Godzinki: O dzieciach

10 lat temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
121min

Tym razem z video i gościnnie ze współprowadzącą. Rozmawiamy ze słuchaczami o tym jakie kto ma podejście do dzieci.

Dyskusja

Owsky
10 lat temu

Bravo, od tej pory zamawiam tylko nieszpory video z prawdziwą kobietą obowiązkowo. ;) ... a tak na serio, naprawdę rozmowa zyskuje wiele na tym, że was widać i można na żywo oglądać wasze reakcje. Całość nabiera jeszcze bardziej "ludzkiego" oblicza, a przeciez o to właśnie chodzi, naprawdę wielki +

Pytajmierz
10 lat temu

@Martin
Jak możesz być chrześcijaninem i nie być ubezpieczonym? Każdy Kowalski, który pokłada nadzieje w Bogu, wierzy, że Bóg połamie mu nogi, żeby Kowalski mógł dostać hajs i pójść na zwolnienie. Przecież o to w życiu chodzi. Ubezpiecz się.

Kurde, ale ta Loony ładna, aż ciężko nie popełnić "cudzołóstwa w sercu". Jak chcesz żyć, to mów, że to twoja siostra. ...iksde... No i rozumiem twoją awersję do czynności zmiany pieluch, bobasy są odrzucające trochę. I nie są wcale takie ładne. Małe kotki są ładniejsze. Niech Loony urodzi kotka.

Pomyśl o rodzicielstwie w ten sposób: biblia uważa chrześcijan za świętych, a dziecko mówi do taty ojcze, to w takiej sytuacji byłbyś OJCEM ŚWIĘTYM (i nawet nie musiałbyś nosić białych szat ani całować ziemi... tej ziemi).

Voitas
10 lat temu

@2. Pytajmierz w kwestii ładności Loony - to kwestia gustu ;) Ale z tym kotkiem troszeńke przegiąłeś :P A tak wogole to audycja byla ciekawa, ale niektore fragmenty o dzieciach przypominaly mi rozmowy z ksiedzem katolickim ;)
Chociaz z tego co wiadomo - to niektorzy sie na tym znają (i to dobrze sie znają!)...

Eliszeba
10 lat temu

Słuchałam Was na żywo i zabrakło mi w tej dyskusji o dzieciach istotnego wątku, a mianowicie, czy posiadanie dzieci "przeszkadza" być chrześcijaninem?
Ja mam dwójkę dorosłych dzieci i niespełna rocznego szkraba. Starsze dzieci mi oczywiście "nie przeszkadzają", gorzej jeśli chodzi o maleństwo. Ile razy chcę pojechać na spotkanie grupki, tyle razy muszę szukać kogoś, kto zgodzi się zaopiekować dzieckiem. Ile razy chcę posłuchać nieszporów, tyle razy kąpiel malucha odbywa się przy akompaniamencie głosu Martina i Huberta (akurat czas nadawania pokrywa się z czasem kąpieli). Najczęściej część nieszporów mi "umyka". Odcinków słucham z opóźnieniem, cichutko, aby dziecka nie obudzić (najczęściej jak już śpi). Ile razy sobie zaplanuję, że będę w jakimś dniu czytała Biblię, dzidzia psuje mi plany i akurat w tym dniu domaga się zwiększonej uwagi. Nie ma za bardzo mowy o świętowaniu szabatu, jakimś charytatywnym zaangażowaniu (a przynajmniej nie na większą skalę), a tym bardziej rozdawaniu gotówki (przy dzieciach kasa wychodzi z kieszeni wielkim strumieniem, pampersy - ktoś chciał wiedzieć ile? otóż co najmniej 9 szt. dziennie). A jak jest u Was? Dzieci "odciągają" Waszą uwagę od Boga?

Łukasz
10 lat temu

A nie myślałaś o tym, że Bóg chce Ci w ten sposób pokazać, że bycie chrześcijaninem nie sprowadza się do wysiadywania w kościele, słuchania Odwyku, czytania Biblii czy świętowania szabatów, ale właśnie do takich bardzo praktycznych, życiowych spraw?

Eliszeba
10 lat temu

@Orish No jakoś nie pomyślałam, zawsze mi się wydawało, że do zbawienia trzeba czegoś więcej, niż być matką :)

Karolina
10 lat temu

Eliszeba - a w Apokalipsie jest że kobiety mogą by zbawione przez macierzyństwo ;) Miłość, jaką dziecku okazujesz podczas tych wszystkich czynności (która pomaga pokonywać znużenie i zmęczenie), to jest przecież bardzo po drodze z tym, czego Bóg od człowieka oczekuje. To ma być przecież najważniejszy owoc tych lektur, odsłuchiwań, spotkań z innymi. Ale zwróciłaś uwagę na coś ważnego, tylko od innej strony na to spojrzałam podczas wczorajszego spotkania odwykowego w Lublinie. Że dziecko nie tyle "przeszkadza" , co wybija nas z rytmu "autozorganizowania". Że wiele osób nie bardzo chce rezygnować z dotychczasowego trybu życia. Ja mając dzieci z młodym wieku i w trakcie bardzo jeszcze niezorganizowanego życia nie odczułam tego w taki sposób, w jaki moje koleżanki, które pierworodnych mają po 30-stce.Nagle są zupełnie wytrzebione z orbity przyzwyczajeń-spotkań towarzyskich, imprez okolicznościowych,wizyt u kosmetyczek,wyjazdów, zakupów (z psiapsiółkami od zakupów), po pierwsze to z pracy zawodowej,no i itp-w zależności od zawartości życia:). I może się pojawić wrażenie , że macierzyństwo(rodzicielstwo)jest jakąś"przerwą w życiorysie",a nie jego fascynującym elementem. Bóg lubi dzieci;)

Eliszeba
10 lat temu

@Karolina
Czas, gdy dziecko jest małe w pewnym sensie jest "przerwą w życiorysie", ale tylko w sensie krążenia po orbicie spraw, które przed macierzyństwem wypełniały nasze życie.
Macierzyństwo jakby zmienia orbitę i oczywiście, jak się kocha swoje dziecko, to człowiek nie ma poczucia zmarnowanego czasu, życie wtedy wypełnia inne poczucie misji i ma wiele radości z obecności małego człowieczka w życiu, mimo zmęczenia, o którym wspominasz.
Ja tak w temacie dzieci to myślę jeszcze sobie, że dla większości ludzi posiadanie dzieci jest motywatorem do skupienia się na gromadzeniu dóbr materialnych ("bo dzieciom coś trzeba zostawić", "jakoś je zabezpieczyć"). Najchętniej wszystkiego bym się pozbyła, co do tej pory zgromadziłam, ale podjęcie takiej decyzji w sytuacji, gdy są własne dzieci, nie przychodzi mi już lekko i myślę, że jej nie podejmę, chyba, że Bóg ma taki właśnie na mnie pomysł (wtedy nic nie będę miała do gadania, weźmie co mam i tyle). Myślę, że w tym sensie rodzina jest dla chrześcijanina trochę pułapką jednak :(

Karolina
10 lat temu

Chrześcijanie byliby w takim razie skazani na wymarcie, gdyby nie możliwość "narodzin na na nowo" w dorosłym życiu:):):)

tOMEK1
10 lat temu

gdzie jest ten fragment o zbawieniu przez macierzyńństwo?

Andrzej
10 lat temu

Cześć, wydaje mi się że w temacie dzieci najważniejsze jest żyć w zgodzie z Bogiem, tak by nasze dzieci to czuły i widziały.
W małrzeństwie najważniejszy jest małżonek a dziecko na drugim miejscu, ono w ten sposób sie wychowuje, to jak żyjesz i jak postępujesz nie tylko bezposrednio z dzieckiem, ale z calym swoim życiem, ma wpływ na dziecko - ono jest obserwatorem i uczy się i widzi co jest złe a co dobre i to już od pierwszych miesięcy życia. To jest taki komputer do ktorego piszesz kod systemu operacyjnego i od twojego życia zależy jak dziurawy będzie ten system i poddatny na ataki hakerów (świata, marketingu, innych ludz, mody).
Wszystkie sytuacje jakie zdarzają się podczas posiadania dzieci są podobne / takie same jakie zdarzyły sie w twoim dzieciństwie. Warto pomyśleć jak postąpili by twoi rodzice wobec Ciebie i jak ty jako dziecko byś to odebrał - dobrze/źle i jakie są ewentualne tego konsekwencje. Z własnymi dziećmi napewno znajdziesz język - najważniejsze by z nim rozmawiać jak tylko zacznie zadawać pytania.

Okres bobasowości wcale nie jest najtrudniejszy. Najgorszy okres kiedy jest nastolatkiem - bo popełania błędy - wywoluja silne emocje i ciężko mądrze postępować

Co jeszcze?