W tym odcinku przypominam, że Eliasz był człowiekiem jak my, a Mojżesz nie uważał się za nikogo specjalnego. Ogólnie niewielu się uważało za dostatecznie wyjątkowych, żeby się brać za coś wielkiego. Czyli pewnie tak samo jak ty.
Martin,
Ogólnie się zgadzam - nie uważam Cię za herosa, tylko fajnego człowieka z jakimś talentem, charyzmą, prezencją, uparciem i odwagą. Natomiast moim zdaniem talent jest jednak jakiś wrodzony czyli pochodzący od Boga i naszych rodziców / genów. Fakt, każdy może zdecydować poprzez ciężką pracę i doświadczenia życiowe czy go wykorzysta czy nie. Jednak ostatecznie, gdybym ja dzisiaj zaczął grać na gitarze i tworzyć piosenki i za 20 lat ich popularność byłaby porównywana z Twoimi stworzonymi powiedzmy do 2014 roku, to moim zdaniem byś mnie zdeklasował. Gdyż po prostu nie mam słuchu :). Generalnie, moim zdaniem bardzo rzadko się zdarza, żeby ktoś kompletnie bez talentu wybił się na równi z tymi z wielkim talentem, zakładając taką samą ilość pracy u wszystkich.
Ja co wtorek wracam z roboty, przychodzę na odwyk, siadam w fotelu i słucham pastora Martina. Dobrze on prawi, polecam :D
@Martin
Zawsze ten, kto już czegoś dokonał, będzie wmawiał innym, że KAŻDY może zrobić wszystko. Nie każdy może, bo nie każdy potrafi. Do tego potrzebne są narzędzia jak wiara w siebie czy mechanizm zapłonowy. Bez tego można spędzić całe życie na marzeniu o byciu kimś, podczas gdy jest się podrzędnym szaraczkiem. Jak śpiewali Royal Republic: "Everybody wants to be an astronaut".
A tak na marginesie - pal licho anonymous! Oto nowa, lepsza grupa: JESUSONYMOUS.
i.imgur.com
Zapisy do Jesusonymous automatyczne - przez chrzest.
Cześć Martin
Odcinek dobry jak zawsze.
A Daria naprawdę super wymiata na gitarze
Pozdrawiam
Grzegorz
Fajnie, że już jej lepiej :)
No prawie się zgadzam ;)
Osobiście uważam, że istnieją predyspozycje, a istnieją według mnie jako taki mały znak od Pana pt. "coś innego dla Ciebie przygotowałem" i sądzę, że właśnie w tej różnorodności możemy znaleźć, coś dla siebie wyjątkowego, co będzie nam sprawiać radość. Tylko jeszcze trzeba chcieć szukać.
Inną sprawą jest fakt, że ludzie zazwyczaj po tygodniu robienia czegoś, stwierdzają, że "nie mają do tego talentu" i rzucają w cholerę. A przecież to, że się ma do czegoś smykałkę nie oznacza, że wszystko pójdzie gładko. Niestety, trzeba będzie ostro harować ;)
No i jeszcze ostatnie słowo, mogę powiedzieć, że nawet nie mając predyspozycji można wyćwiczyć pewne umiejętności właśnie ciągłą pracą. Zawsze lubiłam rysować i mimo, że do talentu nie mam, to lata rysowania w domu, czy na nudnych lekcjach sprawiły, że moje rysunki może nie dorównują Matejce, ale są względnie ładne.
Zdecydowanie jestem kimś wyjątkowym, na tyle wyjątkowym, że Bóg jest moim stwórcą i ojcem, cały czas o mnie wie, mam w nim oparcie. Nie jestem kropką w tłumie, kimś zapomnianym, zdanym samemu na siebie. Ale to jest w innym sensie, niż ten, o którym mówił Martin.
Natomiast uważanie ludzi z wyjątkowymi zdolnościami za wyjątkowych, tworzenie im kultu, płacenie krocie, zdobywanie biletów za wszelką cenę jest mocno podobne do wystawiania ołtarza innemu bogu. To zwyczajni ludzie z wyjątkowymi zdolnościami. Oni też muszą pracować, bo same zdolności nie wystarczają.
I trzeci aspekt, każdy z nas ma w sobie coś, jakieś zdolności, jakieś zadanie, nawet jeśli sobie nie zdajemy z tego sprawy. Żeby mieć osiągnięcia, lepiej jest iść w kierunku, który nas interesuje, niż do którego musimy się zmuszać, robić to, co nam sprawia przyjemność, niż tylko pokonując wewnętrzny opór. Jednak bez pracy nie ma kołaczy, a efekt jest wprost proporcjonalny do wysiłku. Pan Bóg nie jest tym, który kręci kołem fortuny.
Nie macie pojęcia jak wiele daje mi organizowanie zajęć dla osób mocno upośledzonych z oddziałów zamkniętych, praca nad ich agresją, dostarczanie rozrywki. Ze mną robią rzeczy wyjątkowe.
Swoją drogą Marin mogłeś dać znać, że robisz sobie wolne, bo się martwimy. No dobra, ja nie wiedziałam co z Tobą i się martwiłam.
Pozdrowienia.
Ciekawe spostrzeżenia masz i zacznę cię oglądać synu człowieczy.