David Wilkerson nie słuchał swoich braci i sióstr, kiedy mówili mu, żeby nie szedł do ćpających nastolatków, hipisów i punków, bo rzuca perły przed wieprze.
Fajnie jest mówić, że "hohoho, drogi bracie, czemu śmierdzi od ciebie światem? Czyżbyś znowu poszedł i nawracał ćpunów? Przecież to jest Świat a my mamy być od niego oddzieleni" - nie do końca jestem pewien, czy o to chodziło.
Mi się wydaję, że Jezusowi chodziło o coś innego, kiedy mówił o wieprzach i perłach.
Ja patrzę na to tak - nie mów o Jezusie, jeżeli widzisz, że ludzie chcą cię słuchać tylko dlatego, żeby się nabijać z Twojego Pana. Albo też, żeby nie marnować czasu i energii na ludzi, o których wiemy, że nie chcą słuchać. Że mają, za przeproszeniem wyrąbane na to, co mówisz o Jezusie. Że nie warto, bo jeszcze tobie zrobią krzywdę.
Ja zauważyłem, że rzeczywiście to działa. Że lepiej nie marnować czasu na ludzi, którzy nie chcą słuchać, bo ten sam czas i energię możesz przeznaczyć na ludzi, którzy rzeczywiście potrzebują twojej pomocy.
Z drugiej strony - Jezus nie prowokował bezmyślnie. Zawsze był w tym jakiś cel.
A tak po za tym, to ode mnie śmierdzi fajkami. Wolę być autentyczny, niż fałszywy :-)