38. Związek z anglikiem i różnice kulturowe

2024-01-31 0 0
Rozmawiamy o pozytywach i negatywach płynących ze w związku z osobą spoza granic Polski. Czy bariera językowa i różnice w zachowaniu to duży problem? Czego można się nauczyć będąc w takim związku? Jak Anglik czuje się na weselu w Polsce i jak spędza się święta w Anglii? Co na to wszystko rodziny Ewy i Grega? Z tematami odcinków lub chęcią wystąpienia jako gość odcinka, piszcie do nas na: dominika@odwyk.com karolina@odwyk.com Jeśli chcecie kontakt do Ewy, dajcie nam znać w mailu :) Po więcej zapraszamy na: www.odwyk.com #relacje #związki #anglia

Dyskusja

Jeżeli chcesz dodać komentarz zaloguj się albo skomentuj na YouTube
Lukszmar
2024-04-08 06:32
@@dominikalechowicz2635 Haha, dobre 😀
dominikalechowicz2635
2024-04-07 21:39
Coś w tym jest!
dominikalechowicz2635
2024-04-07 21:38
Hehehe ale Karolina narobiła szumu przy mojej fryzurze 😂 a chodziło tylko o to że mogę nosić rozpuszczone włosy i nie muszę się przejmować że tak mi się popłaczą że nie będę w stanie rozczesać, to daje trochę więcej wolności 😅
Lukszmar
2024-04-06 19:44
A i olać kartki! :-P
Lukszmar
2024-04-06 17:49
Hej, wy to zawsze pięknie wyglądacie bez względu na fryzurę czy okulary :-P.

Ale ty weź Dominiko opowiedz jak ta nowa fryzura zmieniła twoje życie :-).
dzienkobiet1815
2024-03-26 10:12
Łał, no jest co opowiadać! Piękna historia!
I faktycznie, my też mamy głównie znajomych imigrantów (najbliższe relacje z polakami), ale np. z sąsiadami anglikami też dobrze żyjemy :) Ja mam w pracy praktycznie samych imigrantów...
Super że się spotkaliście i że tak jesteście dopasowani! Z tym neutralnym krajem to jest ciekawe spostrzeżenie. No i te pytania dotyczące twoje męża :D
karolahordyjewicz4334
2024-03-22 22:09
Ale historia! Niesamowite! Dzieki za podzielenie się tym:)
dianasmith9110
2024-03-21 10:17
A u mnie jest tak. Mąż urodzony w Zimbawe, z obywatelstwem Republiki Południowej Afryki, poznany w Neapolu. Poznanie było zupełnie przypadkowe, byłam recepcjonistką w hostelu, a on nocował akurat w tym obiekcie bo przyjechał na konferencję z pracy - spodobał mi się od pierwszego wejrzenia. Okazało się, że jego rezerwacja była błędna i na mnie nakrzyczał, a ja pomyślałam wtedy, cholera co za dupek, ale jaki przystojny! Kilka wieczorów później (był w Neapolu kilka dni) zaczęliśmy rozmawiać (skończyła się akurat moja zmiana w pracy) i tak rozmawialiśmy cały wieczór i prawie pół nocy...

Ślub był w Reading koło Londynu, teraz mieszkamy we Włoszech, w regionie Emilia Romagna. Mówimy między sobą po angielsku, ale w towarzystwie znajomych często po włosku - mąż uczy się włoskiego od 5 lat i mówi już tak na poziomie B1/B2. Jest moim najlepszym przyjacielem i myśli w wielu sprawach tak jak ja. Często czytamy sobie w myślach i wiemy co kto powie, zanim wypowiemy się na jakiś temat. A z rodzicami dogaduje się mieszanym angielskim/włoskim wtrącając polskie słowa typu - kawa, ławeczka, tak kochanie, masz rację kochanie. To, że go poznałam było największą niespodzianką w moim życiu. Mieszkałam wtedy w Neapolu, a on w Holandii... spotykaliśmy się raz w miesiącu w różnych europejskich miastach, po roku takiego życia, wyjechałam z nim do RPA. Tam mieszkaliśmy 2 lata. Potem pojechaliśmy do Anglii i tam wzieliśmy ślub. Ogólnie jak mamy teraz komuś wyłumaczyć skąd jesteśmy albo jak się poznaliśmy to jest strasznie dużo wyjaśniania i tłumaczenia. Jednak.. warto było! I warto było czekać na poznanie takiego człowieka (poznałam go mając już 29 lat). Tak naprawdę nie jest dla mnie ważne z jakiego jest kraju. Ważne żeby można z nim konie kraść i beczkę soli zjeść. A co do różnic kulturowych to naprawdę nie odczuwam ich w ogóle, ale może to dlatego, że mam bardzo dużo zagranicznych znajomych, od praktycznie liceum wyjeżdżałam za granicę i byłam już w młodym wieku nauczona różnych niekoniecznie polskich zwyczajów i zachowań. Sama nie przepadam za niektórymi polskimi zwyczajami czy potrawami, nie jestem tradycjonalistką, która musi mieć karpia na wigilię i robić imprezę imieninową (mało kto poza Polską wie co to są imieniny), więc nie czuję, że cokolwiek tracę. Lubię śledzia czy ogórki kiszone, ale to sobie mogę w kazdej chwili kupić w polskim sklepie, które są w całej Europie, a mąż wcale tego nie musi jeść jak nie lubi i tyle...

Uważam, że dobrze jest wybierać w takich związkach kraj neutralny - czyli ani kraj partnera, ani kraj partnerki i my tak własnie zrobiliśmy i mieszkamy we Włoszech. To sprawia, że obydwoje jesteśmy imigrantami / expatami i mamy podobne problemy. Sprawia to, że jest pewna równowaga. I ja mam daleko do rodziny i mąż. I ja muszę poznawać nowych ludzi i nie mam tutaj przyjaciół z czasów dzieciństwa i mąż. Myślę, że tak jest bardzo fair.
Najczęściej obracamy się w międzynarodowym towarzystwie innych expatów. Oczywiście mamy też znajomych Włochów, ale często w naszym domu gościły i goszczą osoby z innych krajów i kultur, mówiące zazwyczaj po angielsku. Z resztą zauwazyłam, że jak się zacznie wyjeżdżać za granicę (Dominika Ty pewnie tak masz) to poznaje się często innych imigrantów i to z nimi nawiązuje bardzo głęboką nić porozumienia. Dla nas to jest na przykład para z Argentyny.

Kiedyś mam nadzieję, że zamieszkamy jeszcze w Hiszpanii...

Myślę, że to co powiedziała Karolina jest kluczowe, trzeba zanużyć się w jakichś realiach. My obydwoje byliśmy imigrantami, w różnych europejskich krajach, ale jednak - podróżowaliśmy, zmienialiśmy kraje, towarzystwo, byliśmy otwarci na zmiany i nowe przygody. To te realia i ten podobny sposób myślenia sprawił, że nawiązaliśmy bardzo szybko głęboką nić porozumienia.

PS. Dwa najczęściej zadawane pytania przez Polaków, którzy nie znają męża to czy jest czarny czy biały i czy jest muzułmaninem. Jest biały i chrzecijanin z kościoła metodystów. Sama wychowałam się jako katoliczka, znałam jednak bardzo dużo baptystów / metodystów / zielonoświątkowców, więc dla mnie nie był to problem jeżeli chodzi o religię, bo koniec końców jesteśmy chrześcijanami i to się liczy. Sama tak naprawdę już bardzo dawno odrzuciłam nauki kościoła katolickiego. Wzieliśmy ślub w kościele anglikańskim, bo po prostu mieszkaliśmy w UK i tak było najprościej.
ziomek1889
2024-03-20 21:23
Z tym Gregiem i jego wyjazdami do rodziny Ewy to naszły mnie pewne refleksje, moją ex była włoszka po 2 miesiacach związku zaczeliśmy nawzajem się uczyć swoich języków a po pół roku już układaliśmy zdania właśnie po to by nie stać jak kosmici przy swoich znajonych i rodzinie. Natomiast moje kuzynki mają meżów obcokrajowcow a Ci po kilku latach zwiazku znają jedynie pojedyncze słowa. Niech sie uczą jezyka, to tylko kwestia chęci. Nie rozumiem dlaczego całe towarzystwo u mnie przestawia się czesto na łamany niemiecki lub angielski bo Pan Anglik lub Austriak przyjechał do Polski bo inaczej bedzie mu przykro, natomiast gdy ja jade do Włoch lub Angli nikt nie zwraca na mnie uwagi że jestem z zagranicy tylko z góry zakĺada, że skoro ja przyjechałem do nich to mam mówić w ich języku i się dostosować