A widzisz, bo słuchacze Odwyku są ponadprzeciętni. Bardziej świadomi. Częściej potrafią się zmieniać, z tego co obserwuję. Ale wy to jesteście oaza na pustyni.
Robienie rzeczy na zmianę męczy bardziej niż same rzeczy. To tak jakby rezygnować z 3/5 etatu raz na tydzień. Albo miesiąc. Albo dwa razy dziennie.
Poza tym co mam zrobić jak akurat zagada do mnie ktoś kto wpada w prawdziwą depresję? Albo kto trafił na koniec drogi, stanął na życiowym skrzyżowaniu i czuje się przytłoczony i za mały na duże zmiany? Mam mu powiedzieć: "sorry, wpadnij w poniedziałek, bo teraz mam śmieszny tydzień"?
Jakieś mało śmieszne by to było.
Poza tym internet i media mają swoje prawa: nie można zostawiać rzeczy samych sobie na dłużej, bo znikną, otoczenie je zagłuszy. Zawsze się coś musi dziać, choćby małego. Ludzi trzeba zachęcać, serwery trzeba odrobaczać, programy trzeba aktualizować. I nowych ludzi zapraszać i przyciągać. Dlatego nie mogę tak całkiem wywalić z głowy wszystkiego.
Nad tym się warto zastanowić, jeżeli ktoś akurat zaczyna jakiś długi projekt. To coś jak z dzieckiem, to jest zobowiązanie. Z tą różnicą, że dziecko może się po latach całkowicie usamodzielnić.