Bardzo konkretny i PRAKTYCZNY odcinek o Mądrości
Fajne...
ale z Salomonem mam problem...niby dawał dobre rady, jednak sam się do nich nie stosował... zamordował brata i nie tylko...wielbił bożki i stawiał im posągi...no i te 1000 żon ;P...można powiedzieć...no takie czasy....jednak chyba nie do końca...
Zdecydowanie to nie jest mój typ bohatera.
ps
śmiech mega irytujący...ale to subiektywne odczucie...mogę nie być w temacie...jak teraz powinno się śmiać ;)
A sorry, nie montowałem tego wcale... zapomniałem o tym...
A Salomon, jak to Salomon.
Myślę, że skoro "wszystko marność" to po co się starać?
Ale to w sumie głupie podejście. Masz rację. Sam nie wiem.
Ale pewne jest to, że jego rady są dobre.
Chyba z Salomonem jest tak ...jak z prawie każdym poetą ...pisarzem...no w ogóle twórcą...że ich dzieła przewyższają i nie dorównują ich osobom
czyli marny człowiek...wielkie dzieła ;P
tylko dodam...nie mylić twórcy ze Stwórcą...bo to jednak przepaść!!! :)
ps
coś mało składnie piszę...ehhh
Fajnie piszesz.
Marny człowiek, wielkie dzieła?
hmmm, ciekawe podejście. Ja na przykład w życiu napisałem parę potężnych ( bo może 50 stron liczą, każdy) poematów... Co tu mówić, docenione zostały.
Ale wzniosłość ich treści zdecydowanie przewyższa, może nie moje przekonania, ale czyny na pewno.
Więc tu się zgodzę z tobą :)
Salomon jak widać w Biblii, miewał lepsze dni i czego się w Biblii nie da ukryć miewał też gorsze. Zachowywał się tak jak opisałeś, lecz Jezus mimo to powołuje się na niego np. w ew. Łukasza....
Choćby dlatego jest godzien uwagi. Skoro Jezus o nim mówił, to może my też możemy? :)
No z tego co pamiętam...(a jest późno i mogę się mylić :) ), to Jezus nic ciekawego o Salomonie nie wspomniał...a że w ogóle wspomniał...to nie dziwi...bo dla Żydów...czas rządów Salomona, to symbol wielkiego państwa...i dobrych lat dobrobytu..bez dwóch zdań.
No wiesz...np. Martin by powiedział: jakie mówił...raz wspomniał, to nic nie znaczy :)
ps
fajnie, że coś Napisałeś...ja też miałam pisać...ale źle zaczęłam od tytułu...i na nim też zakończyłam...moje "poematy" :P :/
No, ten śmiech też mnie kompletnie zbił z tropu. Ale przynajmniej wyszło, jak to wygląda "od kuchni" :)
A... bo ciężko znaleźć taki moment, żeby ukochanej nie było w domu kiedy ja jestem. I dobrze :) Choć ma to jak słychać swój minus...
Cieszę się,że jest o mądrości,właśnie czytam tą księgę.A w tle słychać właśnie mądrość-haha. Miło słyszeć śmiech szczęśliwych ludzi!
Tak, ja nie wiem czym ten śmiech wywołany... Ale ukochana moja jakąś książkę czytała chyba.
śmiech jak widać "najważniejszy" :)
To powiem jak ja go odebrałam....być może zupełnie mylnie... jako śmiech szyderczy...nie ma co kręcić... tylko z "Ukochanego" ... :P
dla mnie był dziwaczny
i zakłócił "odbiór" całości...niemniej, jest o czym pisać :)
heh