Zło według Gombrowicza

10 miesięcy temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
50min

W "Dziennikach" Witolda Gombrowicza jest spostrzeżenie, które mówi o tym, skąd się tak naprawdę bierze zło. To znaczy: w naszej konkretnej rzeczywistości, a nie teoretycznie. To spostrzeżenie jest oczywiste, kiedy się już raz nad tym człowiek zastanowi, ale wnioski, które z tego płyną, mogą mocno skomplikować baśniowe rozumienie świata. Możliwe by było, że szukamy źródła zła w strumyku, a przegapiamy cały ocean? Czy "efekt Gombrowicza" ma aż taki wpływ na świat, moralność, wybory i postępowanie ludzie, to gdzie go umieścić w chrześcijaństwie? No wiadomo, gdzie go najwięcej: w kościołach, ale ważniejsze pytanie: czy powinien tam być? A jeżeli nie, to co zrobić żeby go nie było?

Dyskusja

Karol
10 miesięcy temu

Niesamowicie otwierający głowę odcniek! Wczoraj zacząłem sobie czytać Księgę Rodzaju i zastanawiałem się skąd wynikał pierwszy grzech. Uderzyło mnie, że wynikło to ze słuchania kogo innego (węża). Co więcej, Ewa powiedziała po całym zajściu, że to wąż ją zwiódł, a Adam analogicznie, że Ewa mu dała owoc do zjedzenia. Wnioskuję więc, że po części z naśladowaniem innych wynikał ten grzech.
Genialny odcinek!

Martin
10 miesięcy temu

Hej, to jest ciekawe spostrzeżenie. Rzeczywiście, nie zwróciłem uwagi na to, że ten pierwszy incydent w ogrodzie był pełen tego zjawisko, że ktoś się do kogoś dostosowywał. W szczególności Adam. Jego głupota jest zwykle najtrudniejsza do zrozumienia, ale kiedy sobie człowiek przypomni jak mocna jest w nas chęć dostodowywania się do innych, to wszystko się zrobi bardziej zrozumiałe.

I dość niesamowita jest myśl, że ten pierwszy grzech w historii z perspektywy Adama miał swoje źródło dużo mniej w tym, że mu się chciało buntować albo że był głodny albo że bycia bogiem mu się zachciało, a dużo bardziej w tym, że robił automatycznie to co inni. Nie chciał zostać sam ze swoim uporem.

To jest dobra ilustracja tematu i jednocześnie pokazuje, że to jest kolosalny problem. Bo łatwiej walczyć ze złem kiedy sobie je wyobrazimy jak jakieś straszne rzeczy, przeciwko którym buntuje się nam od razu sumienie i poczucie przyzwoitości. Ale dużo trudniejsza sprawa, kiedy zło przychodzi łatwo, przyjemnie i bez wysiłku. Wystarczy robić to co inni - i już.

To jest najbardziej niezbezpieczne zło, bo się go w ogóle nie czuje.

Damian
10 miesięcy temu

Jak tego słuchałem to przypomniał mi się odcinek o Objawieniu Jana i twoja interpretacja, że nierządnica babilońska jest symbolem wszystkich zorganizowanych religii. I w tym odcinku chyba jak w żadnym innym wyjaśniłeś, dlaczego Bóg ich tak nienawidzi - bo to jest wylęgarnia "efektu Gombrowicza". Więc kropki się tutaj łączą i są konsekwentne wnioski. Są też konsekwentne z indywidualizmem Jezusa jak i ludzi, których w ST Bóg wybierał, a także doświadczeniem i wnioskami z twojego tekstu z bloga o tym, na kogo Bóg zwraca uwagę. To wszystko sprawiło, że chciałem ci powiedzieć, żebyś zrobił odcinek podsumowujący o indywidualizmie w Biblii i w oczach Boga, ale w sumie chyba ten odcinek wystarczająco dobitnie pokazał stosunek Boga do indywidualizmu lub jego braku. Najgorsze jest to, że ludzie kojarzą Boga z mentalnością grupy, a już bardziej mylić się nie da.

Martin
10 miesięcy temu

Hm, przypomniała mi się znana książka Ayn Rand "Atlas Shrugged". Książka przedstawia człowieka w straszliwie uproszczony sposób i dzieli wszystkich na dwie grupy: tych którzy myślą zbiorowo, wyłącznie się dopasowują i tych którzy myślą indywidualnie. Pierwsza grupa szuka dobra grupy, druga szuka własnego interesu. Generalnie podobny problem, o który mówi Gombrowicz.

Ludzie typu owca twierdzą, że działają w imię miłości i dobra dla wszystkich. Ale paradoks polega na tym, że o żadnej miłości mowy nie ma przy takim podejściu. Motywacją działania jest zupełnie co innego. Wg tej filozofii takich ludzi motywuje nienawiść do siebie samego, która każe im uciekać w tłum, własną wolę, świadomość, odpowiedzialność podzielić przez milion i zrzucić na miliony.

Pomyślałem sobie o tym w kontekście miłości, która była motywem działania Jezusa i tym najważniejszym przykazaniem. Czy da się w ogóle kochać człowieka nie kochając siebie? Jezus mówił: kochaj bliżniego jak siebie, i nawet tutaj użył liczby pojedynczej.

"Kochaj sąsiada" i na przykład "kochajmy Polaków" wydaje się, że to samo. Ale czy to drugie jest w ogóle prawdziwe? Sąsiad i ja istniejemy. My, oni - to tylko abstrakcja.

Taka myśl.

Damian
10 miesięcy temu

Jeszcze mi przyszło do głowy, że też po tym widać skąd jest w ST to ciągłe osądzanie narodów jako całości i karanie ludzi do któregoś pokolenia. Bo w większości przypadków nie ma co prześwietlać każdego człowieka osobno, bo i tak wszyscy z tej samej grupy zachowują się tak samo. Na to wychodzi.

Wszetecznik
9 miesięcy temu

Twój referacik fajnie pokazuje, jak chrześcijanin znający Biblię i mający relację z Bogiem, wyciąga mądrość z lektury świeckiego filozofa. Dzięki i czekam na więcej.

Co jeszcze?