12. Po co kobiecie makijaż?
W tym odcinku gadamy o swoich kompleksach i o tym, dlaczego dziewczyny się malują.
Czy makijaż to coś złego, czy może wręcz przeciwnie? Czy da się przestać malować z dnia na dzień?
Dominika opowie wam, co ją skłoniło do odrzucenia tapety i jak wyglądał ten proces. Opowie o odczuciach związanych z makijażem i z jego brakiem.
Link do wpisu na blogu: https://poludzku.com/makijaz-duszy/
Dajcie znać, na jakim wy jesteście etapie?
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Dyskusja
Chyba nigdy tego tak nie analizowałam, może też miałam szczęście, że nikt bezpośrednio mi go nie podburzał. Chociaż miałam taki epizod życiowy, że wszyscy dookoła określali mnie jako "bardzo miła osoba". I pamiętam, że miałam lekką presję, że no teraz to zawsze musze być miła dla innych (w co oczywiście wchodził brak jakiejkolwiek asertywności xD) - teraz już rozróżniam te pojęcia i staram się nie przyklejać do siebie żadnych "łatek" (nie ważne czy związanych z wyglądem, umiejętnościami czy cechami charakteru). Cały czas się zmieniam i jestem wartościowa, bo jestem kobietą stworzoną przez Boga i on mnie kocha no matter what i to mi wystarcza :)
A co daje ci poczucie własnej wartości?
Co do zaczynania dnia, mam podobnie. Też jestem produktywniejsza jak zacznę od swojej porannej rutyny, natomiast jak zostaje w piżamie to tak się snuje po domu, dopóki się nie ubiorę :D
Dominika
Fajnie jak kobieta jest zadbana - ja sama złapałam się na tym, że podczas home office, jak nie musiałam wychodzić do ludzi, porzuciłam nawet zupełne minimum dbania o siebie - chodziłam tylko w starym dresie, nie czesałam się, zaczynałam pracę z łóżka itp... wtedy czułam się źle, ociężale, nie miałam energii. A jak się ogarnę rano (już nawet bez mejkapu, ale zrobie coś dodatkowego, np. zepnę inaczej włosy albo założę kolczyki) to od razu mam większą motywację do działania i mi się bardziej chce. Jest to ciekawe dlaczego :D
Martin, to ciekawe bo nie wiedziałam że jest taka wzmianka :)
Lukszmar, zgadzam się że tak to działa i to w dwie strony! Faktycznie na początku znajomości patrzy się na wygląd i jest on ważny ale z biegiem lat inne cechy stają sie ważniejsze i są bardziej fundamentalne. Hehe wzyscy się starzejemy :D
Łukasz! Przed tym odcinkiem pisałam do Adriana o kontakt do ciebie, bo właśnie chciałam poznać twoją opinię, Adrian niestety zbyt późno odpisał i odcinek był już nagrany ;(
Ja sie częściowo, a może nawet całkowicie z tobą zgadzam. Uważam, że da się dbać o wygląd nie popadając w jakieś chore widzenie samego siebie. Zdaję sobie jednak sprawę, że granica panowania nad makijażem czy dbaniej o wygląd, jest bardzo cienka i może być powodem wielu problemów. U mnie tak było.
Teraz nadal lubię się ładnie ubrać czy uczesać, ale nie dostosowuję swojego życia do tego i jest to dla mnie drugorzędne. Nie muszę, kiedyś musiałam, Takie muszenie zabiera wolność i o takim przymusie gadałyśmy w odcinku.
Jeśli taka kobieta która się maluje nie ma kompleksów, nie wstydzi się siebie i nie robi tego z wewnętrznego lub zewnęrznego przymusu, to ja nie widzę problemu.
Z różnych punktów widzenia widać szeroki aspekt sprawy. Bo przecież nie tylko ubranie czy makijaż jest elementem "atrakcyjnego wyglądu", chyba, że mówimy tylko o posstawowym doświadczeniu wzrokowym. Bo za chwilę przecież nue mniej ważne staje się, jak kobieta się porusza, co i jak mówi, itd.
Ale racja -
niezależnie od epoki to masę czasu zabierało i w pewien sposób ograniczało kobietę. No bo nawet jak wszystkie intencje i powody są zdrowe to dochodzą takie praktyczne elementy jak na przykład deszcz i już panika, że wszystko spływa. Na zdrowie skóry to też dobrze nie działa, podobno szybciej się starzeje skóra ciągle obciążona "nakladaniem" i "zdejmowaniem" atrakcyjnego wyglądu.
Ale btw. męskie spojrzenienjest dla nas szczególnie ciekawe i cenne
To i podejrzane tak jak barwniki, cenne kamienie i wycinanie drzew :).
"Nauczyli je czarów i zaklęć i pokazali im, jak wycinać korzenie i drzewa."
"Azazel nauczył ludzi wyrabiać miecze, sztylety, tarcze i napierśniki.
Pokazał im metale i sposób ich obróbki: bransolety i ozdoby, sztukę malowania oczu i upiększania powiek,
bardzo cenne i wyszukane kamienie i wszelki [rodzaj] kolorowych barwników.
I świat uległ zmianie."
Jejku ja tu odstaje od całego środowiska bo ten aspekt widzę totalnie inaczej.
Wiem że ten naturalizm jest taki szczytny, ale mi się podoba dużo mniej od tego kiedy kobieta stara się wyglądać atrakcyjnie.
Oczywiście to tylko wygląd, nie rozumiem takiej dychotomii ? to że mamy takie grube przegięcie na wygląd, pozorowanie kogoś kim się nie jest to nie znaczy
że atrakcyjny wygląd przy użyciu ubrań, makijażów jest czymś co pokazuje o człowieku że jest z nim coś nie tak.
Dodam że to nie jest tylko domena naszych czasów, skumajcie jak kobiety w epoce wiktoriańskiej musiały ingerować w swój wygląd, łażenie w jakiś sukniach ze stelażem, fryzury przecież żeby wyjść do sklepu to trzeba było spędzić pół dnia :)
Dominika ty nie lubisz, Martin nienawidzi, super ! szanuje
U mnie jednak było tak, że gdybym dalej kontynuowała życie sprzed nawrócenia się i zmiany perspektywy postrzegania świata, to nadal musiałabym wygospodarować pół godziny dziennie na pomalowanie się. Wygląd był dla mnie najważniejszy!
Ja mam takie śmieszne zdjęcie z dzieciństwa jak miałam może z 5 lat i znalazłam zieloną kredkę do oczu mojej mamy. Pomalowałam nią oczy, usta i brwi. Wyglądałam jak jakieś straszydło z bagien!😅 Później się rodzina śmiała ze mnie i z tego zdjęcia przez długi czas... Ja się z niego śmieje dopiero od kilku lat :D
Totalnie się zgadzam z tym że bez makijażu twarz ma charakter i fajnie że widać te różne detale! :) Wielkim plusem dla mnie jest też oszczędność czasu.
Faktycznie makijaż jest traktowany jako wyrażanie i upiększenie siebie, szkoda tylko że często prowadzi do różnych zaburzeń (zwłaszcza w młodym wieku). Często zasłania się nim kompleksy, a kompleksy to brak akceptacji. Źle się żyje z brakiem akceptacji siebie. Wydaje mi się, że człowiek który przepracował swoje kompleksy i się z nimi zaprzyjaźnił, mógłby faktycznie używać makijażu w zdrowy sposób. Tylko musiałby mieć na niego czas :D
A te wesela, to dla mnie taka trochę forma balu przebierańców, z jakiegoś powodu człowiek lubi się czasem ubrać i wyglądać inaczej niż na co dzień. Lubimy proste, szybkie zmiany :)
Dominika
Lukszmar - pomogło mi.
Dobra, to mała dygresja jeszcze ode mnie do tego odcinka - może to wam kobiety pomoże. Otóż tak, my mężczyźni patrzymy na wygląd u kobiet. Ale wraz z upływem czasu i doświadczeniami życiowymi (gdy stajemy się mądrzejsi) zaczynamy coraz więcej uwagi poświęcać innym cechom kobiet, które sprawiają, że warto z wami spędzać czas. Np kobieta może być równie dobrym kompanem do fajnego spędzania czasu jak drugi mężczyzna - niesamowite co :-). Poza tym, choćby nie wiem jak kto był piękny to widzenie kogoś takiego często w końcu nam spowszednieje. Tak, więc, jeśli nie chcecie komuś za bardzo spowszednieć (zanudzić drugą osobę sobą) to oprócz skupiania się na wyglądzie zewnętrznym (w tym na malowaniu się) warto poświęcić więcej czasu na rozwoju siebie i cech swojej osobowości - stać się ciekawą, fajną, mądrą i wesołą kobietą. To sprawi, że nawet jak będziecie stare i brzydkie (a będziecie na pewno kiedyś) to ludzie będą wciąż z wami chcieli spędzać czas (w tym mężczyźni).
Poza tym, kobieta nie musi się malować w ogóle, żebym chciał z nią spędzać czas. A naturalne piękno kobiet jest, dla mnie pociągające już samo w sobie. I nie przeszkadzają mi np wory pod oczami - to są jakieś pierdoły.
A ja dodam, że jest wzmianka o malowaniu się w księdze Henocha (jest o niej wzmianka w Biblii, ale nie jest całkiem pewne, czy ten tekst który się do dziś zachował to jest ta sama księga, o której wzmianka).
Księga Henocha nie jest w Biblii i na pewni nie jest w całości wiarygodna, ale możliwe, że częściowo z faktów się wzięła. No więc w tej księdze jest wzmianka o tym, że za dawnych czasów, przed potopem byli na ziemi tzw. "synowie boży", którzy się zadawali z kobietami i z tej rodzili się ludzie bardzo silni i olbrzymiego wzrostu. Jest o tym akurat mowa i w Biblii.
Ale nie ma już w Biblii szczegółów, o których księga Henocha mówi. Jednym ze szczegółów jest informacja, że to właśnie ci "synowie boży" nauczyli ludzi różnych rzeczy, a kobiety nauczyli, żeby się malowały.
Jeżeli by to była prawda, to geneza tego całego malowania się jest taka trochę podejrzana. Ale wydaje się logiczna. Faktem jest, że w Biblii Bóg nigdy nie zachęcał kobiety, żeby się stroiły i malowały (chociaż to toleruje), ale z drugiej strony te tam "syny boże" traktowały kobiety bardzo instrumentalnie. Więc nietrudno uwierzyć, że to był ich pomysł.
A taka ciekawostka.
Pozdrawiam Was obie!
Rzuć sobie okiem na ten kanał z którego pisze. Tu na okładce kanału mam swoje zdjęcia z przeszłości, w makijażu i bez :)
Dominika. Jestes młodziutka, Bóg Ci robi makijaż... ;)