A do autorów: panowie, straszny był ten odcinek.
Przede wszystkim, zadbajcie o nas słuchaczy. Jak się zrobi aż tyle problemów technicznych, to trzeba zrobić ten montażyk i powycinać to co przeszkadza. Jest to trochę roboty, ale przecież nie tyle, żeby w trzy osoby nie dało się zrobić tego, co ja sam robię od paru lat kilka razy w tygodniu.
Bo męski odcinek, w którym mowa o tym, że kobiety to takie bardziej podatne na błędy, a sam najeżony jest jak jeżozwierz problemami technicznymi, jest mało przekonujący. Taka mała demonstracja męskiego podejścia czy autoironia?
Kopanie dołka pod kupę to się jednak zdezaktualizowało. Polecenie się zdezaktualizowało, sam problem oczywiście nie. Ale są w Biblii polecenia, które mogą być nieaktualne.
Becia nie naucza. Nawet nie kołczuje. Kiedy ona kogoś uczyła? O seksie w szczególności? Ale jeżeli Becia naucza, to zdaje się, że kobiety nie mogą nawet mówić "świadectwa" (jak ktoś mówi o sobie, to mówi się na to "świadectwo"), bo to uczeni w Piśmie zakwalifikują jako nauczanie.
W zdaniu "nauczać i wywyżać się nad męża" oba czasowniki dotyczą męża. A kontekst nie mówi wcale o zachowaniu w kościele, są tam sprawy ogólne i różne.