11. Macierzyństwo, wady i zalety
Po co i czy mieć dzieci? Jak dziecko wpłynie na twoje życie i jakie mieć do tego podejście?
Czy dziecko zrujnuje ci świat?
W tym odcinku Karolina podzieliła się swoimi doświadczeniami macierzyńskimi. Czy można się czegoś od niej nauczyć?
Daj znać jak ty podchodzisz do tego tematu.
#kobieta #macierzyństwo #podkast #polishpodcast
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Dyskusja
To JEDYNIE dojrzałe związki powinny "zapraszać" (kreować) do siebie nowe życie - gdyż w innym przypadku zawsze oznacza to krzywdę dla dziecka, a i nie tylko.
To tak ap ropo wstępu. Werset do którego się odwołuję, to Księga Ezechiela, gdzie w 36 rozdziale (37-38) Bóg "obiecuje", że da się im uprosić, by mogli się rozmnożyć jak trzoda, tak że staną się miasta pełne ludzkiej trzody.
Różni teolodzy różnych religii polemizują co to szerzej może znaczyć. Więc i ja nie mam przekonania by się skupiać na tym, i wielu mu podobnych wersetach. A by bardziej odnieść się do samej esencji Biblii. A tu transparentna może być wypowiedź samego Jezusa, gdzie przekazuje On nam, że całe Prawo i prorocy streszczają się w przykazaniu miłości. W nakazu Jezusa dowiadujemy się też, że innych miłować i naszych nieprzyjaciół. A też i, że miłość nikomu nie wyrządza nic złego (czy też że nikogo nie krzywdzi).
Przedstawiłem te wersety, by wykazać, że biblijne podejście uzależnia zdecydowanie się na ilość dzieci, od tego, czy potencjalnie w ten sposób komuś krzywdy nie wyrządzamy. I to niech będzie odpowiedzią na ostanie zapytanie......Jeśli krzywdzimy, to nie mamy moralnego prawa - czy jak kto woli - łamiemy Boże prawo. I to jest naprawdę obszerny temat, gdyż i zazębia się on w zasadzie we wszelką dziedzinę naszego życia. Dlatego postaram się max skrótowo - i przy okazji odnosząc się i do zapytania o korelacje między chorobami a demografią.
Przeludnienie - pojęcie bywa względne. Gdy się liczebność (zagęszczenie na km 2) zwiększa, to najpierw braki są dostrzegalne w mniejszej ilości najbardziej pożądanej zwierzyny - u nas dotyczyło to dla przykładu turów. Ale to jeszcze bardzo mały problem, gdyż na inne można jeszcze swobodnie polować. Jednak wraz z dalszym demograficznym "postępem", i kolejnych zaczyna być deficyt - i wtedy silniejsi sobie jedynie przyznają prawo do polowania na nie. Ale i wtedy jeszcze nie ma tragedii, gdyż ludzie zaczynają zwierzęta hodować. Co prawda jest to już powiązane ze znacznie większa ilością pracy, itp. - jednak i jeszcze wtedy na tym etapie mamy naprawdę dostanie i wspaniałe życie. Gdy jednak i wtedy dalej ludzi przybywa - jak w Europie w 19 wieku - to zaczyna być coraz wyraźniejszy deficyt ziemi. A co powoduje masowy odpływ ludzi w kierunku jej poszukiwania i walki o nią. I w tym etapie mięso staje się towarem luksusowym (w początkach 19 wieku mięso było jeszcze tańsze od chleba. Połowa 19 wieku, to już tylko bogatsi mogą je codziennie spożywać).
Dziś dzięki postępowi technologicznemu i powszechnej chemizacji rolnictwa, niby mamy poważny kryzys żywieniowy rozwiązany. A tak naprawdę, to nigdy w historii nie istniała taki kryzys i taka katastrofa w tej dziedzinie.
Dawniej żywność była po prostu niesamowicie smaczna. A co ważniejsze, to dostarczała nam wszelkie potrzebne dla zdrowia i prawidłowego rozwoju składniki.
Każdy ludzki organizm codziennie podlega niezwykle doskonałemu procesowi samoregeneracji - JEDNAK! - by ten proces mógł zachodzić, to nie może być w danym dniu zbyt wiele stresu - gdyż wtedy ten proces podlega zawieszeniu - organizm koncentruje się na potencjalnej walce, lub ucieczce. A że dziś żyjemy w niezwykle nerwowych czasach...........
Dalej - by proces ten mógł zachodzić, to organizm potrzebuje do niego wiele mikroelementów, itp - a które w zbilansowanej ilości były dostarczane w formie NATURALNEJ (nie chemicznej) żywności. Dziś z każdym rokiem tych składników jest coraz mniej - a za to coraz więcej trucizn - WIĘC TERAZ NIE DOŚĆ ŻE ŻYWNOŚĆ JUŻ NIE LECZY, TO DODATKOWO CORAZ BARDZIEJ TRUJE!!!!!
I stąd coś tak niespotykanego dawniej jak choroba - DZIŚ JEST CZYMŚ TAK POWSZECHNYM, ŻE STAŁA SIĘ ONA NORMĄ!
W dodatku spotykamy jeszcze choroby tzw cywilizacyjne - a które w (nieprzeludnionej) naturze nie istnieją - jak choroby zębów, stawów i układu kostnego, nowotwory, cukrzyce, itd. itd, itd.
A i nie zapominajmy, że choroby typu pandemie - jak dżuma, itp - są powiązane wyłącznie z większym zagęszczeniem (tak przyroda się broni przed nadmierną ekspansją jakiejkolwiek populacji). I dla przykładu - Polska w 13 bardzo słabo zaludniona - i dżuma która wyludniła prawie połowę Europy - naszych nieprzeludnionych wtedy jeszcze ziem - nie dotyka!
Oczywiście wiem że możesz teraz polecić mi jakieś jedno z wielu opracowań, a które piętnują przeszłość, a pokazują nasza wspaniałą teraźniejszość. I jak np w średniowieczu w biedniejszych domach na przednówku dziecko za całodzienne pożywienie dostawało zaledwie kilka ziemniaków. I tylko autorzy tych rewelacji - a które były w podręcznikach! - nawet tego nie wiedzieli, że roślina ta była sprowadzona z Ameryki - więc jej tutaj zwyczajnie w średniowieczu być nie mogło.
Po prostu bez przerwy demonizuje się przeszłość, by wtedy współczesność na tle tej zafałszowanej przeszłości, to nie tylko nie wygląda tak straszliwie katastrofalnie - ale wręcz wydaje się lepsza.
PS I jeśli byście chciały kontynuować temat - i w dodatku w jakiejś kwestii tutaj miały inne zdanie, to nie musicie go całego wyrażać, gdyż uczestniczyłem w setkach spotkań z różnej maści zwolennikami kultu płodności - I po prostu znam już chyba na pamięć wszelkie ich "argumenty" - więc wystarczy byście tylko coś powierzchownie zahaczyły, a będę wiedział do czego się odnosicie.
PS 2 Niedawno odkryłem Wasz kanał. Naprawdę wartościowa rzecz. A dodatkowo lubię Wasz naturalny styl.
O, a podaj lokalizację fragmentu w którym Bóg mówi o mnożeniu się ponad miarę? Bo nie kojarzę.
Pytanie czy choroby/pandemie/niedostatek nie dotykałyby ludzkości gdyby było jej mniej? Skąd taki wniosek? Czy te rzeczy biorą się z nadmiaru gatunku, czy jednak wpływa na to coś innego?
Dodatkowe pytanie, kto, kiedy i jak technicznie ktoś mógłby zdecydować o nadmaiarze gatunku, zwłaszcza ludzkiego?
I faktycznie tylko margines jest tutaj jednolity - będąc zawsze zadowolonym, iż dzięki posiadaniu licznego potomstwa może sobie żyć z pasożytowania na innych.
Wojny, choroby, pandemie i niedostatki, zawsze dotykały wszystkie gatunki które nadmiernie się namnożyły. Jeśli chcielibyśmy mieć spokój z pandemiami wojnami, biedą i na nic nie chorować, to musielibyśmy jako ludzkość zdecydować na harmonię demograficzną. Ale tego z kolei nigdy nie zaakceptują wielcy tego świata. Bo główny problem jest w tym, że większość przywódców politycznych i religijnych ma głęboko w poważaniu dobro ludzi, jak i przyszłych pokoleń. A interesują ich jedynie ich własne partykularne interesy. A te nakazują, by mieć jak najwięcej podatników (niewolników), taniej siły roboczej, wyznawców, i mięsa armatniego, gdyż od tej ilości zależy ile znaczą wśród innych podobnych wielkich tego świata.
A dla "bydła" (czyli dla nas) które (mentalnie) hodują, mają bajki o emeryturach, postępie, depopulacji, itp, brednie.
Bóg stwarzając Ziemię, stworzył też jej doskonałe prawa - I łamanie ich nigdy nie jest pozbawione tragicznych konsekwencji. Jedną z nich są epidemie chorób, zwłaszcza psychicznych, i brak sensu życia i stale rosnąca liczba samobójstw.
Nie bez powodu, Bóg (W Starym Testamencie) mówi o mnożeniu się ponad miarę, że gdy mnożymy się jak trzoda, to zamieniamy się w ludzką trzodą, itd, itd. Zresztą Bóg nieustannie gani Izraelczyków, za oddawanie czci bożkom płodności - I nieustannie pokazuje i zapowiada kolejne tego straszliwe konsekwencje.