytula wszystkich, co lubi się śmierć, żartuję ludzi, lubi, pije se z nimi, nie boi się ich. Wcześniej się kompletnie bałem ludzi, rozmawia z nimi, nie patrzyłem na nim. Więc znam z dwóch stron. i teraz mówię: ludzie co widzę, że mają tę depresję, ja widzę obu ludzi. Tego w środku człowieka, co tam jest już przygniecione zupełnie. Ledwo się tli, ale ja go widzę, bo gadam z nim zwyczajnie jak człowiek, nie gadam mojego depresyjnych programu, powiedz o swojej wielkiej tragicznej depresji. Tylko mówię, szukam tego człowieka fajnego, prawdziwego, sedna i gadam do niego. A z tym człowiekiem nie gadam o depresji, bo to jest szczęśliwy człowiek. Z dziećmi nie gada, że o nieszczęśliwych rzeczach mieli jakieś trudne, tylko bawisz się, to ja się właśnie widzę tego człowieka, gadam do niego, przechodzę przez te wszystkie warstwy depresji narzuconych rzeczy, omijam je, ignoruję je i gadam z człowiekiem. i nagle odkrywam wtedy, że 10 człowiek jest wesoły, ale jest to od lat smutne. Albo człowiek jest odważny, ale jest kompletnym tchórzem. 10 wewnętrzny jest odważny, ale w rzeczy, które mu się przygniotły go tych przekonań dziwnych, tych wiary w różne kłamstwa sprawiły, że on jest teraz chużem. W postępowaniu i nie lubi siebie, nienawidzi siebie, ale nie siebie w środku, bo nawet się nie zdążył poznać tak go przygniotło, to wszystkie rzeczy, ta tresura, te rzeczy, które trzeba i się musi ze wszystkich stron. i jak gadam z tym człowiekiem, to widzę, że tam jest fajny człowiek. i jak ty masz tą depresję, to pewnie tego nie widzisz, bo właśnie tego ciężaru możesz nie zauważyć, ale jak z kimś porozmawiasz, kto zobaczy, gdzie jesteś ty, 10 fajny i wyciągnie to z ciebie, to możesz zauważyć, że jesteś fajny. To by było fajne, gdyby się tak dało. Może dasz radę, nie wiem, mam nadzieję, że zauważysz człowieku, co masz teraz jakąś depresję, że przy rozmowie z kimś czy coś, że w tobie jestem fajny, najfajniejszy superelement człowieka, który jest ciekawy świata, ma plany, ma marzenia, chciałby różne rzeczy lubi coś żywy jest. i 10 człowiek jak go zauważysz, to go może polubisz. Bo ja go lubię. Ja lubię tych ludzi, co mają depresję, tych w środku, tych ich depresji nienawidzę, bo to są same kłamstwa, to są te głupoty i różne, co mają on też tych nienawidzi. Wspólnie nienawidzimy tych rzeczy, co stworzą w nas depresję, ale jego lubię. Jest fajne. Jak on siebie polubi? Może to pomoże? Może zerwie się? Może się rozpadną te głupoty które ludzie wierzą, te przymusy głupie. Może sobie będzie jadł i będzie gruby i będzie fajny. Może nie wiem. Ale lubienie ludzi jest dobrą metodą i fajnym podejściem. i to jest też znowu co wracając do Biblii, to sobie Biblia zaleca przecież od początku. Kochać ludzi, kochać siebie samego. Nie tego zepsutego depresją i tym, co ją powoduje, tylko tego prawdziwego, tego, co był dzieckiem, tego sedna rdzenia, tego szczęśliwego człowieka w środku co tam siedzi i korkują ze wszystkich stron. Więc tak widzę tą sprawę, i może to komuś coś pomoże, taką nadzieję. i połączyłem ją tutaj z Biblią. Dziwnie prosty sposób prymitywny, bo sprawdził się do tego: Wiesz Boga, kochaj ludzi, kochaj siebie. Ale jak szukacie jakichś innych, sprytnych, problemów leczenia w siedmiu punktach to nie ma. No jest leczenie w trzech punktach według Biblii. Do tego doszło. i to jest w sumie efekt, ja nie czytam mądrych książek na 10 temat. Ja nie powtarzam po nikim. To jest moje życie. Moje po prostu prawdziwe. Ja mam prawo. Do mojego życia. i ty masz prawo do swojego życia i mam prawo powiedzieć: to są moje punkty trzy. Tak ja je widzę z tej Biblii, w którą mam prawo wierzyć. Mam prawo wierzyć i mam prawo być dalej racjonalnym człowiekiem udowadniać i mogę się stawić na rozmowę z każdym, to twierdzi Martin, to jest coś głupie, nielogiczne. Co to z siebie za programista? Porozmawiajmy, dawaj. Ci pokażę, że to jest racjonalne, ma wszystko sens. Ja nie uciekam przed debatami, raczej reszta ucieka, nikt mnie nie zaprasza, że przez kilkanaście lat nikt nie chciał ze mną debatować, oprócz dwóch przypadków, raz było w Warszawie, w takim seminarium na temat ewolucji, gdzieś to jest w internecie nagranie. Taka trochę sztywna rozmowa była, ale dobra była, prawdziwa. Był człowiek bardzo szanuje. Był właśnie 10 ateista, wiesz, ewolucję, ale on miał taką fajną pokorę. Wiedział, że to jest koncepcja, to nie jest prawda objawiona, to nie był religijny wierzący, tylko człowiek, który stara się dociekać prawdy i rozmawiał ze mną jako też zakrzepował to, że ja też jestem kimś, kto docieka prawdy, doszedł do innych wniosków i żeśmy sobie rozmawiali na bardzo fajnym poziomie, dobrze było. Ale to była, mówię, przez kilkanaście lat Taki jeden przypadek, gdzieś jaki był drugi, ja już nie pamiętam, no nie chcą ludzie, no. Aby jednocześnie gadają i krzyczeć dla mnie, że jak i te głupie, jak i tej nielogiczne, jak można być ateistą. Teraz pewnie na YouTube ktoś ogląda to, bo na YouTube wrzucałem te odcinki, to ja ich nie wrzucam od razu mówię, ale pozdrawiam ludzi z YouTube, potrzebuję. i no właśnie tak jakoś jest, że tam się komentarzy pełno, ale rozmowy chętnych mało, żeby faktycznie tą porozmawiać na żywo, dawaj na żywo. Też zwracam uwagę, że 10 odcinek, jak widzicie, cięty nie jest, Mówię nie z scenariusza, tylko mówię z życia. Mówię ci prawdę. Nie muszę do mówienia prawdy się przygotowywać. Zwróćcie uwagę, jeżeli ktoś Wam mówi, gada ze scenariusza, z kartki jest przygotowany nieco pięć sekund, co trzy sekund chyba. Może co dwie już nawet to jest to jakiś argument na to, że to może on niekoniecznie mówi to, co wierzy, tylko może sobie spisał i przygotowało i to jest następna ściema do wierzenia, a tak naprawdę chcą wierzyć, to może on nawet sam nie wiem, że mówi to co trzeba, ja nie wiem, ale człowiek, który mówi po prostu od siebie, 10 no mówi, mówi tak jak ja mówię i tak to wygląda. Mało atrakcyjnie może, ale to jest maksymalnie prawdziwe, już bardziej się jada. W odcinku są dwa razy tne, ale to dlatego, że ta kamera z powodu jakichś przepisów europejskich uniemożliwia nagrywanie dłużej niż trzydzieści sekund. Dwadzieścia osiem minut jakoś tak a potem wiesz przerywa chamsko i muszę włączać guzik. Dlatego tak jest. A to tylko z powodu technicznego. A poza tym gadam po prostu od siebie. Dobra, na tym wystarczy. Zostawiam was tymi myślami i żeby było jasne, ja nie jestem wrednym człowiekiem, który wszystkich zmartretować jakimiś zasadami, że ja wiem, ja bym chciał leczyć depresji, jesteś głupi, bo masz depresję. Czy ja tak mówię, Ja właśnie mi jest źle i przykro z tym, z tego powodu ludzie mają depresję najbardziej, że młodzi, bo oni najmniej są tu winni, a najwięcej cierpią na tym. i dlatego, ale ja się staram nie roztkliwiać, tylko wyleczyć. Ja mam podejście lekarza. Trzeba zrobić to, co trudne, ale konieczne, żeby człowiek był szczęśliwy. Mi zależy naprawdę na ludziach, a nie na tym, żeby mnie lubili. To jest różnica. Też się zastanów nad tym, czy zależy Ci na ludziach, czy na tym, żeby Ciebie ludzie lubili, bo w to daje w wyniku inne postępowanie. Dlatego wyglądam czasem na takiego bardziej twardego niż jestem albo jakiegoś takiego antyludzkiego, niż to się czuję, że taki surowy klimat, ale to właśnie z tego wynik bo mi naprawdę zależy na wyleczeniu na naprawieniu, a nie na tym, żeby było fajniej, żeby ludzie pomyśleli, że jakieś te miłe dla innych mogą myśleć, że jestem samym adotem Hitlerem, jeżeli to im pomoże, ale nie jestem, żeby było jasne, ani trochę Lubię ludzi i siebie. Jak ja lubię siebie, a jak Boga lubię. Ło, lubię swoje przynajmniej w moim doświadczeniu, aczkolwiek jest twardy jeszcze gorzej niż ja. Jaki on jest twardy? Wydaje się czasem jak normalnie sadysta, ale nigdy nie jest. To jest naprawdę złudzenie. Trzeba się tak jakby Trzeba się trochę skupić, poszukać grzebnąć, o co mu naprawdę chodzi. Tak jak czasem trzeba grzebnąć, o co mi chodzi, albo może o co Tobie chodzi. Trzeba się wysilić czasami, łatwiej ocenić, niż wysilić i dowiedzieć się o co chodzi. Więc więcej ludzi ocenia i potępię od razu i wyrzuca na śmietnik zamiast trochę się więcej poczytać. Wystarczy do następnego odcinka. Cześć!
Transkrypcję tego odcinka robił robot. Nic więc dziwnego, że jest trochu drewniana. Albowiem "sztuczna inteligencja" ma tyle wspólnego z inteligencją ile "sprawiedliość społeczna" ze sprawiedliwością.