Kiedy najlepiej umrzeć?

10 lat temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
57min

Brittany Maynard skróciła sobie życie. Co wywołało na nowo dyskusję o eutanazji. Jedni za, drudzy przeciw, a mnie interesuje jak Biblia widzi eutanazję i śmierć.

Dyskusja

TosiekAnonimek
10 lat temu

Nie tak dawno odeszla moja kochana zona. Smierc przyszla nagle i jak zwykle bywa, niespodziewanie. Jest mi przykro i niezmiernie smutno. Kochalismy sie bardzo i dalej Ja kocham, chociaz juz Jej tu nie ma. Wiem, ze jest z Jezusem, i ze ja tez tam wczesniej czy pozniej zawitam i znowu sie spotkamy ku wiecznej radosci. Dziwia sie moi znajomi- niewierzacy- skad mam wiare i sile by Bogu nie bluznic. Przeciez zabral ci, mowia, jedyne co miales i bardzo kochales, jak tu z tym zyc spokojnie ?...... Przeciez zabral i tak kogos, kto do Niego nalezy, tak samo jak i ja jestem jego. Przeciez mojej Kochanej jest juz dobrze, jest w Bozej obecnosci i nie ma w niej smutku i bolu, jest radosna. Czy mam przez to nie kochac mojego Stworcy?......Tez tam kiedys bede, a poki co niech mnie wykozystuje jako narzedzie by i inni poznac mogli Jego Dobra Nowine o zbawieniu i zyciu wiecznym w wiecznej radosci z Jezusem moim Zbawicielem. Pozdrawiam i zycze zrozumienia i wyrozumialosci dla tematu smierci.

bachus
10 lat temu

Nie zabijaj jak kogoś tak i siebie.

Martin
10 lat temu

Patrz, a Jezus złamał przykazanie...

Biblia mówi, żeby nie odchodzić od tego co Bóg mówił ani na prawo ani na lewo. To co naprawdę Bóg powiedział to dosłownie "nie morduj", a wszystko co ponad to, to już dodatek Bachusa.

f0rni
10 lat temu

A mi to sie jednak wydaje ze eutanazja jak i samobojstwo to nie forma "kupienia wczesniejszego biletu".. Jakby tak bylo to nieh kazdy chrzescijan palnie sobie w leb.. Po co sie meczy tutaj na ziemi? Dlaczego Hiob kiedy byl doswiadczany nie palnal sobie w leb..nie skrocil cierpienia? Mi to sie wydaje ze przejscia przez bol i cierpienia..maja tak naprawde determinowac to czy ufamy Bogu czy nie..ze Bog nas probuje jak zloto. Tak mi sie wydaje.

bachus
10 lat temu

Martin,co masz na myśli mówiąc że Jezus złamał przykazanie? Ps.o którego Jezusa Ci chodziło Jezusa(Jozuego) Jezusa(syna Syracha od mądrości) czy najbardziej prawdopodobne Jezusa Chrystusa,a w ogóle Jezus to dosłownie"Jeszua"
Co Bóg powiedział nie słyszałem,ale czytałem co jest napisane w biblii. W tysiąclatce i w kilku innych tłumaczeniach które znam jest (Wyjścia 20'13) "Nie będziesz zabijał!" ,ale gdyby było 'nie morduj",to czy znaczyłoby to że zabijać można?! A czasami dosłowne tłumaczenia mogą nas wprowadzić w tzw. maliny. To że napisałem 'jak kogoś tak i siebie' to zgadza się jest to moim dodatkiem/myślą.
A ha,a najlepiej to było by nigdy nie umrzeć,przecie mamy nadzieję na życie wieczne.(no przynajmniej ja mam,,, )

Eliszeba
10 lat temu

f0rni sorki, chciałam Ci dać łapkę w górę, a wyszło mi w dół :(

Martin
10 lat temu

f0rni, są na pewno i takie cierpienia jak mówisz.
Ale nie wydaje mi się, że wszystkie takie są. Mnie dziś boli głowa, przykładowo, i nic uszlachetniającego w tym nie widzę, a mam możliwość bólu sobie trochę oszczędzić.

Z drugiej strony bywały różne takie dolegliwości, przeziębienia czy inne takie, które mnie zmieniły na lepsze faktycznie.

No ale my mówimy o człowieku, który za chwilę ma odlatywać tak czy inaczej i ma przed sobą perspektywę cierpienia, które na nic mu się już tutaj nie przyda. Jedyne czym się kończy to śmierć.

Bachus, pewnie to tylko takie wrażenie, ale jakiś taki nieprzyjemny ten komentarz. Człowiek ma wrażenie, że coś nie za bardzo lubisz ludzi albo że chcesz się bić od razu. Takie wrażenia są błędne często (komunikacja w internecie niedoskonała jest mocno), ale z drugiej strony boję się coś odpowiadać teraz, bo nie chcę dolewać oliwy do ognia.

Jezus mówił, że oddaje swoje życie z własnej woli. I nie ratował się z krzyża, chociaż sam mówił, że ma możliwość. Wychodzi na to, że Jezus właściwie był samobójcą.

To daje trochę do myślenia, nie?

bachus
10 lat temu

Mat10;28 Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle.(rozrużnia się śmierć duszy i śmierć ciała)
Mat27,5 Rzuciwszy srebrniki ku przybytkowi, oddalił się, potem poszedł i powiesił się.(zrobił se eutanazje???)
1Kor15'26 Jako ostatni wróg, zostanie pokonana śmierć.

Ella
10 lat temu

Muszę to jeszcze raz przesłuchać, bo jakoś nie do końca dotarło. Wyszło coś jakby pokrętnie? Dlaczego niby wiara miałaby obligować do czczenia miejsca pochówku? To znaczy wiara wiąże Cię bardziej z Twoim ciałem, czy świadomość nieśmiertelności zmarłych ma do tego zobowiązywać? Że mogą kontrolować? Raczej obawa, że to już koniec powoduje, że ludzie chcą zachować cokolwiek oprócz pamięci i jest to grób. To strach, że nic po nich nie zostanie, że wszystko się kończy, a ludzie o nas zapomną powoduje, że chcemy mieć swój pomnik w parku zmarłych.
Decydowanie o swoim zyciu i śmierci też mi się jakoś kłóci z posłuszeństwem Bogu. Bo skoro Bóg jest moim panem, to dlaczego nie miałabym Mu zaufać i przejść razem z Nim przez cierpienie, chorobę i śmierć. Przecież ustaliliśmy, że te rzeczy pochodzę od Boga, a skoro mi je daje, to chyba w jakimś celu, nawet jeśli tego nie rozumiem. To takie moje pierwsze przemyślenia, ale staram się być ostrożna w ferowaniu wyroków o czymś, co nie było jeszcze moim doświadczeniem. Mogę się mylić.

f0rni
10 lat temu

Martin : No to widzisz...ja sie wlasnei sklaniam bardziej ku tej drugiej stronie - co oczywiscie nie znaczy ze sami mamy sobie szukac powodow do cierpienia i uszlachetniac sie na sile. Ale wiesz.. nie slyszalem ani nie czytalem nigdzie w Biblii o tym zeby ktokolwiek zachecal do skracania sobie drogi do Boga. Cierpienie.. nawet to krore prowadzi do smierci (czy ma ono w oczach ludzkich czy nie ma) to czesc zycia.

A co do "Jesusa samobojcy" - nieeee no sam sie do krzyza nie przybil - troche mu jednak zydzi pomogli. No i Jezus w sumie nie chcial umierac.. bal sie - normalnie jak czlowiek. Jak sie modlil w ogrodzie oliwnym to mowil do Ojca ze sie boi.. i ze jak jest inna droga zeby zbawic ludzi - to on nie chce umierac.

Eliszeba - Nic nie szkodzi :)

Łukasz
10 lat temu

Nieważne jak realna byłaby perspektywa śmierci, dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych. A Bóg lubi takie niemożliwe sytuacje, bo wtedy może okazać swoją chwałę. W Biblii uzdrowił człowieka niewidomego od urodzenia, mimo że nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby ktoś odzyskał wzrok.

Jakbym to ja wybierał, to starałbym się wytrwać do końca. Mam przynajmniej taką nadzieję, że bym tak zrobił. I wcale nie uważam, że byłby to objaw tego, że podświadomie nie wierzę, że coś po śmierci jest. Po prostu chciałbym być wierny Bogu do końca.

A oczywiście inna sprawa, że nikt nie powinien decydować o życiu drugiego człowieka - ani zabraniać umierania, ani zmuszać do niego.

Bez sensu jest też rozumowanie, że ten, kto dba o własny nagrobek, spodziewa się życia po śmierci, a kto nie dba, na odwrót. Ktoś dba o to, bo to jedna z niewielu rzeczy, które według niego przyjdą mu ze śmierci.

Dosłuchałem na razie do połowy, ale strasznie się ciężko słucha, bo jest cała masa błędnych założeń i budowania teorii na tych założeniach.

bachus
10 lat temu

Martin,spokojnie,pozory mylą(często), jestem łagodny jak baranek,pacyfista z natury.Jeżeli Ciebie lub kogoś uraziłem to przepraszam!

"Jezus mówił, że oddaje swoje życie z własnej woli. I nie ratował się z krzyża, chociaż sam mówił, że ma możliwość. Wychodzi na to, że Jezus właściwie był samobójcą.

To daje trochę do myślenia, nie? "

Tak daje to mocno do myślenia,dlatego swoimi wpisami zachęcić chcę do myślenia i to odwykowego,(pod prąd względem nazwijmy to więkrzości) dlatego to się pewnie wydaje nieprzyjemne. Ps myślenia,,, wymyśliłem a właściwie zauważyłem że Jezus nie umarł na krzyżu ale oddał ducha,lub skonał,tak jest w ewangeliach,,, i to daje do myślenia!
A tak sobie teraz myślę czy człowiek który traci wole życia czy jego duch już nie umarł???to ps Mat10,28

Ella
10 lat temu

No prawda Orish, że jakoś mało zrozumiały ten odcinek.
Chciałam koniecznie dodać słowo w kwestii Jezusa-samobójcy. No właśnie wydaje mi się, że Jezus mógł wybrać dla siebie łatwiejszą drogę i uniknąć takiej śmierci, ale tego nie zrobił i pozwolił Ojcu działać. W takim wypadku ktoś, kto wybiera eutanazję robi coś zupełnie przeciwnego, bo nie pozwala Bogu działać, tylko przejmuje inicjatywę.

Grabix
10 lat temu

Nie zgadzam się, ze stwierdzeniem, że jeśli człowiek dba o to jak będzie wyglądał jego grób, to znaczy, że wierzy w życie po śmierci. Rzeczywiście jest to z jego strony błędne myślenie, ale ono nie wynika z tego, że wierzy, że będzie żył, a z tego, że żyje w tej chwili i patrzy na to z perspektywy osoby żyjącej. Nawet jeśli ma świadomość, że nie będzie miało to sensu gdy już przestanie istnieć, to ta wiedza niekoniecznie musi wpłynąć na jego płaszczyznę emocjonalną, która nie są logiczna tylko skojarzeniowa. To podobny błąd jak gdy człowiek grając w grę 3D, przesuwa głowę przed monitorem żeby zobaczyć kawałek tego co jest zasłonięte przez jakiś obiekt. Dużo ludzi tak miewa na początku i nie znaczy to, że wierzą, że obraz jest naprawdę trójwymiarowy, tylko jest to po prostu taki odruch wynikający z ich przeszłych doświadczeń.

Don Camillo
10 lat temu

Czy po tym odcinku ktoś z kandydatów na chrześcijan zamierza się powiesić tuż po nawróceniu?

Nie wiem, co czują boleśnie i śmiertelnie chorzy ale czy - z punktu widzenia chrześcijanina - zamiast się otruć nie lepiej prosić Boga albo o szybką Śmierć albo o uzdrowienie, które przyczyni się do jego uwielbienia?

Martin
10 lat temu

Lepiej. I tak pewnie wielu ludzi robi.
Inni z kolei nie proszą o to co mogą równie dobrze sami zrobić.

Grabix, odruch ruszania głową przy graniu w 3D świadczy właśnie o tym, że wierzą (przez chwilę, ale jednak wierzą), że są w świecie 3D. Może to jest wiara odruchowa i skojarzeniowa, ale co z tego? Większość rzeczy, w które wierzymy, wierzymy w sposób mało trzeźwy i świadomy.

Myślisz, że ludzie wierzą w stabilność waluty papierowej dlatego, że im tak świadomy rozum każe, czy przez skojarzenia i odruchy? Efektem wiary jest postępowanie. Jeżeli jest postępowanie, to wiara z której ono wynika jest prawdziwa dla człowieka.

Fakt, że nie ma ona nic wspólnego ze świadomością i rozumem niczego istotnego nie zmienia. Ma to wpływ na trwałość tej wiary, ale póki człowiek wierzy, że jest w świecie 3D, będzie ruszać głową tak, jakby tam był.

Soryzabłędy
10 lat temu

Śmierć kliniczna to nic innego jak zatrzymanie funkcji życiowych, czyli bicie serca, z technicznego punktu widzenia nie żyjemy, ale nasze mózgi dalej pracują. Nieodwracalna śmierć następuje gdy mózg obumiera, z braku tlenu np. Więc osoby które przeżyły śmierć kliniczną tak naprawdę śniły, a gdy wierzą w życie po śmierci, to widzą tunele w śnie i takie tam. Podobnie jest z naszymi snami, jeżeli stało się coś bardzo emocjonalnego w dany dzień, to duże prawdopodobieństwo że to nam się przyśni, są też metody świadomego śnienia, albo programowania się przed snem, by przyśniło nam się to co chcemy.

Sławka
10 lat temu

Mój mąż umarł na to samo co Bryttany-glejak wielopostaciowy mózgu.Ten guz powoli odbiera władzę w poszczególnych narządach pozostawiając świadomość i kontakt z otoczeniem.Dla zobrazowania -mrugnięcie dwa razy okiem znaczyło ''chcę papierosa''.Mąż zapytał się mnie ile człowiek wytrzymuje bez jedzenia i picia.Po usłyszeniu,że 5 dni odmówił picia.Po 4 dniach wezwałam lekarza,nie mogłam na to patrzeć.Po kroplówce mąż ''ożył''.Do końca życia nie zapomnę tej nienawiści w jego oczach-dlaczego to zrobiłaś?Kiedy to samo spotkało moją mamę,a też była przy mnie w domu,pamiętając może przypadek mojego męża,kiedy było już bardzo źle i ból nie do zniesienia-odmówiła pić.Zapadła w śpiączke.Kiedy przyjechała pielęgniarka,żeby ''ożywić''mamę,bo inne rodziny tak robią,nauczona doświadczeniem-odmówiłam.Czy jestem potworem?

Soryzabłędy
10 lat temu

Wierzący boją się śmierci bo to wystawi na próbę ich wiarę, Do tego kulturowo w Polsce śmierć jest przyjęta jako bardzo negatywne wydarzenie i myślę że stąd to się bierze. Ateiści nie boją się śmierci, bo porównują je do tego co działo się przed narodzinami, czyli nic, wyłączasz światło, i git, nie ma problemów, nie ma zmartwień ani bólu. tak samo jak 100 lat przed twoimi narodzinami.

Zastanawia mnie tylko dlaczego każda wiara obiecuje po śmierci gruszki na wierzbie, to 100 dziewic, to życie w niebie albo zmartwychwstanie ? A nie ma wierzenia które mówiło by że nie zależnie jak żyjesz, po śmierci czeka cie tylko ból cierpienie i wieczne potępienie. Martin zmień na chwile paradygmat myślenia, i wyobraź to sobie, jak człowiek nagle zaczyna cenić życie, cenić każdą chwile , a problemy bledną w kontekście piekła po śmierci. Chyba wymyśliłem sobie nową wiarę.

Mówisz że człowiek jak nie jest pożyteczny to niech wybierze się do tamtego świata, ale od kiedy mamy być pożyteczni dla innych? Czy człowiek nie powinien żyć dla siebie? Nawet jak komuś pomagamy, to tak naprawdę robimy to bo czujemy się z tym lepiej, a każdy dąży by czuć się lepiej, wiec można żyć dla siebie dzieląc się dobrem

Dawid4
10 lat temu

A czy Bog nie daje cierpienia z jakiegos sobie znanego powodu? Co jesli tak? Wtedy zabijajac sie sprzeciwiamy sie Bogu. Czy wtedy idziemy za Bogiem, spelniamy jego wole? Jesli nie to na sadzie moze byc kiepsko....

Martin
10 lat temu

Tak? A co takiego powie na tym sądzie?
"Synu, chciałem, żeby ci mózg zgnił, bo cię kocham, a ty wzgardziłeś moim darem bezsensownego cierpienia"?

Ludzie mają naprawdę zadziwiającą wizję Boga.

Coraz trudniej mi zrozumieć jak można głosić, że Bóg to kochający ojciec, ale jednocześnie podchodzić do niego tak jakby był sadystą, tyranem i biurokratą.

Sorryzabłędy pyta od kiedy mamy być pożyteczni dla innych. No więc odpowiadam: odkąd powiedzieliśmy "Jezus jest moim panem". O ile oczywiście ktoś tak powiedział.

Dawid4
10 lat temu

No ale jednak cierpiernie (i to ogromne) zdarza sie na swiecie? To fakt.... i pochodzi od Boga. Wszystko od niego pochodzi.

Ja nie mowilem ze jest sadysta, terrorysta, tyranem czy innym. To ty Martin tak mowisz.

Ja porostu widze ze cierpienie sie zdarza. I pochodzi od Boga. Jaki ma sens nie wiem.. nie jestem Bogiem. Moze ma jakis sens. Nie wiem. Ale skoro wszystko pochodzi od niego to pytanie czy mam to odrzucac?

Przyklad osobisty. Urodzilo mi sie dziecko przedwczesnie. Lezalo w inkubatorze, podlaczone po rurek, kabelkow i innych czujnikow. Ogolnie nie zycze nikomu.
Pytanie dlaczego Bog tak mi zrobil? Przyciez maly cierpial, ja cierpialem, moja partnerka cierpiala. Jaki w tym sens? Co maly zrobil ze zasluzyl na takie cos?
Moja odpowiedz - Nie wiem. Akceptuje to i tyle. Jest trudno ale moze jest w tym jakis sens, ktorego teraz nie widze. Ufam i tyle.

Martin
10 lat temu

Ja wszystko rozumiem, polemizuję tylko z tym "sprzeciwiamy się Bogu".
Jak Bóg coś od nas chce, to nam powie. Jak nie powiedział - rób co uważasz.

A może dziecko nie miało być w inkubatorze? Może powinno umierać przy porodzie tyle dzieci co w średniowieczu? Może ingerując w to medycyną sprzeciwiamy się Bogu?

Bo skąd człowiek może wiedzieć czy wolą Boga jest to żeby ostatnie 3 miesiące życia przeleżeć jak kłoda w ciągłym cierpieniu, czy właśnie to żeby łyknąwszy arszenik przejść w zaświaty? Skoro nic na ten temat nie powiedział to się domyślamy tylko.

Nie wiem tylko dlaczego bardziej oczekujemy tego, że Bóg przypadkiem mógłby chcieć dla nas większego cierpienia niż to konieczne, niż tego, że chce go nam oszczędzić na ile się da.

Ja widzę w Bogu ojca, który takich rzeczy po prostu nie robi. Czasem się cierpi, bo się nie da inaczej. Bo nie sposób tego uniknąć, taki jest ten realny świat.

Ale czasem się da. I o takiej sytuacji mówimy.

I czy w takiej właśnie sytuacji (zwłaszcza kiedy Bóg nic konkretnego nie powiedział, że sobie życzy) jest w ogóle jakakolwiek podstawa bać się, że być może Bóg chce żebyśmy cierpieli?

Jedyną podstawą może być tylko to jak sobie tego Boga wyobrażamy.

Łukasz
10 lat temu

@21
Jeśli każda choroba jest częścią Bożego planu, to żadna nie jest bezsensowna.
Jeśli nie każda, to skąd się biorą pozostałe?

Jeśli więc uznamy, że każda choroba ma coś na celu, to dlaczego mielibyśmy nie ufać, że zostanie zabrana, nawet jeśli sytuacja jest beznadziejna? Dla Boga nie ma czegoś takiego jak nieuleczalna choroba.

Martin
10 lat temu

Jak się ktoś uprze, że woli chorować, chociaż nie musi, to ja w tym nic sensownego nie widzę. Bóg bezsensownych rzeczy nie robi, ale nie tylko Bóg istnieje na tym świecie. Ludzie też mają swoją wolę. I wszyscy nawzajem na siebie wpływają.

Zapominamy często o tym gąszczu konfliktów, przyczyn i skutków i oczekujemy od Boga niemożliwego, twierdząc, że będąc wszechmogący może przeczyć prawom logiki, robić sprzeczne ze sobą rzeczy, ignorować przyczynowość itd.

Skąd wiadomo co jest planem a co nie nie jest? Jeżeli decyzja człowieka wpłynęła na zmianę postanowień Boga (a w Biblii wiele jest takich przykładów), to który plan Boga był tym prawdziwym planem - ten sprzed zmiany czy ten po zmianie?

Nie ma sensu takie rozumowanie. Biorąc pod uwagę to ile mamy pewnych danych i to ile musimy zgadywać, to nie jest żadne dochodzenie do prawdy. To jest tworzenie science-fiction.

Dlatego ten kto chce coś wiedzieć o Bogu zmuszony jest do pokory, która mówi "nie wiem". Nie wiem jaki jest plan, nie wiem czy Bóg ma w planach czyjąś eutanazję czy nie, nie wiem.

I stwierdziwszy to, że nie możemy wiedzieć o Bogu tyle ile chcemy, wróćmy po prostu do bycia człowiekiem. Bo to jest nasze właściwe miejsce.

Łukasz
10 lat temu

Moje podejście z kolei jest takie, że żyję dzięki Bogu. Znaczy skoro żyję, to znaczy, że Bóg chce, żeby żył. Gdyby nie chciał, to by mnie uśmiercił.

Ponieważ oddałem mu swoje życie, ja zrzekam się swojego panowania nad nim. Zostawiam całkowicie w rękach Boga to, kiedy on zdecyduje się mnie zabrać do siebie. Skoro jeszcze tego nie robi, to może ma jakiś plan?

Może ma, może nie ma, nie wiadomo. Ale jeśli wezmę sprawy w swoje ręce nigdy się nie dowiem. Nie uważam, że Bóg by mnie za to potępił, ale nigdy bym się nie dowiedział, czy czegoś w ten sposób nie przegapiłem.

Nawet jeśli nic z tego nie wyniknie to takie całkowite oddanie sprawy w ręce Boga kształtuje nasz charakter - pokazuje, że jesteśmy gotowi mu zaufać nawet w sytuacji, gdy wszelkie okoliczności wskazywałyby, że jest jakimś sadystą.

Ale ogólnie rzecz biorąc, strasznie teoretyczne te wszystkie rozważania. Nie sądzę, że mądrym jest mówienie, co by było lepiej, dopóki samemu się w takiej sytuacji nie znajdzie. Chyba głównie to nie podoba mi się w tym odcinku.

Martin
10 lat temu

O. Znaczy odcinek ci się spodoba tylko wtedy kiedy będę umierać na raka mózgu i zostanie mi miesiąc życia? Czy dobrze rozumiem?

Łukasz
10 lat temu

Może. Przynajmniej Twoje rady opierałyby się na czymś więcej niż własnych teoriach i wyobrażeniach.

megg
10 lat temu

Trudne to wszystko...posłużę się Biblią:

,,Albowiem nikt z nas dla siebie nie żyje i nikt dla siebie nie umiera; bo jeśli żyjemy, dla Pana żyjemy; jeśli umieramy, dla Pana umieramy; przeto czy żyjemy, czy umieramy, Pańscy jesteśmy” (Rz 14.7-8).

i jeszcze ..
,,każdy z nas za samego siebie zda sprawę Bogu” (Rz. 14.12)

,,gdyż tylko On bada wszystkie serca i przenika wszystkie zamysły” (1 Krn 28.9).

i na szczęście to Jezus nas osądzi...my prawa do tego nie mamy..
jakkolwiek nie zrobimy...zdajmy się na Boga.

Grainyday
10 lat temu

MArtin dziekuja za odcinek ! Jeszcze nie tak dawno nie wyobrazalbym sobie ze tak bardzo sie bede z Toba zgadzac ! :) mam bardzo podobne i blizniacze przemyslenia dotyczce smierci i umierania. w swojej pracy rozmawialem z ok setka ludzmi ktorzy zmarli w nastepnych 1-2 dni, widzialem setki smierci. nie doswiadczylem natomiast smierci w rodzinie, w tej chwili jestem pewien ze mialbym do niej podejscie takie o jakim mowiles. Moja relacje z Bogiem, katolicy nazwaliby gnostyczny-chrzescijanin - bo obawiam sie ze Twoje podejscie do Boga i nauke milosci Chrystusa w zaden , zaden, sposob nie da sie polaczyc z sadystycznym monstrum ST, zaswiadczy o tym nauka Zakonu i KK - ich podejscie do eutanazji i samobojstwa. Jest takie samo jakie bylo Komendantury KL Aushwitz do samobojstwa wieznia. I stad doktrynalne NIE dla wolnego wyboru oraz paniczny strach przed odrzuceniem zlamanego swiata.

megg
10 lat temu

No nie jest to proste Grainyday ...każdy przypadek jest inny...nie wydawajmy sądów i nie generalizujmy...
właśnie przed chwilą w radiu(PR3) wysłuchałam reportażu:
Chcę więcej - reportaż Bartosza Panka
to jego część (jest też link do całości):
www.youtube.com

a mógł się zabić...

nie ma reguły...zasady jasnej...nawet Biblia nam jej nie daje...to i mnie próbujmy wyrokować...i wprowadzać prawo "za" lub "przeciw"...moim zdaniem ....nie wolno nam generalizować
i wiem że moje zdanie to utopia...niestety...

Ella
10 lat temu

Megg, całkiem się z Tobą zgadzam. I z Orishem też. Bardzo mi ten odcinek odstaje od tego, co do tej pory mówiłeś Martin. Myślałam, że to tylko prowokacja. Tak sobie myślę, że z jednej strony jak Bóg zsyła chorobę, to masz być chory i nie oczekiwać uzdrowienia, a jak zsyła śmiertelną, to masz zrobić z tym koniec? Jakoś nie pasuje to razem.

Dawid4
10 lat temu

Skoro mowimy juz o osobistych doswiadczeniach. To Bog powiedzial mi ze z dzieckiem bedzie wszystko w porzadku. Przedwczesny porod nie byl jedynym problemem, byly tez inne podczas ciazy.
Nie wiem po co byly te wszystkie problemy. Dla malego i nas rodzicow. Moze po to zeby mnie wyprobowac. Zebym sam sie przekonal jaka jest moja wiara. Nie wiem.

W mojej rodzinie ludzie umieraja glownie na raka pluc. Widzalem juz dwie smierci. Jest to ogolnie smierc przez uduszenie... ale powolne. Czlowiek traci zmysly, wzrok, sluch, smak a na koncu sie dusi. Ciezka smierc. Jednak zaden z dziadkow nie chcial sie zabic przed koncem. Cierpieli ale ... nie wiem mieli nadzieje na cud? na lek? albo walczyli mentalnie. Nie jestem wstanie powiedziec co mysleli w glowie. Wiem jedno ze na pewno nie chcieli sami odebrac sobie zycia.

Moja tesciowa jest pielegniarka i ma podobne zdanie do ciebie, Martin. Po co sie meczyc??? I tak bedzie po tobie za 3 miesiace. I to jest jej glowny argument. Lekarz mowi umrzesz za 3 miesiace, bez ogrudek a ludzie wierza mu i ida po trucizne i sie zabijaja. Tak to dziala w praktyce. Jakos cos mi tu nie gra. Nawet nie podchodzac do tego logicznie tylko na czuja. Cos tu nie tak...

Soryzabłędy
10 lat temu

Skoro bóg dał Ci wolną wole, możliwość dokonywania wyborów, to czemu nie miała byś sama decydować o swoim życiu? Co to za podejście, jestem od boga, stworzył mnie na swoje podobieństwo po to bym zrzekała się wolności jaką mi dał, i postępowała wg zasad które sobie wymyślił i kazał spisać. Jakby chciał ludzi totalnie mu oddanych to by sobie takich stworzył, w końcu to bóg. Chyba że jest taki próżny, lubi patrzeć jak człowiek walczy ze swoimi słabościami którymi wcześniej ich obdarzył, oddając się wierze. Nikomu nie przyszło do głowy, że jeżeli wszyscy jesteśmy od boga, z całą naszą różnorodnością, to wszyscy jesteśmy kochani od satanisty po pedofila? Bóg musi mieć jakiś ukryty interes w gwałconych dzieciach, albo to jest część jakiejś większej całości.

Ktoś zaraz powie że człowiek źle wykorzystuje wolną wole, ale nie po to ona jest? by samemu wybierać w co chcemy wierzyć i jak chcemy żyć? Jakby bogu się to nie podobało, to w nosie miał by to co kiedyś powiedział, ruszył by raz swoim wielkim paluchem i wymazał wszelkie ,,zło'' ze świata

SylwekB
10 lat temu

Co ja widzę? Sporo osób by doradziło Hiobowi sznur podczas jego cierpień. Oj, dyndałby. Uratowałby się od Boga-sadysty? Martin - "Jak Bóg coś od nas chce, to nam powie. Jak nie powiedział - rób co uważasz." - to piękne, a Biblia, a Hiob? A rzeczywistość? Czy Bóg nas doświadcza ponad siły? Nie! 2Kor 1:3-11

Jestem ciekawy, czy Duch Boży mówi "zabij się, jesteś już stary i bezużyteczny. I pewnie umrzesz, statystycznie czeka cię szybki kontakt z ziemią". Ale! Sara urodziła w podeszłym wieku. Hbr 11:11-12 wywyższa to zachowanie!

Przeto też z jednego człowieka, i to nieomal obumarłego, zrodziło się potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak piasek na brzegu morskim, którego zliczyć nie można.
[Hbr 11:12]

Jezus mówił, żeby wziąć swój krzyż. Coś się zmieniło i w XXI wieku mamy sobie oszczędzić cierpień kiedy uważamy, że Bóg przegiął pałę?

To ja będę uparty, wezmę ten krzyż nawet jak będę niedołężny, schorowany, to z naukową bliską perspektywą grobu będę cierpiał i pewnie w końcu umrę. Ufam Bogu do końca i wcale nie uważam, że mi się to cierpienie nie należy. Mój dług zapłacił Chrystus i jestem na usługach Bożych. Co Bóg da.

Podziwiam Tosiek i Dawid za mocne zaufanie Chrystusowi.

Ella
10 lat temu

Sylwek dzięki za ten wpis, właśnie tak myślę. Myślę też, że w gruncie rzeczy wiemy w danym momencie, co powinniśmy zrobić. Piszę tutaj o mężu, który odmówił przyjmowania napojów. Ja też mam podpisane oświadczenie, żeby nie ratować mnie za wszelką cenę, kiedy stanę się rośliną i nie będę w stanie życ bez pomocy aparatury, nie chcę tej aparatury. To nie jest eutanazja. To odpowiedź organizmu na ból w przypadku tego męża, albo bezsensowne przedłużanie cierpienia całej rodziny w przypadku ratowania życia bez końca.
Ustawianie granic nie jest naszą mocną stroną.
.

Sławka
10 lat temu

Wystarczy odpowiedzieć na poniższe pytania i nie będziemy mieli problemów.Eutanazja dotyczy chorych, czy umierających?Hiob był chory,czy umierajacy?Brittany była jeszcze chora,czy już umierająca? Komu jeżeli wogóle-należy się eutanazja,przewlekle choremu bez nadziei,czy tylko umierającemu?-należy to niedobre słowo,ale nie mogłam znaleźć innego.Starość nie jest chorobą tylko stanem naturalnym i o tym nie mówimy.

Pigmey
10 lat temu

Nie wydaje mi się, żeby samobójstwo było ok. Z jednego powodu - nie żyjemy tylko dla siebie, mamy jeszcze rodzinę, przyjaciół i w ogóle ludzi wokół nas, jeżeli sobie kupimy wcześniejszy bilet na Heaven Express, zamiast stać i marznąć na peronie razem z innymi, to strasznie tym wszystkich wokół siebie krzywdzimy. Jako chrześcijanie mamy przecież myśleć również o innych, a nie tylko o sobie. Samobójca skazuje swoją rodzinę na straszną traumę, to chyba oczywiste? No chyba, że ktoś na prawdę nie ma nikogo wokół siebie, jest sam jak palec i został już mu na tym świecie tylko Bóg. Wtedy ok.

Sławka
10 lat temu

Martin
10 lat temu

Czy ja niewyraźnie zaznaczyłem o jakich sytuacjach mówię? Czy ktoś słucha? Za chwilę się przecież dowiem, że nawołuję do samobójstwa jak się dostało pałę w szkole.

Nie o każdej sytuacji mowa, ale o takiej, kiedy śmierć jest blisko i jest pewna, a w perspektywie nie ma nic poza cierpieniem, nic więcej. Żadnej nadziei, żadnych możliwości, nic do zrobienia. Mówimy o agonii w bólach.

Wpół rozjechany kot na drodze, który nie może się ruszyć, ale będzie się jeszcze męczyć przez trzy godziny - czy trzeba dyskutować co w tej sytuacji zrobić? Jakimże trzeba być przeintelektualizowanym sadystą żeby go nie dobić? Jakie trzeba mieć wyobrażenie o Bogu twierdząc, że męcząc go brakiem działania niweczymy doskonały boży plan?

Jak można w ogóle takie sytuacje porównywać do Joba albo do Sary? Sara żyła zdrowo, a opis Joba wyraźnie mówi, że jego życie nie było zagrożone. Job nie konał, for goodness sake!

W 1Kor 10:13 czytamy to co nam się podoba, ale ignorujemy ostatnie zdanie: "da i wyjście, abyście to mogli znieść". Czy nie o takim wyjściu właśnie mówimy? Kobieta zamiast koszmarnej agonii wybrała dobrą śmierć. Wyjście.

Dobijanie koni to nic innego jak akt litości.
Bezbożny akt litości?

Dawid4
10 lat temu

Pisze znowu bo wlasciwie mialem podobna rozmowe z tesciowa.
Martin, chialbym zwrocic uwage ze ty tez powinienej rozroznic dwie sytuacje. Ktos bierze trucizne samemu i ktos jest dobijany przez kogos. Ja nie lubie porownan do dobijania zwierzat to czlowiek to nie kot czy kon.
Jak ktos chce popelnic samobojstwo to jego sprawa. Smierc w cierpieniach jest okropna i osobiscie nie wiem co bym zrobil. Mam tylko przyklad dziadkow.
Druga sprawa gdy ktos "dobija" innego czlowieka. Ja nie bylbym wstanie tego zrobic (na ta chwile). To wiem.
Inna sprawa ktora wyplynela z rozmowy z tesciowa to ludzie sparalizowani. Wiekszosc z nich na poczatku prosi o smierc. Co sie okazyje. Majac wiecej czasu odnajduja sie w swojej niemocy i zyja szczesliwym zyciem. Co jesli lekarze usmiercali by takie osoby za kazdym razem gdy prosza w smierc bo nie moga tak zyc??? Obecnie lekarze przywrocili kontole w nogami kolesiowi ze urazem kregoslupa.
Co a co jesli za tydzien bedzie dostepne lekarstwo na obecnie nieuleczalna chorobe? Ja nie chce oceniac czy ktos postapil dobrze czy zle. Stawiam sie w takiej sytuacji i mialbym nadzieje ze Bog by mi pomogl. To chyba tyle.

Martin
10 lat temu

Pokaż mi kogoś kto się odnalazł i żył szczęśliwym życiem w ostatniej fazie raka mózgu.

Po raz nie-wiem-już-sam-który powtarzam: mówimy o sytuacjach, gdzie nie ma nadziei, a ludzie z uporem maniaka przywołują przykłady, gdzie nadziei jest pełno.

I nie mówię już nawet o tym, że jak ktoś wierzy, że po śmierci czeka go lepsze życie, to po co miałby czekać z nadzieją aż lekarze wymyślą lekarstwo? To tak jakby ktoś głodny, komu dano darmowy obiad w restauracji, wysłał kogoś żeby grzebał w śmietniku czy nie znajdzie tam może spleśniałej bułki.

Tacy ludzie albo kompletnie nie wierzą w to co sami mówią, albo obrazili się na rozum. Bo nie umiem tego inaczej wytłumaczyć.

SylwekB
10 lat temu

Brittany Maynard:
29.10
I still feel good enough and I still have enough joy and I still laugh and smile with my family and friends enough that it doesn't seem like the right time right now. But it will come, because I feel myself getting sicker. It's happening each week.
01.11
Goodbye to all my dear friends and family that I love. Today is the day I have chosen to pass away with dignity in the face of my terminal illness.

Martin, trąd to nie katar. Wieloletnie potworne męczarnie zakończone śmiercią, to jest to, czego mógł oczekiwać Job. Trąd złośliwy [Job 2:7], potworny ból [Job 2:13], wolałby się nie narodzić [Job 3:11;13].

Te sytuacje to choroba. Wredna choroba.

A te to umieranie (dzięki Sławka za dobre nazewnictwo):
- wpół rozjechany kot na drodze
- koń czekający na dobicie
- agonia w bólach (człowiek)
- mąż i mama Sławki (komentarz #18)
- dam Ci nawet przykład z Biblii - konający Abimelek przebity mieczem (choć tu inny kontekst) [Sdz 9, 53-54]

Gdy mamy do czynienia z umierającymi, to też uważam, że nie ma sensu sztuczne przedłużanie cierpienia (jak powyższe przykłady).

Co do 1Kor 10:13, to Ty tu czytasz co chcesz - całość jest o pokusie. W każdym tłumaczeniu.

Ella
10 lat temu

Tak, ale sztuczne przedłużanie cierpienia i odbieranie życia to nie jest to samo.
Jezus mówił, aby wziąć swój krzyż i iść za Nim, no to ciekawe jak będzie kiedy się stawisz przed nim bez krzyża. Zostawiłem, bo mi nie pasował i już jestem Jezu.

Martin
10 lat temu

Sylwek, jaki trąd?

Trąd to הַצָּרַ֛עַת (np. 5Moj 24:8) a Job dostał בִּשְׁחִ֣ין. To nawet podobne nie jest. Pierwsze brzmi jak "hasarat" a drugie "biszchin", zupełnie różne słowa. Wszystkie tłumaczenia (oprócz jednej Biblii Tysiąclecia) tłumaczą to jako "wrzody".

Wrzody zresztą to, czy może co innego - co by to nie było, na pewno nie jest to trąd. Bo takie słowo w Biblii występuje wielokrotnie. Starożytni wiedzieli co to jest trąd, jakby to był trąd to by to napisali.

Przy tej okazji powiem, że nie polecam tworzyć całego światopoglądu na podstawie jednego słowa. Bo właśnie się może zdarzyć, że to słowo akurat nie najszczęśliwiej było przetłumaczone.

Mówię więc: rozróżniajmy o czym mowa. Job cierpiał, ale nie umierał. Stracił wszystko, ale to nie był koniec: "na to rzekł Pan do szatana: Oto jest w twojej mocy, tylko jego życie zachowaj" [Job 2:6]

Umierał natomiast Abimelek. I umierała Brittany. Jeżeli nie mają na tej ostatniej drodze już nic przed sobą, nic oprócz cierpienia, to ja im współczuję. I jeżeli rzeczywiście żadnej nadziei już mieć nie można, to skrócenie im cierpienia na ich prośbę na tym ostatnim etapie jest takim samym postępowaniem jak danie głodnemu chleba.

Nie?

SylwekB
10 lat temu

Ah, no i widzisz, jak to poleganie na jednym tłumaczeniu może wypaczyć zrozumienie fragmentu. Co do końcówki - zobacz Martin, z naszej perspektywy jest to wiadome, że cierpienia Joba to nie koniec. On nie miał dostępu do tej wiedzy i z tą niewiedzą żył. Przynajmniej wtedy, gdy cierpiał, bo potem to jakoś zostało zapisane ;-)

W 49:24 mówisz:
Jeżeli ktoś ma nudne, nieprzydatne nikomu życie [...] i jest chrześcijaninem, to ja sugeruję, żeby wybrał jedno z dwóch: albo się powieś, bo jesteś bezużyteczny tutaj i po cholerę tu jesteś w ogóle, panie chrześcijaninie, albo drugie - rób coś ze swoim życiem, z czego będzie pożytek dla innych.

Więc doszliśmy do wspólnego zdania, że cierpienie a umieranie to nie to samo. Pytanie jest, czy jesteśmy w stanie nieomylnie rozpoznać umieranie lub brak nadziei? Dam Ci przykład, nie będący jeszcze umieraniem - apostoł Piotr w więzieniu [Dz 12]. Gdzie jest ten punkt, gdy jesteś z matematyczną pewnością w stanie stwierdzić, że już koniec? Od kiedy wiadomo, że cała reszta życia to bezużyteczne cierpienie? Noc przed egzekucją (Piotr)? Co zrobisz jako chrześcijanin? Wykrycie choroby? 3 miesiące do śmierci wg lekarza? Miesiąc? Przykuty do łóżka?

megg
10 lat temu

Jest też taki przykład- Dominik Połoński:
Ceniony polski wiolonczelista, opowiada o tym jak wygrał walkę z rakiem mózgu raz o swoim koncertowaniu gdy może grać tylko prawą ręką.
W 2004 roku odebrał Pan Paszport Polityki za rok 2003. Wkrótce potem dowiedział się Pan, że zaatakował Pana nowotwór. Taka wiadomość zbija z nóg.,
Dominik Połoński: Nie zawsze. Jako jednemu z niewielu udało mi się pokonać raka mózgu zapewne dlatego, że od początku się tym nie przejmowałem.
Nie obchodziła mnie kwestia mojej choroby - ustawiłem się w kolejce do życia, nie do śmierci.
Nie dopuszczałem w swej świadomości myśli, że jestem chory, mam raka i że bliska jest data śmierci.
Najważniejsza była dla mnie sztuka i wiolonczela. Od pierwszej chwili myślałem kiedy wrócę do wiolonczeli i będę mógł grać, bo wiolonczela to moje ja. Bez tego nie żyję w pełni. Wrócił Pan na estradę 18 stycznia 2009. Jak wyglądała rehabilitacja? Podejmował Pan wcześniej jakieś próby powrotu? Dominik Połoński: Nie. Przez dwa lata jeździłem na wózku inwalidzkim. Nie było w ogóle mowy o graniu, bo nie było mowy o chodzeniu.
Lekarze zresztą mówili, że chodził nie będę już nigdy. Więc tym bardziej nie mogłem grać na wiolonczeli

Martin
10 lat temu

Fajny człowiek.
Trzeźwy i odważny.
Co prawda znowu nie na temat, ale niech tam będzie. Tacy ludzie inspirują!

megg
10 lat temu

Brittany Maynard:-diagnoza rak mózgu - na temat?
bo zdecydowała się zabić
Dominik Połoński: - diagnoza: rak mózgu( stracił połowę przedniej części płata mózgu) - nie na temat?
ponieważ przeżył, nie poddawał się...a lekko mu nie było...miał niebawem umrzeć

Martin ...to tylko przykłady...jak różnie może być z tą samą diagnozą i tyle...

może nie kumam już...bo nie wiem co tu jest nie na temat?

Łukasz
10 lat temu

@46
Według mnie umieranie - takie nieodwracalne - zaczyna się w momencie, kiedy człowiek nie ma siły już żyć, mimo że by chciał. Trochę jak ze zmęczeniem - bardzo chcielibyśmy coś zrobić, ale zwyczajnie padamy już z nóg, i nasz jedyny wybór to albo paść na łóżko, albo stoczyć się gdzieś na podłogę. Na żadne kalkulacje nie ma już szans.

Dopóki jednak mamy siłę żyć, dlaczego mielibyśmy tego nie robić, nawet jeśli cierpimy i przewidujemy, że wkrótce umrzemy? Sama natura życia jest taka, że dokuczają nam różne dolegliwości, a i tak wszystko kończy się śmiercią. Czy stary, schorowany człowiek powinien rezygnować z życia, skoro w perspektywie kilku lat zapewne umrze?

Martin
10 lat temu

Zgadzam się. Tylko nie rozumiem użycia słowa "powinien". To powinność? Ja mówię, że decyzja. Jeden mówi "chcę umrzeć teraz", drugi "jeszcze nie teraz" i nie można powiedzieć, że ktoś z nich zrobił czegoś co nie powinien. Bo nikomu nie jest nic winny jeżeli chodzi o decyzję czy żyć - poza Stwórcą, a i to niekoniecznie.

Ostatecznie nikt nas nie pytał czy chcemy żyć, więc jeżeli ktoś tak powie, to ja go rozumiem. Aczkolwiek ja chcę, zdecydowanie chcę.

Wszyscy powinniśmy żyć na tej planecie wiecznie, ale nie będziemy. W narzucaniu drugiemu tego co powinien zrobić ze swoim życiem to arogancja trudna do pobicia. Kim ja jestem żeby wyznaczać komuś normy? Mogę zachęcać, zniechęcać, ale słowa "powinien" nie użyję.

Sławka
10 lat temu

Martin-jesteś ''miodem mojej duszy ''-jak to kiedyś powiedziałeś.Ja musiałam odejść z mojego koscioła,bo nie potrafiłam dokonać wyboru,którego ode mnie wymagano.Czy dziecko potrafi powiedzieć kogo bardziej kocha-mamę,czy tatę?

Marcin
10 lat temu

Co by zrobił Jezus na miejscu tej kobiety albo inaczej widzę Jezusa klepiącego tę nieszczęśliwą kobietę po ramieniu mówiącego: "Dobrze robisz kobieto. Zaprawdę powiadam wam bierzcie przykład z tej niewiasty, bo jest napisane, kto pierwszy ten lepszy."
Już widzę te promocje: "Zapłać za dwie śmierci trzecia w gratisie." - Nie chcę żyć w takim państwie i na razie w Polsce coś takiego nie będzie możliwe, mam nadzieję, że aż do końca świata. Oczywiście nikt ci nie zabroni zabicia się, zresztą jest bardzo proste.
Inną sprawą jest przedłużanie życia za wszelką cenę np: nie robili tego dla byłego papieża, przypuszczam, że sobie tego nie życzył a mógł jeszcze być podłączony do różnych dziwnych maszyn ze dwa tygodnie. (W Stanach jest coś takiego, co się nazywa DNR.)
Niepotrzebnie tyle wątków zostało poruszonych w tym odcinku, bo wyszło, że ci, co są przeciwni samobójstwu są za przedłużaniem życia za wszelką cenę a to jest NIEPRAWDA.

Grainyday
10 lat temu

@Marcin - wszystko Ci sie pokielbasilo, DNR - Do NOT Resuscitate
Zasada powszechnie stosowana w medycynie w kazdym kraju naszego kregu cywilizacyjnego , nieoficjalnie i nielegalnie jak w Polsca, legalnie lecz nieoficjalnie jak w Niemczech, jak najbardziej legalnie i otwarcie jak w UK, Dodatkowo stosowana juz bez Polski lecz nadal bardzo powszechnie - Ceiling of care --- oraz withdrawal of care . Sorry ze po angielski ale pracuje po angielsku i tak tylko umiem nazwac. Wszystkie te formy asystowania smierci sa BARDZO powszechne - zgadzam sie z Martinem i tym w jaki sposob podchodzi do smierci , zgadzam sie bo inaczej sam musialbym zwariowac wycofujac sie z terapii ( ze zgonem w ciagu 1-2 godz) kilka razy w tygodniu, do tego 3-5 DNR /tydzien, 3-5 ceiling of care/tydz - a to tylko ja sam w niewilkim szpitalu.

Beata1
10 lat temu

Martin ,zasmuciles mnie ...Bog mowi ,nie zabijaj ! A ty wrecz polecasz tym ktorzy nie widza sensu zycia na tym swiecie aby wreszcie zabili sie ? A popatrz troche glebiej ,co z tymi ktorych osoba popelniajaca samobojstwo zostawia ,czy to jest milosc ?Czy raczej samolubstwo ,ja sie licze ,a inni ,rodzina ,dziecko ,brat czy siostra ,zona ,maz ,oni niech sie smuca,niech rwa wlosy z glowy i niech mysla dlaczego to zrobilam ?Czy to jest milosc jesli myslimy tylko o sobie ?A co z czlowiekime ktory popelni samobojstwo a nie jest pojednany z Bogiem ,dokad pojdzie po smierci ? Czy wiesz Martin ile ludzi zdecyduja sie na ten ruch po uslyszeniu twojego zdania na temat samobojstwa ,ale dokad oni pojda ?Do Boga czy na wieczne potepienie jak myslisz ?Przeciez wiesz ,ze zyjemy nie tylko po to aby zyc czy umrzec ,ale aby poznac w tym zyciu Boga zywego.Szatan chodzi jak lew ryczacy i patrzy aby kogos pozrec ,kiedy smierc przyjdzie przed czasem a czlowiek nie zdazy sie pojednac z Bogiem ,czy diable nie zaciera w tym momencie rece ?

Martin
10 lat temu

Raz, że Bóg mówi: "nie morduj".
Dwa, że nie tym "co nie widzą sensu życia", tylko tym co konają w męczarniach.
Trzy, że nic nie polecam, tylko mówię, że ich rozumiem i że współczuję i że nie protestuję i im tego utrudniać nie będę. Ja tu jestem od pomagania, a nie od wymuszania.

A ponadto nie mogę odpowiadać za to, co człowiek uważa, że powiedziałem - mogę tylko odpowiadać za to co powiedziałem. Ten odcinek nie był o samobójstwie, tylko o skracaniu agonii. Zwłaszcza w sytuacji, kiedy człowiek nic już nie może zrobić ani dla niego nic nie można zrobić, kiedy jest praktycznie jedną nogą już na tamtym świecie, a tutaj go trzymają tylko strzępy rozpadającego się w cierpieniach organizmu.

To naprawdę jest różnica.

No ale jak ktoś koniecznie chce dyskutować z Martinem ze swojej wyobraźni który ma zdanie zupełnie niezależne od tego prawdziwe, to niechże tak robi. Tylko po co mnie do tego mieszać?

Sławka
10 lat temu

Beata,ludzie,czy nigdy nie umierał wam nikt na rękach?Ktoś najukochańszy dla was na świecie?Za kogo oddalibyście rękę,nogę , kawałek serca i cały majątek,żeby tylko nie cierpiał?Zauważyłam,że o skrócenie cierpień swoim bliskim proszą zawsze osoby,które się tym chorym zajmują i go kochają.Najbardziej bezwzględni są ci religijni,z zasadami i prawem-bo tak trzeba,bo Bóg tak chce!!!!Wyobraźcie sobie,że przy raku mózgu macie ból głowy taki jak normalnie czasem się ma-tylko 1000 razy mocniejszy i możecie tylko mrugać oczami!!!I przychodzi do was np ksiądz i mówi-Bóg tak chce,weź swój krzyż i zamyka wam przed nosem drzwi.Wyobraźcie sobie wreszcie,że to wy jesteście chorzy i sami dla siebie bądźcie tak bezwzględni jak wy dla innych!

Łukasz
10 lat temu

@51
Słowa "powinien" używamy również, kiedy udzielamy komuś rad albo wyrażamy opinię o słuszności czegoś. Skoro przyznałeś słuszność Brittany Maynard, to czy przyznałbyś słuszność staremu człowiekowi, o którym pisałem w poprzednim komentarzu?

Martin
10 lat temu

Nie przyznaję słuszności Brittany. Ja nie widzę tu miejsca na słuszność albo niesłuszność. To znowu jest ocena według jakichś norm. Ja nie widzę tej sprawy w taki sposób.

I nie mogę przyznać słuszności temu człowiekowi, co o nim piszesz a ja go nie znam, bo ta decyzja nie podlega w ogóle takiej ocenie. To tak jakby przyznać komuś słuszność, że zjadł jabłko a nie gruszkę.

Rozumiem tego co walczy i rozumiem tego co chce odejść. Tego, co walczyć nie może a odejść nie chce, najmniej rozumiem. Kompletnie nie rozumiem za to tego co mówi, że cierpieć chce (chociaż już nie musi), bo Boga się boi. Nie rozumiem czego on się konkretnie boi? Że jak nie będzie chciał cierpieć to Bóg go za to skarze na cierpienie? Że kochający Bóg ma w planach maksymalizację cierpień człowieka?

Nawet jak gdzieś tu jest sens, to ja go nie widzę.

Marcin
10 lat temu

@56. Martin "tylko o skracaniu agonii." Już widzę Jezusa jak chodzi po polu bitwy i skraca agonię rannych. To byłoby nawet w boski sposób zabawne gdyby ich przywracał do życia.
Lepsze byłoby zadanie sobie pytania po co istnieje cierpienie, dlaczego Bóg do niego dopuszcza (szczególnie z naszego punktu widzenia te niezawinione)? Obecny świat ucieka od niego jak tylko może.

Martin
10 lat temu

A co, widzisz go jak im ją przedłuża?

megg
10 lat temu

Orish, wg mnie ma rację,
a ponieważ Twoje słowa Martin, mogą być przez wielu (a choćby i przez jedną osobę) zinterpretowane jako "łatwa ucieczka" - zdiagnozują się jako "bezużyteczny chrześcijanin" - i trach...

Naprawdę nie boisz się wygłaszać publicznie takich radykalnych stwierdzeń?
Bo ja bałabym się i to bardzo....ale to ja

i jeszcze to:
wg Marka 4:24

μετρειτε (metreite) - Strong 3354 - [vi Pres Act 2 Pl] mierzycie - YE-ARE-MEASURING

και ελεγεν αυτοις βλεπετε τι ακουετε εν ω μετρω μετρειτε μετρηθησεται υμιν και προστεθησεται υμιν τοις ακουουσιν

I mówił im uważajcie czego słuchacie w jakiej mierze mierzycie będzie mierzone wam i zostanie dodane wam słyszącym

sens: I ciągnął dalej: Uważajcie, czego słuchacie! Jaką miarą mierzycie, taką będzie wam odmierzone, a nawet przydane , którzy słyszycie.

Martin
10 lat temu

Że co proszę?

Ja chyba na jakiejś innej planecie żyję. Mówienie o tym, że ludzie umierają w cierpieniach i może by im tego oszczędzić, zrobiło się nagle radykalnym stwierdzeniem!

Czy ludziom brakuje wyobraźni, czy się za przeproszeniem im w zadach od dobrobytu poprzewracało, że zapomnieli, ile jest cierpienia w życiu? I z jakimi cierpieniami wielu ludzi odchodzi z tego świata? Chorych wysłać do szpitala, umierających do hospicjum, jeść codziennie mięso, ale nigdy nie patrzeć jak się zabija - i po jakimś czasie człowiek się zachowuje tak, jakby cierpienia i śmierci w ogóle nie było!

Zupełnie jakby Brittany CHCIAŁA umierać! Kupiła sobie raka na eBayu.

Nagle się okazuje, że miała wybór, żeby żyć radośnie z rakiem mózgu. Tylko ona głupia jakoś to przegapiła. Cierp, Brittany! Doradźmy jej to jako pełni miłości chrześcijanie. Przecież rada nic nie kosztuje.

Szczerze mówiąc to wisi mi to jak sobie zinterpretuje to, co mówię ktoś, kto słucha tylko siebie samego. Ja mówiłem dostatecznie jasno. Powtarzałem, że nie mówię o samobójstwie zdrowego człowieka, ale o ostatnim etapie nieuchronnej śmierci. O bólu, poniżeniu, dla siebie i dla innych, którego sobie ktoś chce oszczędzić.

Ella
10 lat temu

Sławka, nie oceniam Cię i wydaje mi się, że jest Cię za co podziwiać, a nie ma za co potępiać. Nikt mi nigdy nie umierał, nikogo nie pielęgnowałam na łożu śmierci i wiem, że kiedy o tym mówię, to mówię o moim wyobrażeniu.Tej osoby, która stała się tematem odcinka nawet nie znałam. Zrobiła co zrobiła, sprawa między nią, a Bogiem. Ja mogę sobie wyobrażać coś na swój temat, chcieć lub nie regulacji prawnych. Prawa nie chcę, bo mamy tak czy inaczej za dużo praw. Nie potrafię zrozumieć gdzie i dlaczego biegnie granica pomiędzy sensownym cierpieniem, a cierpieniem bezsensownym. Chyba wyznaczamy ją sami, a jeżeli tak, to inni mogą sobie tylko na to patrzeć z boku. I co z ratowaniem samobójców?

megg
10 lat temu

Martin - przypadek Brittany , mnie nie interesuje, to jej wybór i decyzja. Zresztą, takie "publiczne umieranie", podobno pomaga, jeśli i jej było z tym lepiej... spoko...nic mi do tego.

Ja nawiązałam do Twoich sugestii...zresztą Sylwek nawet to zdaje się zacytował (@46).

a zakończę sowami Jezusa:

wg Mateusza 16:24

απαρνησασθω (aparnēsasthō) [vm Aor midD 3 Sg] niech się wyprze (niech się wyrzeknie) - LET-him-renounce (let-him-renounce !)

τοτε ο ιησους ειπεν τοις μαθηταις αυτου ει τις θελει οπισω μου ελθειν απαρνησασθω εαυτον και αρατω τον σταυρον αυτου και ακολουθειτω μοι

Wtedy Jezus powiedział uczniom Jego jeśli ktoś chce za Mną przyjść niech się wyprze siebie i niech zabierze krzyż jego i niech podąża za Mną

sens: Następnie Jezus powiedział do swoich uczniów: Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się wyprze samego siebie, weźmie swój krzyż i niech idzie za Mną.

Sławka
10 lat temu

Ella Przeważnie wszyscy ''zdrowi''samobójcy,zabijają się pod wpływem impulsu,chwili.Swoim zachowaniem chcą coś pokazać,zrobić na złość.Nie zdają sobie sprawy,że zmian w otoczeniu,jakie chcieliby uzyskać swoim czynem nie zobaczą!Nie zdają sobie sprawy z nieodwracalności samobójstwa. Wydaje im się,że zrobią na złość-np.i się'' obudzą''.Dlatego samobójców -tych zdrowych na ciele - trzeba zawsze ratować za wszelką cenę.Marcin,a gdyby na tym polu leżał twój syn,nie poprosiłbyś Jezusa,żeby go uzdrowił???? Powiedziałbyś-umieraj synku umieraj! ha ha Martin,już nie mam do nich siły.

Katol1
10 lat temu

Temat... raczej niełatwy. Co mam powiedzieć ja, który w życiu miałem tak mało cierpienia? Mogę mieć nadzieję, że kiedy przyjdzie na mnie, będę ufał Bogu i wytrwam z Nim. Ale przecież On wie czego mi potrzeba i mnie kocha. Myślę że to też możemy zrobić dla innych ludzi, kochać ich. Ja wierzę że i za zmarłych i za żywych możemy się modlić. To też polecam Wam. Jak widać zdania są różne, i różne są przypadki. Jesteśmy ludźmi ale... czy historie tych którzy zaufali i się nie poddali nie są piękne? Chociaż co ja mogę wiedzieć o takim cierpieniu? Polecam ufać Temu, który cierpiał za nas na Krzyżu. Niech mówi Przedziwny Doradca.

Marcin
10 lat temu

@63. Martin Przecież nikt nie zabrania podawania środków uśmierzających ból, morfiny itp.
@66. Sławka Oczywiście, że bym prosił o uzdrowienie [Ironizuje z wpisu Martina]. Ja się nie zgadzam z podejściem Martina, bo to otworzy puszkę Pandory zacznie się od jak to Martin napisał na "skracaniu agonii" a skończy na pl.wikipedia.org brzydzi mnie coś takiego.
@61. Martin Dyplomatycznie - zrobiłby to, co by było dla nich dobre. Pewnie by ich uzdrowił i nie tylko fizycznie, jednak tak jak w przypadku łotra na krzyżu tylko tych chętnych.
Cierpienie ma jeszcze jedną ważną rolę dla tych, co są w otoczeniu osoby cierpiącej uczy pokory.

Beata1
10 lat temu

Slawka,powiem z wlasnego doswiadczenia na temat cierpienia ,bo mysle ze tylko wtedy mozna byc obiektywny w tym temacie .21 late temu znalazlam sie w szpitalu z bolem brzucha ,lekarze nie wiedzieli co mi jest i trzymali mnie w goraczce i w bolach kilka dni w szpitalu ,az wreszcie zdecydowali sie na wejscie przez pepek do brzucha aby zobaczyc co mi dolega ,i okazalo sie ze mam rozlany wyrostek ,konca koncem w ciagu niespelna miesiaca mialam trzy operacje ,lezalam na ojonie i lekarze dawali mi 50 na 50 szans na przezycie .Moje zycie wisialo na wlosku ,bole po operacyjne byly straszne ,prosilam o przeciwbolowe leki a oni nie mogli mi ich dac co rusz ..I gdyby wtedy byla taka mozliwosc zeby moznabylo dac cos co usniezy bol na zawsze ,to kto wie czy bym sie na to niezdecydowala ,ale dzieki Bogu nie bylo takiej mozliwosci ,bo zyje ! Wyszlam z tego choc lekarze i rodzina mysleli ze nie przezyje .Powinnsmy do konca miec nadzieje ,do konca .Martin ,gdybym wtedy umarla ,a mialam na tamten czas 24 lata osierocilabym dwojke dzieci (3 i pol latka i 1,5 latka ),i poszlabym na wieczne potepienie ,dlatego ze nie znalam Boga i nie bylam nawroconym czlowiekiem .

Sławka
10 lat temu

Beata,twój przypadek był nagły-powikłane zapalenie wyrostka robaczkowego,to samo co zawał serca,czy zwichnięcie stawu biodrowego lub wypadek samochodowy-trafia się wtedy na OIOM.Wtedy wszyscy się modlą-proszą Boga,żeby ten chory przeżył.A jak widzisz swojego bliskiego,który umiera-''zdycha''na twoich oczach w meczarniach,bo już nic nie pomaga-to prosisz Boga o to,żeby się nie męczył o śmierć!Rorozumiesz różnicę?

megg
10 lat temu

Wiedzmy jednak z jakich wzorców czerpiemy:

eutanazja (gr. euthanasia - dobra śmierć) zabicie człowieka na jego żądanie, pod wpływem współczucia dla niego; termin stosowany przez hitlerowców w czasie II wojny światowej w odniesieniu do morderstw popełnionych przez nich na ludziach chorych umysłowo, niedorozwiniętych dzieciach, kalekach. Pod tym pretekstem wymordowano także wielu więźniów obozów koncentracyjnych.
(Słownik wyrazów obcych PWN Warszawa 1980.)

oraz jak to może być wypaczone:

W 1990 roku w Holandii zostało poddanych eutanazji 11 800 osób. Znaleźli się podobno pośród nich ludzie, którym zrobiono śmiertelny zastrzyk bez ich zgody. Znany jest przypadek lekarza, który uśmiercił nieuleczalnie chorego, ponieważ "niepotrzebnie" zajmował łóżko w szpitalu. Dokonywanie eutanazji przez jakiś dłuższy czas grozi lekarzowi popadnięciem w rutynę, co jest niebezpieczne w przypadku, gdy sam jedynie ma decydować kogo uśmiercić a kogo nie. Wielu uważa, że jest to przekazanie w ręce lekarza nazbyt wielkiej władzy. W majestacie prawa może on pozbawiać życia, a więc tym samym skazywać na śmierć innego człowieka.

Jednak wszystko zawsze rozważmy w swym sumieniu...to nasze życie i decyzje..

Sławka
10 lat temu

Polski kodeks karny Art150 § 1 Kto zabija człowieka na jego żądanie i pod wpływem współczucia dla niego,podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat5 § 2 W wyjątkowych przypadkach sąd może zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary,a nawet odstąpić od jej wymierzenia. Nawet nasze koślawe prawo przewiduje takie przypadki.Porównywanie ludzi,którzy chcą ulżyć bliskim w cierpieniach do zwyrodniałych praktyk hitlerowców jest przegięciem pały.Na wszystkie przytoczone przykłady są odpowiednie paragrafy.

Ella
10 lat temu

Dobry przykład słyszenia, czy rozumienia tego, co chce się usłyszeć, czy zrozumieć.
To są fakty, co ludzie pod przykrywką eutanazji potrafią zrobić innym. To nie porównywanie, tylko przestrzeganie.

Sławka
10 lat temu

To mnie nie przestrzegaj i nie porównuj do innych.Na świecie jest pełno złych ludzi,którzy z właściwej rzeczy potrafią zrobić ohyde.

Katol1
10 lat temu

Ufajmy Bogu.
O eutanazji numery 2276, 2277, 2278 i 2279 w Katechizmie Kościoła Katolickiego.
I jeszcze taka historia: adonai.pl .
Ja nie doświadczyłem w życiu zbyt wiele cierpienia i nie chcę uchodzić za wszystkowiedzącego. Mam nadzieję, że i w przyszłości będę ufał Bogu. On zawsze wie co robi i kocha wszystkie Swoje dzieci.

Sławka
10 lat temu

Katol,wiesz,ze cię lubię:):):)

Katol1
10 lat temu

Dzięki Sławka :).

joAnna
10 lat temu

Myślę, że w posłuszeństwie Bogu, chodzi o to, żeby być mu posłusznym i starać się wszelkie decyzje z nim konsultować, przecież uczysz, Martin, że ciągle jest na linii i mamy do niego dostęp.

Ja też odebrałam Twoją wypowiedź tak, że nakłaniasz do samobójstwa ludzi, którzy są nieprzydatni i do niczego. Całkiem inaczej niż to przedstawiasz w komentarzach.

Więc jestem kolejną osobą, która ma problem ze zrozumieniem wypowiedzi.
Jako mądry nauczyciel, powinieneś wziąć pod uwagę, że przychodzą tu takie głupie ludzie, jak ja. No, chyba że zależy Ci na przebywaniu tylko z mądrymi :>

Co do innych, wydaje mi się, że należy oddać im odpowiedzialność za siebie i własne postępowanie. Nie zmuszać do życia i nie zabraniać żyć. Pomagać i wspierać, gdy jest już krytycznie i tyle chyba możemy.

Łukasz
10 lat temu

Amen.

Martin
10 lat temu

Ja mówię o CHRZEŚCIJANACH, a nie ludziach. To taki mały, maluśki detal. Który zmienia wszystko.

A jeżeli ja nakłaniam do samobójstwa, to co robi w takim razie apostoł Paweł? Napisał przecież: "dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem. Jeśli życie w ciele umożliwi mi owocną pracę, to nie wiem, co wybrać. Albowiem jedno i drugie mnie pociąga: pragnę rozstać się z życiem i być z Chrystusem, bo to daleko lepiej"
[Flp 1:21 - Flp 1:23]

No, to czekamy teraz na komentarz, w którym ktoś upomni apostoła, żeby był odpowiedzialny i jako mądry nauczyciel nie opowiadał ludziom, że to "daleko lepiej umrzeć niż żyć", bo się jeszcze ktoś przez niego powiesi.

Widzę, że jestem w dobrym towarzystwie. Skoro jemu zarzucali, że mówił coś, czego nie powiedział ("czyż jest tak, jak nas spotwarzają i jak niektórzy powiadają, że my mówimy: czyńmy złe, aby przyszło dobre? Potępienie takich jest sprawiedliwe") to tylko się cieszyć, że idę w ślady większych ode mnie.

Naprawdę nie zamierzam tego tłumaczyć. To nie takie trudne. Jak ktoś chce zrozumieć, to zrozumie co mówię, o co mi chodzi i dlaczego tak mówię. A jak woli widzieć to co sam chce widzieć, nie moja to sprawa i nie mój problem.

megg
10 lat temu

z perspektywy żydowskiej...może i nie na temat...choć...
DLACZEGO ZŁO POPEŁNIANE W IMIĘ BOGA JEST ZŁEM NAJGORSZYM
Dennis Prager
Gdybym mógł zadać osobie religijnej - jakiejkolwiek wiary - tylko jedno pytanie, brzmiałoby ono "Co według twojej religii jest najpoważniejszym grzechem?"

Odpowiedź na to pytanie może często ujawnić więcej na temat religii tej osoby, lub przynajmniej jej wartości religijnych, niż na jakiekolwiek inne. Bo gdyby ktoś odpowiedział na przykład, że jest nim "pozamałżeński seks" lub "ateizm", to byłoby - większość z nas się zgodzi - niespecjalnie imponujące. Faktycznie - są to grzechy według poglądów każdej religii monoteistycznej, ale doprawdy trudno je uznać za najgorsze zło. Większość z nas z pewnością za zdecydowanie poważniejszy grzech uznałaby morderstwo, czy zadawanie tortur, lub jakikolwiek inny akt niemoralnej przemocy.
Żydzi odpowiadają, że "chillul Haszem" - bezczeszczenie imienia Boga. Oznacza to czynienie zła, podczas gdy działa się religijnie - czyli, mówiąc prościej, tym najpoważniejszym grzechem jest czynienie zła w imię Boga. Niszczy imię Boga
Gdy więc Bóg staje się źródłem zła, a nie źródłem dobra, nadzieja na dobry świat zostaje zniszczona.

Marcin
10 lat temu

@80. Martin Załamałeś mnie zaczynam się ciebie bać ale jeżeli chodzi o odpowiedź to proponuje przeczytanie wcześniejszej części tego listu i dalszej części oraz informacji w jakich warunkach został napisany. On po prostu nie bał się śmierci za wiarę i to wyraził.
Jezus jasno i wyraźnie stwierdził jakie przykazania są najważniejsze reszta to tylko ich rozwinięcia.

Mariusz55
10 lat temu

Oj Martin wysłuchałem tego wykładu do 5min 15sek. Co się z tobą dzieje? Tak jestem z tych osób które były jak to mówisz na "granicy śmierci". To złe określenie , bo moja dusz była już w innym wymiarze. Dlatego moja świadomość miała okazję poznać realia tamtej rzeczywistości. Twoje porównanie do obejrzenia USA z granicy tego państwa jest zupełnie błędne. Co do słów Apostoła Pawła"Dla mnie życiem jest Chrystus a śmieć zyskiem" Te słowa nie określają samobójstwa.

Martin
10 lat temu

Całkiem dobrze to rozumiem. Bywały momenty, kiedy sam chciałem... odejść.
Uświadomiono mi wtedy, że jest to z mojej strony sporą arogancją narzucać Bogu kiedy odejść a kiedy nie, w sytuacji kiedy raz zdecydowałem, że moje życie należy do niego.

Ale trzeba pamiętać, że ta sprawa zupełnie inaczej wygląda z punktu widzenia chrześcijanina i zwykłego człowieka. Rzucam tu różne kontrowersyjne zdania, żeby skłonić do zrozumienia tej różnicy.

Niestety niektórych skłania to do wydawania ocen zamiast przemyśleń. Ktoś naprawdę wierzy, że ja uważam, że Paweł pisał o samobójstwie? Jeżeli tak, to jestem głupi. Jeżeli nie, to przywołałem to widać w innym celu.

Za sformułowanie "co się z tobą dzieje" wyrzucam. Nie wiem skąd ludzie biorą tą arogancję, żeby takim protekcjonalnym tonem rzucać. Nie znoszę traktowania innych jak dziecko, tego tonu dobrotliwego taty, albo starego dobrego przyjaciela, z którym tyle razem przeżyliśmy. Przebija z tego aroganckie żądanie wytłumaczenia się. Tego nie zniosę.

Zwłaszcza jeżeli ktoś sam się przyznaje, że posłuchał 5 minut, ale już się wyrywa do oceniania innych. Kto wie, może też powinienem zacząć banować po przeczytaniu 5 słów komentarza?

Łukasz
10 lat temu

Ja jestem za głupi i dalej nie rozumiem, o co Ci chodzi. Co według Ciebie Paweł miał na myśli i co Ty miałeś na myśli w tym odcinku.

"Bo jakieś nowe rzeczy wkładasz nam do głowy. Chcielibyśmy więc dowiedzieć się, o co właściwie chodzi" [Dz 17,20]

Z mojej perspektywy wygląda to tak, że radzisz bezproduktywnym chrześcijanom samobójstwo jako alternatywę dla przestania bycia bezproduktywnym. Ja z kolei uważam, że taka alternatywa jest skrajnie idiotyczna, bo jak czytamy gdzie indziej: "Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie." [Mt 7,21]

Martin
10 lat temu

Niczego nie radzę, tylko uświadamiam.
Całkowita bierność i bezużyteczność daje dokładnie te same efekty co śmierć.

Pomyśl: jeżeli celem rośnięcia drzewa jest wydawanie owoców, jeżeli obecność owoców uzasadnia istnienie drzewa, to czym się różni drzewo bez owoców od drzewa wyciętego?

W sytuacji chrześcijanina, który oczekuje na lepsze przyszłe życie, życzenie śmierci staje się błogosławieństwem, a nie przeklinaniem. Gdybyśmy być konsekwentnym, jeden drugiemu powinien życzyć rychłej śmierci, a tamten za to dziękować.

Biorąc to pod uwagę jaka korzyść dla chrześcijanina być na tym świecie zamiast na tamtym? Paweł pisze, że żadna. Na tamtym jest daleko lepiej.

Więc bezużyteczny chrześcijanin równie dobrze mógłby przyspieszyć to co i tak nieuniknione, a oczekiwane z tęsknotą przecież.

Ale nie do tego namawiam przecież. Ja namawiam do bycia użytecznym. Jeżeli ktoś widzi, że jest bezużyteczny, to niech się poczuje nieswojo jeśli moja logika doprowadzi go do myśli, że w zasadzie to mógłby się powiesić. Ktoś na tym coś straci? Nie. Wszyscy zyskają. Nawet on sam.

A co, nie?

Jeżeli ktoś straci, znaczy to, że nie był taki bezużyteczny wcale!

Więc krótko: nie wieszać się, tylko pracować.

Sławka
10 lat temu

Marcin.Przeczytałam list do Filipian dokładnie i co z niego wynika.Owszem,Paweł był gotowy na męczeńską śmierć,ale celowe dążenie do niej potępiał.Pisał wręcz,że to niepotrzebne współzawodnictwo c

Sławka
10 lat temu

chrześcijan d

Sławka
10 lat temu

chrześcijan'' dla próżnej chwały''.Mamy mieć-my chrześcijanie te same dążenia:''miłość i wspólnego ducha'', mamy jawić się jako ''źródło światła w świecie''.Paweł najzwyczajniej po ludzku tęsknił za Jezusem,bo miał to szczęście znać go osobiście i wolał być z nim.Ale! Paweł wiedział,że ma jeszcze dużo do zrobienia tu na ziemi.Musi swoim ppostępowaniem dawać chrześcijanom przykład,pomagać itd.I o tym Martin pisze,tylko że używa ironii,którą tak ciężko zrozumieć.Jezus też często jej używał.A to mówił,żeby jeść jego ciało,a to żeby wydłubywać sobie oczy,żeby nie grzeszyć.Ale czy rozumiemy to dosłownie?

joAnna
10 lat temu

Tak, Martin, o chrzescijanach mówiłeś w odcinku. Ja w komentarzu też.
Zgadzam się z Pawłem, że daleko lepiej umrzeć niż żyć i nie sądzę by ktokolwiek odebrał jego słowa jako namawianie do samobójstwa.
Natomiast co do Twojej wypowiedzi w odcinku mam wątpliwości (po 49 minucie).
Jak ktoś nie przynosi owoców to niech zacznie.
I chociaż nie ma pewności co do tego jak zareaguje Bóg na samobójstwo, lepiej przed samobójstwem skonsultować się z ojcem, czy przypadkiem nie powie: "sługo zły [...]".

Kacper4
10 lat temu

Powiem Ci Martinie, że ciekawie mówisz. Dzięki.
Jakkolwiek osobiście nie zgadzam się do końca ze stwierdzeniem 'Bóg ci dał chorobę'. W ogóle średnio wierzę w to, żeby jakaś choroba - szczególnie w życiu Chrześcijanina - byłaby od Boga. Inaczej uzdrowienia nie miały by sensu według mnie.
W każdym razie bardzo ważnym aspektem dla mnie jest to co powiedziałeś pod koniec, czyli o tym, że coś jeszcze może być do zrobienia tutaj. Jakiś Boży plan. Jeśli ktoś w takim wypadku wybiera wcześniejszy bilet - będąc wierzącym - to trochę słabo według mnie. Uwzględniam w tym możliwość uzdrowienia również - dlatego dla chrześcijanina zawsze jest nadzieja.
W kwestii człowieka niewierzącego to o tyle bym chciał, żeby dłużej został, aby miał okazję jednak uwierzyć i chyba troszkę smutno jak ludzie sobie taką szanse sami obierają. Ich wybór jakkolwiek, wiadomo.

Kamarta
10 lat temu

Z tego co mówi Biblia, to jest właśnie tak, że jak umierasz, nie planujesz więcej. Nie masz potrzeb, nie myślisz. Nie ma cię. Wersety? Bardzo proszę: Kaznodzieji 9:5-6
Biblia nie daje nadziei na życie po śmierci, tylko nadzieję na zmartwychwstanie. A to już zupełnie coś innego. W Jana 11:25 jest napisane możliwości zmartwychwstania.

minoreih
10 lat temu

zostałem wywołany!Jestem chory potrzebuję dobrej " rady-sposobu"hm wolałbym jak Paweł sugeruje,ale "mały detal"kto o TYM zadecyduje,ja jestem niekompetentny -tak mi się wydaje!!Dyskusja się ciut zapętliła,Pozdrawiam Wszystkich na odwyku.

7 lat temu

Według katolików nie można kupić sobie samemu biletu, bo wtedy wujek nie wpuści do domu. Ma być jego bilet i to on ma wyznaczyć, kiedy do niego przyjdziesz. Na jego warunkach. Przecież sam mówiłeś, że Bóg może chcieć, żebyś przeszedł załamanie nerwowe i może po coś to jest. W końcu sam mówiłeś, że nie rozumiesz wielu rzeczy, które Ci się przydarzyły w życiu, a Bóg od Ciebie tego oczekiwał, byś robił rzeczy, których jeszcze nie rozumiesz. Może ta osoba chora na raka ma w ostatnim dniu życiu przypadkiem powiedzieć coś komuś w szpitalu, co odmieni jego życie. Wspominałeś o takich życiach (że zbiegi okoliczności były takie, aby w tym jednym momencie te osoby coś zrobiły - jak w książek "Koń i jego chłopieć" czy "Hrabia Monte Christo"), że na tym ich życie miało polegać.

Tyle jeśli chodzi o spójność Twoich wypowiedzi.

A co do mnie, to powiedziałbym, że po co tak człowiek ma się bezsensownie męczyć. Ale nie jest to z mojej strony postawa empatyczna. Po prostu mało mnie to obchodzi -
chciałbym, by było inaczej.
Podobnie nieempatyczny jest człowiek, który twierdzi, że wszyscy muszą przetrwać wszystko.

Co jeszcze?