Przykazanie egoizmu

5 lat temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
56min

Po dużej ilości myślenia doszedłem w końcu do wniosku, że żeby kochać trzeba być egoistą. To jest absurd, ale zależy co kto ma na myśli. Może będzie to łatwiej to zrozumienia kiedy dodam, że Jezus zostawił nam oprócz przykazania miłości, przykazanie egoizmu.

Gdzie to przykazanie? O, na pewno je znasz.

Posłuchaj odcinka uważnie i wyciągnij wnioski. Bo to może być jedno z najważniejszych odkryć dotyczących ciebie, twojego postępowania, twojego widzenia siebie i innych.

Dyskusja

Marcin Mielcarski
5 lat temu

Anthony de Mello też o tym mówił, był to Jezuita od którego kościół katolicki mocno się odcinał.
youtu.be

Don Camilo
5 lat temu

Ale przecież kazał dać cukierka siostrze, która na to nie zasłużyła:
"Jeżeli brat twój zubożeje i ręka jego osłabnie, to podtrzymasz go, aby mógł żyć z tobą przynajmniej jak przybysz lub osadnik";
"Kiedy żąć będziecie zboże ziemi waszej, nie będziesz żął aż do samego skraju pola i nie będziesz zbierał kłosów pozostałych na polu. Nie będziesz ogołacał winnicy i nie będziesz zbierał tego, co spadło na ziemię w winnicy. Zostawisz to dla ubogiego i dla przybysza. Ja jestem Pan, Bóg wasz!".
Czy Bóg w Starym Testamencie kazał być niesprawiedliwym?

Jest jeszcze kwestia egoizmu/sprawiedliwości w robieniu dobrze tm, którzy na to nie załużyli - wiara w to, że jeśli nie ludzie, to Bóg nam za to zapłaci (nie koniecznie zbawieniem ale chociażby powodzeniem w życiu doczesnym).

Długość odcinka OK.

Łukaszek
5 lat temu

A co np. z dawaniem prezentów ?
A czy są w ogóle jakieś okoliczności gdzie warto dać coś za darmo ?
Bo domyślam się że nie chodzi tu o zakaz dawania za darmo.

Ja tam w sumie lubię być z ludźmi kwita, zaciągania jakiś długów wdzięczności nie jest zbyt komfortowe.
Ale lubię być też bezinteresowny, tylko czy da się to jakoś pogodzić.
W sumie temat dość istotny ale obawiam się że może zostać źle zrozumiany.

KarolinaH.
5 lat temu

Ależ to ważny temat! Ależ to sprawiedliwy i trzeźwy odcinek!

Łukaszek
5 lat temu

Na izbę wytrzeźwień go!

Martin
5 lat temu

O, Don Camillo, jakże dobre spostrzeżenie!

No, te odcinki mają wywoływać własne myślenie i rozkminianie, a nie dawać tylko gotowe odpowiedzi (których kompletu wcale zresztą nie mam). Więc może najlepiej by było, żebym nie odpowiedział.

Ale coś tam powiem, że przede wszystkim: jest jak najbardziej sprawiedliwe, że tym co masz możesz dysponować jak chcesz. Przypowieść Jezusa ilustruje to dokładnie. Ta o gościu co wypłacił pracownikom co pracowali cały dzień tyle samo co pracującym jedną godzinę. Zarzucali mu, że to niesprawiedliwe - ale to było sprawiedliwe.

Więc tak, sprawiedliwe jest, że z tym co masz, możesz robić co tylko chcesz - bez najmniejszych wyrzutów sumienia. Możesz więc i rozdawać, i to całkiem dobry pomysł, bo dla ciebie zdrowo.

Problem jest w czym innym: czy powinieneś się czuć zobowiązany? Czy potrzeba kogoś innego ma być twoim rozkazem moralnym?

Coś do zastanowienia: czy z polecenia Boga (tego że bratu co zubożał, pomóż trochę) wynika, że ten biedny ma prawo teraz mówić "należy mi się"?

Zostawię to wszystko bez odpowiedzi, bo jak powiedziałem: Odwyk to okazja do indywidualnego (albo i wspólnego) zastanawiania się, a nie gotowe instrukcje myślenia.

Łukaszek
5 lat temu

Czyli tak już upraszczając to należało by może podzielić się z siostrą cukierkami ale wartość by to miało tylko wtedy gdy zrobi się to z własnej i nieprzymuszonej woli.

Jest też taki odcinek o tym czy Jezus kazał się dzielić, było tam chyba też coś na ten temat.

Don Camilo
5 lat temu

Zgadza się, ale z tego, co mówi Martin, wg Ayn Rand, samo wpajanie ludziom, że pomaganie najuboższym to moralny obowiązek lub przynajmniej dobra cecha charakteru, już jest społecznie szkodliwe.
A pomijając Biblię, jak to jest w praktyce?
Czysty komunizm nie istnieje. Ludzie prawie zawsze stawiają na egoizm ("coś za coś"). Z drugiej strony nie znam społeczeństwa, które osiągnęło wysoki poziom jakości życia, mając wpojone, że pomaganie człowiekowi przez człowieka to zło.
W naturze społecznej jest chyba jednak coś, czego ekonomiści nie potrafią wsadzić w naukowe ramy - robienie czegoś dla innych własnym kosztem po jakimś czasie i tak przynosi korzyści. W niewytłumaczalny zbyt prosto sposób społeczeństwo ludzi nie stroniących od pomagania innym (ryzykując ich demoralizcję) cieszy się tym, co Bóg obiecał w Księdze Malachiasza:
"I będą was błogosławić wszyscy narodowie; bo wy będziecie ziemią rozkoszną, mówi Pan zastępów".

Martin
5 lat temu

To jest prawda, i dlatego wielu ludzi kompletnie odrzuca takie skrajne poglądy na własność. Bo odruchowo czują, że to wszystko za bardzo brzmi jak próba usprawiedliwiania zwykłego sknerstwa, że to nie opowiada żaden odpowiedzialny człowiek, tylko zwykły dusigrosz, który sobie dorobił teorię, żeby się lepiej poczuć.

I takich też znam.

Bo ten cały pogląd na wymianę wartości i sprawiedliwość po prostu nie jest kompletny. Nie opisuje w całości człowieka, tylko jego część. Część, która powinna być podstawą, ale mimo wszystko - to tylko część.

W ogóle nie rzecz w pomaganiu innym.

Tematem jest to, co jest źródłem tego pomagania. Jest różnica między kimś, kto zarabia, daje komuś z tego połowę i się tym cieszy, a kimś, kto daje bo czuje, że musi, i w głębi duszy nienawidzi i siebie i tego komu daje. Skąd ta różnica?

Zawsze gdzieś u podstawy jest problem poczucia wartości siebie i innych, rozumienia czym jest sprawiedliwość, do czego kto ma prawo. Jak zabraknie fundamentu, na którym dawanie i pomaganie będzie czymś pięknym, zaczyna się coś coraz bardziej nie zgadzać, powstają patologiczne, dziwne formy pomagania.

Proste pytanie na koniec: czy nienawidząc siebie można kochać innych?

Don Camilo
5 lat temu

Trzebaby pogadać z jaką matką alkoholiczką, która nienawidzi siebie za tkwienie w potwornym nałogu, a jednocześnie jest gotowa do heroicznych poświęceń dla dobra swoich dzieci.

Tak, żyjąc z dala od Boga chyba jest to możliwe.
Żyjąc z Jezusem, tj. rozumiejąc, wierząc i przyjmując zbawienie, samonienawiść skazana jest na szybki zgon.

Martin
5 lat temu

Ja znam tylko takie, co piją i dzieci zaniedbują i nie są gotowe do żadnych poświęceń. Se myślę, że takich może w ogóle nie być, bo to logicznie niemożliwe: heroicznym poświęceniem to by było przede wszystkim przestać chlać, więc w ogóle nie może istnieć chlejąca matka gotowa do heroicznego poświęcenia. Bo gdyby to drugie było prawdziwe, to pierwsze by musiało być nieprawdziwe.

Ale Korwinem nie jestem nie wiem na pewno. Nie znam całego świata przecież. A w życiu przedziwnie bywa.

A co do życia z Jezusem, właśnie to jest dziwna sprawa, bo ja tak samo rozumuję: jak się żyje z Jezusem to samonienawiść jest skazana na szybki zgon. Ale znowu praktyka mnie zmusza do podrapania się w głowę, bo za dużo ludzi znam, którzy w całej szczerości szukają tego Jezusa, ale jednocześnie siebie samych traktują jak pariasów.

Kusi, żeby te przypadki jakoś sklasyfikować. Ale szkoda czasu. Lepiej się skupić na tym: jak to zmienić. Bo to jest tak duża blokada, że naprawdę zamyka drogę do kochania innych. Sama intencja nie pomaga, i przykro mi patrzeć jak ci ludzie chcieliby kochać, tak naturalnie, tak ze środka. Ale nie potrafią, dla nich to nienaturalne jakieś, zawsze pod górę, zawsze pod prąd...

Don Camilo
5 lat temu

Tu jeszcze pojawia się nudny, choć konieczny podtemat: o JAKĄ miłość chodzi Jezusowi? Bo ta, podobnie jak śnieg w oczach eskimosa występuje w kilku rodzajach.
Otóż w tekście greckim dotyczącym tego przykazania jest słowo AGAPE, czyli miłość bezwarunkowa, ta najwyższa, znacznie trudniejsza od tej braterskiej (phileo).
Fajny przykład jest w ostatnim rozdziale Ew. wg Jana. Jezus dwukrotnie pyta Piotra: "agapujesz (kochasz bezwarunkowo) mnie?", aten odpowiada: "Ty wiesz, że cię phileuję (bardzo lubię, jak rodzonego brata)". Za trzecim razem Jezus obniża poprzeczkę i pyta: phileujesz mnie (w domyśle: "przynajmniej")? Wiadomo, że gadali po aramejsku lub hebrajski ale tekst grecki z jakiejś przyczyny celowo używa obu określeń dotyczących rodzajów miłości.
Pewnie Jezus to coś więcej, niż bliźni ale Piotr to jak najbardziej jeden z nas - skruszony zdrajca, z mocno obniżoną samooceną (jak alkoholik po zakończonym 2-tygodniowym ciągu). Agape nie przechodzi mu nawet przez gardło ale walczy o phileo. Ale to Jezusowi wystarcza - na sam początek - by dać mu robotę pasterza ludzi.

Paweł
5 lat temu

To ja Wam tu napiszę taką ciekawostkę, w oparciu o którą Wasze pomaganie będzie już zawsze egoistyczne, bo za każde pomaganie okazuje się, że jest nagroda :)

Oglądałem ostatnio takie video, gdzie prezentowane były najnowsze badania nad stresem i z nich wychodziło, że stres jest bardzo niezdrowy (o 30% zwiększa ryzyko zgonu), ale gdy jesteś osobą, która pomaga innym to nawet jak masz dużo stresu w życiu to on w ogóle nie niszczy ci zdrowia.

Dzieje się tak za sprawą oxytocyny, która wytwarza się podczas pomagania w organiźmie. Oxytocyna m.in. działa jak lekarstwo, które uzdrawia skutki stresu. Także może w ten sposób już Pan Bóg wbudował nam z automatu mechanizm nagradzania nas za dobre traktowanie bliźniego :D

Źródło: www.youtube.com

Don Camilo
5 lat temu

Stres jest spoko. 2 kroki dalej albo bliżej jest podniecenie.

Dagobert
5 lat temu

Odcinek, super.
Mogę poprosić o autora i nazwę książki tak często wspominaną w tym odcinku?

Martin
5 lat temu

Ayn Rand, "Atlas Shrugged".

Kaziq
5 lat temu

Tytuł polskiej wersji: "Atlas Zbuntowany"

Paheu
5 lat temu

Raz Jezus powiedział: "Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. "
To pewnie pozorna sprzeczność, więc jak pogodzić nienawiść do siebie samego z kochaniem siebie?

Dagobert
5 lat temu

Bardzo ciekawe spostrzeżenie i pytanie.
Podłączam się.

Artur
5 lat temu

Ja też zdecydowanie się podłączam do tego pytania.

Odcinek super, ale i tematycznie dla mnie cholernie trudny. Bo jak tu kochać siebie kiedy jest tyle niedoskonałości we mnie, tyle mam słabości, tyle niedociągnięć itd? Inna jeszcze kwestia, ale powiązana z tematem to taka, ze skoro dbam o siebie czyli odżywiam się, myje się, zaspokajam swoje różne potrzeby niższego i wyższego rzędu to przecież czy nie jest to w jakis sposób właśnie już wyrażony egoizm?

Powoli, bardzo powoli widzę, że zmienia mi się myślenie. Zwłaszcza, kiedy widzę pewne złe efekty egoizmu jak na przykład pewien strach przed okazaniem złości, gniewu i wszelkich emocji będących efektem zdenerwowania. Widzę też, że akceptacja pewnych nawyków, czy coraz śmielej wyrażona konkretna chęć na coś pozwala bardziej się otworzyć i zlikwidować strach o, to co ludzie pomyślą lub powiedzą. Ale pytania pozostają jeszcze wciąż w mojej głowie. I co z tym zadanym w przedostatnim komentarzu? :D

Michał
3 lata temu

Odświeżamy sobie "12 życiowych zasad" Jordana Petersona (korzystając z audiobooka czytanego przez AgenTomasza) po 3 latach, bo to nie jest książka do połknięcia, tylko do smakowania małymi kęsami. I podsumowanie zasady drugiej to jest przesłanie całkowicie tożsame z treścią tego odcinka.

Co jeszcze?