Kariera po chrześcijańsku

ponad rok temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
69min

80000 godzin - tyle godzin przeciętny człowiek spędza w pracy. W tym czasie można się wzbogacić albo zbiednieć, można ludziom pomóc albo zaszkodzić. To główna część aktywnego życia. Czy dla chrześcijanina wybór kariery jest częścią jego chrześcijaństwa czy jest niezależną częścią życia? W końcu za coś żyć trzeba.

Praktyka pokazuje, że współcześni chrześcijanie uprawiają chrześcijaństwo raczej PO PRACY. Trzymają te dwa tematy oddzielnie, wprowadzając raczej tzw. wartości chrześcijańskie do swojej kariery, niż dostosowując karierę do światopoglądu. Ale są tacy, którzy dużo myślą nad tym jaką karierę wybrać albo na jaką ją zmienić.

Dla nich poszukajmy odpowiedzi na pytanie: jak wybrać karierę po chrześcijańsku?

Dyskusja

Anna
ponad rok temu

I znowu. Jak jest wszystko dobrze, dali podwyżki, zrobiło się ciepło i wygodnie ... Martin musi namieszać ;)

Martin
ponad rok temu

No co mogę powiedzieć. Trzeba mieszać. Bez mieszania życie się zmienia z sen.

Marcin Kasia Michałowski
ponad rok temu

Dzięki Martin. Kawał dobrego słuchania.

arek1
ponad rok temu

Przepraszam Ciebie Martin, no ale chyba w tym Swoim wywodzie to sam się biedny tak pogubiłeś, że podejrzewam że nie do końca słyszałeś a co gorsze myślałeś jakie farmazony wstawiasz, to były chyba takie Twoje pseudobiblijne androny, które były baaaaardzo daleko od Biblii

Lukszmar
ponad rok temu

"Wiesz Martinie ja wiem, że od ponad 15 lat prowadzisz podcast, nagrywasz odcinki na temat Boga, chrześcijaństwa, Biblii, itd. No, ale na pewno nie znasz tak dobrze Biblii i Boga i na pewno, nie zastanowiłeś się przed nagraniem tego odcinka nad tym co tam mówisz, ba na pewno wrzuciłeś ten odcinek przez pomyłkę, bo ci się jakieś klawisze pomyliły. Tak, więc Martinie przepraszam cię, ale widzę, że jesteś mocno pogubionym człowiekiem, co nie wie co mówi i ogólnie jest debilem. I oczywiście ja wiem, że się mylisz, ale nie opiszę tutaj dokładnie na jakiej podstawie tak sądzę, bo po co. Lepiej po prostu cię poobrażam."

Ciekawe jak ty długo myślałeś nad swoim komentarzem arek1 i ciekawe czy Martin i Bóg widzą twój komentarz podobnie jak i ja... Odnośnie Martina pewnie niedługo się przekonamy. Odnośnie Boga, pewnie sam się przekonasz w swoim czasie, co on na ten temat myśli.

arek1
ponad rok temu

co jednemu z tych maluczkich uczyniliście mieście uczynili

Martin
ponad rok temu

To jest miejsce na komentarze o odcinku a nie komentarze o mnie. Jak będzie odcinek o mnie to należy komentować mnie wtedy.

Ale nawet wtedy jest różnica między komentowaniem a stawianiem się w roli sędziego intencji, sumień i zamiarów.

Zresztą nie muszę tutaj odpowiadać, to jest ten rodzaj wypowiedzi który komentarza nie wymaga, bo widać czym jest i z jakiej to duszy wyszło.

Kondolencje dla wszystkich którzy z autorem się stykają. No ja mam ten luksus że nie muszę.

Lukszmar
ponad rok temu

Tak arek1, tylko mi bardziej chodziło o to co Bóg myśli o tym całym temacie o którym mówił Martin w odcinku. Ja np uważam, że Martin bardzo dobrze/słusznie tu mówił. Może jedynie dodałbym informacje, że każdy będzie inaczej oceniany przez Jezusa (czy naprawę jest chrześcijaninem czy nie), gdyż każdy miał inne życie i inne możliwości. Mówi o tym przypowieść o talentach. Ogólnie im więcej dostałeś tym więcej "dobrych owoców" powinieneś wydać jako dobry sługa. Ale nawet ci którzy dostali najmniej w życiu powinni "wydać jakieś dobre owoce".

Mirosław
ponad rok temu

Hej Martin, dzięki za ten odcinek. Bardzo przydatny

Damian
ponad rok temu

Okropny jest ten odcinek. Okropne rzeczy w nim mówisz. A najbardziej okropne jest to, że to pewnie wszystko prawda. Okropne to jest, bo to znaczy, że człowiek musi na czuja, że musi liczyć na komunikujące coś zbiegi okoliczności a jak już jakieś są, to musi liczyć na to, że dobrze je zinterpretował. I tak musi sobie żyć idąc za tym czyś, co to nie wiadomo czy Bóg czy sobie sam człowiek wmówił przez pomyłkę. A jeszcze to wszystko to są rzeczy, w których się trwa latami i dopiero po kilkudziesięciu latach człowiek się dowie, czy warto było i teraz zaliczył super pożyteczną rzecz, czy te kilkadziesiąt lat zmarnował, bo w złą stronę cały czas brnął. I jak już zmarnował to nie od-marnuje, przepadło na amen. I każdy Chrześcijanin, któremu naprawdę zależy musi każdego dnia żyć z tą świadomością (no chyba, że komuś akurat Bóg mega wyraźnie coś powiedział), że nie wie który scenariusz z tych dwóch akurat u niego się dzieje. I to jest przerażające.
I jak tak to wszystko pisałem to doszedłem do wniosku, że to może być jeden z najważniejszych testów wiary dla większości z nas - wiary w to, że Bóg naprawdę nas prowadzi i nie pozwoli nam iść na zmarnowanie, o ile faktycznie szczerze nam zależy.

Martin
ponad rok temu

Ogólnie co do zasady to faktycznie. Ale jak chodzi o szczegóły to tylko tak strasznie wygląda póki się nie zacznie.

To tak jak z pierwszą długą podróżą w życiu: im dłużej się człowiek nad tym zastanawia tym straszniejsze się wszystko wydaje. Tak straszne, że większość nawet nie zaczyna. Ale jak się już chwilę jest w tej podróży, to jest dużo mniej okropnie.

Z Bogiem podobnie jest. Wcale nie trwa to kilkadziesiąt lat zanim człowiek się przekona czy to działa czy nie, czy zmarnował czas czy odkrył skarb. Raczej miesiące niż lata.

Życie na czuja też o wiele mniej straszne niż się to z daleka wydaje. W rzucaniu się w dół w przepaść najbardziej straszny jest tylko moment skoku. Potem to już się fajnie leci i raczej ciekawie. Dopiero pod koniec znowu stres, jak się zbliża lądowanie.

I fakt, nikt z góry nie wie, że wyląduje w podgrzewanym basenie na imprezie hojnych milionerów. O ryzyko tu chodzi i o zaufanie. Człowiek nie może wiedzieć z góry jaki będzie wynik.

Bóg sam raczej utrudnia te początki niż ułatwia, żeby się okazało kto faktycznie zaryzykuje i nieznanemu dotąd Bogu zaufa, a kto jest tylko teoretyk albo strachliwy.

Dlatego dobry początek musi trochę być trochę okropny.

Damian
ponad rok temu

"Raczej miesiące niż lata."
Rozumiem, że to może być jakaś ogólna zasada, ale wyjątki raczej też są, nie? Jak np. ten żołnierz. Raczej lata minęły, żeby się przekonał. Ale ok, żołnierz to rzadki przypadek. No ale takie rzeczy jak granie na gitarze to chyba już taki rzadki przypadek nie jest? Także mogą być miesiące a mogą być lata, jak się tak na to popatrzy.

Martin
ponad rok temu

Tak naprawdę życie z Bogiem to są same wyjątki. Każda droga życiowa jest unikalna, tak jak jak każdy człowiek jest unikalny.

I nawet bym zaryzykował, że istnieje takie ogólne prawo: im bardziej kto jest zdeterminowany, odważny i radykalny w swoim postanowieniu, żeby za Jezusem iść, tym bardziej wyjątkowe będzie miał życie. I to nawet jak robi z pozoru typowe, zwykłe rzeczy w typowej zwykłej pracy.

To taka subiektywna moja opinia tylko i nic poza tym, ale zdaje się, że się w praktyce sprawdza.

Podobne odcinki:

Co może jeden człowiek? 33

14 lat temu

43min

Jeszcze raz odcinek bez obrazu. Tym razem luźna, acz inspirująca, opowieść o tym, że jeden człowiek może jednak coś zmienić. Czyli znowu o Biblii po ludzku...

Co jeszcze?