Dlaczego uczniowie maniakalnie starają się o dobre oceny? Dlaczego pracownicy tak łatwo zgadzają się na nadgodziny? Dlaczego stare konie nie wyprowadzają się od mamy? I co to wszystko ma wspólnego z Bogiem i Biblią? O tym wszystkim w tym mocno życiowym odcinku.
Przykład z szefem jest nietrafiony, bo tutaj działa szantaż i zastraszenie. Człowiek boi sie utraty pracy bo jak sie nie zgodzi na nadgodziny to szef znajdzie sobie osła który bedzie grał jak on mu zagra.
Trzeba kij w mrowisko czasem wbić. Dobry odcinol.
@trejn
"Człowiek boi sie utraty pracy bo jak sie nie zgodzi na nadgodziny to szef znajdzie sobie osła który bedzie grał jak on mu zagra."
Czy zostając w tej pracy właśnie nie jesteś osłem, który gra tak, jak ktoś ci zagra?
Widać trejn tak bardzo dba o szefa, że chce mu zapewnić takiego osła za wszelką cenę.
Co jest najlepszą ilustracją odcinka.
Ja wiem, że różnie w życiu bywa, ale mówiłem przecież o jakie sytuacje mi chodzi. Zastraszenie i szantaż wcale nie są aż takie częste, zwykle są to naciski i propozycje bez żadnych szczególnych konsekwencji poza psychicznym dyskomfortem odmawiania szefowi. Ten dyskomfort wzmacnia wyobraźnia, która jęczy "co to będzie, Boże, co to się stanie!"
W praktyce rzadko się coś dzieje. Szef, kierownik, czy inny pan się skrzywi, zrobi smutną minę, poopowiada głupoty, że jest rozczarowany, a jak zobaczy brak efektu to przystąpi do szukania kolejnej ofiary, która ma silniejszy instynkt niewolnika. Bywa, że i się kogoś zwolni, ale rzadziej niż się wydaje. Bardzo trudno o dobrego pracownika, a taki, który potrafi powiedzieć "nie" to zwykle jeden z tych lepszych.
Nie, prawdziwy problem nie leży w trudnych okolicznościach. Prawdziwy problem leży w naszej psychice, która nas paraliżuje na samą myśl, że zawiedziemy pana.
Jak próbujesz (pod koniec) dookreślić czym może i powinna być nasza relacja z Panem Bogiem to może pomóc Ci wykład C.S Lewisa na ten temat. Pewnie to znasz, ale zacytuję:
"Celem naszej walki jest świat, w którym nasz Ojciec z Otchłani wchłonąłby w siebie wszelkie pozostałe istoty; Nieprzyjaciel pragnie, żeby świat był pełen istot z Nim wprawdzie zjednoczonych, lecz mimo to zachowujących swą odrębność."
(C.S.Lewis, Listy starego diabla do młodego)
U mnie w robocie się wycwanili, wystawiają coś takiego jak „nakaz przyjścia do pracy” w sobotę i w niedzielę, trzy złamane nakazy=trzy nagany=zwolnienie z pracy z możliwością namieszania w papierach. Wszystko zgodnie z prawem.:/
@Martin
Całe życie wiodę z postawą niewolnika, którą opisujesz. Nawet nie próbuję się buntować, bo dzieją się wtedy złe rzeczy, a moja samoocena spada poniżej zera. Chore zachowanie, ale nie jest łatwo zmienić tok myślenia i nawyki.
Co do mieszkania z rodzicami, to wiesz, są różne sytuacje. Mieszkanie z nimi nie musi wynikać z relacji pan-niewolnik. Jak rodzice (lub jeden rodzic) całe życie zapieprzają na dziecko, to robią to w nadziei, że na starość dziecko im pomoże (taka korwinowska inwestycja). Tym bardziej że nie każdego młodego człowieka stać na własne mieszkanie, szczególnie w Polsce.
Co do Boga, to nie wyobrażam sobie nawet uznania Go za przyjaciela, którego się nie muszę bać. Przy Bogu wszyscy jesteśmy jak mrówki, więc ciężko nie odczuwać strachu.
Tego, że Dawid mimo cudzołóstwa i "morderstwa" (choć to było bardziej zlecenie zabójstwa) był nazywany "według bożego serca" - nigdy nie zrozumiem, nawet nie spróbuję.
Ciekawi mnie ostatnio pewna kwestia, a mianowicie - "czy miłość jest przypadkiem, czy raczej Bóg decyduje, w kim się zakochujemy"? Jeśli Bóg decyduje, że zakochasz się w czyjejś żonie, to byłby to trochę okrutny test (i to bez prawidłowej odpowiedzi).
Heh, myślałem sobie, że rozumiałem, o czym mówi Biblia i o co Bogu chodzi. A tu się okazuje, że taką podstawową rzecz pominąłem, która w Biblii jest tak wyraźnie podkreślana. Że kiedy Jezus mówi, że najważniejszym przykazaniem jest "będziesz miłował Boga" to nie znaczy to "będziesz przestrzegał przykazań", tylko dokładnie to, co jest napisane. Tak jak kocha się rodziców, żonę, dziecko, przyjaciela. Jak normalną osobę, odpowiednio do tego, kim jest i jaka jest. Jak osobę, która też ma uczucia i którą może wkurzać, że ona chce nawiązać przyjazną relację, a ta druga strona mają w dupie. Albo traktuje go jako robota, którego obsługuje się w określony sposób. Albo jak urzędnika, który ma określone procedury.
Ja w sumie temu Bogu to trochę współczuję. Tak jak współczuję tym wszystkim wielkim władcom, którzy przez wszystkich są postrzegani przez pryzmat sprawowanej funkcji, a o prywatne relacje im ciężko. No tyle że oni mogą abdykować, a Bóg nie bardzo.
Poza tym, że człowiek szuka sobie pana istnieje także niebezpieczeństwo szukania autorytetu. Kiedy człowiek znajdzie taki autorytet, to zaczyna mu ufać i wierzyć bezkrytycznie. Co więcej, nie chce tego zmienić - i to jest bardzo groźne - nawet wówczas, gdy się okazuje lub czuje, że popełnił błąd.
Mnie się czasem wydaje, że dla niektórych takich autorytetem, któremu ufają bezkrytycznie jest "guru" Martin. Martin robi dobrą robotę, by zbliżać ludzi do Boga oraz ułatwić zrozumienie Biblii (sam tego doświadczam) i za to mu cześć i chwała, ale jest tylko człowiekiem, który może się w wielu sprawach mylić. Może warto to sobie uświadomić i mimo wszystko zdobyć się na odwagę samodzielnego myślenia. Co oczywiście wymaga pokonania intelektualnego lenistwa.
@8. Orish; "Ja w sumie temu Bogu to trochę współczuję.[...] No tyle że oni mogą abdykować, a Bóg nie bardzo.
Dlaczego nie? Wszak Bóg jest Bogiem wszechmocnym i zawsze może powiedzieć: "Ech, mam to "w tyle"... ;)
Chyba mam zbyt wiele do powiedzenia na temat tego odcinka i nie dam rady. Nie zmieszczę się w ilości znaków, a spostrzeżenia wydające się ważne odejdą w zapomnienie. Dlatego postaram się ująć chociaż to, co najistotniejsze. Na początku odcinka się zżymałam, irytowało mnie judzenie młodych ludzi do nieposłuszeństwa, ale musiałam przyznać Martinowi rację, chociaż jest to temat, który trudno dokładnie objaśnić.
Jest kilka istotnych powodów, że nie rozumiemy istoty. Tkwią one w relacjach międzyludzkich i ich wypatrzeniach. Martin nazywa Boga Panem, ja łapię temat nazywając Boga Ojcem. Może dlatego, że zawsze pytałam się siebie o to, jaki jest prawdziwy, dobry ojciec. Czy to w relacji z własnym, czy jako matka-uzupełnienie ojca szukałam tego idealnego wzorca widząc w nim Boga. Rozbieżności pomiędzy realiami, a ideałem są bardzo duże.
Miłość się zdewaluowała. Nie rozumiemy tego pojęcia, bo mało kto na tej ziemi potrafi jeszcze prawdziwie kochać. Szukamy erzacu, nie chcemy zabiegać, ma być szybko, mocno, a jutro się zobaczy.
O relacjach pan-sługa już nie zmieszczę, ale chyba nasze pojęcie o nich ma się nijak do naszej relacji z Bogiem. Może dokończę po powrocie z pracy.
Jeden z najlepszych odcinków jakie słyszałem. Dzięki Martin!
Relacje pan-sługa kojarzą mi się z literatury i niestety tam już były wypaczenia. Pan sobie hulał, majątek trwonił, a chłopa traktował jak dojną krowę. Moja babcia mówiła, że jak jej brat miał wrócić z wojska, to dziedziczka się martwiła, że nie ma dla niego pracy. To był jednak jedyny pozytywny sygnał, jaki do mnie dotarł na ten temat.
Moim zdaniem rodzice szkodzą najwięcej. Chcą dla dzieci jak najlepiej, ale tego nie robią, bo lepiej rozumieją jako łatwiej, wygodniej, wszystko dać gotowe i nigdy nie przestać. A bycie rodzicem ma za zadanie przygotowanie dziecka do samodzielności. Kto potrafi na czas odpuścić? Wokół same matki Polki, które pomagają i kontrolują na zmianę.
Szkoła nie uczy niczego oprócz bycia doskonałym narzędziem do zadań zleconych przez pracodawcę. Narzędziem, bo automaty nie myślą, tylko możliwie wydajnie pracują. Szkoła nie przygotowuje do życia, tylko do pracy bez zastanawiania. Masz wykonać każde polecenie, więc moralność nie jest pożądana.
Moje wnioski: dzisiaj panem jest pieniądz. Dla niego robi się wszystko i dajemy się traktować jak niewolnicy. Rachunki przyjdą, a bez pieniążków nie zapłacimy. Stąd strach.
Jednak wiara prawdziwa wiara to zmienia.
Witam drogi Martinie , ja nie na temat ale ważne , czy jest możliwość aby ten program biblijny który zrobiłeś działał na windows 7 i 8. Jest wielu którzy korzystają z tego programu czy mógłbyś go przerobić , i moze później moglbys sprzedawać go za jakąś małą oplata , ja bym pierwszy sie pisał na zakup oraz moj bliski znajomy.
Pomysl o tym.
No ale działa na Windows 7, sam go używam.
A słyszeliście o tzw. "szkołach demokratycznych"? Czy jest to dobra alternatywa dla tradycyjnego systemu szkolnictwa? Jak myślicie?
A cóż to?
Z tego, co doczytałam jak na razie - to szkoła bez klas, ocen, typowych lekcji, gdzie zasady ustalane są wspólnie przez nauczycieli, rodziców i dzieci. W Polsce aby było zgodnie z prawem, funkcjonuje to jak edukacja domowa, więc dzieci muszą raz w roku zdać egzamin z podstawy programowej. Ale w jaki sposób i kiedy przygotują się do tego, zależy od nich, a poza tym uczą się tego, czego chcą. Obecność w szkole nie jest obowiązkowa. W praktyce nie wiem dokładnie, jak to wygląda, słyszałam, że na początku jest duży chaos, ale z czasem klarują się jakieś plany zajęć odpowiadające zapotrzebowaniom uczniów. W Polsce działają od roku takie szkoły w Warszawie i Poznaniu, w tym roku otwiera się we Wrocławiu - i tu mam w planach poznać tych ludzi i zorientować się bliżej. Jednym ze wzorców, inspiracji jest szkoła Summerhill (w UK).
Martin bardzo dobry odcinek . Sam bardzo długo miałem taką postawę o jakiej mówisz w odcinku. Trafne spostrzeżenia i zarazem pokazanie jak z tego wyjść. U mnie wszystko się zmieniło po nawróceniu . Teraz podchodzę do szefa jak do normalnego człowieka na luzie gdzie kiedyś to było spinanie się bez sensu.
Polecam każdemu spróbować być po tej drugiej stronie .