Tematów wyskoczyło dużo. O tym jak się komunikować z Bogiem, o powiązaniach duchowo-seksualnych, o tym jakie są skutki bierzmowania jednego ze słuchaczy i inne. Prowadzący trochę zestresowany, bo po raz pierwszy Wieczór z realizatorem i różnymi wodotryskami technicznymi.
82.22 :D
Cześć ! Po obejrzeniu początku wieczorów (bo dotarłam na drugą połowę) zaczęłam się zastanawiać, czy mamy czekać aż Bóg będzie działał w naszym życiu na zasadzie GPS ("jedź tą drogą,skręć w prawo,trzymaj się lewej,to trasa optymalna" : ) ,czy po prostu ufa,że On CAŁY czas z nami jedzie. Nie tylko konsultując się na zakrętach,przeliczeniach tras,czy ostrzegając przed fotoradarem.Nieraz warto,żebyśmy decyzje podejmowali SAMI, ufając,że wiemy już,co się Bogu podoba. A nieraz On zadziała,nawet jak się Go o to nie prosi,bo wie,co dla nas najlepsze.Ja pamiętam,jak jechałam na konkurs z GPS-em w jedną stronę. Wracając,czułam się na trasie pewniej i wyłączyłam urządzenie,dodając niby-banał: "Niech Bóg prowadzi". W okolicy obwodnicy Garwolina skręciłam nie tam gdzie trzeba i jakieś 10 minut zajął mi powrót na drogę ekspresową. Okazało się,że przed chwilą był tam poważny wypadek. Normalnie karambol. Świeżutki,sprzed 10-20 minut. I co? I to nie jest najlepszy GPS? "Niech Bóg prowadzi"? :) Prowadzi cały czas,ale daje o tym znać kiedy chce i kiedy naprawdę tego potrzebujemy.
Cześć, to tak właśnie działa. Też miałam podobną przygodę, tylko że moja była z urzędem. Domagał się ode mnie dokumentów, które powinnam mieć, ale nie miałam. I zanim minął wyznaczony termin, przyszła decyzja. Może mieli tam jakieś zastępstwo, albo... wszystko jedno co. Pomyślałam sobie, że dla mnie to nie do przeskoczenia, ale dla Ciebie nie ma rzeczy niemożliwych.
Jeszcze jedno, w wieczorze bardzo podobała mi się wypowiedź tego pana, który mówił o tym, że cielesność i duchowość to części tej samej całości i nie istnieją oddzielnie.
Martin, dziwisz się, że ludzie wpisują tematy a potem nie dzwonią.
Myślę, że większość tych wpisów, to tematy o których ktoś chciałby posłuchać, czegoś się dowiedzieć a niekoniecznie wypowiedzieć.
Może zmień tytuł zakładki na: "Z tym tematem przedzwonię na Wieczory Odwykowe: "? Ciekawe co się stanie.
Podoba wam się świadectwo z karambolem, a nie podoba się ze skarbówką? Moja wina, bo chaotycznie opisałam. Sami wiecie, że jak Urząd Skarbowy domaga się rachunków, to pada na ludzi blady strach, a jak ich nie mają i zdobyć nie są w stanie, to już w ogóle czarna dziura. Powiedziałam Bogu, że wierzę w jego możliwości i pojechaliśmy na urlop. W czasie urlopu, kiedy nachodziły mnie myśli o rachunkach, powtarzałam sobie to samo, sprawdzając, czy myśl ta jest prawdziwa, czy nie wywołuje lęku, a to samo zaufanie, które jest w słowach, jest też w moich uczuciach. Niedługo po powrocie, zanim jeszcze nadszedł termin przedstawienia rachunków wyznaczony nam przez urzędniczkę, nadeszła decyzja. Od tego czasu minęło już kilka lat. Jakoś trudno się o tym mówi. Jakby opowiadanie o swoich problemach, w których prosiłam o interwencję Boga było dodatkowym nadużyciem.
Szczególnie trudno jest mi się przyznać do tego, że mimo tego i podobnych zdarzeń w moim życiu, nie angażuję Boga we wszystkie moje sprawy. Wcale to nie jest tak, że moja postawa jest fair. Łatwiejsza jest postawa zaufania, niż żądania. Jednak, wbrew pozorom, w żądaniu musi być więcej ufności niż w "Ty wiesz lepiej, więc decyduj".
Ja się zastanawiam czy człowiek który z wyrachowania ma chrapkę na wieczność (np. ja) ma czego szukać u Boga, czy raczej musi się zastanowić nad swoimi "motywacjami"?
Moim zdaniem skoro masz chrapkę, to Ktoś Cię prowadzi we właściwym kierunku. Od uczucia głodu zaczyna się poszukiwanie czegoś do schrupania. Patrz uważnie, co się będzie dalej działo.
Przyjemne słowa. Zawsze dobrze wiedzieć, że droga dokądś prowadzi.