Tomku, trudno znaleźć genetyków czy biologów, którzy negują ewolucję. Zdarzają się wyjątki, jak M.Giertych, ale są to raczej wyjątki potwierdzające regułę.
Samo negowanie jakiejś teorii, bez wskazania falsyfikowalnej kontrteorii nie niesie żadnej wartości.
Genetyka, jak każda kolejna gałąź nauki potwierdzająca poszczególne darwinowskie założenia, z automatu jest atakowana przez tych, którym te założenia nie pasują do religijnych dogmatów.
Odwykowcy nie wierzą w boga. Wierzą tylko w Biblię. Martin jest tu świetnym przykładem inteligentnego gościa, który tak oto podchodzi do religijnych absurdów:
1. dziewictwo matki Jezusa
2. zmartwychwstanie
Pierwszy absurd (nie całkiem wykluczony przez naukę) nie ma potwierdzenia w Biblii, zatem jak reszta uznajemy go za bzdurę.
Drugi absurd (wykluczony naukowo) Biblia podaje za fakt, zatem uznajemy go za dogmat.
Martin ma w dupie oświadczenia następców Piotrowego tronu o tym, że głoszone przez nich dogmaty zostały wskazane im osobiście przez Boga (wiele przypadków wśród kolejnych papieży) i uznaje je za oszustwa, ale jak ktoś w Biblii fantazjuje o chodzeniu Jezusa po wodzie albo o wszechogarniającym Ziemię potopie, to już prawdziwa prawda.