Voitas, a co ty taki nieufny strasznie?
Jezus też ma moc uzdrawiania, ale zawsze więcej słychać "uważaj, może to szatan" niż "hej, może to Jezus".
Dlaczego wiedzę deprecjonuję? No, ja bym tak tego nie nazwał, ale dobrze, zostańmy przy tym terminie.
Otóż dlatego, że Jezus kazał oceniać po owocach. A wiedza przynosi takie sobie owoce. Skoro lepsze przynosi prosta wiara (nawet pełna błędów), to należałoby uznać, że wiara jest cenniejsza niż wiedza, nie?
A nie tylko wiara, ale też i miłość do ludzi, albo prościej: lubienie ludzi, przyjazne nastawienie, empatia, czy ogólna sympatyczność. Nie pamiętam sytuacji, żebym zobaczył kogoś kto dużo wie i powiedział z podziwem: o, ten człowiek jest jak Jezus - tyle wie!
Za to zdarzało mi się widzieć takich otwartych, wesołych ludzi, chętnych do pomocy, pracowitych i odważnych, pełnych empatii. I widziałem ich życie, że im się wiedzie, i Bóg zdecydowanie jest z nimi. I wtedy mówiłem: o, ten gość to naprawdę naśladowca Jezusa.
O to mi tylko chodzi, żeby nie przesadzać z wartością wiedzy. Bo, jak napisał Jakub, nawet wiara bez czynów z niej wynikających jest martwa i bezwartościowa. To co dopiero wiedza!