"Tedy przyszedł dzień przaśników, którego miał baranek być zabity. I posłał Piotra i Jana, mówiąc: Poszedłszy nagotujcie nam baranka, abyśmy jedli. Ale oni mu rzekli: Gdzież chcesz, abyśmy go nagotowali? A on rzekł do nich: Oto gdy do miasta wchodzić będziecie, spotka się z wami człowiek, niosący dzban wody; idźcież za nim do domu, do którego wnijdzie, A rzeczcie gospodarzowi domu onego: Kazał ci powiedzieć nauczyciel: Gdzie jest gospoda, kędy bym jadł baranka z uczniami moimi? A on wam ukaże salę wielką usłaną, tamże nagotujcie. Tedy odszedłszy znaleźli, jako im był powiedział, i nagotowali baranka."
nie ma nic zlego w jedzeniu miecha, jesli zwierzeta zyja sobie w radosci, a potem ciach! czyli po pierwej, zadnych klitek metr na metr i rury w gardle, zeby utuczyc zwierze, a po drugie, uboj nie powinien dostarczac wiecej cierpienia niz zwierze mialo by w naturze (lew nie oszczedzi antylopy w mysl wznioslej idei wegetarianizmu)
oddzielna kwestia, to zwierzeta, ktore Bogl zabronil jesc zydom. mysle, ze opalaszowanie prosiaka, to nie jest grzech dla nie-zyda, niemniej odradzam. nie ma roznicy miedzy zydem a grekiem, jesli chodzi o grzeszna nature i zbawienie z łaski przez Jeszue. hm?