43. Red Pill, czym jest i czy warto się z nim zapoznać?
Rozmawiamy o red pill-u, na czym polega? Czy ułatwia życie, czy utrudnia? Jak fani ten koncepcji odbierają kobiety? Małżeństwo w perspektywie red pill-owej, czy warto ponieść ryzyko? Czy kobieta może wynieść coś dobrego z red pill-a? Co na to wszystko feminizm?
Z tematami odcinków lub chęcią wystąpienia jako gość odcinka, piszcie do nas na:
dominika@odwyk.com
karolina@odwyk.com
Jeśli chcecie kontakt do Igora, dajcie nam znać w mailu :)
Po więcej zapraszamy na:
www.odwyk.com
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Dyskusja
A z emocjami bardziej chodzi o to żeby nie przesadzać w ich okazywaniu, bo mężczyzna w związku ma funkcję stabilizacji emocjonalnej.
Pozdrawiam!
W wielu związkach to mężczyzna prowadzi, co zgadza się z koncepcją którą poruszaliśmy w tym odcinku. Czy to jest najlepszy model? Pewnie nie w każdym przypadku, ale w wielu przypadkach może się sprawdzać i mieć duże plusy.
Nowy testament też kind of sugeruje że mąż jest głową żony "List do Efezjan 5:23-27", co nie znaczy, że mąż musi być zamknięty na opinię żony i nie brać jej zdania pod uwagę. No, chyba że w jakiś patologicznych chrześcijańskich środowiskach, ale wtedy takie związki raczej szybko się rozpadają albo są bardzo nieszczęśliwe. Zwłaszcza jeśli kobieta ma jakiekolwiek poczucie własnej wartości.
Nawet w takim redpilowym modelu, dwie strony mogą wyrazić swoje zdanie (co świadczyłoby o partnerstwie), natomisat jeśli kompromis jest niemożliwy, to mężczyzna podejmuje decyzję.Różnica pewnie jest taka, że jeśli to mąż jest liderem i coś pójdzie nie tak, to on bierze odpowiedzialność na swoje barki, a kobieta może mieć spokój. Nie wiem kto bierze odpowiedzialność w związku partnerskim, jeśli coś pójdzie nie tak, lub jeśli nie da się dojść do kompromisu?
Dobrze, że odcinek wywołuje emocje, jest o czym pogadać :)
Ile kobiet zostawia swoje dzieci, a ile mężczyzn zrobi kobiecie dziecko i nie płaci alimentów...
Tutaj zaczęłabym od odpowiedzialności za własne czyny...
Ten odcinek jest dla mnie okropny!
Zaburzony stosunek kobiet do mężczyzn?
To kobiety są gwałcone, często wykorzysywane i bite, mają niższa pensję, często wymaga się od nich robienia wszystkich prac domowych, gotowanie, pranie, prasowanie, sprzątanie...
Do tego przez stulecia kobiety nie mogły się uczyć, kończyć studiów. Miały tylko rodzić dzieci i opiekować się dziećmi. To była ich jedyna rola w życiu.
Jestem feministką i nie wstydzę się tego.
Jestem również chrześcijanką.
Jezus przyszeł zbawić wszystkich i w oczach Boga wszyscy są równi.
Mężczyzna nadaje ton relacji? A słyszeliście takie słowo jak PARTNERSTWO?
Wkurzyłam się i oburzyłam.
Nie jestem chyba w stanie tego wysłuchać do końca.
Posłuchałam sobie tego podcastu - 4 randomowe odcinki - i ej no nie mogę słuchać więcej. Uważam, że jest okropny! Nie chodzi o to, że jest bezwartościowy, nic nie wnosi - moim zdaniem wnosi bardzo dużo negatywnych stwierdzeń i przekonań. Typ okrutnie manipuluje i generalizuje. Nie widzę w tym żadnej wartości edukacyjnej dla mężczyzn - przekaz jest taki, że oni nie muszą zmieniać swojego zachowania, muszą być tylko odporni na gierki kobiet "z gadzimi mózgami"... straszne. Wpajanie mężczyznom, że muszą być samcami alfa, nie mogę sobie pozwolić na płacz - bo wtedy kobieta ich uzna za słabych i ich nie zechce - jest mega krzywdzące. Jak tego słucham to mam nieodparte wrażenie, że prowadzący nienawidzi kobiet, traktuje je jako zło konieczne. Ani razu nie opisywał jak wygląda dobra relacja, że może być miło, że można rozmawiać. I tak zgadzam się z tym, że np. shaming jest zły (odc. 34), ale to w jaki sposób ten koleś to przedstawia jest mega toksyczne...
I mój ulubiony cytat na koniec: "związek jest po to aby rodziły się dzieci, a nie po to żebyś był szczęśliwy"...
Ale uważam, że tak jak feminizm poszedł w złą stronę to tak samo ten ruch zmierza ku temu. Nie rozumiem tego konceptu. Jak dla mnie rozchodzi się o szacunek w relacji i komunikację, a nie o to w jakim ruchu jestem. Wiadomo, że przekonania mogą być szkodliwe, tym bardziej jak jesteśmy bombardowani treściami z każdej możliwej strony (jak feminizmem na przykład), ale jak ktoś nie ma “stabilnej” bazy siebie samego i mocnej samooceny to każdy “ruch” tego typu może go przekonać chwilowymi hasłami. Dodatkowo też stereotypów jest pełno niestety, tak samo skierowanych w stronę mężczyzn jak i kobiet. Po co tworzyć grupę, która ma być opozycją do feminizmu, czyli zamiast mężczyzn hejtujemy kobiety? Nie wiem, może nie zrozumiałam przekazu tego ruchu.
Po co się znowu dzielić na kolejne grupy - my kobiety vs my mężczyźni. Przecież wszyscy jesteśmy ludźmi.
Pod koniec to wybrzmiało, szanujmy siebie nawzajem i rozmawiajmy o naszych potrzebach, niezależnie czy jesteśmy kobietą czy mężczyzną.
Apropo jeszcze wystawiania się kobiet na miłe komentarze innych facetów. Karolina powiedziałaś, że “żaden mężczyzna nie chciałby mieć żony, która tak robi”. Nie zrozumiałam tego do końca, bo jest dużo powodów dlaczego ona chciałaby to robić i z drugiej strony - dlaczego jemu miałoby to przeszkadzać. Z waszej strony wynika poprostu, że ona nie ma do siebie szacunku. Co to wogóle znaczy - nie mieć szacunku? Takie generalizowanie ogółu, że jak robisz to czy tamto, jak jesteś na onlyfansie to na pewno nie masz do siebie szacunku i do innych też. A przecież to są ludzie - jednostki. Nie znamy wszystkich przypadków, historii, co ci ludzie czują czy myślą.
Ehhh, dużo tego wyszło, ale dużo emocji miałam podczas słuchania tego odcinka. Chętnie podyskutuje :)