Z wiarą w interpretacje tej czy innej instytucji jest pewien problem: interpretacje są różne, a prawda może być jedna. Teoria, że decydująca powinna być ciągłość historyczna, sukcesja apostolska i te sprawy, może wydaje się sensowna, ale nie ma żadnych silnych argumentów, że należałoby ją przyjąć, a co istotniejsze, nie trzyma się to kupy, jeśli spojrzymy na rzeczywistość.
Głównym problemem jest fragment Mt 7,15-20. To jest zalecana przez Jezusa metoda rozpoznawania prawdziwych nauk. Dobre drzewo nie może przynieść złych owoców. Tymczasem w historii KK pojawiają się także złe owoce. Co robił wtedy Duch Święty, który niby miał go prowadzić? Spał? Skąd więc mamy wiedzieć, które działania i interpretacje tej instytucji są z Boga, a które nie?
To samo dotyczy każdego innego kościoła-instytucji. Nie ma takiego, który by przynosił same dobre owoce. To daje do myślenia i może oznaczać np. że kiedy Jezus zakładał kościół, to nie miał na myśli żadnej instytucji. Prawdziwość nauki nie ma związku z organizacją, ale ze świętością człowieka, który ją głosi.
A ostatecznie i tak będziemy odpowiadali indywidualnie. Więc dobrze jest poznawać samemu, uczciwie i bez zbędnych interpretacji.