
Ostatnie Wieczory Odwykowe. Całkiem fajne. Ale ostatnie.
Tak przed tym smutnym świętem dałeś nam powód do smutku.
To niech przynajmniej Blanca ma wesoło. Zbieramy, zbieramy. 20$ na Christmas dla Blancki potrzeba. Mamy już 8zł, good start.
Ja jestem za wieczorami/nocami odwykowymi z dwoma prowadzącymi. Niekoniecznie ta druga osoba musi być na stałe, można kilka osób (może nawet lepiej) albo nawet kilka osób (np. 4 osoby, każda ma dyżur/tydzień w miesiącu).
Ja nawet może skusiłbym się zaryzykować i wziąć udział :)
W wakacje zacząłem słuchać Przemysława Gintrowskiego, po czym nieszczęśliwym trafem tydzień czy dwa temu dowiedziałem się, że pan Gintrowski nie żyje.
Nie dalej jak dwa tygodnie temu zacząłem ogladać Wieczory odwykowe... a tu nagle Wieczory się kończą. No, kurcze... ostatnio wszystko, czym zaczynam się interesować zaczyna znikać.
Martin, jeden nieudany Wieczór to nie powód, żeby zmieniać formułę. Po prostu pomyśl nad jakimiś ciekawymi tematami, które odciągną ludzi od "pierdzielenia" o filozofii, papieżach, kościołach, a skup się na opowieściach z ŻYCIA i na tym jak my osobiście spotykamy boga w NASZYM ŻYCIU. Dotychczasowe Wieczory, w których rozmowy były pełne świadectw, były bardziej owocne niż teoretyzowanie.
Ej Martin jak to to tak ? koniec? mam nadzieję że to co wymyślisz następnego będzie dobre jeśli nie leprze od tego co było :)
Adrian, teoretycznie masz rację, ale praktycznie mało kto chce się otwierać i mówić o chwilach, w których doświadczył działania Boga w swoim życiu. To są z reguły bardzo intymne przeżycia, dotyczące osobistych spraw. Ale, że tak byłoby najlepiej, masz bezsprzecznie rację.
Licznik odlicza godziny do następnych "Wieczorów", a ich nie będzie. Nie uda nam się spotkać we wtorek.
Nie oglądałem jeszcze tych wieczorów... Wygląda na to, że obejrzę dziś, w miejsce tych, które powinny być, ale ich nie będzie, bo... No właśnie... Jeszcze nie wiem dlaczego.
A nie. Tfu. Jutro! Jutro byłyby... To... A, zresztą...
Schodzimy się jutro na czata?
Pierwsza środa miesiąca
Start: 20:00