Godzinki: Model frywolny jest przereklamowany!

8 lat temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
75min

Pogadaliśmy sobie o modelach związków.

Dyskusja

Mateusz100
8 lat temu

Coraz częściej słychać opinie, że małżeństwo nie musi być prawnie zawarte i wystarczy obietnica. Nie do końca. W czasach Izraela z ST, gdyby dwoje ludzi tak zrobiło, to nie skończyło by się to dla nich dobrze. Argument z tym, że osoby są małżeństwem w oczach Boga do mnie nie trafia. Chrześcijanie przecież podlegają prawu danego państwa, jeżeli nie stoi ono w sprzeczności z prawem bożym. Jeżeli ktoś uważa, że dana kobieta jest jego żoną, to przecież może pójść do Urzędu Stanu Cywilnego i wcale nie musi ubierać garnituru lub robić wesela, a koszt pieniężny i czasowy będzie porównywalny z wyrobieniem dowodu osobistego. Druga sprawa jest taka, że większość chrześcijan nie uznaje małżeństwa, jeżeli dwie osoby nie są małżeństwem w świetle prawa PL i uznaje to za wszeteczeństwo/rozpustę. Paweł pisał, że małżeństwo ma być darzone szacunkiem. Nasze społeczeństwo coraz powszechniej akceptuje "wolne związki". Jeżeli my nie damy im przykładu, to kto? Jest to również subtelny sposób na powiedzenie innym, że nie zgadzamy się ze współczesnymi trendami i takie wręcz niewerbalne upomnienie.

alibaba
8 lat temu

Wszystko co powiedzial w podsumawaniu Hubert mozesz osiagnac bez malzenstwa. Mozesz byc w udanym zwiazku i byc szczesliwy, miec dzieci, byc kochanym, czekac, martwic sie i nie musisz trabic na okolo ze tak jest. Pan hydraulik nie przeczysci rurki bez przyzwolenia partnerki, przedzej dostyanie walkiem. Chodzi wylocznie o zaufanie, szacunek, wspolne plany i marzenia. :)
fajna audycja, czekam na kolejna o dzieciach :)

Martin
8 lat temu

Nie jesteśmy w czasach Izraela, Mateusz. A prawo nie powstało w celu zmienienia kultury wszystkich ludów świata na żydowską. To nie Koran.

Dlatego jest słuszne szukać zamiaru w prawie, a nie samej litery prawa, i dostosowywać to do zmieniających się kultur i czasów. Bo co prawda większa część prawa Boga jest uniwersalna (np: "nie kradnij"), to spory kawałek trzeba sobie przetłumaczyć na dzisiejsze (np. "nie będziesz mieć ubrań z dwóch rodzajów nitki").

Alibaba - zgadzam się.

Krzywiłem się niemiłosiernie słuchając tą audycję, Bo brzmiało to jak program w radiu Maryja, gdzie ludzie o takich samych poglądach mają w rozmowie dojść do z góry wiadomych wniosków.

No bo jaki sens mówić o doświadczeniach z "frywolnością", skoro żaden z rozmówców ich nie miał? O jednym, stałym, wieloletnim związku wiecie wszystko. Ale wszystko inne to zgadywanie i stereotypy. Stąd i niedosyt na koniec.

Bo wiele z założeń wydaje się teoretycznie sensowna, ale w praktyce nie jest. Przekonałem się z własnego doświadczenia - i dziwiłem. Są pewne plusy życia pełnego błędów: więcej się wie, mniej zgaduje.

Więc po wakacjach zrobię tą audycję jeszcze raz. Ważny temat.

Zapraszam. Nie będzie jednostronnie.

Mateusz100
8 lat temu

Paweł pisał, że starał się przestrzegać niektórych obyczajów po to, aby pozyskać więcej osób dla Chrystusa. Weźmy chociażby wywiad Huberta i Natalii z parą małżeństką o długim stażu. Mogą być przypadki, w których niektóre osoby nawet nie będą chciały słuchać tego co mają do powiedzenia o Bogu, gdyby się np okazało, że nie mają oni ślubu. I wcale nie jest to naciągany argument: "Będąc wolnym wobec wszystkich, oddałem się w niewolę wszystkim, abym jak najwięcej ludzi pozyskał...Dla słabych stałem się słabym, aby słabych pozyskać; dla wszystkich stałem się wszystkim, żeby tak czy owak niektórych zbawić." (1 Kor rozdz. 9). Nie uważam, że ci, którzy twierdzą, że małżeństwo trzeba prawnie potwierdzić, są "słabi", ale nawet gdyby tak było, to jest to wystarczający argument za tym, aby zająć się tym również od strony formalnej. Biblia mówi, że wśród niechrześcijan nasze zachowanie ma być nienaganne, aby ludzie którzy oczerniają chrześcijan nie znaleźli nic na potwierdzenie swoich zarzutów i się zawstydzili. Znajdą się osoby, które będą tylko szukały okazji, aby mówić na chrześcijan kłamliwe rzeczy, bo ich po prostu nienawidzą, taka prawda.

Martin
8 lat temu

Dlatego właśnie tak ważna jest różnorodność, dopuszczanie różnych metod i stylów życia i wielu rozwiązań.

To, że u Pawła dostosowywanie się do kultury działało, to nie znaczy, że to jest to, co się sprawdzi i dzisiaj. Zresztą i u niego się nie zawsze sprawdzało - kiedy poszedł raz do świątyni przestrzegać obrzędów dotyczących ślubu, skończyło się to prawie linczem (Dz 21). Sam sobie problem zrobił kiedy próbował zjednać sobie Żydów, demonstrując ich zwyczaje, których sam nie uważał za potrzebne. I to rozdrażniło wszystkich, zamiast pomóc.

Więc nie ma co cytować metod Pawła jako wyroczni. Zwłaszcza, że Jezus postępował zazwyczaj odwrotnie niż Paweł.

Ja uważam rytuały małżeńskie za zbędne, a Hubert je sobie ceni. Rozwiązaniem nie jest ustalenie jednej wersji dla wszystkich, tylko akceptacja tych różnych podejść. Przecież ani on mi nie narzuca konieczności formalizacji związku, ani ja się z niego nie śmieję, że uprawia pusty rytualizm.

Rozmawiamy, rozumiemy się i jest pięknie. I ciekawie. I kolorowo. Tęczowo nawet!

Jedyne co potrzebne to tylko nie narzucać drugiemu własnych przekonań. Bo nie można oceniać drugiego swoim własnym sumieniem. O czym też Biblia mówi.

Mateusz100
8 lat temu

Biblia mówi wyraźnie, że mamy być poddani władzy, gdyż każda władza pochodzi od Boga, oraz że wpierw patrzymy na prawo boże. Wiadomo, że podchodzimy do tego ze zdrowym rozsądkiem, ale staramy się jednak przestrzegać tego nakazu. Zgodzę się też z Hubertem, wprawdzie on się z tego wycofał, że małżeństwo to również umowa, bądź używając biblijnej nazwy przymierze. I to przymierze ma być darzone szacunkiem i w Biblii również zawierano je uwzględniając panujace prawa i zwyczaje. Jest to również publiczna deklaracja. Nie rozumiem w czym problem. Skoro ludzie twierdzą, że są mężem i żoną w oczach Boga, to dlaczego nie pójdą do urzędu i nie zawrą małżeństwa również od strony cywilnej. Mówimy tutaj o niewielkiej opłacie i krótkiej ceremonii, na którą nie trzeba nawet ubierać garnituru, jak ktoś nie chce. Wypadało by potem zaprosić kilka osób na małe przyjęcie w formie uroczystego obiadu. Bardzo podoba mi się zwyczaj noszenia obrączek, chociaż nie jest to wg mnie konieczne. Ślubu wcale nie trzeba robić. A jak komuś bardzo zależy to można po paru latach zrobić ślub w formie odnowienia przysięgi, a że każdy powód do imprezy jest dobry, to myślę, że ludzie nie będą kręcić nosem.

pitupitu
8 lat temu

Uznanie małżeństwa oficjalnego (ślub) jednocześnie powoduje uznanie przez chrześcijankę/chrześcijanina wcześniejszych związków seksualnych za podobające się Bogu.
Usilne poszukiwanie innych "form" jest szukaniem usprawiedliwienia dla grzechu.

Sławka
8 lat temu

Martin,ty się krzywiłeś, ja zgrzytałam zębami! Cieszę się, że rozmówcami były same " samce alfa".Ale!!!!Jedną z najbardziej przykrych obecnie chorób cywilizacyjnych jest impotencja! Dla mnie model chrześcijański jest całkowicie nie do przyjęcia. Co będzie, jeśli po ślubie okaże się,że wybranek jest impotentem?I nie da mu się pomóc terapią, medycyną ani kochającą partnerką, która łagodnością sprawi cud,bo problem jest nieuleczalny ?Mówi się w odcinku o testowaniu. Kiedyś to się nazywało "chodzeniem ".Jego rola polegała na tym,aby jak najlepiej poznać partnera,czy partnerkę i nie dać się zaciągnąć w maliny. Wystarczy zachować odpowiednią kolejność poznawania. I tu pojawia się model "mądry ",wg mnie najbardziej doskonały. O tym później. A po co wesele? Z własnego doświadczenia wiem,że tą drugą połówkę- dobrą, mądrą , męską, zaradną, kochającą,która bliskość, sex,traktuje w bosko doskonały sposób -bezwarunkowo, a nie po wypłacie :):)-ciężko znaleźć!!!! Więc kiedy już się ją znajdzie, to chciałoby się oznajmić to całemu światu WESELIĆ SIĘ, stąd nazwa wesele. Halo, halo!Znalazłem kobietę swojego życia i nie boję się powiedzieć jej, że będę ją kochał do końca swoich dni!!!Ślubuję jej! CDN

pitupitu
8 lat temu

Dzięki Sławka za wpis - niestety, do mojego poprzedniego tekstu wkradł się błąd, i... nie ma możliwości natychmiastowego wprowadzenia poprawki.
Wszystkich za to przepraszam i podaję wersję już poprawioną:
"Uznanie małżeństwa oficjalnego (ślub) jednocześnie powoduje nieuznanie przez chrześcijankę/chrześcijanina wcześniejszych związków seksualnych za podobające się Bogu.
Usilne poszukiwanie innych 'form' jest szukaniem usprawiedliwienia dla grzechu."
Nic złego nie ma w tym, że w przypadku, gdy coś nas uwiera - szukamy. Często próbujemy najpierw znaleźć coś na nasze usprawiedliwienie, wbrew prostym drogom Pana. Duch Św. wykonuje jednocześnie swoją pracę, pobudzając nas do oczyszczenia. Delikatnie i z miłością. Bo oszustwem jest, że najlepiej tkwić w bagnie (wszak szatan jest m.in. kłamcą), zamiast skorzystać z najprostszej, najlepszej wersji usprawiedliwienia, którą oferuje nam Jezus Chrystus. Dopiero wtedy jesteśmy naprawdę oczyszczeni i prawdziwie wolni, jeśli uznamy swój grzech i przyjdziemy do Jezusa, a On bez wahania, zgodnie z obietnicą go nam wymaże.
To,co podaje świat jest różnorodne i ma pozór mądrości. U Boga wszystkie te niepotrzebne komplikacje i obawy po prostu znikają.

Martin
8 lat temu

No jakoś u mnie nie zniknęły.

pitupitu
8 lat temu

Wiem, Martin, wiem.
I nie mam zamiaru się wymądrzać, jakkolwiek to w słowie pisanym brzmi.
Może kiedyś bedzie okazja na świadectwo..? (lubię to słowo, kojarzy mi się z sądem - fajnie być świadkiem tego, co Bóg robi i móc to potem poświadczyć).

Martin
8 lat temu

A to się powinno raczej kojarzyć z notariuszem.

Sławka
8 lat temu

Ktoś powiedział w nagraniu "no risk no fun ".Podziwiam lekkość w podejściu do podjęcia decyzji, która waży o całym naszym życiu. Ach, po ślubie na pewno przestanie pić, furiat -miłość go zmieni. Uważam, że jeżeli zachodzi chociażby jeden promil wątpliwości, że osoba,z którą jesteśmy -chodzimy,jej zachowanie, nie daje gwarancji trwałego związku, nie powinniśmy z nią być. Ja jestem taką żoną, o której ktoś opowiadał, że pobrali się po dwóch miesiącach znajomości (dwoje zwykłych katolików). Po prostu wiedzieliśmy z mężem, że pasujemy do siebie,a co ważniejsze NIE MIELIŚMY WĄTPLIWOŚCI. Dlatego uważam, że branie partnera" na dziecko" to jest świństwo i zwykły szantaż. Kobiety dobrze wiedzą, czy są zabezpieczone przed ciążą, czy nie.To jest wymuszanie podjęcia decyzji przez mężczyznę. Gdyby mężczyźni nie poddawali się takiej presji, kobiety nie robiłyby tego,ponieważ by się bały. Zresztą, co to będzie za związek, kiedy kobieta oszukała już na samym początku?? Jestem opiekunką osób starszych i mam do czynienia z parami po 50,60!!! latach małżeństwa i wiem,co jest w związku najważniejsze!! A byłam z nimi 24 godziny na dobę. Ale o tym,później :):):)

Martin
8 lat temu

Każda decyzja waży o całym naszym życiu. Wyjście z domu waży o całym życiu. Wczoraj jeden facet wsiadł na skuter, a wieczorem widziałem jego wrak na skrzyżowaniu. Uciekanie od decyzji dlatego, że się ma jeden promil wątpliwości to jest recepta na brak życia.

Gdyby tak postępować, to żaden rozsądny człowiek by nigdy nie został chrześcijaninem. Bo zawsze jest promil wątpliwości.

Lekkie podejście to głupie podejście. Ale to nie to samo co świadome podejmowanie ryzyka. Jedni chcą ryzykować więcej, inni nie. Trzeba ocenić na ile ryzyka sobie pozwolić.

A ryzyko połączone z mądrością to nie jest zła opcja. Ja uważam w ogóle, że to najlepsza opcja. Dla tych, których na to stać.

Sławka
8 lat temu

Martin,należałoby ustalić co jest tym 1 promilem,dla każdego to jest indywidualna sprawa. Dla jednego to będzie np.alkoholizm dla drugiego brak higieny. To jest ta jedyna rzecz, której później nie będziemy w stanie znieść, będzie nas drażnić i przeszkadzać. Masz rację, trzeba ryzykować. To jest smak życia!Ale tylko my sami wiemy, co jesteśmy w stanie znieść u partnera,a z czym nie da rady żyć. Mądrość Martin,skąd ją wziąść? Ale cóż byłoby warte życie bez odrobiny szaleństwa?Ja od 10 lat nie mogę znaleźć takiego szaleńca jak ja!!!

Martin
8 lat temu

Ja nie mogę od 15.
Jak nie głupia, to tchórzliwa, jak nie tchórzliwa, to leniwa. A jak jest fajna, to jest super przyjaciel i tyle. I bardzo dobrze. Tylko, że mi o co innego chodziło.

Ja już nie wiem co źle robię. Mam wrażenie, że wszyscy odważni ludzie wymarli. A z tych co zostali, tylko bardzo młodzi trochę życia mają, bo wieku 20 lat każdy już jest stary. Mentalnie jedną nogą w grobie.

O kant dupy rozbić, nie ma ludzi na moim levelu. Trzeba grać samemu.

Sławka
8 lat temu

Martin,doszedłeś do podobnie smutnych wniosków co ja. Byłam nad morzem ostatnio i miałam okazję do przemyśleń. Nie ma już mężczyzn z pasją,żeby lubili to, co robią. Niech gość gra w szachy,naprawia samochody, mówi o Biblii, ale niech to lubi, dobrze się na tym zna ,a nie ciągle narzeka!!!Ciężko jest trafić na tą jedyną osobę, którą bardzo pokochamy. Czasem wogóle jej nie znajdujemy.Ja miałam szczęście, że chociaż miałam je paręnaście lat. I nie miałam żadnych wątpliwości!!!, żeby powiedzieć tak.Ty Martin jesteś takim sceptykiem co do ślubów , bo nie trafiłeś na odpowiednią kobietę, ale wiem,że taką znajdziesz!!I nie będziesz miał żadnych wątpliwości, bo to się poprostu wie i już. I będziemy mieli ślub stulecia na odwyku i najszczesliwszego Martina na świecie!!! Z taką babką- w dzień aniołek -w nocy diabołek!!!

Martin
8 lat temu

Trafiłem.
Niestety.
I więcej niż raz.

Sławka
8 lat temu

Martin,ja nie mówię o kochankach i przelotnych związkach, ale o takich na całe życie. Skoro trafiłeś na takie, to gdzie one są? Pisałeś wyżej, że były do niczego. Ojej,ta rozmowa zaczyna być za bardzo osobista :):)

Martin
8 lat temu

Nie wiem gdzie są i nie chcę wiedzieć.

Sławka
8 lat temu

Chciałam być tylko miła. Ja wiem, gdzie "moi "są. Często proszę Boga, żeby ich strzegł od złego i się nimi opiekował. Tym się właśnie różnimy. Może te zranienia nie pozwalają ci być szczęśliwym? Pewnie twoje byłe zastanawiają się teraz, która z nich to ta leniwa, a która przyjaciółka :):):).To jest frazes Martin, ale ze starym gównem trzeba się pożegnać i użyć go jako nawóz. Niedobrze jest, jak za długo śmierdzi :)Rozejrzyj się, może twoje szczęście jest obok,a ty go nie widzisz- ten zapach!

Majerankaa
8 lat temu

Nie wiem na którym z moich maili schował się "Majeranek", ech... Babska pamięć :(
Temat mojego kolana będzie wałkowany do następnego Campu, hehe :) Na dzień dzisiejszy (10.08.2015) wszystko jest z nim OK, ale myślę o tym, żeby nagrać coś więcej na ten temat.
Co do audycji- nie pasujemy z moim narzeczonym do żadnego z przytoczonych modeli. Nie istniejemy? :(
Pozdrawiam z podlubelskiej, gorącej wsi :)

Sławka
8 lat temu

Majeranek, opisz swój model. Zawsze to nowe i ciekawe!

Martin
8 lat temu

Sławka, nie rób aż tylu domysłów z takich małych strzępów informacji. Ja nie pasuję do żadnego szablonu.

Co zresztą mocno utrudnia życie. Bo im kto bardziej unikalny, tym trudniej znaleźć kogoś, kto pasuje.

Poza tym jak ostatnio patrzyłem w lustro to nie miałem na czole napisane "potrzebuję pomocy". Spieszmy się kochać ludzi, ale nie spieszmy się ich leczyć. Kobiety mają odruch opieki, ale mężczyznom to często działa na nerwy.

Takim wiesz, mężczyznom co to są mężczyznami, bo większość samców dzisiaj to by dało wszystko za opiekę...

Mniejsza z tym.

A Majeranka, ja zrobię audycję na ten temat jeszcze raz, bo temat fajny, a strasznie dużo zostało jeszcze do powiedzenia. Bądź! Opowiesz o innych modelach.

Sławka
8 lat temu

Martin. Prawdziwy mężczyzna potrafi docenić kobietę, która się o niego troszczy.Ten, który udaje samca odtrąca jej pomoc tylko po to,żeby pokazać jak jest męski.

pitupitu
8 lat temu

Czasem zamiast wszelakich rozważań, rad, kombinacji i domysłów potrzebna jest determinacja. Post i modlitwa. Wołanie do Boga jak Dawid, że duch omdlewa w człowieku, a Duch Święty wstawia się w imieniu człowieka w westchnieniach. Bycie sam na sam z Bogiem, żeby usłyszeć, co ma do powiedzenia.

Heretic
8 lat temu

mnie natomiast przytrafilo sie zrozumiec ze wlasciwa kobiete spotkalem i mialem wiele lat wczesniej - bylem wtedy zbyt glupi i egoistyczny zeby to zrozumiec i docenic jaki skarb mialem w dlonaich ... dziasiaj jestem szczesliwy ze mam rodzine - a swoja wielka milosc rozumiem dzisiaj tak ze to ja mam byc jej zrodlem dla innych a nie odwrotnie.

Sławka
8 lat temu

Pitupitu(to nie jest broń Boże o Martinie). Po moim chrzcie wodnym ludzie składali mi życzenia a jeden z nich powiedział mi-ty Sławka dostałaś dar rozumienia ludzi..Ja na to????.Teraz coraz bardziej to rozumiem.Po jakimś czasie bycia z kimś, rozmowie, potrafię o tym człowieku bardzo dużo powiedzieć, nawet o jego dzieciństwie (chociaż go nie znam!).Najgorzej jest z ludźmi tzw.zamurowanymi, którzy na czole mają napisane "nie kontroluj mnie ".Długo rozmawiałam z Duchem świętym -no fajnie, wiem, że człowiek ma problem, ale pokaż mi sposób, jak ten problem rozwiązać!!! W niektórych książkach, znalazłam, że tylko Duch św. potrafi je rozwiązać -i to była odpowiedź. Podam przykład ostatni(chociaż było ich wiele). Wracałam busem z roboty, mężczyzna obok lekko zawiany zaczął opowiadać mi swoje życie, problemy. Okazało się, że wykształconego faceta po studiach, żołnierza sił specjalnych żona obija po gębie i szantażuje córką? Jak w godzinę odbudować w człowieku poczucie własnej wartości? Hihihi na koniec powiedziałam mu,że jestem aniołem z nieba:):)Gonił za samochodem, nie mógł się pożegnać! My chrześcijanie pomaganie mamy w genach!

Martin
8 lat temu

Opieka to łagodna forma agresji. Pomoc to subtelna forma pogardy.

Zrozumiałe, że każdy lubi się czuć potrzebny i pożyteczny. Ale jedni czekają na progu a inni wchodzą nie czekając na zaproszenie i zaczynają przestawiać meble. A kiedy właściciel zaczyna protestować, obrażają się i wychodzą twierdząc, że takiemu to już nic nie pomoże.

Traktowanie innych jak dzieci kończy się dobrze tylko w jednym przypadku. Kiedy oni uważają się za dzieci i chcą być traktowani jak dzieci.

Co daję do namysłu wszystkim, a sobie samemu dla przypomnienia. Żeby się nie rozpędzić za daleko. Z Odwykiem, nawracaniem, dobrymi radami czy czymkolwiek innym.

pitupitu
8 lat temu

Sławka, post 26 nie jest negacją postu 25.
Jest "byciem po tej samej stronie" w dyskusji, pociągnięciem dywagacji, wysunięciem kolejnej myśli.
I też nie personalnie.
Skupiamy sie widzę na Bogu (tak też odczytuję ciąg dalszy, post 28: "... tylko Duch św. potrafi je rozwiązać -i to była odpowiedź").
Bóg rozdziela jak chce, a wszyscy w jednym ciele służymy sobie nawzajem. I niech tak będzie.

Sławka
8 lat temu

Martin.W moim życiu zraniło mnie, oszukało,wykorzystało,zostawiło jak psa wielu ludzi. Wielu również próbowało mi pomóc. Nigdy nie oceniałam intencji ich pomocy, czy jest ona szczera,czy nie.To Bóg to widzi. To on widzi nasze serca i jego nie da rady oszukać. Czy mogłabym podejrzewać tych,co mi pomagali, że robią to z chęci dominacji nade mną, są agresywni i mną pogardzają?Czy broniąc się przed kolejnym zranieniem,oszukaniem i krzywdą powinnam wychodzić z założenia, że wszyscy są źli i chcą mi tylko dokuczyć? Są na świecie dobrzy i mądrzy ludzie, którzy pozwalają się ranić, jeżeli wiedzą, że warto.

Martin
8 lat temu

Nie chodzi o ranienie, nie chodzi o to, że ktoś jest zły. I nie chodzi też o intencje ani o szczerość. O co innego w ogóle chodzi.

Ale to ani czas ani miejsce wyjaśniać co kto miał na myśli. Krótko: ważne jest, żeby powstrzymać się od pomagania ludziom, kiedy po żadną pomoc się nie zgłaszali.

Bo inaczej wejdziemy w tą samą retorykę, której używają ci, którzy chcą "leczyć gejów". Mówią o pomocy, a w rzeczywistości chcą, żeby wszyscy byli tacy jak im się wydaje, że być powinni. Intencje mają bez zarzutu.

Najpierw pytać o zdanie, potem zrozumieć, potem proponować, a na samym końcu dopiero jest wchodzenie w czyjeś życie. Bóg tak postępował, Jezus tak postępował, to ja myślę, że to zdrowe podejście.

Sławka
8 lat temu

Martin,na początku pożaliłeś się, że od 15 lat nie możesz znaleźć kobiety,tak jak ja faceta. Nie wiedziałeś, co robisz źle. Próbowałam pomóc, poradzić coś. Dzisiaj na wszystkich portalach jestem wrednym barbarzyńcą i agresorem. A teraz jestem do tego lekarzem gejów. Poddaje się!

Martin
8 lat temu

A widzisz różnicę między "chce mi się jeść" a "przyjdź mi gotować obiad"? Mówią, że nadgorliwość gorsza niż faszyzm. Nie wiem czy jest. Faszyzmu nie doświadczyłem.

Ale to, że mi się temat przypomniał, nie oznacza jeszcze, że mówię o tobie. Miałem dużo więcej rozmów, zdarzeń i problemów w życiu niż ta rozmowa. Temat jest o zjawisku, a nie o osobach.

No i potem się dziwimy, że ludzie narzekają, że im się z kobietami tak ciężko rozmawia - ty o tym jak się liczy kalorie, a ona słyszy "jestem gruba". Zresztą i mężczyźni nie są daleko w tyle. I wokół czego kręci się świat?

Sławka, mam wystarczająco dużo problemów teraz. Nie każ mi jeszcze udowadniać, że nie jestem wielbłądem. Chciałem tylko zwrócić uwagę, żeby ostrożnie z dawaniem rad (the worst vice is advice). I tyle.

A reszta przemyśleń wzięła się z kompletnie innych spraw i z powodu innych ludzi. Że pomaganie jest trudne i wymaga delikatności, to sama przecież wiesz dobrze. A wszyscy potrzebujemy czasem przypomnienia, żeby nas dobre chęci nie poniosły za daleko. Ja szczególnie, bo mnie często entuzjazm ponosi.

Sławka
8 lat temu

Martin,ważę na szczęście 60 kg, buziaki :):):)

Remi
8 lat temu

W kontekście całego tematu mogę powiedzieć, że przeczytałem kiedyś cytat w takiej mądrej książce, że "albo chcesz mieć rację, albo chcesz być szczęśliwym". Kurde, coś no w tym jest, choć nie wiem czy taka postawa nie doprowadzi któregoś partnera do bycia pod totalitarną presją rodem z piosenki "Błagam nie odmawiaj'' Grzegorza Ciechowskiego.

Natomiast dzisiaj związki to generalnie tak porąbana arena, że bardzo ciężko się w tym wszystkim zagubić. Bo znaleźć byle kogo to nie jest trudno. Znam takich. Ludzie szukający partnerów nawet po przeciwnych stronach barykady, męczących się, bo on "niekatol", ona "ultrakatol". I on się wścieka, i ona się wścieka. No ale trzeba kogoś mieć, byle kogo...

Dlatego nie wiem jak już do tego podchodzić. Bo chcesz zbudować jakąś fajną relację i prawie zazwyczaj coś się pieprzy i to "na amen" . A kiedy coś już jednak zaczyna mieć jakiś sens, to okoliczności walą się na łeb.

Z wolą Bożą lepiej chyba nie dyskutować, bo można skończyć jak Jonasz.

A może jednak mieć taką "durną" wiarę, że pewne kwestie da się połączyć ?

Cholera wie...

pitupitu
8 lat temu

Okoliczności totalnie rozwadniają Słowo Boże. Albo się patrzy na jedno, albo trzyma się drugiego. Tu - wbrew pozorom - nie ma kompromisu.

Sławka
8 lat temu

Remi, wiesz dlaczego tak jest?Uczucia, a szczególnie miłość, tak sobie Bóg sprytnie wymyślił, są poza kontrolą rozumu. Ma więc możliwość mieszania nam w życiu do woli,żeby się nie nudzić:)

Beata
8 lat temu

Sławka
8 lat temu

Beata działaj.

Remi
8 lat temu

pitupitu - ja trochę nie o tym. Biblia nie powie ci, czy akurat z tą, konkretną kobietą się związać, czy też nie. Ewentualnie można porównać jej cechy charakteru do tych, które są tam pochwalane, ale to też różnie bywa, bo ludzie się zmieniają - tak samo na lepsze jak i na gorsze. Kwestia dotyczy raczej życia z Bogiem jako takiego i tego co On dla nas przygotował [albo nie przygotował ;)] i ewentualnych negocjacji ;]

Sławka - właśnie o to chodzi, ludzie zauroczeni sobą, nabuzowani emocjami odchodzą od zmysłów, a Bóg wydaje się przy tym nieugięty. Rzeczywiście w takim przypadku nie ma mowy o nudzie :)

Wcześniej się sypnąłem - miało być, że "ciężko się w tym wszystkim odnaleźć", a nie "zagubić".

pitupitu
8 lat temu

Rozumiem, Remi.
Ja trochę chyba jednak o tym. Bóg jasno mówi, żeby chrześcijanin/chrześcijanka nie brali sobie żony/męża wśród niechrześcijan. To już pierwsza wskazówka, gdzie szukać. Boże rady dotyczą każdego człowieka, który z nich skorzysta. Jeśli dziecko boże zlekceważy zalecenia Ojca - poniesie konsekwencje swojego postępowania. Jeśli poganin skorzysta z Bożych rad - bedzie miał dobry owoc. Deszcz pada tak samo na chrześcijanina jak i na poganina (to a propos "niekatol/ultrakatol").
Często rwiemy się do samodzielnego działania, a jak już przyjdzie co do do czego, to chcielibyśmy konkretnego zadziałania bożego. Modlitwa o żonę/męża to krok wiary, że Bóg nie da nam kamienia. Podjęcie wiążącej decyzji to także wyraz zaufania Bogu. I co najważniejsze - trwanie w małżeństwie, niezależnie od okoliczności każdego dnia (lepsze i gorsze chwile) to także zaufanie Bogu, że z każdej sytuacji wyprowadzi dla nas to, co najlepsze. Dlatego też za wszystko dziękujemy.
Nie można wierzyć w Boga, w znaczeniu - Bogu, jeśli okoliczności zdominują nasze działanie. To dwie skrajne postawy.
Heretic fajnie zakończył swój post. Mnie się kojarzy to z jednym słowem - odpowiedzialność.

Martin
8 lat temu

Generalnie zgoda.
W szczegółach - niekoniecznie.
Trochę za dużo tu idealizmu, trochę za mało idealizmu. Nie każda historia jest banalna, nie każdy przypadek jest trywialny.

Nie ma się co aż tak cieszyć, że się jest na poziomie matematyki, na którym wystarcza dodawanie. Martwić też się nie ma czym. Ale to co ja bym chciał, to żeby ci, którzy są ekspertami od dodawania nie spieszyli się tak z uczeniem matematyki, a ci którzy doszli do całek nie siedzieli tak cicho.

Czyli bez porównań mówiąc, zachęcam starszych, mądrzejszych i po przejściach do częstszego wypowiadania się, a młodszych i bez przejść, żeby więcej słuchać.

Bo fakt bycia w jednym związku przez 30 lat po ślubie w wieku 18 lat jest godnym szacunku i pozazdroszczenia (o ile to szczęśliwe życie). Ale z drugiej strony czego może taki ktoś nauczyć oprócz tego jednego?

To tak jakby milioner, który odziedziczył firmę w spadku po ojcu i nigdy nie przeżył bankructwa, uczył o biznesie. Bo wie bardzo dużo, ale w bardzo ograniczonym zakresie.

Chrześcijanie często uczą dobrze, ale w bardzo ograniczonym zakresie. Ja se myślę, że przydałby się większy ten zakres.

Sławka
8 lat temu

Remi,to piękne i bardzo mądre, co napisałeś -albo chcesz mieć rację, albo chcesz być szczęśliwym.Konieczność udowodnienia swojej racji swojemu partnerowi"po trupach" jest gwoździem do trumny wielu małżeństw. Moja siostra nie może tego zrozumieć od 15 lat! Dwa razy uciekała z dziećmi do ochronki. ,ale nie ustąpi. Oprócz sexu, bliskości potrzebny jest bardzo kompromis, który każda para powinna sobie wyrobić z czasem. Podam przykład pary po 60 latach wspólnego życia. Babcia zwraca uwagę dziadkowi-ciągle jem sama śniadanie a ty czytasz gazetę daleko ode mnie w kuchni ( babcia nie wychodzi z łóżka). Dziadek nic.W kolejny dzień babcia znowu to samo, dziadek już reaguje -wkurzył się bardzo-babcia ucichła.Na trzeci dzień babcia siedzi cicho.Co zrobił dziadek? Przyniósł gazetę z kuchni, usiadł przy babci i spokojnie czytał dalej.Można?? Można. Cała sztuka współżycia z drugą osobą właśnie polega na takiej mądrości i sprycie. Pitupitu,wzięcie sobie chrzescijanki nie jest gwarancją szczęścia! Znam taką ultrakatoliczkę.Ksiądz jest dla niej ważniejszy od męża, bzyka się raz w miesiącu i wredne to jak szulca pies:):)

Sławka
8 lat temu

Remi,to piękne i bardzo mądre, co napisałeś -albo chcesz mieć rację, albo chcesz być szczęśliwym.Konieczność udowodnienia swojej racji swojemu partnerowi"po trupach" jest gwoździem do trumny wielu małżeństw. Moja siostra nie może tego zrozumieć od 15 lat! Dwa razy uciekała z dziećmi do ochronki. ,ale nie ustąpi. Oprócz sexu, bliskości potrzebny jest bardzo kompromis, który każda para powinna sobie wyrobić z czasem. Podam przykład pary po 60 latach wspólnego życia. Babcia zwraca uwagę dziadkowi-ciągle jem sama śniadanie a ty czytasz gazetę daleko ode mnie w kuchni ( babcia nie wychodzi z łóżka). Dziadek nic.W kolejny dzień babcia znowu to samo, dziadek już reaguje -wkurzył się bardzo-babcia ucichła.Na trzeci dzień babcia siedzi cicho.Co zrobił dziadek? Przyniósł gazetę z kuchni, usiadł przy babci i spokojnie czytał dalej.Można?? Można. Cała sztuka współżycia z drugą osobą właśnie polega na takiej mądrości i sprycie. Pitupitu,wzięcie sobie chrzescijanki nie jest gwarancją szczęścia! Znam taką ultrakatoliczkę.Ksiądz jest dla niej ważniejszy od męża, bzyka się raz w miesiącu i wredne to jak szulca pies:):)

Remi
8 lat temu

Kiedyś był taki film "Dziewczyna moich koszmarów" z Benem Stillerem. Niby komedia, ale sporo w niej prawdy. Polecam :) Natomiast ja biorę pod uwagę coś takiego, że potencjalnej żonie - chrześcijance, czy nie - może odbić palma, (albo mnie). I być w związku, gdzie jedno się np. znęca psychicznie nad drugim, bo coś komuś odwaliło ... no mnie się nie uśmiecha. Bo laska była dobrą aktorką przed ślubem ... Mało to takich .. Ehhh.. Faceci zresztą też potrafią ładnie grać (może trochę gorzej), żeby nie było, że jednostronny jestem...

Dlatego biorę takie rzeczy pod uwagę nawet w kontekście związków, bo widziałem jak ludzie potrafią się zmieniać, albo ujawniać swoją prawdziwą naturę - niczym taki rozwijany wachlarzyk. Martin, dobrze kiedyś powiedziałeś, że do wzorców trzeba dążyć, bo tak jest najlepiej - najmniej bólu, zawodów i najprzyjemniej by było z tą pierwszą, jedyną, najpiękniejszą, najbardziej urokliwą i tak aż do śmierci. Ale nie wszystko zawsze od nas zależy.

Sławka - dobrze, że ta ultra w ogóle się bzyka :D Strach myśleć co to by było, gdyby nawet tego jednego raza w miesiącu by nie było!

Beata
8 lat temu

Ja również, podobnie jak Martin, czuję niedosyt w temacie. Ja nie miałam tyle szczęścia, żeby mój pierwszy związek (będąc już osobą wierzącą), który traktowałam jak małżeństwo przetrwał na zawsze. Zdziwiłam się wtedy...moje ideały legły w gruzach. Teraz jestem szczęśliwą mężatką ale wiem, że życie często jest bardziej skomplikowane niżby się chciało i w co by się święcie wierzyło.
Kolejny szok przeżyłam, kiedy się dowiedziałam o rozwodzie znajomych. Szok, bo obydwoje byli wierzącymi ludźmi, obydwoje przekonani, że są dla siebie, że to od Boga itd. Ona bardzo inteligentna (teraz już z doktoratem), on lider chrześcijańskiej grupy na której się poznali...Niedawno z nią rozmawiałam, mówi, że nie zamierza teraz do końca życia być sama, a była legalistką w tym temacie!!

Sławka
8 lat temu

Remi,lubię twój humor!Ale tej historii jest ciąg dalszy. Gość mając już dość takiej żony znalazł sobie kochankę. Dbała o niego,manicure itd.codziennie obiadek,niesamowita wieź,rozmowy, sex i bliskość stulecia- "czekolada i bita śmietana ".Widać było po nich,że są bardzo szczęśliwi. Dzieci dorosły, przyszła pora,że można się rozwieść. Gość podejmował trzy próby. A to szantaż emocjonalny,że ona go tak kocha, a to szantaż dziećmi. Na koniec szantaż Urzędem Skarbowym i policją. Przecież nie zawsze prowadzi się czyste interesy. Do tego brak możliwości podziału majątku, że względu na skomplikowane sprawy spadkowe po rodzicach. I Co?Żona postawiła warunek, będzie spokój, jak zostawisz kochankę. I co?To jest to, co napisałeś o okolicznościach, że zabiją największą miłość. Obydwoje kochankowie mają dosłownie "dziury w mózgach z tęsknoty za sobą. I co robić?

Mateusz100
8 lat temu

To nie jest miłość. Miłość nie polega na tym, że jesteśmy tak długo z daną osobą, jak długo jest nam dobrze. Ten przykład, który podałaś to nie miłość tylko pożądanie. Biblia mówi, że mamy od niego uciekać. Definicję miłości przedstawia "hymn o miłości" z listu do Koryntian. Również Jezus umierając za nas, gdy byliśmy jego wrogami, pokazuje czym jest miłość. Ten przykład z ultrakatoliczką, to przykład ultrakatoliczki, a nie chrześcijanki. Jest to przykład głupiej kobiety ("Mądrość kobiet buduje ich dom, lecz głupie własnoręcznie go burzą"). W ogóle to w Biblii nie ma ani jednego przykładu rozwodu wśród osób, które ufały Bogu. Biblia mówi, że dobra żona jest darem od Pana, ale ciężko ją znaleźć. Odnośnie zarzutu Martina, że ktoś ma 18 lat i nie przeżył 30 lat w małżeństwie, to powiem, że wcale nie trzeba, zgodnie ze słowami "Jestem rozumniejszy od wszystkich moich nauczycieli, Bo rozmyślam o świadectwach twoich. Jestem roztropniejszy od starszych, Bo strzegę przykazań twoich!" (Psalm 119:99-100), a taki zarzut to wg mnie "Odludek szuka pozorów, aby móc sprzeciwić się wszelkiej słusznej radzie." (Prz. 18:, trochę dziwne tłumaczenie, ale wiadomo z grubsza o co chodzi).

pitupitu
8 lat temu

Martinie
Nie chcę uczyć. Po stokroć nie.
I daleko mi do mniemania, że jestem wśród "mądrzejszych".
Nie ma idealnych małżeństw, ponieważ nie ma doskonałych ludzi.
Zgadzam się ze Sławką, że "wzięcie sobie chrześcijanki nie jest gwarancją szczęścia". Bo tu nie chodzi o to, że chrześcijanka będzie lepszą żoną niż utrakatoliczka. Ale że tak powiedział Bóg i Jemu wierząc szukamy wśród chrześcijanek. Uwierzenie, że Bóg chce dla mnie jak najlepiej i jednocześnie wszystko może (jest wszechmocny), jest postawieniem wszystkiego "na jedną kartę" wbrew ludzkim obawom (nic w tym dziwnego, że są) i temu, co się może zdarzyć.
Dobrzy nauczyciele Słowa Bożego są tak samo potrzebni jak bezpośrednie prowadzenie przez Ducha Św. Bóg mówi "lud mój ginie z braku poznania". Nauczania nie zawsze muszą się nam podobać, one mają być rzetelne. (Raz jeszcze piszę - ja nie mam z tym nic wspólnego).
A tu sobie rozmawiamy...

Sławka
8 lat temu

Mateusz,gdyby nie żona im byłoby dobrze do śmierci. A cóż to za prawdziwa miłość bez pożądania, że ciągnie cię do tylko tej kobiety i tego mężczyzny. Polecam pieśń nad pieśniami -aż kipi pożądaniem. Nie ma małżeństw z rozsądku,a nawet jeżeli ktoś zaryzykuje, to szybko się rozpadają, bo jak długo można udawać? Nie kochana osoba zaczyna drażnić, w końcu się jej nienawidzi.To się zawsze smutno kończy. I jak pisał Remi "odbija palma ".Dopóki jest pożądanie, które trzeba pielęgnować -zrozumieniem,poświęceniem czasu, małżeństwo się nie rozpadnie.

pitupitu
8 lat temu

ad.51
Tak mówi świat.
Bóg mówi zupełnie coś innego.

Sławka
8 lat temu

Pitupitu,wikipedia pisze o pożądaniu,że jest to chęć odbycia stosunku płciowego pod wpływem silnych bodźców zewnętrznych, u mężczyzn najczęściej wzrokowych.A co jest w pieśniach nad pieśniami? Oblubieniec jest zachwycony swoją oblubienicą, jej piersiami, brzuchem i niższą częścią ciała, porównuje je do pięknych roślin. To co to jest? To co innego Bóg mówi??Bóg to stworzył i się tym zachwycił!! A ty,po całym dniu bycia z żoną, głaskania jej,pomagania jej,po paru serdecznych"caluskach".Wieczorem pomodlisz się o szczęśliwą erekcję, czy wolałbyś,żeby żona miała na ciebie "ochotę" i ubrała stringi? Przepraszam, muszę dać za przykład Martina, przyjaciółka to fajna rzecz,ale czy o to chodzi w małżeństwie?

Martin
8 lat temu

Ja tu się zgadzam ze Sławką.

I może nie przesądzajmy arbitralnie, które poglądy "mówi Bóg", a które "mówi świat" jak krzyżowcy na krucjatach. Takie stawianie sprawy ucina każdą rozmowę.

Mówmy, że tak mówi Pitupitu, a tak mówi Sławka. Cytaty z Pisma stoją i za jednym i za drugim.

Sławka
8 lat temu

Hihihi, chociaż raz Martin jest po mojej stronie. Pisałam wcześniej o dziadkach i co jest najważniejsze w związku? Będę monotematyczna. Bzykanie jest najważniejsze, bzykanie! Każda para tworzy swój jedyny i niepowtarzalny intymny świat. Istnieje tak długo, dopóki potrafi tą więź utrzymać, pielęgnuje ją. W pierwszym małżeństwie po 50 latach, kiedy już dziadek był chory,babcia się z nim zamykała,po czym wybiegała z wypiekami,na twarzy.W innej parze dziadek kładł się koło chorej babci, obejmował itd.W następnej parze, z zaskoczenia wlazłam na brak majtek i pampersa(a babcia już nie wychodzi z łóżka). Chcę tym pokazać, że pary, które przetrwały tak długo utrzymują ze sobą więź seksualną do końca.

pitupitu
8 lat temu

Czekajcie-najpierw wyprostuję2sprawy. Ja nie jestem on,tylko ona:)I druga:odniosę się do mojego zrozumienia postu 51.Po kolei:
Nie wiem,czy byłoby im dobrze.Mój mąż mawia,że szukanie kolejnej kobiety,zamiast dogadywanie się z tą jedną,jest bez sensu,bo każda jest człowiekiem z wadami,które po okresie uniesień wyjdą na jaw,a problemy się podwoją.
W Biblii czytamy,żeby w przypadku,gdy pożądliwość siega zenitu,znaleźć żonę (l.poj.).Definicję miłości i pożądania w świetle Biblii dobrze przedstawił Mateusz100.Pieśń nad Pieśniami mówi o jednej parze kochanków,nie ma tam mowy o pożądaniu innych osób.
Kluczem do dobrego małżeństwa dla chrześcijan nie jest pozycja wyjściowa("wielka miłość" czy rozsądek),nie jest też pożądanie,ale trzymanie się Boga.Małżeństwo nie jest ascetycznym worem z popiołem.Przecież Bóg nas stworzył,wie jak i wie,co zrobić,aby działało.Im bliższe coś genialności,doskonałości,tym prostsze.
Rozmowę ucina rozmówca,nie postawienie sprawy.Szanuję Twój przywilej gospodarza,Martin.I jeśli tylko nie zechcesz mieć mnie za dyskutanta -wystarczy,że powiesz.
Widzę to tak-jeśli ktoś twierdzi,że"już"pisze się przez"ó",bo tak jest w slowniku ort,to nie powołam się na siebie.

Sławka
8 lat temu

Pitupitu,ja ciebie bardzo przepraszam. Kochać można tylko żonę, a kochankę to już nie?Zanim poznał kochankę, wiele razy próbował zacząć z żoną od nowa, z terapią u specjalisty włącznie. Czy czasem nie zdarza się, że miłość swojego życia znajduje się później?Czy Bóg pozwala na bycie "psem ogrodnika ",samemu nie brać i komuś nie dać? Czy to czasem nie jest egoizm, trzymanie męża przy sobie tylko po to,aby zachować swój status materialny?

Martin
8 lat temu

Raz dogadywanie się jest z sensem, a raz jest bez sensu. Tu nie ma jednej reguły, bo za dużo jest możliwości. Ludzie nie marchewki, to nie wszystko jedno z którego sklepu.

Bóg nie trzymał się Saula jako swojego wybranego króla za wszelką cenę. Szukał innego. Argument, że Dawid też jest człowiekiem z wadami, chociaż prawdziwy, nie okazał się wcale trafny.

Co też nie definiuje żadnej reguły zresztą. A tylko daje do zastanowienia.

Mateusz100
8 lat temu

"A oto druga rzecz, którą czynicie: Zraszacie łzami ołtarz Pana wśród płaczu i westchnień. Lecz On nie może już patrzeć na ofiarę, ani jej przyjąć łaskawie z waszych rąk.
A wy mówicie: Dlaczego? Dlatego, że Pan jest świadkiem między tobą i między żoną twojej młodości, której stałeś się niewierny, chociaż ona była twoją towarzyszką i żoną, związaną z tobą przymierzem.
Czy nie Jeden (Bóg) uczynił ją istotą z ciała i ducha? A czego pragnie ten Jeden? Potomstwa Bożego. Pilnujcie się więc w waszym duchu i niech nikt nie będzie niewierny żonie swej młodości!
Gdyż kto jej nienawidzi i oddala ją - mówi Pan, Bóg Izraela - plami swoją szatę występkiem - mówi Pan Zastępów. Pilnujcie się więc w waszym duchu i nie bądźcie niewierni!
Naprzykrzacie się Panu swoimi słowami i mówicie: Czym się naprzykrzamy? Tym, że mówicie: Każdy, kto źle czyni, jest dobry w oczach Pana i w takich ma Pan upodobanie. Albo: Gdzie jest Bóg sądu?" (Malachiasza, rozdz. 2)

A czy ty Sławka nie naprzykrzasz się Bogu mówiąc, że każdy kto oddala swoją żonę bo się odkochał, dobrze czyni i Bóg ma w takiej osobie upodobanie?

Sławka
8 lat temu

Mateusz. A jeżeli ten ktoś się nie odkochał ,bo nigdy nie kochał? Był odpowiedzialnym człowiekiem i ożenił się, bo zaliczyli wpadkę? Czy wpadka to nie pierwszy szantaż żony???Czy specjalne podkładanie się mężczyźnie, aby go usidlić jest uczciwe? Czy małżeństwo zawarte w ten sposób jest ważne wobec Boga?

Martin
8 lat temu

Ej, nie wiem kto się komu naprzykrza, ale przypominam, że nie toleruję tutaj rzucania oskarżeń i wyroków na innych w imieniu Pana.

Jeżeli się uważasz za rzecznika Boga i masz w kieszeni jego upoważnienie do wyrokowania kto się czym Bogu uprzykrza, to na pewno znajdziesz fajny kościół, gdzie takie praktyki są mile widziane.

Ale tutaj nie oskarżamy się i nie potępiamy. Sławkę oceni jej sumienie, nie twoje i nie moje. I Bóg będzie sędzią, nie ja ani ty. Ja zakładam dobrą wolę, że każdy kto brał udział w dyskusji szuka tego co najlepsze przed Bogiem i tego co pożyteczne dla ludzi, tak samo ona jak i ty.

Poddawanie w wątpliwość tych intencji jest obraźliwe. Sławka, szacunek, że nie zareagowała na to tak, jak miała prawo zareagować.

Ale ja nie chcę, żeby się zrobiły tutaj takie zwyczaje, że ktoś komuś pisze sugeruje, że go Bóg potępia, kiedy on wyraża swoje zdanie zgodnie ze swoim sumieniem.

No bez przesady, można się naprawdę powstrzymać.

Mateusz100
8 lat temu

Czyli ten mężczyzna nie jest ofiarą tylko winnym. Nie dość, że współżył z kobietą, która nie była jego żoną, to nawet nie planował z nią wspólnej przyszłości, tylko ją egoistycznie wykorzystał dla własnej przyjemności. Takie małżeństwo jest ważne, dlatego że je zawarł. Może ten werset nie do końca pasować, ale w ST mamy np "Jeżeli mężczyzna napotka dziewczynę, dziewicę nie zaręczoną, pochwyci ją i złączy się z nią, i tak się ich zastanie,
To mężczyzna, który się z nią złączył, da ojcu dziewczyny pięćdziesiąt srebrników, a ona zostanie jego żoną. Za to, że ją znieważył, nie będzie mógł jej oddalić przez całe swoje życie." Cieżko mi natomiast tutaj coś więcej na ten temat napisać, bo nie znam tych osób, ale sytuacja rzeczywiście ciężko wygląda.

Sławka
8 lat temu

Mateusz, ten fragment mówi -pochwyci ją. Występuje więc tu element przemocy. W przypadku przeze mnie przytoczonym wina leży po obu stronach. Jego,bo nie umiał oprzeć się jej wdziękom i jej,bo namówiła na przypadkowy sex wiedząc, że nie jest zabezpieczona i czym to grozi.Nie chciał się z nią żenić, wyraził wolę płacenia alimentów. Namówiła go do ożenku rodzina. Siostra do dzisiaj tego żałuje. Jak widać życie nie jest takie proste i zero-jedynkowe. Masz rację Pitupitu, im coś jest prostsze, tym doskonalsze.

Sławka
8 lat temu

Pitupitu, napisałaś :):),że punktem wyjściowym w chrześcijańskim związku nie powinny być, wielka miłość,rozum, czy pożądanie. Teraz wiem,czemu małżeństwa z postu Beaty 47 się rozpadły.

Beata
8 lat temu

Pitupitu, jeżeli nie miałaś złych doświadczeń w małżeństwie, nie zrozumiesz osób, których takie właśnie miały. Znam kilka chrześcijańskich małżeństw, które się rozstały. I mogę Cię zapewnić, że przeżyły ogromną traumę w związku z tym wydarzeniem. To nie jest czyjś kaprys, żeby zakończyć małżeństwo, szczególnie jeżeli jest się osobą, która kocha Boga, a co za tym idzie liczy się z Jego zdaniem i zna te wszystkie wersety z Biblii, które cytujesz. Koleżanka o której pisałam była przekonana, że małżeństwo w które wchodzi jest „od Boga”, że On ją w tym prowadzi. Okazało się jednak, że mąż zrujnował jej psychikę, przerwała habilitację, musiała zrobić sobie przerwę na uczelni....aktualnie dochodzi do siebie. To wydarzenie poważnie zachwiało również jej wiarą...

Martin
8 lat temu

A żeby skomplikować rzeczy jeszcze bardziej, czy nie może być i tak, że związek się kończy, a jednak też był od Boga? Oczywiście kusi nas, żeby narzucić Bogu ograniczenia, że wolno mu dać tylko z myślą, że ma być na zawsze. Ale był Abrahama i była Hagar, a potem nie byli. Był Paltiel, syn Lawisza i Michal, a jednak potem Michal trafiła do Dawida. I ani Abrahama ani Dawida Bóg za to słowem nie potępił, przeciwnie, był z nimi tak blisko, że nam tylko pozazdrościć.

Więc różnie bywać może. I ja mówię, że powinno to w nas budzić respekt do Boga. Bo wszystko jest możliwe, i to nawet rzeczy, które nam do głowy nie przychodzą. Ograniczamy w naszym umysłach działanie i plany Boga, a w Biblii widać jasno, że on lubi dziwne, niestandardowe rzeczy robić.

Co gdyby nie miało miejsca, to Odwyku by nie było i nie moglibyśmy tutaj nawet o tym rozmawiać. Bo ten program i nasze rozmowy tutaj to jedna z tych niestandardowych, nieprzewidzianych, dziwnych rzeczy, których, gdyby "normalnie" myśleć, nigdy by nie było.

Sławka
8 lat temu

Beata,jeśli nie możesz mi odpowiedzieć, to mi napisz,ale takie rzeczy mnie interesują. Czy mąż tej kobiety, o której piszesz ma już inną? Jaka ona jest -tak ogólnie. Martin. Rzeczywiście, można wysnuć taki wniosek, że jak małżeństwo jest udane,to od Boga, a jak się sypie, to gdzie Bóg był - spał??

pitupitu
8 lat temu

Nie ma 2 jednakowych płatków śniegu; i ludzi Bóg też tak stworzył, że każdy inny. A jednak prawo wymyślone przez człowieka obowiązuje wszystkich. Np.kodeks drogowy-nie uwzględnia różnic, (kto bardziej/mniej spotrzegawczy, szybszy, ostrożniejszy, ma wiekszą/miejszą fantazję jazdy, refleks itp.). Rady, które Bóg daje człowiekowi też są dla wszystkich. Bóg wie, jak człowieka stworzył. Wie więc, że dla tak wielkiej różnorodności to co radzi-zadziała. Myślenie inaczej fałszuje obraz Boga, jako nieogarniającego tego świata, niepotrafiącego dać "instrukcji" tym "bardziej skomplikowanym". A różnorodność ludzka jest ogromna jakościowo i liczebnie. Do tego "wbudował" nam Bóg własną wolę. Instrukcja obsługi to nie problem. Problemem jest korzystanie z niej. Jeśli pijany kierowca spowoduje wypadek, kto jest winien-twórca kodeksu drogowego? Jeśli ludzie pozatwardzali serca i nie korzystają z bożych rad w małżeństwie - kto jest winien?

Sławka
8 lat temu

Pitupitu, tylko dlaczego ten, co jedzie prawidłowo, przestrzega przepisów (instrukcji stworzonych przez Boga), jest narażony na śmierć,musi odpowiadać za lekkomyślność tego,który wyprzedza na zakręcie, pod górkę (słowo Boga ma w nosie)? Dlaczego ten" dobry " ma cierpieć przez tego "zatwardziałego "?

Blaise
8 lat temu

Ja tutaj widzę problem w dwóch miejscach.
Po pierwsze, planujący się pobrać za mało rozmawiają o tym, co istotne w małżeńskim życiu. Mój brat znalazł kiedyś wypowiedź rabina, że jego zadaniem jest zapobiegać rozwodom, więc pary, które chcą się pobrać, przymusza do przedyskutowania 30 tematów, które najczęściej są wątkami zapalnymi po ślubie. A w naszej kulturze młodzi zakładają, że skoro się kochają albo skoro to od Boga, to wszystko poukłada się samo. A to tak nie działa - potrzebne są chęci i wysiłek obydwu stron, żeby dojść do wspólnych ustaleń.
Po drugie, ludzie są za bardzo skoncentrowani na sobie. Kiedyś słyszałem, że do zachodniego misjonarza gdzieś w Azji podszedł facet i powiedział, że małżeństwo mu się sypie, a żony nie kocha. A misjonarz na to: gdy Biblia stwierdza "mężowie miłujcie żony swoje", to nie jest dobra rada, ale nakaz. Idź i rób to. Facet zaczął postępować tak, jakby naprawdę ja kochał, co po jakimś czasie przekonało żonę, że mężowi na niej zależy, więc też zaczęła okazywać mu miłość. Po pewnym czasie facet się skapnął, że... kocha swoją żonę. To, że ktoś jest nominalnie chrześcijaninem, niczego nie zmienia - trzeba jeszcze stosować to, co Bóg polecił.

Sławka
8 lat temu

Blaise. To,co napisałeś działa fantastycznie. Tą zasadę poznałam na wykładach Joyce Meyer. Narzekasz na bliskich i otoczenie -najpierw zmień się sam. POD WPŁYWEM TWOJEJ ZMIANY-ZMIENI SIĘ OTOCZENIE. Skuteczność tej zasady obserwuję w swoim życiu od 12.11.2012r.Od wtedy pracuję nad sobą. Dzieci się zmieniły, zaczęły mnie szanować. Ludzie, którzy udawali życzliwość gdzieś się rozpłynęli. To działa naprawdę!!!!

Beata
8 lat temu

Sławka, chętnie Ci odpowiem, nie ujawniam przecież danych tych osób. Powodem rozwodu z pewnością nie był ktoś trzeci. Mąż koleżanki okazał się osobą kompletnie niedojrzałą do małżeństwa. Był strasznym maminsynkiem. Nie tylko nie liczył się ze zdaniem żony, ale często ją poniżał i upokarzał, zawsze doszukiwał się u niej złych intencji. Nie mogłam uwierzyć w to co słyszałam, bo chłopak jest niezwykle otwarty, miły i przyjacielski. Wypracował sobie wysoką pozycję w branży w której pracuje, a wymaga ona wyjątkowych zdolności interpersonalnych. Koleżanka, natomiast, jest moją przyjaciółką ze szkolnych lat. O niej mogę powiedzieć same dobre rzeczy. Godzinami uwielbiałam z nią rozmawiać..mądra, wyważona, ciepła, chętna do pomocy każdemu kto jej potrzebował. Nasz kontakt się urwał, bo przeprowadziła się do innego miasta, zaczęła pracę, założyła rodzinę... Spotkałyśmy się po latach, to co opowiadała mi o swoim mężu mroziło krew w żyłach, wyjątkowo podły, bezwzględny typ! Nie mogłam uwierzyć, nikt nie mógł w to uwierzyć...cała jej rodzina, wszyscy znajomi przepadali za nim (taki czarujący gość, który potrafi sobie zjednać każdego).
Decyzja o rozwodzie nie była dla niej prosta, robiła wszystko żeby ratować to małżeństwo. Prosiła go żeby poszli na jakąś terapię małżeńską. Odpowiedział jej, że to ona powinna się leczyć, bo z nim jest wszystko w porządku. Byli małżeństwem ponad piętnaście lat. Już cztery lata przed rozwodem była wrakiem człowieka, cała się trzęsła i płakała kiedy opowiadała mi o jego podłych zagrywkach. Teraz sama chodzi na terapię do psychologa, żeby jakoś odbudować swoje poczucie wartości.
Pytałaś jeszcze czy teraz on ma inną. Z tego co wiem, to nie. Aktualnie czerpie przyjemność z nakręcania ich dziecka przeciwko mamie.
Bardzo to smutne, bo kiedyś w głowie mi się nie mieściło, że tak mądra osoba, polegająca na Bogu może trafić na tak patologiczny związek.

Mateusz100
8 lat temu

Sławka, wielu ludzi ma poważne zarzuty odnośnie Joyce Meyer. Chodzi o to, że głosi ona tzw ewangelię sukcesu, czyli w skrócie Bóg pragnie abyśmy byli zdrowi i bogaci. W Księdze Kaznodzieji Salomona mamy taki wers "Marnością jest to, co się dzieje na ziemi: że są sprawiedliwi, którym się powodzi tak, jak gdyby popełniali czyny bezbożne, i są bezbożni, którym się powodzi tak, jak gdyby popełniali czyny sprawiedliwych. Pomyślałem jednak: To również jest marnością." (8:15). Jak chcesz, to możesz zobaczyć np na: (purytanin.wordpress.com (rekolekcje.blox.pl (rekolekcje.blox.pl a zwłaszcza na (www.youtube.com Nie wiem czy te linki pojawią się w komentarzu. Nie oglądałem całego filmiku autorstwa Justin Peters, ale wydaje się być bardzo dobry (biblijny).

Sławka
8 lat temu

Beata.W swoim życiu, szczególnie po nawróceniu Bóg coraz częściej "podsyła" mi takich ludzi jak ten mąż. Na szczęście Duch św. podpowiedział mi,jak z nimi postępować. Odwaga i nie pozwolić się ranić. Takie osoby, kiedy trafią na kogoś ciepłego i dobrego mają worek treningowy. Tylko że to nie jest prowadzenie od Boga. Jeżeli chcesz i podasz mi swojego maila prześlę ci 20 minut wykładu(chrześcijańskiego) na ten temat.Mi bardzo dużo dał. Sprawdziłam w książkach od psychologii -jest rzetelny. Po wysłuchaniu go powiesz -kurde,przecież to o nim!Moja reakcja była właśnie taka.Jeżeli odtworzysz to swojej koleżance, to będzie jej lżej, bo będzie wiedziała, że nie jest winna. Mateusz, jestem inteligentną osobą, jeżeli kogoś słucham, to nie dlatego, że to jest Martin,Joyce czy Korzeniecki, tylko słucham co mówią. Wybieram to,co zgadza się z Biblią. Byłam na kompletnym dnie z dziećmi, pracą, pieniędzmi i facetem. Akurat ten jej wykład bardzo mi pomógł i wiem, że działa niesamowicie!! Czego dowodem jest też wypowiedź Blaise.

Mateusz100
8 lat temu

Biblia i psychologia w wielu rzeczach się wykluczają. Weźmy np małżeńswo. Biblia naucza tak jak napisał Blaise. Większość psychologów powie zapewne, że skoro nie możemy uzyskać równowagi i musimy się "poświęcać" to warto rozważyć rozwód. Bóg natomiast pragnie nas upodobnić do Jezusa "A wiemy, że Bóg współdziała we wszystkim ku dobremu z tymi, którzy Boga miłują, to jest z tymi, którzy według postanowienia jego są powołani. Bo tych, których przedtem znał, przeznaczył właśnie, aby się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym pośród wielu braci;" (Rzm. 8:28-29) W praktyce może to oznaczać, że Bóg może nam dać trudnego męża/żonę, po to aby nas nauczyć kochać bezwarunkowo, tak jak Jezus. Nie wystarczy uznawać Biblii za prawdziwą, bo pozostaje jeszcze pytanie, czy uważamy że jest ona wystarczającym źródłem informacji? Jeżeli tak, to wtedy musimy odrzucić sporą część psychologii, która stoi w sprzeczności z pismem. Dodam jeszcze, że jeśli czyjeś nauczania są rzetelne z punku widzenia książek od psychologii, to niemalże na 100% nie są rzetelne w oczach Boga.

Sławka
8 lat temu

Mateusz, w tym przypadku, o którym pisze Beata i o którym jest mowa w tym wykładzie występuje typ osobowości (chociaż nie jest to powiedziane wprost) o prowadzeniu demonicznym.W psychologii jest to opisane jako zespół mechanizmów obronnych, które wytwarza dana osoba po wielkich zranieniach lub trudnym dzieciństwie. Takich ludzi może jedynie "uzdrowić"Duch św. Nie ma innej możliwości. Z takim człowiekiem nie da rady żyć. Nie znasz sprawy, nie wiesz, co jest na wykładzie a mądrzysz się!

Mateusz100
8 lat temu

Zgodzę się tutaj, że są sytacje w małżeństwie, gdzie dla dobra dobra danej osoby lepiej jest się wyprowadzić. Widzę, że jesteś inteligentną i oczytaną osobą. Widzę też po twoich komentarzach, że twoja wiedza pochodzi z różnych źródeł, z których nie wszystkie są zgodne z Biblią. Jeśli chodzi o inteligencje i rozum, to Bóg mówi: "Zaufaj Panu z całego swojego serca i nie polegaj na własnym rozumie!" (Prz. 3:5). Jeśli chodzi o psychologię, która opisuje to jak się ludzie zachowują i dlaczego, to jest ona w wielu miejscach w porządku. Natomiast rady współczesnych psychologów i ich poglądy na wiele spraw, różne książki motywacyjne, to wiele z tych rzeczy nadaje się do śmietnika. O Joyce Meyer to słyszałem, gdyż cieszy się ona złą sławą. Nie znaczy to, że wszystkie jej rzeczy są złe, nawet Paweł pisał: "I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości." Są to jednak kłamstwa, które są zmieszane z prawdą, bo inaczej ludzie by im nie uwierzyli.

Sławka
8 lat temu

Mateusz,czy chcesz mi powiedzieć , że Joyce jest szatanem,który przybrał postać anioła światłości?! Jak można osądzać człowieka tylko po tym,że się o nim słyszało? Ile jej wykładów słyszałeś? Znasz jej życie? Wiesz,co bardzo uwiarygadnia jej nauczanie?Co robi z zarobionymi pieniędzmi? Pewnie nie,szkoda...

Mateusz100
8 lat temu

O! W końcu udało mi się znaleźć artykuł, który jest krótki i konkretny. carm.org . Odnośnie osądzania ludzi, to robił to Jezus, apostołowie, niektóre postacie Biblijne (Dawid) i Biblia wręcz nakazuje nam pokazywać fałszywe nauki m.in. Joyce Meyer. Ten link z yt www.youtube.com bardzo dobrze pokazuje fałszywe nauki wielu współczesnych "nauczycieli". Paweł w 2 liście do Tymoteusza w rozdziale 4 pisze "Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, I odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom." Dlatego zachęcam do bliższego zapoznania się z krytyką Joyce Meyer, a najlepiej to porównać wszystko z Biblią.

Sławka
8 lat temu

Sorry,ale nie.

pitupitu
8 lat temu

Dzięki, Mateusz100, za linki.

Beata
8 lat temu

Mateusz, psychologia jest nauką badającą mechanizmy i prawa rządzące psychiką oraz zachowaniami człowieka.
Mi psychologia bardzo pomogła w uwolnieniu się od nałogu (generalnie mówiąc chodziło o problemy z jedzeniem). Bez spektakularnej interwencji Boga z pewnością by mi się to nie udało, ale bez zrozumienia mechanizmów, które to właśnie psychologia rozłożyła mi na części pierwsze nie byłabym w stanie widzieć tego w Biblii.

Podobnie jak z nauczycielami przed którymi ostrzegasz. Kiedyś sama doszukiwałam się diabła za każdym rogiem. Strasznie to zaciemniało obraz rzeczywistości. Z wielu nauczań (tych wyklętych przez resztę) skorzystałam i niejednokrotnie pomogły mi one w zrozumieniu pewnych rzeczy. Czemu zakładasz, że ktoś kto ich słucha nie ma swojego rozumu i będzie łykał wszystko co oni głoszą. Zdarzało się niejednokrotnie, że podobało mi się czyjeś nauczanie....ale z czasem Bóg pokazywał mi, że On myśli całkiem inaczej.

Nie jest naszą rolą bawić się w Ducha Świętego i pouczać każdego na każdym kroku. Zaufaj Bogu, bo to On rozpoczął dobre dzieło w nas i sam będzie je kontynuował.

Ps Sławka odezwałam się do Ciebie na fb czekam na odpowiedz...

Sławka
8 lat temu

Beata, o psychologii nie ujęłabym tego lepiej. Mój mail falgerpoczta@gmail.com. Na fb mam bałagan. Mogłaś trafić na stare konto, miałam kiedyś ogromne problemy z hasłem-dlatego. Wysłałam do ciebie zaproszenie, jeżeli naszym wspólnym znajomym jest Martin.

Co jeszcze?