W głowie mi się nie mieści, że tak trudno ludziom zrozumieć to proste przecież zdanie.
Załóżmy, że powiem tak: każdy kto gra w sklepie na gitarze ten w sercu został już muzykiem.
Czy nie widać od razu co mam na myśli? Nie mówię przecież o tym, że każdy kto się zainteresował instrumentem ten od razu, natychmiast, automatycznie, magicznie staje się kompozytorem. Nie. To znaczy tylko, że wchodzi właśnie na drogę do zostania nim.
Jezus powiedział dokładnie to samo. Między "zrobiłem to w sercu" a "zrobiłem to" jest taka różnica jak między obietnicą obniżenia podatków a obniżeniem podatków. Jedyna różnica między zdaniem o muzyce a zdaniem o cudzołożeniu jest taka, że nie umiemy popatrzeć na to co Jezus powiedział z odpowiednim dystansem, bo mamy obsesje na punkcie seksu.
Nie, masturbacja nie jest grzechem. Patrzenie na pornola też nie. Dotknięcie kobiety nie jest cudzołóstwem, a podkładanie bomby w grze Counter-Strike terroryzmem. Rozróżniajcie takie rzeczy i nie dajcie się panicznym lękom.
Bo to samo co sprawia, że dotknięcie gitary nie czyni cię muzykiem, sprawia też, że dotknięcie penisa nie czyni cię gwałcicielem.
No chyba, że od patrzenia na kobietę można spłodzić dziecko.