57. Kobiety i spowiedź

2013-10-01 0 0
Rozmowy na żywo zeszły na wspomnienia słuchaczy ze spowiedzi. Raczej nieprzyjemne, ale nie zawsze. Oraz na kwestię męskości i tego po co komu jest kobieta.
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:

Dyskusja

Jeżeli chcesz dodać komentarz zaloguj się
Martin
2013-11-10 11:52

Dać to się da, ale szkoda, że tak rzadko.
Fajnie wam, że mieliście takie doświadczenia. Jest w tym coś pięknego, muszę przyznać. Takiego ludzkiego. Otwartość, zaufanie, zrozumienie. O, i jeszcze deszcz i pole.
Piękne.

katoliczka
2013-11-09 22:34

Martin, pytałeś ile słuchaczy miało spowiedź w takim stylu, jak Becia.
Ja miałam kilka razy - raz pod parasolem podczas deszczu na środku pola, raz w pokoju przy stole, raz podczas drogi. Da się.

Stanisław Drozd
2013-10-04 15:48

Tak patrząc po komentarzach, dochodzę do wniosku iż chyba najbardziej znaczącym powodem dla którego ktoś ma takie a nie inne poglądy na temat spowiedzi, jest to, na jakiego spowiednika trafił. Ja mam te szczęście, iż mój ksiądz, mimo iż idealny nie jest, to ma dość dużo wrażliwości i potrafi dobrze spowiadać.

Eliszeba
2013-10-04 14:50

Fajnie prawicie o tym, że po co ksiądz, przyjaciel lepszy. Teoretycznie tak.
Tyle tylko, że ksiądz ma obowiązek zachować milczenie (tajemnica spowiedzi), a przyjaciel, jak to się czasem zdarza, może nawalić i nasz sekret wydać, więc nawet jak mamy do niego zaufanie, to jednak podświadomie trochę boimy się tak 100% zaufać. Spowiedź najczęściej jest anonimowa (można sobie do innego miasta wyjechać, jak chcemy mieć pewność w miarę) i to daje taki impuls do szczerego zwierzenia się z problemu, do zmierzenia z niegodziwością, której się dopuściliśmy.
Ja kiedyś miałam taki problem, że chciałam duchowej porady i powiem, że miałam duże szczęście do spowiednika. To był dobry, mądry ksiądz. Chociaż spowiedź była taka z nagonki, chociaż był "sznurek" chętnych, to jednak zadał mi pytania świadczące o tym, że chciał dobrze poznać problem, doradził jak powinnam zminimalizować szkody wynikające z grzechu i rozgrzeszył, gdy upewnił się, że zrozumiałam na czym polegał mój grzech i że go szczerze żałuję. Po tej konkretnej spowiedzi poczułam się bardzo lekka. Taka spowiedź ma moim zdaniem sens (może bardziej terapeutyczny, ale jednak).

Ella
2013-10-03 13:08

Trochę gorzej jest, jeśli ktoś nauki KK bierze za autorytet, a ten mu odpłaca.Kuzynka męża odwiedziła nas w Niemczech. Zabraliśmy ją ze sobą, nie ma samochodu, jest na emeryturze. Zabraliśmy ją w niedzielę na flomark i nie była w kościele. Po powrocie do domu pobiegła do spowiedzi i nie dostała od księdza rozgrzeszenia, bo jak nie może iść w niedzielę do kościoła, to było siedzieć w domu, a nie po zagranicach jeździć. A my tacy szczęśliwi byliśmy, że tej zakompleksionej, znerwicowanej, doświadczonej przez życie kobiecie pierwszy raz w życiu umożliwiliśmy zobaczenie kawałka świata. A ten ksiądz cały efekt naszych poczynań zniszczył. Tym bardziej się cieszę, że macie inne doświadczenia.

Łukasz
2013-10-03 04:41

Na przyjaciela trzeba sobie zapracować, tak jak na "brata" w wierze i na Ferrari.
Z tym, że to ostatnie to zabaweczka i nie przyjdzie do nas byśmy mu pomogli - wygodne.

Martin
2013-10-02 22:12

Fajnie Stan mówi. Chociaż boję się, że gdyby się ktoś chciał ściśle trzymać Katechizmu Kościoła Katolickiego, to by musiał stwierdzić, że z takim 'luźnym" podejściem Stan nie jest katolikiem...

Ale mnie tam interesuje co kto uważa, a nie czy się trzyma dokumentów takich czy innych.

Fakt, że jest w człowieku potrzeba się wygadać. Zwłaszcza jak go gryzie coś złego co zrobił. Tylko smutne, że zamiast do przyjaciół musimy z tym iść do instytucji kościelnej.

Takie czasy: przyjaciel to luksus. Czasem łatwiej o Ferrari w garażu niż o przyjaciela w życiu.

Łukasz
2013-10-02 19:24

Fajnie jest. Jak tak dalej pójdzie to Hubert będzie prowadził z Krawcem, a Martin będzie gościem ;-D.

Co do ludzi z padaczką na ulicach. Podobno im większy tłum tym bardziej rozmywa się odpowiedzialność. Każdy zaczyna racjonalizować, żeby usprawiedliwić swój brak działania. W takich sytuacjach potrzebna jest tylko jedna osoba która się wyłamie i zacznie działać i mówić innym co mają robić.
Z tego co widziałem to były przypadki, że pół dzielnicy oglądało gwałt przez okna i nikt nie zareagował, bo nikt się nie wyłamał.
Napisałem to bo nie lubię jak Martin mówi, że wszystko jest takie normalne :P

Stanisław Drozd
2013-10-02 18:28

Więc tak - zacznę od tematu spowiedzi.

Osobiście jestem katolikiem i korzystam ze spowiedzi (powiem nawet że dzisiaj korzystałem - ale to raczej dlatego że musiałem w ramach przygotowania do bierzmowania, niekoniecznie dlatego że miałem potrzebę, trochę to zbytni formalizm) i powiem że bardzo mi to pomaga - często gdy nie mogę sobie poradzić z jakimś problemem, to spowiedź jest takim momentem przełamania - dobra, co było to było, ale teraz czas na zmianę. I wtedy mi się udaje. Oczywiście - mówię tu o takiej spowiedzi, nazwijmy to, katechizmowej, nie takiej typowej, że idzie się, odbębnia i wychodzi, tylko takiej ze spełnionymi warunkami spowiedzi według KK. Niemniej, nie uważam żeby był to jakiś rytuał, jakiś nakaz dla Boga czy coś w tym stylu - myślę że Bóg wybaczy także bez pupukania księdza, w końcu Jezus spłacił nasz dług. Niemniej jest w człowieku potrzeba, by powiedzieć o czymś co go gnębi komuś, to bardzo oczyszczające, a ksiądz w końcu ma pomagać na problemy z sumieniem i taką rolę dla mnie spełnia spowiedź. Jedynie co mi przeszkadza, to taki formalizm - choćby obowiązkowa spowiedź co jakiś czas, spowiedź przed sakramentami itp. W końcu to ma być spowodowane własną potrzeb

E-klej
2013-10-02 16:04

Ale jak decydują, co ma zrobić Bóg?

Karolina
2013-10-02 15:04

E-klej: okej ,tylko czemu to ludzie decydują, co ma zrobić Bóg, aby im objawić swoją decyzję, którą również oni przewidzieli?

E-klej
2013-10-02 14:43

Co tych świętych / kanonizacji - wg KK świętym jest każdy kto należy do Boga tzn. zasłużył na nagrodę w Niebie (kanonizowany lub niekanonizowany). Kanonizacja służy jednak oficjalnemu potwierdzeniu czyjejś świętości czyli mówiąc potocznie - potwierdzeniu, że ta osoba przez swoją "heroiczność" (ot takie słowo sobie wybadałem :P) jest godna nazywania świętą przez ogół wierzących i oddawania jej należnego szacunku.
Tak więc z Janem Pawłem II było tak, że już po jego śmierci ludzie uznali, że na pewno jego duch trafił do Boga, gdzie może modlić się w intencjach żyjących, a na potwierdzenie tego Bóg miał przez jego wstawiennictwo zdziałać na ziemi jakiś cud.
Czyli krótko mówiąc - nawet wg KK kanonizacja nie jest potrzebna, żeby uznać kogoś za świętego. Kanonizacja to po prostu oficjalne uznanie.

SylwekB
2013-10-02 00:38

Bardzo fajny i wesoły odcinek, wręcz jeden z najlepszych. Idea współprowadzącego zdaje egzamin praktyczny :)

Poprzedni odcinek:
Następny odcinek: