Zarabianie na Bogu

10 lat temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
61min

Mało ludzi to robi, ale temat popularny. Czy zarabianie na Bogu budzi u ciebie niesmak? Co Bóg na to, że ludzie na nim zarabiają? Parę myśli na ten temat i na temat niebezpieczeństw prowadzenia biznesu. Trochę chaotycznie, bom ciągle zmęczony po wielogodzinnej relacji z Marszu Niepodległości...

Dyskusja

Hubert Ciekierap
10 lat temu

I bardzo słusznie prawisz.
Odcinek bardzo na plus.

Maciej2
10 lat temu

Jest gdzieś w necie Twoja relecja z dnia niepodległości ?
Pozdrawiam

IrekB
10 lat temu

Z mojego ateistycznego punktu widzenia, nie ma wiele złego w zarabianiu na Bogu, tak jak nie ma nic złego w zarabianiu na Harrym Potterze, Krasnoludkach, Spidermanie czy jakiejkolwiek innej fantastycznej postaci stworzonej wyobraźnią pisarza.

Różnica leży jedynie w tym, że historie Pottera, Krasnoludków czy Spidermana nie udają rzeczywistości. Trochę tylko szkoda tych, którzy ładują kasę w fantastyczne opowieści, nie potrafiąc zaakceptować, że są bajkami.

Pozdrawiam akceptujących irracjonalizm oraz racjonalistów i sceptyków :)

-.-

Kocham Jezusa – song

www.youtube.com

Michu08
10 lat temu

Maciej Kontestacja Zakładka Kontestacja W Terenie

Hubert Ciekierap
10 lat temu

@IrekB
E tam miłość to też prymitywny zabobon, wszakże to abstrakt taki sam jak Bóg czy krasnoludki. To tylko reakcje biologiczno-chemiczne w organiźmie, z resztą rozum też (to też pojęcie abstrakcyjne) rozum to impulsy elektryczne w synapsach twojego mózgu.

Przestań wierzyć w bajki i stań mocno na nogach jesteś tylko bezwolną maszynką, powiedz to żonie (jeśli kogoś takiego masz) powiedz dzieciom że troszczysz się tylko o geny, a nie o nich, że miłość nie istnieje.

Odrzuć irracjonalizm :P.

IrekB
10 lat temu

Ja właśnie uważam "miłość" za reakcję chemiczną organizmu :)

Maciej2
10 lat temu

Dzięki Michu08

Piotrek
10 lat temu

Nigdy nie odczułem, żeby Odwyk był dla kasy. Dajesz ile łaska, a ekstrasy są nieobowiązkowe. I nie martw się, jak za mało, bo zawsze Bóg Ci może w dzieciach wynagrodzić :D Za to ten drugi serwis zasmuca mnie coraz bardziej tandetym marketingiem.

Łukasz
10 lat temu

Moim zdaniem nie ma idealnej drogi z pieniędzmi. Popadanie w skrajność z nimi prowadzi do pychy. Z jednej strony można być pysznym, że ludzie tyle płacą więc jestem super, a z drugiej jak nie dają można sobie wmówić, że jestem moralnie wygranym.

Z trzeciej strony jest sponsoring, który może doprowadzić do tego, że stajesz się niewolnikiem sponsorów, albo z innej strony zaczniesz ich obrażać mówiąc co innego niż chcą usłyszeć.
Tak rzucam skrajnościami bo one obrazują jakby owoce polegania na takim podejściu.

Dla mnie najlepszym wyjściem jest poleganie na Panu. Taki ze mnie prosty człek. Jestem na tyle utalentowany, że nie muszę się martwić o pieniądz. Zwyczajnie lubię pomagać i samo przychodzi.

Karolina
10 lat temu

Super odcinek !
Oby treść uzdrawiała stosunek. Do finansów. I do finansowania. (- i niech ktoś nie wyrywa pojedynczych słów z kontekstu, żeby nie wyszło, że komentarz jest o finansowaniu stosunków! :) )

Voitas
10 lat temu

"Bog sie wyzyl na nim" - a Ty mozesz robic co chcesz - tak?? Ten Twoj Jezus jest zajebisty - martin...

Martin
10 lat temu

Mi się podoba. :-)

Grabix
10 lat temu

@Hubert Ciekierap, @IrekB, a ja uważam, że Bóg ma tę prawdziwą miłość, oryginalną. A to co my mamy, to jest tylko emulacja miłości na maszynie białkowej. Emulacja miłości, którą Bóg zaimplementował po to, żebyśmy mogli jakoś zrozumieć i odpowiedzieć na jego miłość.

Grabix
10 lat temu

Co do odcinka, tak sobie pomyślałem:

Sprawiedliwy z wiary żyć będzie...
niesprawiedliwy również... tylko z cudzej ;-)

Pytajmierz
10 lat temu

W takim razie Jezus, zamiast rozmnażać chleb, powinien był uczyć ludzi zakładać biznes. A tych, którzy byli nieprzedsiębiorczymi biedakami, powinien karcić za brak mądrości i brak pokładania ufności w Bogu. Zdaje się, że taka wizja odpowiadałaby niektórym tu prawakom. Tylko że wtedy Jezus niczym nie różniłby się od reszty żydów, ba, jestem zdania, że ci zaakceptowaliby go jako Mesjasza.

Jezus przedsiębiorca - 2/10, nie czciłbym

Aaaaa, walić to. Za trudna dla mnie ta książka, wracam do Pottera - tu chociaż rozumiem co czytam... a do kręcenia po podłodze przez szatana idzie się przyzwyczaić.

Martin
10 lat temu

Tak, i jeszcze powinien szewców uczyć jak lepiej szyć buty, handlarzy jak prowadzić księgowość, a producentów wozów jak zrobić silnik spalinowy.

No ale nie przyszedł po to, żeby uczyć jak być bogatym. Jezus to nie Kiyosaki.

Ale z drugiej strony t, że czegoś nie uczył nie oznacza jeszcze, że to niepotrzebne.

A za brak zapobiegliwości, lenistwo i inne rzeczy prowadzące do biedy to akurat karcił, jak i cała Biblia zresztą, a Salomon najwięcej. Zresztą lepsze niż to czego uczył jest to co pokazał życiem, i najlepiej go uczcić postępując tak jak on, zamiast przeżuwać tylko jego słowa.

A definicja przedsiębiorcy też widzę coś kuleje w społeczeństwie. Przedsiębiorca, jak nazwa wskazuje, to nie ktoś kto chce zarabiać, tylko ktoś kto się czegoś podejmuje. Dla zysku, oczywiście. Ale przecież nie tylko pieniądze są zyskiem. I nie tylko na ziemi jest zysk.

Pytajmierz
10 lat temu

@Martin
"Ale z drugiej strony to, że czegoś nie uczył nie oznacza jeszcze, że to niepotrzebne."
Czyli co, mam się domyślać, czego jeszcze Jezus chciał ludzi nauczyć, ale nie nauczył? Nowy Testament jest całkiem obszerny, dodanie słów: "bądźcie obrotni" już się nie zmieściło?

"Zresztą lepsze niż to czego uczył jest to co pokazał życiem, i najlepiej go uczcić postępując tak jak on, zamiast przeżuwać tylko jego słowa."
No tu masz rację, często o tym zapominam.
A co do definicji przedsiębiorcy, to możliwe, że nadużywam tego słowa w złym kontekście. Mój błąd.

Martin
10 lat temu

Nie zmieściło się również stwierdzenie "oddychajcie". Czy oznacza to, że mamy nie oddychać?

Nie zakładajmy, że Bóg jest jak państwo: że traktuje ludzi jak niedorozwinięte dzieci, którym jak się nie nakaże wprost i zagrozi karą, to nic same nie zrobią ani się nie nauczą.

Pytajmierz
10 lat temu

@18. Martin
Powiedz to milionom Polaków, którzy żyją na granicy ubóstwa. Dodaj, że to z ich winy, i że przyczyny losowe nic do tego nie mają i że Bóg się na nich zawiódł.

Do bycia obrotnym też trzeba mieć talent, a na pewno pomysły i pewność siebie. Co z ludźmi, którzy tego nie mają? Są leniwi? A co z zasadą "co masz, czego nie otrzymałeś?", o której ostatnio mówiłeś? Już nie obowiązuje?

Wybacz, że się tak wykłócam, ale jeśli rzeczywiście jest tak jak mówisz, to widocznie jestem w życiu na takim etapie, w którym tego nie pojmę. Może to zbyt młody wiek, może głupota. W tej chwili jednak Twój pogląd do mnie nie przemawia. Mimo wszystko dzięki za poświęcony czas.

kumal
10 lat temu

Nie chcę nikogo niepokoić, ale chyba sam Antychryst już nadszedł i rozpoczął swoją działalność! :D Słuchaliście audycji w radiu na fali? www.radionafali.com

Martin
10 lat temu

Miliony Polaków, mówię wam!
Słuchajcie!
Tak, losowe rzeczy się zdarzają. Ale to w głównej mierze z waszej winy!

Jak powiada Kamil Cebulski: człowiek biedny jest to człowiek, który był głupi pięć lat temu.

Może to brzmi zimno, może nawet okrutnie (na pewno denerwująco), ale przez te wszystkie lata życia i osobistych spotkań z setkami rozmaitych ludzi, muszę przyznać, że poza paroma wyjątkowymi przypadkami to prawda. Bieda nie bierze się z losowych wydarzeń.

Przecież dlatego tak dużą wagę przywiązuję do tego, żeby ludzi uczyć. Tyle ile tylko mogę. Wiem, że to pomoże im więcej niż rozdawanie. Daję też, bo głodny człowiek o nauce nie myśli.

Ale dawanie podtrzymuje biedę w nieskończoność. Dopiero mądrość ją likwiduje.

Eliszeba
10 lat temu

podobają mi się pytania Pytajmierza (ciekawie myślisz, komentuj dalej!) i odpowiedzi Martina

Pytajmierz
10 lat temu

@21. Martin
Ja absolutnie nie krytykuję tego, co robisz, bo robisz dużo dobrego i chwała Ci za to. Po prostu myślę, że nie każdy ma takie same predyspozycje czy warunki do pójścia Twoimi śladami, no ale to tylko moja opinia (na dzień dzisiejszy).

@22. Eliszeba
Dzięki, ale ja już nie mam pytań. Martin jest jak Max Korwin-Cejrowski - masakruje boso jak jest.

Sterka
10 lat temu

Z młodymi ludźmi jest taki problem, że ich wpływ na ich sytuację materialną jest minimalny. Urodzili się w konkretnych warunkach i przechodzą przez bolesną konfrontację z bezwzględną grupą rówieśniczą. Wiem, że może to budzić w was bunt, ale zamiast marnować energię na atakowanie "bogatszych", zróbcie co w waszej mocy dla siebie, a przede wszystkim uwierzcie Bogu, że jest z wami i pomaga i w siebie, że z Bogiem pokonacie wszelkie trudności. Każdy sukces rodzi się w głowie. I nie po to to piszę, aby nakierować was na pazerność i bogactwo, ale po to, abyście znieśli blokady, które sami w sobie wznosicie. Człowiek leżący w jednym miejscu otoczony płotem z drutu kolczastego jest więźniem, ale ten sam człowiek, w tym samym miejscu, ale w otwartej przestrzeni jest wolnym człowiekiem. Sami często budujemy sobie takie więzienia z przekonań. Po co?
Inaczej smakuje ten sam chleb, kiedy go sobie sam wybierzesz w piekarni od tego samego chleba który podadzą ci jako więzienną porcję.

Martin
10 lat temu

Tak czy inaczej rozgoryczenie i rezygnacja nie są wyjściem z żadnej sytuacji.

Jeżeli kogoś nie stać na wiarę w siebie (mnie nie było) to stać go na wiarę w Boga. Materialne problemy wydają się kluczowe jak się jest młodym i uwięzionym w tych ograniczeniach sytuacji, w której się jest.

Ale ja jestem już kawałek drogi dalej i widać stąd lepiej. I wyraźnie widać to, że te ograniczenia są mało istotne w porównaniu z ograniczeniami, które mamy w głowach.

Może rozgoryczenie i szukanie winy w okolicznościach a nie w sobie bierze się stąd, że szuka się szybkich rozwiązań. Chcesz być wolny, bogaty i szczęśliwy szybko? Nie ma takiej opcji.

Cytowałem definicję Kamila: biedny to ten kto był głupi 5 lat temu.

Pięć lat, nie pięć minut! Trzeba cierpliwie pracować latami, trzeba latami znosić trudności życia, latami trzeba żyć z Bogiem, żeby być tam gdzie dziś są ci wolni, bogaci i żyjący w harmonii z Bogiem i ze sobą.

Niech się nikt nie obraża na mnie, że mówię to co trudno znieść. Nie ze złośliwości to mówię, ani nie z arogancji tego któremu się "udało". Źle nie wyjdziesz na tym jak mnie posłuchasz.

W rzeczywistości to "udawanie się" gra małą rolę. Najważniejsza sprawa to twój łeb.

Grabix
10 lat temu

"Bieda nie bierze się z losowych wydarzeń." A z czego się bierze? Z mentalności chyba? A czy mentalność to nie jest wydarzenie losowe? Głównie wynika z genów i wychowania.

Jesteś człowiekiem upartym, więc zapewne masz dużo determinacji. I pewnie nigdy nie zrozumiesz jakie problemy ma człowiek, który nie ma determinacji. Wszystkie rzeczy, które wymagają wtedy dłuższej pracy nad sobą są nieosiągalne, chyba że jakoś zdarzą się przypadkiem. Jakbyś kiedyś wymyślił sposób skąd brać determinację, jak się jej nie ma, to się nie krępuj, tylko ogłaszaj.

Czy to jest wtedy wina tego człowieka? Trudno powiedzieć. A czy jak ktoś nie ma nóg, to jego wina, że nie umie biegać? No trochę tak, bo to jest wina tego, że nie ma nóg, a to jest aspekt jego ciała, a ciało to też on. Więc to jest jego wina... tylko czy... naprawdę chcemy to tak liczyć?... Nie jest to wina jego decyzji. Ludzie sobie nie wybierają determinacji...

misiek
10 lat temu

@Martin, w tym odcinku rozwiązałeś swój problem z dostępnością tłumaczeń Bilbii, o którym pisałeś przy programie do czytania Biblii:

"Co z innymi tłumaczeniami?

Inne tłumaczenia na język polski oczywiście istnieją. Ale są chronione prawami autorskimi, a ich właściciele są bardzo, bardzo niechętni co do puszczania swoich tłumaczeń w obieg. Sprawa jest dyskusyjna: z jednej strony to przecież Biblia - powinna być dostępna powszechnie, zgodnie z duchem chrześcijaństwa ("darmo wzięliście - darmo dawajcie" [Mat 10:8]). Z drugiej strony tłumaczenie Biblii to mnóstwo wyczerpującej pracy, a przecież godzien jest robotnik zapłaty swojej [Łuk 10:7]."

To była tylko taka uwaga na marginesie.
Odcinek był bardzo dobry i przyjemnie sie go słuchało. Fajnie, ze znów pojawił się obraz, lepiej się słucha patrząć jednocześnie jak to mówisz. Dobra robota!

Piotr
10 lat temu

Problem w tym, że treść kazań Pawła była kierowana do ludzi, którzy doświadczali życia w miarę realnym świecie więc mogli zrozumieć doświadczalnie o co chodzi autorowi. A teraz słowa: potrzeba, przeżycie, odzienie, dach nad głową mają więcej wspólnego z chęcią zrobienia wrażenia na otoczeniu niż z czysto praktycznym znaczeniem. Więc skoro nikt z nas nie doświadczył życia w świecie w jakim żył Paweł sam temat jest czystym abstraktem.

Czarnobrody
10 lat temu

Problemem w tym, że treść książki Józefa Hermanowicza była kierowana do ludzi, którzy doświadczyli życia w miarę realnym ruskim łagrze więc mogli zrozumieć doświadczalnie o co chodzi autorowi. A teraz słowa: potrzeba, przeżycie, odzienie, dach nad głową mają więcej wspólnego z chęcią zrobienia wrażenia na otoczeniu niż z czysto praktycznym znaczeniem. Więc skoro nikt z nas nie doświadczył życia w świecie w jakim żył Józef Hermanowicz sam temat komunizmu i totalitaryzmu jest czystym abstraktem.

gerald1972
10 lat temu

Determinację można wyćwiczyć, a raczej przekierunkować. masa ludzi ma determinację, aby codziennie oglądnąć ulubiony serial, albo robić to co lubi np grać:), a nie ma determinacji, aby w tym czasie zrobić coś pożytecznego co mogłoby pomóc w ich rozwoju.
Bieda jak dla mnie = lenistwo i tyle.
Może to brutalne, ale tak jest. W czasach w których żyjemy przy możliwościach, jakie mamy pracowity człowiek nie będzie biedował, ale jak wspomniał Martin to jest proces, który trwa lata, a nie miesiące. Na początku kariery zawodowej stać cię na makaron z cukrem, a z czasem dieta się urozmaica. No chyba, że się bankrutnie. To znowu makaron z cukrem.

Zarabiać na Bogu - nie
Utrzymywać się z pracy dla Boga- tak
Od nas zależy czy damy się naciągać oszustom
W odrzucanie plew też trzeba trochę pracy włożyć bo dla wielu plewy to pasza;)

Grabix
10 lat temu

Eh.. @Gerald1972, co ty za głupoty gadasz. Oglądanie ULUBIONYCH seriali i robienie tego co się LUBI, to nie jest determinacja, tylko spełnianie zachcianek. Determinacja jest czymś dokładnie odwrotnym. Kiedy nie robisz tego co ci się chce, ale robisz to co chcesz, to co postanowiłeś mimo, że jest ci pod górę. I jak robisz coś takiego długo, bez szans na szybki koniec i tak, że już ci się nie chce, ale jest coś co sprawia, że dalej to robisz, bo tak postanowiłeś na początku, to to coś to właśnie determinacja.
"Determinację można wyćwiczyć" - taaak... dużo rzeczy można wyćwiczyć, nie przeczę, że i determinację, problem polega na tym, że nie wyćwiczysz jej z dnia na dzień, a żeby ćwiczyć wystarczająco długo, to trzeba........ najpierw mieć determinację! Tutaj jest ten smutny haczyk. Jakakolwiek inna cecha, gdy masz determinację, nie jest poważnym problemem, możesz ją zmienić, ale co jeśli właśnie ci brak determinacji? Jak zmienić to, że nie umiesz się zmieniać? Jak zwalczyć to, że nie umiesz walczyć?

Eliszeba
10 lat temu

@Grabix
miałam kiedyś taki problem, że kierował mną tzw. "słomiany zapał", tj. zaczynałam różne projekty i je porzucałam przed zakończeniem, bo mi się znudziły (a więc nie posiadałam wystarczającej determinacji, by skończyć to, co zaczęłam). Denerwowała mnie ta cecha i któregoś razu postanowiłam sobie w dość błahej sprawie (żeby się nie zniechęcić), że nie wolno mi porzucić projektu, nie wolno mi rozpoczynać nic innego, aż go skończę. No i osiągnęłam sukces. Tak powoli przesuwałam sobie poprzeczkę na coraz trudniejsze i bardziej czasochłonne sprawy. Ważne, aby poczuć tę pierwszą satysfakcję z dotrzymania słowa i radość z dokończonego dzieła.
To moja rada dla Ciebie, zacznij od małej rzeczy i zakaż sam sobie jakiegoś miłego spędzania czasu,aż nie skończysz tego, co zacząłeś i powoli przesuwaj granicę. Z czasem smak sukcesu będzie Cię motywował i determinacja znajdzie się sama :) Powodzenia

joAnna
10 lat temu

Grabix, a może masz determinację w niezmienianiu się i lenieniu przed kompem? :D
A tak na poważnie, Eliszeba ma rację, do wielkich rzeczy idzie się małymi kroczkami (najczęściej).

Sterka
10 lat temu

Gerald dobrze gada, tylko źle się go słucha.:-) Bądź szczery sam ze sobą Grabix i odpowiedz sobie na pytanie, czego szukasz? Gdybyś szukał rozwiązania, to byś słuchał wskazówek, ale szukając zrozumienia i współczucia, atakujesz.
Oczywiście, że to jak piszemy o biedzie i powodzeniu jest strasznym uproszczeniem, ale zdajmy sobie sprawę z tego, że bez uproszczeń nie da się podsumowywać. Zapewne takie podejście do tematu rani w tej chwili wiele osób, tylko że głaskając ich po głowie nie można im pomóc. Ten przysłowiowy kop w d... bezbolesny nie jest, ale warto go dostać.
Grabix, czytałam już wiele twoich wypowiedzi na Martinowych forach i mam do ciebie dużo szacunku. Jestem przekonana, że determinację też w sobie odnajdziesz. Najważniejsze jest żeby zacząć. Zobaczyć co jest możliwe i od tego zacząć, tak jak pisze Eliszeba. Małymi kroczkami, nie oczekując nic od razu, jak pisze Martin. I uda się. Pozdrawiam.

gerald1972
10 lat temu

Eh, Grabix, dla Ciebie głupoty, a dla mnie autopsja.
Rezygnowanie z wykonywania innych czynności na rzecz oglądania seriali to jest determinacja i o tym mówię. Siedzę przy kompie i gram godzinami i to jest determinacja nawet taka, aby grę dokończyć. Nie grasz Grabix?
A jak mam się pouczyć jakiegoś języka to po tygodniu mam dość i słomiany zapał o którym wspomniała Eliszeba wygasa...

Doskonale rozumiem wielką chęć człowieka, aby każdej swojej "dysfunkcji" przypisywać jednostkę chorobową. Łatwo później się wytłumaczyć przed sobą i innymi. Łatwiej się nad sobą porozczulać, jaki to jestem nieudany model, bo wychowanie winne i geny winne, a ja nie mam nic do gadania bo jestem efektem wychowania i genów:P
Jak tak dalej pójdzie w szkołach niebawem będą się błąkać same jednostki chorobowe
Czasami zdaje mi się, że przydałby się Salomon ze swoimi metodami wychowawczymi.
Populacja dys.... zmniejszyłaby się znacznie.
Dla mnie determinacja=upór=zaciętość=
Brak tej zaciętości może być zaletą. Szybko zapominasz urazy.

Grabix
10 lat temu

@Sterka, szukam rozwiązania. Atakuję nie dlatego, że chcę współczucia, tylko dlatego, że jestem zmęczony pseudorozwiązaniami, jak dziwactwa, które opowiada Gerald.
@Gerald, napisałem w #31 moją definicję determinacji. Twoja jest dziwna, ale to nie istotne, taka "determinacja" mnie nie interesuje, tylko taka o jakiej ja napisałem. Nie wierzę też, że można "przekierunkować" jedną w drugą. To jak powiedzieć "Jak jedziesz rowerem z górki, to nie musisz pedałować, teraz wystarczy obrócić rower o 180 stopni i będziesz jechał do góry bez pedałowania." Jazda z górki i pod górkę, to zupełnie różne rzeczy. A ty starasz się przedefiniować pojęcia, tak żeby wyszło, że nie ma problemu. / Tak, szybko zapominam urazy. To też potrafi być wadą, bo jak nie masz ochoty się odegrać, ty przyjdzie okazja, to potem ludzie ci wchodzą na głowę.
@Eliszeba. No generalnie się staram zmuszać do różnych rzeczy, ale mi to słabo idzie. Co gorsze nie widzę postępu. Twoja metoda ma tę wadę, że zakłada, że jesteśmy w stanie przestrzegać własnych zasad (powiedziałem tak, to tak zrobię), a często nie jesteśmy, co też jest kwestią determinacji. Inny problem, że ja dość minimalnie cieszę się z sukcesów,dlatego to trudne

Eliszeba
10 lat temu

@Grabix
No niestety chyba raczej innej rady nie dostaniesz, jak ta, że trzeba "się wciąść za mordę".
Jesteś młodym mężczyzną (z tego co się orientuję, chyba że coś pokręciłam), nie odpowiadasz za rodzinę, to i masz większy luz, a co za tym idzie trudniej Ci się zmobilizować. Myślę, że z czasem będzie lepiej z tą determinacją, ale niekoniecznie okoliczności, które determinację na Tobie wymuszą będą Ci odpowiadać.
Ćwiczenie czyni mistrza, więc rób co się da w tej chwili, nie bądź dla siebie za surowy, zobaczysz, że z czasem efekty się pojawią.
Pozdrawiam :)

Pytajmierz
10 lat temu

@36. Grabix
Podzielam twoją opinię odnośnie komentarza Geralda. I ponawiam Twoje pytania: "Jak zmienić to, że nie umiesz się zmieniać? Jak zwalczyć to, że nie umiesz walczyć?"

Ostatnio odnoszę dziwne wrażenie, jakby część osób tutaj patrzyła na świat przez różowe okulary. Może tu tkwi sekret - pozytywne myślenie? Tylko jak myśleć pozytywnie, kiedy cały świat wokół ciebie się rozpada? I czy zagłębianie się w pozytywne myślenie nie jest tak naprawdę oszukiwaniem samego siebie i ucieczką od rzeczywistości? Jak mieszkasz w kartonie w kształcie zamku, to jesteś żebrakiem udającym szlachcica czy szlachcicem udającym żebraka? Skąd brać siłę, motywację, pewność siebie? Myślę, że wiara w Boga to trochę za mało, żeby osiągnąć sukces w życiu.

Darek1
10 lat temu

Ponieważ jesteś znawcą Biblii,powiedz dlaczego w tle kula ziemska się obraca?Chyba nie doczytałeś że ziemia się nie porusza np. 1 kronik 16:30 i wiele więcej.Zachęcam do nagrania odcinka na ten temat.Teoria Kopernika pozostaje tylko teorią,jak jutro WZEJDZIE SŁOŃCE pomyśl o tym.Pozdrawiam.

joAnna
10 lat temu

"wiara w Boga to trochę za mało, żeby osiągnąć sukces w życiu"

Zwłaszcza taka wiara.

Stawiacie problemy ponad Bogiem?

Pytajmierz
10 lat temu

@40. joAnna
Powiem Ci tak, ja już nie wiem, kim jest Bóg ani czego ode mnie chce. Może od Ciebie oczekuje czegoś innego niż ode mnie. Może każdego rozpatruje indywidualnie. Miło, że masz już tę pewność, ja jej nie mam. Od lat szukam prawdy i nikt nie jest w stanie mi jej dać. Każdy tylko podrzuca kawałki układanki; a żeby było śmieszniej, to każdy kawałek jest z innego pudełka. Czuję się robiony w wała przez Boga i jego ludzi! Mam prawo się czuć.

Czarnobrody
10 lat temu

@40 A ja mam taki problem już kilka lat.

Sterka
10 lat temu

"wiara w Boga to trochę za mało, żeby osiągnąć sukces w życiu"
Zwłaszcza taka wiara.
Stawiacie problemy ponad Bogiem? "

Każdy ma takiego Boga, w jakiego wierzy. Jeżeli nie ufasz Bogu, a nadajesz moc problemom, to twoim bogiem są problemy i one mają MOC. Bóg nam się nie narzuca, nie zbawia i nie ratuje na siłę.
2.Moim zdaniem wiara jest największym sukcesem. Czy jest jakiś większy? Majątek? Samochód? Kariera? Medal? Czy jest coś ponad odnalezienie Boga?

Eliszeba
10 lat temu

@IrekB
Jak Ci idzie odsłuchiwanie archiwalnych odcinków Odwyku?

gerald1972
10 lat temu

Eh, Grabix, gdybym Ci powiedział co mnie męczy....
, ale jako że Cię lubię to sobie odpuszczę bo nie chcę Cię urazić. Tym bardziej, że moja opinia raczej Ci nie pomoże. Ja napisałem Ci co mi pomogło, Ty mówisz, że się nie da. Cóż...
Mam tylko nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że przypadłość, o której piszesz dotyka pewnie z 90% populacji na tym świecie.
Gdyby wszyscy mieli determinację, o której piszesz mielibyśmy same wybitne jednostki.
A życie, moim zdaniem polega na tym i uczy tego, że w końcu znajdujesz w sobie tą siłę, której niby się nie ma

@Pytajmierz
Ja rozumiem, że wołasz o pomoc, ale wątpię czy ktoś tutaj czuje się na tyle kompetentny, aby Tobie tej pomocy udzielić (oprócz wsparcia, jakie dostałeś na forum)
Na forum też ktoś delikatnie i życzliwie zasugerował (chyba nawet Grabix), abyś rozważył kontakt ze specjalistą. Wiem, pisałeś, że nie chcesz, ale jak nigdzie nie widać pomocy to może jednak warto spróbować bo sam zapętlisz się kompletnie

@Sterka
Jest coś ponad
Odnalezienie boga, który rozwiąże za nas wszystkie nasze problemy;)
Taki byłby super
Tylko na Odwyku takiego się nie znajdzie

@Eliszeba, właśnie coś Irek zamilkł. Chyba jesteśmy niereformowalne przypadki;

Powała
10 lat temu

39. darek
To nie kula ziemska się obraca tylko kamera lata dookoła niej.

Pytajmierz
10 lat temu

@43. Sterka
Aha, dzięki za wytłumaczenie, że moim Bogiem są problemy. Jak widać cały ten czas się myliłem, biblijny Bóg nie dawał problemów ludziom, tylko ich głaskał po brzuszku tak jak was. Wspaniale. W takim razie skoczę zrobić problematyczny ołtarzyk, a biblię wyrzucę do kosza. Dzięki, że otworzyłaś mi oczy.

gerald1972
10 lat temu

Pytajmierz, a skąd przekonanie, że Bóg tutaj głaszcze kogoś po brzuszku?
Myślisz, że Boga szukają ludzie głaskani po brzuszkach?
No, ja w to wątpię

joAnna
10 lat temu

47. Pytajmierz
Chyba nie zrozumiałeś Sterki.
Jezus jest twoim Bogiem. Twoje problemy to pryszcz na dupie, które Bóg może zabrać kiwnięciem palca, a może ci ich jeszcze dodać. Oddając życie Bogu oddajesz mu problemy. One przestają być w centrum twojej uwagi. Stąd taka radość chrześcijan i spokój. Oni wiedzą, że te problemy to wielka kupa, bo jest Bóg, któremu mogą zaufać. W dodatku jest mnóstwo rzeczy, które trzeba wykonać dla Szefa.

48. Gerald
Ja bym jeszcze dodała, że nawet ludzie, którzy już odnaleźli Boga nie są głaskani po brzuchu w takim sensie w jakim Pytajmierz chciałby chyba być głaskany.

Pytajmierz
10 lat temu

49. joAnna
Przestańcie mi wmawiać, kto jest moim Bogiem. Moim Bogiem nie jest Jezus, tylko Jahwe (o, właśnie miałem deja vu) i wiem, że mi zaraz dosra problemów, przez które będę się z trudem zbierał przez następne lata. I jakoś nie czuję się przez to spokojny.

Czarnobrody
10 lat temu

@43 Nie zgodzę się, zakładam, że Bóg jest osobą i może czegoś nie chcieć, czego ja chcę i mi nie pomoże, nie da na tacy, bo taką ma wolę?

@Pytajmierz sam się robisz w wała, nie zwalaj na ludzi.

joAnna
10 lat temu

Pytajmierz, witki mi opadły. Czy ten twój Jahwe to ktoś inny niż mój Jezus (Jeszua, Jehoszua, Mesjasz, whatever)?

Powała
10 lat temu

@52
Jahwe/Jehowa to ten którego Jezus nazywa Ojcem.

Czarnobrody
10 lat temu

@53 Dokładnie tak. Jezus to nie jest ten sam Bóg do którego Jezus osobiście modlił się w Ogrójcu. To są dwie osoby, a jeszcze przewija się trzecia osoba - Duch Święty. W ogóle syn/córka Boga jest Bogiem/Boginią. Jak Jezusa nazywano Synem Bożym [czego się nie wypierał] to dla ludzi [Żydów i reszty towarzystwa] było to równoznaczne z nazwaniem Jezusa Bogiem. A że Bóg jest jeden - to mamy heretyka i na stos z nim, albo na krzyż - wtedy.

Pytajmierz
10 lat temu

@52. joAnna
Wybacz, że burzę Ci światopogląd. Ale tak się sprawy mają, Jezus i Jahwe to nie jest ta sama osoba.

joAnna
10 lat temu

Już czaję o co ci chodzi.
Nie burzysz mi światopoglądu, jeszcze :D Zobaczymy co będzie dalej ;)
Dla mnie Jezus też jest Jahwe.
Dla mnie w ogóle cała ta trójka jest Bogiem. Stąd nieporozumienie.
No ale to teraz wynika, że w Jezusa nie wierzysz jako mesjasza i Boga. Dobrze wnioskuję?
Tutaj wchodzimy w tłumaczenie tych wszystkich osób Boga a ja przy tym wymiękam.

Pytajmierz
10 lat temu

@56. joAnna
Jezus to mesjasz, syn Boży, który nauczył nas, jak modlić się do Ojca; no sam do siebie się nie modlił przecież.

joAnna
10 lat temu

Pytajmierz, no wiem ;)
Ale przyznaję, że lekcji wcześniej nie odrobiłam i nie przyszło mi do głowy, że Jahwe jest identyfikowany jedynie jako Ojciec i będzie "bluźnierstwem" dla niektórych uznać Jezusa za Jahwe. Mój błąd. Postanawiam poprawę! :D
Cholera, tylko że dla mnie to nadal Bóg, niezależnie czy jest Synem czy Ojcem czy Jahwem nazywany.. Musze zważać na słowa w takim razie.

Pytajmierz
10 lat temu

@58. joAnna
No dobrze, na razie Ci wpiszę nieprzygotowanie. Ale na następnej lekcji będę sprawdzał zeszyty.

zuzel
10 lat temu

A gdzie jest napisane, że Jezus to nie Jahwe? Albo że nie jest Bogiem ze Starego Testamentu? I dlaczego jak Jezus przedstawiał się żydom słowami "Ja jestem", to naraz nadchodziła ich ochota, żeby go ukamienować?

Pytajmierz
10 lat temu

@60. zuzel
Choćby tutaj: J 14,23-29
"Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie." Nie powiedział: "to ja tera se idę do siebie, BRB". Takim myśleniem tylko potwierdzasz te głupoty, które ludzie wypisują typu: "Bóg zsyła samego siebie na Ziemię, po to by złożyć się sobie w ofierze i tym aktem odkupić ludzi od potępienia, które sam im zaplanował."

IrekB
10 lat temu

@(44)Eliszeba: „Jak Ci idzie odsłuchiwanie archiwalnych odcinków Odwyku?” – szczerze mówiąc nie jest najlepiej :[. Bez psychotropów, zdrowy do końca nie dotrwam. Bo jak!?

Właściwie w każdej ważniejszej kwestii się nie zgadzam. I nie chodzi o to, że ja lubię niebieski a wierzący fani Odwyku zielony. Problemem jest to, że właściwie wszystko, rzeczy super-skomplikowane, ale i oczywistości Martin tłumaczy w kreacjonistyczny sposób. Jak się przetrawi to, co mówi, wychodzi jego wewnętrzna sprzeczność - mówi, że jest otwarty na dyskusję i argumenty, ale już na wstępie ewentualne inne zdanie nazywa głupim, durnym i nielogicznym.

Przykład z dzisiejszej nocy - słuchałem Odwyku o prawdopodobieństwie, i co? Gaduła twierdzi, że w Odessie spotkał konkretną dziewuszkę, co było trafem jak 1 do miliona (czyli znacznie łatwiej niż wygrać w lotto), zatem sprawcą spotkania był Inteligentny Projektant=Bóg, bo jak coś jest mało prawdopodobne to znaczy, że się zdarzyć bez ingerencji palca bożego nie może. I tak jest właściwie na każdym kroku. Słabo mu się zrobi – sprawka nadprzyrodzonego, parę złotych dostanie – to samo, beknie w towarzystwie – nie jego wina! To przecież Bóg tak chciał.

Pozdr. Eli! :

zuzel
10 lat temu

@Pytajmierz
Chyba nie zrozumiałeś mojego pytania. Nie pytałem o to czy Jezus jest swoim własnym ojcem. Pytałem o to skąd bierzesz swoje założenie, że Mojżesz rozmawiał z Bogiem Ojcem.

Co jeszcze?