A otóż Grabix się mylisz.
Ja zawsze wolałem być "klientem" niż serwerem, bo to wygodne, wolność i święty spokój. Minusem jest to, że mam wtedy poczucie zmarnowanych możliwości, zbyt niskiej poprzeczki. I że lubię też budować.
Ale to o czym mówisz, ta chęć robienia po swojemu, to gdzieś tam zawsze jest. Ale że jestem starszy i mądrzejszy, to już wiem, że "po swojemu" oznacza "mój tyłek jest z przodu". I to ja w niego dostanę. Mówiłem o tym w tym odcinku właśnie.
Ja serweruję faktycznie twardo często, ale to nie z rozkoszy wydawania poleceń, tylko z potrzeby. Wolę korzystać z serwera niż nim być. Byle był silny lider, który wie czego chce i chce mnie używać - I'm there. Najfajniej się czułem zawsze jako pomocnik szefa, a nie szef.
To chyba część konsekwencji życia z Bogiem: uczysz się, że jest różnica między byciem doradcą Boga a sługą Boga. A w wykonywaniu poleceń kogoś, kogo kochasz, jest większa radość niż w "ja bym to zrobił inaczej".
No jak coś ewidentnie źle działa to zmieniam serwer, ale jeżeli o sobie tylko bym myślał to wolałbym być klientem i niech inni płacą za błędy swoje i moje. A mi chodzi o to, żeby było dobrze zrobione a nie o to kto to zrobi. Najlepiej kto inny.