29. O dyskryminacji mężczyzn - rozmawiamy z Arturem
Rozmawiamy o dyskryminacji mężczyzn z naszym niewidomym przyjacielem Arturem. Posłuchajcie jak Artur widzi kobiety i co sądzi o podziale na role damskie i męskie. Czy faktycznie mężczyźni są dyskryminowani i czy da się coś z tym zrobić?
Możecie do nas pisać na:
dominika@odwyk.com
karolina@odwyk.com
Po więcej zapraszamy na:
https://www.odwyk.com/
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Dyskusja
W ogóle to dzięki za odpowiedź, ostatnio dość mocno ciekawi mnie temat diety i jej wpływu na zdrowie i choroby cywilizacyjne: )
Hehe, tak, znaczy się, jak się poznawaliśmy z żoną to tak. Moja żona jest bardziej tradycjonalistką, trochę domatorką i mi nie przeszkadzało to wtedy. I sam byłem wychowywany na tradycjonalnego mężczyznę, tak więc wszedłem trochę w tą rolę naturalnie i było spoko. Wszyscy zadowoleni, a przynajmniej do pewnego momentu. Gdyż z moją żoną weszliśmy dość młodo w związek. I po jakimś czasie okazało się, że żona jednak nie do końca chce być tradycjonalną żoną, a i ja nie do końca sprawdzam się w roli tradycjonalnego męża. I doszedł problem z tym, że dla mnie przyziemne sprawy przestały być tak ważne. Na pierwszym miejscu zaczęło być chrześcijaństwo, gadanie z różnymi ludźmi, nauczanie, jeżdżenie po różnych miejscach związane z tym przygody, itp. Z kolei, dla mojej żony to wciąż dzieci, dom, ogródek, spokojne życie (w tym jest katoliczką). I zaczęły się problemy. W tym z ustalaniem kto się czym zajmuje i kto ma jakie obowiązki. Obecnie chyba "realizujemy" jakiś taki częściowo tradycjonalny model z nowoczesnymi elementami - samo wyszło :-). Gadamy, poprawimy co się da i się wspieramy. I nawet dobrze idzie, a w każdym razie się nie pozabijaliśmy :-D.
Ty gadałeś?;)
Hej, ja jak najbardziej widzę dookoła pełno dyskryminacji mężczyzn i w sumie kobiet też. Znaczy się problem jest główny taki, że do sporej liczby ludzi wciąż nie może dotrzeć, że czasy się zmieniają i że "tradycyjne" podziały ról w związkach nie muszą być teraz najlepszym rozmawiąząniem, dla wszystkich (przynajmniej we współczesnej Europie). I próba narzucania na kogoś siłą jakiejś roli nie jest fajna i dobra. Nie każdy mężczyzna musi być super męski i nie każda kobieta super kobieca. W tym poniżanie osób, która nie żyją tak jak my sobie to wyobraziliśmy nie jest fajne. Z drugiej strony, znowu tak jak wspomniałyście biologia jest biologą i kobiety i mężczyźni się różnią. Tak, więc nie walczył bym z tym i nie próbowałbym teraz mówić każdemu mężczyźnie, że ma być bardziej jak kobieta i kobiecie, że ma być bardziej jak mężczyzna. I że wszyscy muszą porzucić wszystkie elementy tego klasycznego podziału ról w związkach. Po prostu niech każdy ma wolny wybór jak chce podejść do swojego związku i swojej roli w nim. Oczywiście do związku potrzeba dwóch osób tak, więc trzeba się jakoś dogadać w tej kwesti ze swoim partnerem czy partnerką.
Odnośnie żywienia, to ja właśnie jakiś czas temu zrezygnowałam z leczenia onkologicznego (mimo raka złośliwego) za to zmieniłam dietę radykalnie i to pomogło, mam się swietnie.
Przemyślę jeszcze resztę i jak coś to się odezwę odpowiedzią, a póki co pozdrawiam.
Przeludnienie - pojęcie bywa względne. Gdy się liczebność (zagęszczenie na km 2) zwiększa, to najpierw braki są dostrzegalne w mniejszej ilości najbardziej pożądanej zwierzyny - u nas dotyczyło to dla przykładu turów. Ale to jeszcze bardzo mały problem, gdyż na inne można jeszcze swobodnie polować. Jednak wraz z dalszym demograficznym "postępem", i kolejnych zaczyna być deficyt - i wtedy silniejsi sobie jedynie przyznają prawo do polowania na nie. Ale i wtedy jeszcze nie ma tragedii, gdyż ludzie zaczynają zwierzęta hodować. Co prawda jest to już powiązane ze znacznie większa ilością pracy, itp. - jednak i jeszcze wtedy na tym etapie mamy naprawdę dostanie i wspaniałe życie. Gdy jednak i wtedy dalej ludzi przybywa - jak w Europie w 19 wieku - to zaczyna być coraz wyraźniejszy deficyt ziemi. A co powoduje masowy odpływ ludzi w kierunku jej poszukiwania i walki o nią. I w tym etapie mięso staje się towarem luksusowym (w początkach 19 wieku mięso było jeszcze tańsze od chleba. Połowa 19 wieku, to już tylko bogatsi mogą je codziennie spożywać). A dziś, to większość nawet nie zna smaku prawdziwego mięsa.
Dziś dzięki postępowi technologicznemu i powszechnej chemizacji rolnictwa, niby mamy poważny kryzys żywieniowy rozwiązany. A tak naprawdę, to nigdy w historii nie istniała taki kryzys i taka katastrofa w tej dziedzinie.
Dawniej żywność była po prostu niesamowicie smaczna. A co ważniejsze, to dostarczała nam wszelkie potrzebne dla zdrowia i prawidłowego rozwoju składniki.
Każdy ludzki organizm codziennie podlega niezwykle doskonałemu procesowi samoregeneracji - JEDNAK! - by ten proces mógł zachodzić, to nie może być w danym dniu zbyt wiele stresu - gdyż wtedy ten proces podlega zawieszeniu - gdyż organizm koncentruje się na potencjalnej walce, lub ucieczce. A że dziś żyjemy w niezwykle nerwowych czasach...........
Dalej - by proces ten mógł zachodzić, to organizm potrzebuje do niego wiele mikroelementów, itp - a które w zbilansowanej ilości były dostarczane w formie żywności. Dziś z każdym rokiem tych składników jest coraz mniej!!!! - a za to coraz więcej trucizn!!!!!! - WIĘC TERAZ NIE DOŚĆ ŻE ŻYWNOŚĆ JUŻ NIE LECZY, TO DODATKOWO CORAZ BARDZIEJ TRUJE!!!!!
I stąd coś tak niespotykanego dawniej jak choroba - DZIŚ JEST CZYMŚ TAK POWSZECHNYM, ŻE STAŁA SIĘ ONA NORMĄ!
W dodatku spotykamy jeszcze choroby tzw cywilizacyjne - a które w (nieprzeludnionej) naturze nie istnieją - jak choroby zębów, stawów i układu kostnego, nowotwory, cukrzyce, itd. itd, itd.
A i nie zapominajmy, że choroby typu pandemie - jak dżuma, itp - są powiązane wyłącznie z większym zagęszczeniem (tak przyroda się broni przed nadmierną ekspansją jakiejkolwiek populacji). I dla przykładu - Polska w 13 bardzo słabo zaludniona - i dżuma która wyludniła prawie połowę Europy - naszych nieprzeludnionych wtedy jeszcze ziem - nie dotyka!
Oczywiście wiem że możecie teraz polecić mi jakieś jedno z wielu opracowań, a które piętnują przeszłość, a pokazują nasza wspaniałą teraźniejszość. I jak np w średniowieczu w biedniejszych domach na przednówku dziecko za całodzienne pożywienie dostawało zaledwie kilka ziemniaków. I tylko autorzy tych rewelacji - a które były w podręcznikach! - nawet tego nie wiedzieli, że roślina ta była sprowadzona z Ameryki - więc jej tutaj zwyczajnie w średniowieczu być nie mogło.
Po prostu bez przerwy demonizuje się przeszłość, by wtedy współczesność na tle tej zafałszowanej przeszłości, to nie tylko nie wygląda tak straszliwie katastrofalnie - ale wręcz wydaje się lepsza.
PS Wojny, choroby, pandemie i niedostatki zawsze dotykały wszystkich gatunków które nadmiernie się namnożyły. Jeśli chcielibyśmy mieć spokój z pandemiami wojnami, biedą i na nic nie chorować, to musielibyśmy jako ludzkość zdecydować na harmonię demograficzną. Ale tego z kolei nigdy nie zaakceptują wielcy tego świata. Bo główny problem jest w tym, że większość przywódców politycznych i religijnych ma głęboko W POWAŻANIU dobro ludzi, jak i przyszłych pokoleń. A interesują ich jedynie ich własne partykularne interesy. A te nakazują, by mieć jak najwięcej podatników (niewolników), taniej siły roboczej, wyznawców, i mięsa armatniego, gdyż od tej ilości zależy ile znaczą wśród innych podobnych wielkich tego świata.
A dla "bydła" (czyli dla nas) które (mentalnie) hodują, mają bajki o emeryturach, postępie, depopulacji, itp, brednie.
Bóg stwarzając Ziemię, stworzył też jej doskonałe prawa - I łamanie ich nigdy nie jest pozbawione tragicznych konsekwencji. Jedną z nich są epidemie chorób, zwłaszcza psychicznych, i brak sensu życia i stale rosnąca liczba samobójstw.
Nie bez powodu, Bóg (W Starym Testamencie) mówi o mnożeniu się ponad miarę, że gdy mnożymy się jak trzoda, to zamieniamy się w ludzką trzodą, itd, itd. Zresztą Bóg nieustannie gani Izraelczyków, za oddawanie czci bożkom płodności - I nieustannie pokazuje i zapowiada kolejne tego straszliwe konsekwencje.
W przypadku wojny mogą co prawda zassać każdego obywatela uznanego za zdolnego do służby wojskowej. Ale obywatel, żeby być uznany za zdolnego to musi najpierw stanąć przed komisją, dostać kategorię a w praktyce to potem jeszcze przejść jakieś szkolenie.
Większość kobiet nawet pierwszego punktu nie przeszła i nie ma żadnej kategorii.
Prawda, że na te wszystkie wystepy zapraszają też i kobiety, ale tylko niektóre - te związane z medycyną głównie.
Reszta nie musi panikować, ale też nie można się czuć bezpiecznie. Wbrew powszechnej opinii Polska jest krajem de facto totalitarnym, gdzie według prawa człowiek, jego zdrowie, życie i majątek, domyślnie należy do państwa. To państwo zezwala łaskawie na wyjątki w ustawie, kiedy akurat nie ma wojny, kryzysu albo jakiegoś innego kowida.
Dla porównania w USA czy UK, domyślnie to państwo służy ludziom a nie ludzie państwu i nie ma "konstytucyjnego obowiązku bronienia kraju". Jest przeciwne założenie, że to państwo ma obowiązek bronienia obywatela.
Tak że nie nikt w Polsce - włączając kobiety - nie jest wolny ani bezpieczny od państwa, bo to dalej ta sama doktryna co w Rosji czy na Ukrainie.