Ja nie widzę w Biblii uzasadnienia, żeby zimno i gorąco akurat tak interpretować. Chyba za daleko idące to wyjaśnienie. Nadinterpretacja, znaczy. Zwłaszcza, że jest napisane, że te zimne i gorące to były konkretnie uczynki adresatów, a nie poglądy na chrześcijaństwo (cytat wyżej, z Obj 3:15). Dalej jest o tym, że problem było pojmowanie bogactwa. Więc tu też nic na temat prawo/łaska.
Tyle wiadomo, że chodziło tam i jakiś kompromis, wahanie się, niezdecydowanie. I niech nam starcza tyle. Może jestem przewrażliwiony, ale często brnięcie w domysły bez porządnych podstaw kończy się tak, jak to widzimy w Kościele Katolickim.
Czy święty wie z natury czy mu ktoś mówi na ucho - na jedno wychodzi. Ważne, że wie.
O, jest takie proroctwo o tych czasach po Mesjaszu, które lubię: "a gdy będziecie chcieli iść w prawo albo w lewo, twoje uszy usłyszą słowo odzywające się do ciebie z tyłu: To jest droga, którą macie chodzić!" [Izaj 30:21]
Więc nie ma co specjalnie poprawiać Biblii. Skoro Boga satysfakcjonuje takie pokazanie sprawy, to czemu nie? W końcu w różny sposób można patrzeć na te same sprawy. Czy coś jakby głos na ucho mówił czy natura podpowiada, o to samo chodzi przecie.