Pierwszy pilotażowy odcinek, w którym gadamy o tym dlaczego nie warto być samotnym wilkiem.
Fajny odcinek, faktycznie myślę że bardzo potrzebny. Ale mam pytanko (o którym zaraz). Baptyści, zieloni itd... mają jakieś tam swoje wytyczne, chodź wspólnoty potrafią być bardzo indywidualne, bo ludzie tam chcą słuchać Boga (jak nie chcą to już po ptokach). No i właśnie mamy takie skostniałe wspólnoty (w jednej jestem ale mamy też bardzo fajną grupkę - coś jak u Huberta), w której trzeba wziąć odpowiedzialność i zacząć samemu coś działać! Kościół to ludzie nie instytucja. Nabożeństwo to tylko dodatek nie wyznacznik. W takich miejscach jest mnóstwo fajnych ludzi którym trzeba tylko pomóc wyjść ze schematów instytucji bo w religijność łatwo wpaść. I teraz moje pytanie czy jeśli znasz ludzi w kościele (takim formalnym) to dlaczego nie wziąć odpowiedzialności by był to bardziej kościół niż instytucja?
Do żadnego kościoła nie trzeba się przyłączać ale szukać w nim takich grupek czy ludzi warto, ja właśnie tak znalazłem swoich przyjaciół.
Ciekawy odcinek. Chociaż są osoby, które preferują samotnictwo niezależnie od kwestii wiary (do takich się zaliczam). Nie sądzę, żeby chrześcijaństwo mogło zmienić introwertyka w ekstrawertyka, który nagle zyska nowe podejście do życia i zacznie "wychodzić do ludzi" i tworzyć grupki. Tym bardziej jeśli widzi, jacy ludzie potrafią być beznadziejni i fałszywi. Niby mówi się, że "człowiek to zwierzę stadne", ale nie każdemu dane jest ufać drugiemu człowiekowi - nie jest to łatwe, gdy się w życiu doświadcza przykrych rzeczy właśnie ze strony drugiego człowieka. Bywa to czasem smutne i żałosne, ale przynajmniej ma się przeczucie, że będąc samotnym nikogo nie skrzywdzisz ani nikt nie skrzywdzi ciebie. Jest również negatywna i egoistyczna strona samotności - nikomu nie pomożesz... ale czy warto? Czasami miewam wątpliwości... chociaż piszę to z perspektywy człowieka, który stracił nadzieję w ludzkość i który sądzi, iż świat chyli się ku upadkowi, więc nie trzeba się ze mną zgadzać. :D
Fajny pomysł na audycję. Myślę, że wielu osobom może się to przydać. Takie grupki chrześcijan są naprawdę fajne. Sam jestem w takiej do której przychodzą ludzie z różnych nominalnych kościołów (także katolickiego) oraz tacy którzy nie należą do kościołów i dogadujemy się razem bez większych problemów.
Mogę potwierdzić to co mówił Hubert o tym, że kiedy spotykają się chrześcijanie to dzieje się więcej... hm... duchowych rzeczy jak uzdrowienia czy proroctwa, po za tym chrześcijanie to raczej fajni ludzie :)
#2. Pytajmierz
Powiem ci tak, jak jako już chrześcijanin byłem osobą której trafnym określeniem było by "alienująca się". Trwało to ładnych parę lat, powody były nieco podobne, zrażony do ludzi i świata mimo że uwierzyłem w Jezusa dalej nie do końca komukolwiek ufałem. Ale po 5 latach postanowiłem się przełamać i dałem szanse. Zaryzykowałem chodź nie do końca bo wcześniej sobie upatrzyłem "ofiarę". I uważam że to był najlepsza moja decyzja w życiu, zaraz po oddaniu Jezusowi życia.
Czy się nie zawiodłem na innych? Zawiodłem
Czy od tamtej pory nikogo nie zraniłem? Zraniłem
Więc dlaczego?
Bo mimo wszystko nikt z nas nie zrobił tego celowo.
Bo oni faktycznie oddali swoje życie Bogu i to wiele zmienia.
Też sobie upatrz taką "ofiarę" i daj mu szansę.
Fajny odcinek, dobrze się was słucha, dobrze rozmawiacie. Tęsknię za "odwykCampowymi" atrakcjami..ech....Pozdrowionka!
Zupełnie się nie zgadza. Chrześcijaninem jestem od trzech lat, a rok straciłem w kościele wariatów. Jestem zrażony do jakiejkolwiek bliższej relacji z innymi chrześcijanami, Nie lubię innych chrześcijan i nie chcę ich poznawać. Bóg działa u ludzi, którzy nie są w "kościołach" Tylko wydaje mi się, że domowi kościelnicy jakoś tego nie mogą zrozumieć, ani też nie potrafią załapać, że nie każdy chce być z innymi. Niektórzy tak mają skonstruowany mózg, że wolą żyć sami i jakoś nie należy takich ludzi piętnować.
A tak z innej beczki. W Szczecinie próbowaliśmy się raz spotkać, było ogłoszenie na odwykowej mapie. Wiecie ile osób przyszło? Dwie. Ja i Michał. Więc to nie takie proste znaleźć innych chrześcijan. Oni się nie różnią od innych, ani nie świecą :D Szkoda, bo tak to byśmy łatwo rozpoznawali kto chrześcijaninem jest, a kto nie.
Hoss może trafiłeś na akurat takich ludzi. Ale dlaczego szufladkować wszystkich? Jeśli trafiłeś na religijną zgraje no to faktycznie współczuje. Sam byłem istotą a społeczną! Wiem jak to jest, więcej spędziłem tak łącznie prawie 10 lat. Możesz mi wierzyć że taki kośc... grupa przyjaciół to niesamowite wsparcie. Takiej swobody jaką mam wśród tych ludzi nie doświadczyłem nigdzie indziej.
To że kiedyś trafiono na homo coś tam z wysuniętą szczęką to nie znaczy że tacy ludzie byli wszyscy tylko że akurat ten był trefny (co by było jakby znaleźli gębe jacka wiśniewskiego - dla tych co nie wiedzą polecam google).
Nie zrażaj się tak łatwo Hoss. Pozdrawiam!
Kosciolem jest cialo Chrystusa, a my uczniowie jego, czlonkami tego ciala. Jezeli jestesmy w grupie to jest to zbor,po zydowsku synagoga.Moze czepiam sie slow, ale mysle,ze to jest wazne.Nazywanie kosciolem zboru lub ludzi spotykajacych wynika z blednego tlumaczenia bibli gdzie zbor zostal zastapiony kosciolem.Mozna byc samym i byc w kosciele,bedac czlonkiem ciala Chrystusowego,
Hoss my nie mówimy, że ktoś kto nie ma swojego kościoła (ekipy) jest gorszy. Mówimy, że sporo traci.
Pewnie trafiają się też ludzie którzy nazywają się chrześcijanami, ale nigdy nimi nie byli.
Od tego mamy głowę, żeby po owocach oceniać taką grupkę i w razie konieczności poszukać nowej. Po co latami być z kimś z kim jest nam źle? To rodzaj jakiegoś sadomasochizmu? To tak Hoss jak z dziewczynami. Nie możesz przez pryzmat jednego nieudanego związku oceniać wszystkich i powiedzieć, że dziewczyny są be...
Marek może i źle coś tam przetłumaczyli, ale to nie ma znaczenia. Z całej Biblii wynika wyciągamy wniosek jak ma wyglądać kościół, a nie z jednego zdania, słówka.
Możemy się czepiać słówek, ale chyba nie o to idzie. Prawda jest taka że każdy z nas będąc w tej grupie dużo zyskuje - dokładnie tak jak mówi Hubert.
Dość ciężko mi się wypowiadać na temat budowania i funkcjonowania kościołów ponieważ moje jedyne doświadczenia to KRK i odwykcampy czyli skrajnie dwie różne formy ,a na co dzień funkcjonuję w raczej ateistycznym towarzystwie więc nie ma za bardzo nawet kogo pytać jak widzi ten temat .Napomknę za to coś w temacie wyłaniania się liderów , do Białowieży przyjechałam z mężem który nigdy odwyku nie oglądał ,jednak jak dojechały nowe osoby , pierwszą rzeczą o jaką zapytał to kim jest Hubert choć w sumie nic nadzwyczajnego się nie działo zdążyliśmy się zaledwie przywitać ,a zmiana struktury grupy była zauważalna nawet dla osoby która jest kompletnie z zewnątrz .
PS; Dzięki jeszcze raz Hubert za podwózkę ,nawet nie wiesz jak bardzo ułatwiłeś mi drogę powrotną :)
Ja chcę grupkę w Oławie, ale nic mi nie wiadomo, żeby tu ktoś w okolicy słuchał Odwyku i chciał się spotkać :( Najbliższe spotkanie było w Opolu. Halo, jest tu kto?
Pytajmierz, wiedz jedno
Nie jesteś sam
Odwyk zbiera do kupy, dzięki Martinowi, takich popaprańców jak ja czy Ty;)
1/ Odwyk nie jest substytutem kościoła, gdyż oba twory mają różne cele. Odwyk służy do dyskusji i to nie tylko w kręgu samych chrześcijan. Zadania kościoła to: pogłębianie więzi z Bogiem i organizacja głoszenia Ewangelii.
2/ Warto poszukać wspólnoty, która otwarta jest na ludzi z zewnątrz, której spory odsetek uczestników czynnie i dobrowolnie angażuje się działalność społeczną (np. dobroczynno-ewangelizacyjną).
Ja taką znalazłem.
3/ Dodatkowym plusem kościoła będą: odformalizowanie (brak ewidencji członków, itp), olewanie tradycji religijnych (zero krawatów i wykwintnych toalet na nabożeństwach).
4/ Jak kościół ma za dużo członków to - prócz cotygodniowego walnego spędu - można w tygodniu spotykać się w "małych grupach".
Życzę owocnych poszukiwań.
ad1 Odwyk jest substytutem kościoła z tego względu, że tu nie mówi o Bogu i Jezusie i tu się spotykają ludzie mówiący o Bogu i Jezusie I jest ich co najmniej 3
ad2. wspólnoty są super dopóty dopóki nie stają się kościołami
ad 3 nie ma plusów kościołów, dzisiejszych kościołów. Spędy baranów
ad 4 po co kościół skoro są małe grupki? kościołem zwane?
Są tylko minusy w moim pojęciu
Coś Ci już chyba mówiłem Don Camilo, ale nie bierzesz sobie tego do serducha?
Nie?
Gerlad to poszukaj sobie właśnie małej grupki i koniec. Kościół to wy nie żadna instytucja! A jak nie ma nigdzie w waszej okolicy tego typu grupki to zacznijcie działać w obrębie już istniejącej i rozruszajcie ją. Nasza grupka zrobiła się dużo fajniejsza w momencie gdy przestała być taka formalna. Ale ktoś to musiał zrobić, samo z siebie to się nie stało.
A powiedz mi Skalagrim po co mi więcej idiotów niż ja sam?
Elszeba: A dlaczego sama nie ogłosisz spotkania na stronie: www.odwyk.com prędzej czy później się ktos znajdzie, do dzieła!
Ja jestem z natury leniem, i szukać mi sie nie chciało to stwierdziłem właśnie że skorzystam z tego narzędzia i zadziałało!
bo w kupie raźniej :)
To co piszesz wyraźnie świadczy że już się zawiodłeś na innych i to pewnie nie raz. Ja też. Ale jeśli zakładamy że nigdy się nie zawiedziemy na innych to znaczy że ich idealizujemy. Ludzie nie są, nie byli i nie będą idealni. Był takie jeden co mówił że jest, Jezus mu było. Gdy na nim a nie na ludziach się oprzesz to wiele zmieni.
Gdy założysz że ludzie mogą się mylić i popełniać błędy, nie zrazisz się tak do nich. Jedynie szukaj ludzi którym zależy, bo kiedyś na 100% się zawiedziesz.
Przez lata kroczyłem samotny bo uważałem że inni nie są mi potrzebni, a tym bardziej ja (skończony kretyn) innym potrzebny nie jestem.
I wiesz co?
Nie mogłem bardziej się mylić. Okazało się że ten skończony kretyn może dać dużo innym! Więcej okazało się że ta cała reszta to fajni ludzie - nie idealni - z którymi możemy razem robić super rzeczy.
Jakby Jezus chciał byśmy żyli w odosobnieniu to by nam to powiedział.
Bardzo mieliście fajny pomysł Panowie/Chłopacy na ten odcinek. Mnie też chyba popchnie do działania. Macie rację, trzeba znaleźć swoich i z nimi się trzymać/działać.
@18 Bezimienny38
A spróbowałam raz, ale mi coś nie wyszło, więc się zraziłam.
Powinnam jednak spróbować raz jeszcze :) Dzięki
Dzięki Skalagrim za mądre słowo
Mądrego to i dobrze posłuchać;)
Dzięki;)
@Hoss #6 - A co zrobili pierwsi uczniowie Jezusa (i Jezus)? Mógłbyś przytoczyć jakieś fragmenty z NT o chrześcijanach, którzy byli samotnikami i/lub nie lubili innych chrześcijan? Jak Twoja postawa ma się do Biblii? Patrz też komentarz: Skalagrim #19.
@Marek #8 - Dzisiaj słowo zbór brzmi jeszcze dziwniej niż kościół. Ale co do masowego błędu w tłumaczeniu greckiego słowa ekklesia - masz rację! Sam zgłębiając temat doszedłem do podobnych wniosków. Bardzo dobrze jest to opisane pod adresem bible , wraz z podaniem wielu źródeł historycznych. Może o tym wspomnimy w jednej z kolejnych audycji. Oczywiście patrz też koniec komentarza: Hubert #9.
@Eliszeba #12, @Sterka #20 i inni - w kolejnej audycji (zapewne) powiemy na temat powstawania takich grupek. Ponadto na OdwykCampie zarysowała się dość klarowna idea stworzenia mapki (mapek) słuchaczy odwyku, które działałyby na innej zasadzie niż mapka, na której opierają obecne spontaniczne "spotkania odwykowe". Patrzcie też komentarze: D.C. #14 i Skalagrim #16.
Dzięki za miłe komentarze, to motywuje do dalszej pracy :)
P.S. Jakie proste(!) słowo bardziej pasuje niż "kościół"? Grupa, gromada? Inne? Proponujcie!
@23. Zbór; Grupa; Synagoga; Kościół, Towarzystwo ;) to już było...
Gromada jest oryginalnie :)
@23,@24 ...kolektyw, zgraja, sitwa, gremium...
@sylwan112 #23 - Co zrobili? Gromadzili się. I modlili się itd. nie oznacza to, że nagle ja mam szukać koniecznie jakiejś grupy ludzi, tylko po to, żeby powiedzieć "aha, jestem taki fajny, bo jestem w kościele/grupie domowej, nie jestem samotnym chrześcijaninem! Wg. to samotni chrześcijanie nie istnieją!!! " Czy mogę przytoczyć fragment? Szczerze powiedziawszy - mogę, ale nie chcę mi się szukać teraz. Chyba muszę ściągnąć ten program Martina do czytania Biblii :P Ale mogę Cię nakierować! Był pewien prorok, co to przyszedł do Pawła i powiedział proroctwo o tym, że Paweł będzie uwięziony w Rzymie. Przyszedł on tam sam, z daleka, a nie z kościołem. Nie jest też napisane, czy miał kościół czy nie miał. Nie chcę teraz mówić, że jestem takim prorokiem, daleko mi od tego :D, chodzi mi raczej o to, że jak ktoś nie chcę mieć kościoła/grupy to nie należy teraz mówić, że jest on...nie do końca chrześcijaninem.
Tylko o to mi chodzi.
Całusy od brata w wierze do brata w wierze :*
Super pomysł, chłopaki. I mapka też się przyda! Najlepiej z obecną lokalizacją ludzi, do których można się zwrócić. Np. na starej mapce mapka.tk było widać kto skąd jest i można się było odezwać i nawiązać kontakt i spotkać.
@23. Grupa to chyba najprostsze słowo. Inne a niewymienione: zgromadzenie, ekipa.
Hoss a kto ci powiedział że jak jesteś samotny to już nie możesz być chrześcijaninem? Albo że to czyni cię gorszym?
Uważam że możesz, ale wiem z doświadczenia że jest trudniej. I uważam (chyba nie tylko ja) że dużo tracisz.
Pytanie jest też inne jak twoja samotność wpływa na twoje życie z Bogiem?
Dla kogoś kto się nawrócił dzięki tobie i też przyjął model "samotnika" może się skończyć wkręceniem fałszywych poglądów. Znam ludzi którzy niestety przez fakt że nie byli w żadnej grupce / wspólnocie / zborze /etc. po jakimś czasie zaczęli gadać swoją wersje boga i to nie było już fajne.
Można pójść do nieba bez jakiegokolwiek kontaktu z innymi ludźmi. Ale jeżeli ktoś chce przeżyć życie dla Boga, to jest "skazany" na interakcje z innymi ludźmi. Są one bolesne i budujące zarazem. Bolesne - bo ujawniają nasze braki. Budujące - bo z ducha innych wierzących płynie do nas różnorodna łaska Boża w postaci modlitwy, słowa mądrości, słowa wiedzy czy proroctwa. Jak praktykować miłość bez tego trudnego osobnika, którego mamy kochać? A poza tym - "Ojcze nasz" - nasz, nie tylko mój.
@sylwan
Preferuję termin najbliższy greckiemu oryginałowi: społeczność wywołanych.