Krąży po świecie przekonanie o dobroczynnej własności czekania. Wyraża się ono zdaniem, że: warto czekać. Bardzo piękna zasada życiowa - tyle, że niekoniecznie z Biblii.
Nie powiesz mi chyba, że Jakub źle wyszedł na czekaniu? Podprowadził Labanowi spory kawałek majątku... Poza tym zdecydowanie był to przejaw cierpliwości, pracowałbyś u kogoś za darmo 14 lat?
Czy Saul w 2 Sm 13 był nieposłuszny wobec Boga? Na pewno nie. Czy wobec Samuela? To też jest kwestia mocno dyskusyjna... Miał czekać 7 dni i 7 dni czekał, lud się zaczął burzyć i zastanawiać co się dzieję, czas minął, trzeba było zacząć działać. Czy Saulowi nie wyszło to działanie? Mając 2 miecze pobił króla Filistyńskiego, to całkiem niezłe osiągnięcie... Według mnie Saul nie zrobił nic czym mógłby Samuela zdenerwować; czy Dawid, tak jak wtedy Saul nie składał ofiar bez proroka? Szczerze powiedziawszy to mu się parę razy zdarzyło i nie poniósł żadnych konsekwencji, wtedy nikt nawet nie zwrócił uwagi, że król "uskutecznia jakąś samowolkę".
Poza tym masz rację mówiąc, że czekanie lub jego brak jest zależne od Woli Bożej; skąd jednak pomysł, że Kościół/ludzie Kościoła przedkładają czekanie nad działanie?
Pozdrawiam.
Odwlekanie/prokrastynacja (fuj słowo). Faktycznie jest to zgubny nawyk. Czekanie ma sens jak już się coś rozpoczęło (zarzuciło wędkę, rozpoczęło 2-letni kurs angielskiego, zasiało marchewkę).
Niemniej zgubne są impulsywne zmiany planów i nie-czekanie na długo terminowe efekty.
Cierpliwy jest lepszy niż mocny,
opanowany - od zdobywcy grodu. (Przypowieśći 16:32).
Czasem czekanie jest dobre żeby zrozumieć czego się tak naprawdę chce albo zanim się dorośnie do podjęcięcia decyzji. Można też oczywiście nie czekać i próbować wszystkiego po kolei, ale trzeba uważać, żeby przy tym nie krzywdzić innych ludzi, żeby nie musieli ponosić konsekwencji mojego próbowania... A bieganie polecam :)
No nie powiem, że Jakub źle wyszedł na czekaniu, bo Jakub nie czekał.
Jakub przez 7 lat pracował, a nie czekał. I wcale nie za darmo.
Ale jeżeli cierpliwość i opanowanie, i konsekwencja, są powodem czekania, to faktycznie bardzo dobra sprawa.
Ale równie często może to być bardzo zła sprawa, kiedy powodami są lenistwo, tchórzostwo albo ślepa wiara w zasady.
A tych pierwszych cech więcej ostatnio widać, niż tych pierwszych.
Dlatego takie coś do pomyślenia.
Nie wiadomo kiedy czekać, a kiedy nie czekać.
No i właśnie chodzi o to, żeby się nauczyć rozróżniać.
Co mi idzie tak sobie. Z 80% przypadków to ja rozróżniam, ale te 20% to są akurat te ważniejsze przypadki często.
I mnie ostatnio właśnie to złe rozróżnienie ugryzło w dupę.
A gdy Jakub przebywał u Labana miesiąc, rzekł do niego Laban: "Czyż dlatego, że jesteś moim krewnym, masz mi służyć za darmo? Powiedz mi więc, jaką mam ci dać zapłatę?" - Miał zaś Laban dwie córki; starsza nazywała się Lea, a młodsza Rachela. 17 Oczy Lei były jakby zgaszone, Rachela zaś miała piękną postać i miłą powierzchowność. - Ponieważ Jakub pokochał Rachelę, rzekł do Labana: "Będę ci służył przez siedem lat za twą młodszą córkę, Rachelę".
Rdz 29, 14b - 18.
Według mnie to pół darmo... zważywszy na to, że na Rachelę pracował kolejne siedem, a gdyby nie jego sprytny fortel, narodowa duma Izraela, to by wyszedł z dwiema żonami, gromadką dzieci i pustą sakiewką.
Jezus mówi: "Po owocach ich poznacie". Jeżeli więc czekanie nie przynosi dobrych owoców to czekać nie należy, jeżeli natomiast przynosi to warto.
Zawsze trzeba to rozeznać.
Aragni, ale skąd wiesz jakie będą owoce czekania?
Czasem warto czekać, czasem nie. Zależy od przypadku.