38. Związek z anglikiem i różnice kulturowe
Rozmawiamy o pozytywach i negatywach płynących ze w związku z osobą spoza granic Polski. Czy bariera językowa i różnice w zachowaniu to duży problem? Czego można się nauczyć będąc w takim związku? Jak Anglik czuje się na weselu w Polsce i jak spędza się święta w Anglii? Co na to wszystko rodziny Ewy i Grega?
Z tematami odcinków lub chęcią wystąpienia jako gość odcinka, piszcie do nas na:
dominika@odwyk.com
karolina@odwyk.com
Jeśli chcecie kontakt do Ewy, dajcie nam znać w mailu :)
Po więcej zapraszamy na:
www.odwyk.com
#relacje #związki #anglia
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Dyskusja
Ale ty weź Dominiko opowiedz jak ta nowa fryzura zmieniła twoje życie :-).
I faktycznie, my też mamy głównie znajomych imigrantów (najbliższe relacje z polakami), ale np. z sąsiadami anglikami też dobrze żyjemy :) Ja mam w pracy praktycznie samych imigrantów...
Super że się spotkaliście i że tak jesteście dopasowani! Z tym neutralnym krajem to jest ciekawe spostrzeżenie. No i te pytania dotyczące twoje męża :D
Ślub był w Reading koło Londynu, teraz mieszkamy we Włoszech, w regionie Emilia Romagna. Mówimy między sobą po angielsku, ale w towarzystwie znajomych często po włosku - mąż uczy się włoskiego od 5 lat i mówi już tak na poziomie B1/B2. Jest moim najlepszym przyjacielem i myśli w wielu sprawach tak jak ja. Często czytamy sobie w myślach i wiemy co kto powie, zanim wypowiemy się na jakiś temat. A z rodzicami dogaduje się mieszanym angielskim/włoskim wtrącając polskie słowa typu - kawa, ławeczka, tak kochanie, masz rację kochanie. To, że go poznałam było największą niespodzianką w moim życiu. Mieszkałam wtedy w Neapolu, a on w Holandii... spotykaliśmy się raz w miesiącu w różnych europejskich miastach, po roku takiego życia, wyjechałam z nim do RPA. Tam mieszkaliśmy 2 lata. Potem pojechaliśmy do Anglii i tam wzieliśmy ślub. Ogólnie jak mamy teraz komuś wyłumaczyć skąd jesteśmy albo jak się poznaliśmy to jest strasznie dużo wyjaśniania i tłumaczenia. Jednak.. warto było! I warto było czekać na poznanie takiego człowieka (poznałam go mając już 29 lat). Tak naprawdę nie jest dla mnie ważne z jakiego jest kraju. Ważne żeby można z nim konie kraść i beczkę soli zjeść. A co do różnic kulturowych to naprawdę nie odczuwam ich w ogóle, ale może to dlatego, że mam bardzo dużo zagranicznych znajomych, od praktycznie liceum wyjeżdżałam za granicę i byłam już w młodym wieku nauczona różnych niekoniecznie polskich zwyczajów i zachowań. Sama nie przepadam za niektórymi polskimi zwyczajami czy potrawami, nie jestem tradycjonalistką, która musi mieć karpia na wigilię i robić imprezę imieninową (mało kto poza Polską wie co to są imieniny), więc nie czuję, że cokolwiek tracę. Lubię śledzia czy ogórki kiszone, ale to sobie mogę w kazdej chwili kupić w polskim sklepie, które są w całej Europie, a mąż wcale tego nie musi jeść jak nie lubi i tyle...
Uważam, że dobrze jest wybierać w takich związkach kraj neutralny - czyli ani kraj partnera, ani kraj partnerki i my tak własnie zrobiliśmy i mieszkamy we Włoszech. To sprawia, że obydwoje jesteśmy imigrantami / expatami i mamy podobne problemy. Sprawia to, że jest pewna równowaga. I ja mam daleko do rodziny i mąż. I ja muszę poznawać nowych ludzi i nie mam tutaj przyjaciół z czasów dzieciństwa i mąż. Myślę, że tak jest bardzo fair.
Najczęściej obracamy się w międzynarodowym towarzystwie innych expatów. Oczywiście mamy też znajomych Włochów, ale często w naszym domu gościły i goszczą osoby z innych krajów i kultur, mówiące zazwyczaj po angielsku. Z resztą zauwazyłam, że jak się zacznie wyjeżdżać za granicę (Dominika Ty pewnie tak masz) to poznaje się często innych imigrantów i to z nimi nawiązuje bardzo głęboką nić porozumienia. Dla nas to jest na przykład para z Argentyny.
Kiedyś mam nadzieję, że zamieszkamy jeszcze w Hiszpanii...
Myślę, że to co powiedziała Karolina jest kluczowe, trzeba zanużyć się w jakichś realiach. My obydwoje byliśmy imigrantami, w różnych europejskich krajach, ale jednak - podróżowaliśmy, zmienialiśmy kraje, towarzystwo, byliśmy otwarci na zmiany i nowe przygody. To te realia i ten podobny sposób myślenia sprawił, że nawiązaliśmy bardzo szybko głęboką nić porozumienia.
PS. Dwa najczęściej zadawane pytania przez Polaków, którzy nie znają męża to czy jest czarny czy biały i czy jest muzułmaninem. Jest biały i chrzecijanin z kościoła metodystów. Sama wychowałam się jako katoliczka, znałam jednak bardzo dużo baptystów / metodystów / zielonoświątkowców, więc dla mnie nie był to problem jeżeli chodzi o religię, bo koniec końców jesteśmy chrześcijanami i to się liczy. Sama tak naprawdę już bardzo dawno odrzuciłam nauki kościoła katolickiego. Wzieliśmy ślub w kościele anglikańskim, bo po prostu mieszkaliśmy w UK i tak było najprościej.