Ta teoria z wodą to straszna dziecinada. Chyba tylko dlatego bierzesz ją na poważnie, bo ci się z Biblią zgadza. Ja bym rozumowo w zyciu do czegoś takiego nie doszedł, bo wiem ze zwykłych obserwacji jak się zachowuje woda i jak się zachowują skały.
Wspomniałeś coś o uderzeniu meteorytu. No więc samo takie uderzenie w ocean wystarczy, żeby wywołać potop. I nie dlatego, że nagle zrobi się więcej wody tylko dlatego, że powstanie ogromna fala tsunami, która wedrze się setki i tysiące kilometrów w głąb lądów. Przy okazji mnóstwo wody wyparuje więc deszcz będzie padał obficie. Nie mówiąc już o tym, że z powodu wyrzuconych do atmosfery zanieczyszczeń na całej ziemi przez wiele dni byłoby zupełnie ciemno, a temperatura dramatycznie by spadła. Naukowcy wielokrotnie takie zjawisko analizowali i raczej jest zgoda, że uderzenie czegoś dużego w ziemię miałoby charakter nie klęski czy katastrofy, ale raczej apokalipsy. Wszystko oczywiście zależy od wielkości obiektu, kóry miałby uderzyć. No wyobraź sobie skałę o średnicy 20 kilometrów. Wyjrzyj przez okno i wyobraź sobie, że widzisz tam głaz o średnicy 20 km. A najlepiej jeszcze rozpędzony do prędkości 7 razy większej od prędkości dźwięku.
A może cię to nie przekonuje? Są inne równiez bardzo prawdopodobne hipotezy. Wspomniałeś coś o pęknięciu ziemi. A wiesz dlaczego ziemia pęka? Bo tak na prawdę ziemia jest w środku płynna, a to po czym chodzimy to cieniutka, zaschnięta warstewka, która swobodnie pływa po płynnej magmie. Tak, po płynnej magmie, a nie po zadnej wodzie. Na skutek róznych sił działających na ziemię, bo pamiętajmy, że jest w ciagłym rucho obrotowym i oddziałują na nia grawiatacyjnie inne obiekty kosmiczne, na skutek nierównomiernego rozkładu masy skorupa ziemi może się przesuwać. Chcesz na to śladów w Biblii? A wiesz, że ludzie stojący na przesuwającej się skorupie ziemi zobaczyli by, że np. słońce się cofa z nad horyzontu? A gdyby takie przesunięcie było gwałtowne i miało duży zasięg oceany wystąpiłyby z brzegów i znów powstałaby fala wdzierająca sie w głąb lądów na tysiące kilometrów.
A może coś nieco mniej zgodnego z Biblią, ale także przez wielu traktowane całkiem na powaznie. Otóż twierdzi się, ze księzyce planet powstaja na skutek zbijania się cząsteczek pyłu i drobnych obiektów w większe. Tyle tylko, że ta hipoteza wyjasnia dobrze powstawanie księzyców Jowisza czy Saturna. Ale księżyc ziemski jest zbyt duży względem ziemi, aby mógł się w taki sposób uformować. Możliwości są generalnie dwie. Albo kiedyś Ziemia zderzyła się z mniejszą planetą i część jej materiału dostało się na orbitę formując Księzyc, albo sam księżyc był początkowo osobną planetą i został w pewnym momencie przechwycony przez pole grawitacyjne ziemi. W tym drugim przypadku nagłe pojawienie się księżyca i jego oddziaływanie grawitacyje spowodowałoby również powstanie potężnych pływów morkich, które zanim się ustabilizowały mogły utworzyć falę tsunami wdzierającą się tysiące kilometrów w głąb lądów.
Jak widzisz są dużo lepsze hipotezy.