Katol, jeżeli chodzi o demony i posługę uwalniania (nazywaną przez katolików egzorcyzmami) są tylko dwie stałe rzeczy których można być 100% pewnym. Pierwszą rzeczą jest to, że demony to kłamcy, zwodziciele i nieźli taktycy przy okazji. Logiczną konsekwencją tego faktu jest to, że nie wolno ufać ani jednemu ich słowu. Duchy nieczyste podczas uwalniania za wszelką cenę próbują grać na zwłokę bo wiedzą, że są na przegranej pozycji i i tak będą musiały opuścić osobę opętaną. Jedyne co jeszcze mogą zrobić to prowadzić desperacką wojnę na wymęczenie zarówno osoby opętanej jak i uwalniającego (egzorcysty). Dlatego będą reagować na wszytko nawet na zwykły kijek podniesiony na drodze, wrzeszcząc "boję się tego kijka, tylko nie ten kijek!" abyś właśnie go tym kijkiem wyganiał, bhaa potrafią nawet udać, że ten kijek właśnie spowodował to, że wyniosły się z ciała opętanego, kiedy same w rzeczywistości tylko ukryją swoją obecność.Niestety taka taktyka złego często przynosi rezultaty, obejrzyj proszę katolicki dokument o egzorcyzmach Analise Michael w97.wrzuta.pl i zobacz jak to wygląda w praktyce.:( Drugą 100% pewną rzeczą jest to, że demony uciekają przed imieniem Jezusa Chrystusa, tak jak zostało to zapowiedziane w PŚ i nie ma bata. Egzorcyści katoliccy bywają skuteczni ponieważ POMIMO odprawianej przez siebie szopki (wynikającej nota bene bardziej ze słuchania demonów a nie Słowa Bożego) czasem też rzucą imieniem "Jezus" i to sprawia, że demon ucieka. Przez to egzorcyzmy katolickie często potrafią trwać tygodniami a nawet miesiącami gdy inni chrześcijanie rozprawiają się demonami w ciągu godzin, maksymalnie dni mając za oręż wyłącznie imię naszego Pana. Ten cały katolicki zakaz egzorcyzmowania (no chyba, że jesteś księdzem ze specjalną zgodą na to od biskupa w dodatku posiadającym zestaw poświęconych przez papieża akcesoriów) to tylko rozpraszacz, który w praktyce działa bardziej na korzyść demonów niż ludzi. Jezus powiedział, że każdy kto uwierzy będzie miał władzę nad demonami a nie tylko wybrana elita i każdy chrześcijanin powinien być gotów nieść taką pomoc, byleby nie dodawał nic od siebie i trzymał się Pisma.:)
Co do objawień Faustyny Kowalskiej: na Twoim miejscu zachowałbym ostrożność a przynajmniej spory dystans co do jej relacji.:/ Po pierwsze, o czym się otwarcie nie mówi, Faustynie w pewnym momencie ukazał się drugi Jezus, który kazał jej spalić wszystko to co do tej pory zapisała i kazał jej zacząć poznawać Go takim jakim naprawdę jest. Po naradzie ze swoim spowiednikiem Faustyna zdecydowała opowiedzieć się za pierwszym Jezusem, ale który tak naprawdę był prawdziwy? Gratuluję spowiednikowi 100% pewności. Faustyna opisywała pierwszego Jezusa jako postać niezwykłej urody, którą malarz nawet w najmniejszym stopniu nie potrafił uchwycić, gdy w Izajaszu czytamy "Nie miał postawy ani urody, które by pociągały nasze oczy i nie był to wygląd, który by nam się mógł podobać." co w połączeniu z fragmentami Pisma mówiącymi o tym, że szatan umie przyjąć każdą postać nawet anioła światłości i tym, że jest doskonałym taktykiem budzi naprawdę spore wątpliwości.
Ogólnie, tak na wszelki wypadek, odradzałbym wierzenia w objawienia Jezusowe, nasz Pan ostrzegał, żeby nie wierzyć ludziom, którzy mówią, że jest tu albo tam, bo gdy przyjdzie ponownie na Ziemię każde oko go zobaczy.
Dla mnie prawdziwe chrześcijaństwo to podążanie za Jezusem, czyli narodzenie się na nowo co wiąże się z całkowitą zmianą charakteru. Odrzucenie dawnego próżnego, nienawistnego i materialistycznego siebie na rzecz człowieka, który swoim zachowaniem przypomina Jezusa. Jest to trudne, nawet bardzo ale dzięki Duchowi Świętemu i łasce przebaczenia za grzechy jak najbardziej możliwe. Wtedy dopiero możemy prawdziwie powiedzieć, że mamy w sobie Jezusa. Katolikom w większości niestety wystarczy spożywanie chleba nazwanego Ciałem Chrystusa aby On w nich zamieszkał, moim zdaniem nie o to Bogu chodziło. Chleb i wino należy owszem spożywać wspólnie np. w gronie rodzinnym lub w tzw. kościele domowym ale dla upamiętnienia tego co Jezus dla nas zrobił, (chleb czyli Słowo Boże i wino czyli pamiątka zawarcia Nowego Przymierza) czyli jako symbol a nie faktyczne całao Jezusa oraz dla wzmocnienia więzi między ludźmi. Dla mnie prawdziwy Kościół Chrystusowy to właśnie ogół ludzi w których trwa Chrystus i odnajduję takich zarówno w KRK (chociaż jest to znikomy procent) jak i we wspólnotach protestanckich a także wśród chrześcijan niezrzeszonych pod żadnym szyldem. Moim zdaniem religie służą tylko podziałom... Drażni mnie też niezwykle gdy jakiś kościół twierdzi, że jego jego religia jest tą jedynie prawdziwą, co najczęściej słyszę od katolików. Drażni mnie ta pycha, pewność siebie i zacietrzewienie. To jest właśnie to co głownie mam do KRK ale nie tylko do nich.:(