Dziś zaglądam w umysł jednemu głupiemu ateiście i sprawdzam czy Bóg z Biblii nie jest przypadkiem skoncentrowanym na sobie narcyzem.
Martin, myślę, że zdania takie jak np. to z chmurami cumulonimbus są jedynie chwytami humorystycznymi, więc nie należy ich rozpatrywać w kontekście prawdy czy fałszu. Poza tym autor tego tekstu, który cytujesz zapewne celowo powyolbrzmiał swe stwierdzenia, co jest dość częste w formie felietonowej (?) użytej.
No i dobrze, ja się tego wcale nie czepiam, że sobie barwnie opowiada. Za to go nawet chwalę, bo najgorsze to zanudzić czytelnika.
Ale o tych chmurach to on pije do tego, że starożytni ponoć wierzyli, że Bóg mieszka w chmurach. Przynajmniej takie wnioski wyciąga on. Ale nie wiem z czego, bo w Biblii tego nie ma ani z niej to nie wynika. To jest jego zgadywanka znowu, bo Biblia ani nie mówi, że oni chcieli sięgnąć do Boga, ani że Bóg się bał, że do niego dosięgną.
Ironia i humor to oznaka inteligencji. Ale żeby coś humorystycznie wyolbrzymiać, to najpierw to coś musi w ogóle istnieć. Inaczej człowiek zdradza, że jest niedouczony i uprzedzony a nie inteligentny.
Inna sprawa, że starożytni potrafili zaskakująco trwałe rzeczy budować, o czym możecie poczytać więcej na www.podkop.com na przykład. W powszechnej świadomości (i zapewne autor-ateista też tak uważa) starożytni byli na poziomie umysłowym buszmenów, a w rzeczywistości do dzisiaj jeszcze stoją przykłady zaawansowanej (chociaż nie tak precyzyjnej jak dziś) inżynierii.
Zobaczymy czy bloki gierkowskie albo brytyjskie domki wytrzymają tyle co piramidy.
Bóg - narcyz i radykał
Człowiek - Jego twór z elementami jw.
gdyż...W Rdz, 1, 26–28 czytamy o stworzeniu człowieka „na obraz i podobieństwo” wprost. W Rdz 2, 4–7 określenie to nie pada wprawdzie wprost, ale sam fakt ulepienia człowieka i tchnięcia w niego boskiego życia wyraża tę samą prawdę o tym, że w człowieku istnieje jakiś boski pierwiastek.
To i dziwić się nie ma czemu, ze próbujemy z Bogiem "wojować" :)
Ale Bóg to Bóg....a człowiek...to człowiek.. i tego nie zmienimy
Hej myślę, że część tematów, mimo żartobliwej treści odnosi się do prawdziwych problemów. Bo większość ludzi zupełnie nie rozumie, po co w ogóle był zakazany owoc.
Ludzie myślą (zwłaszcza katolicy), że gdyby nie ten owoc i grzech Adama i Ewy to by teraz siedzieli w raju. Więc życie tutaj na ziemi jest karą za grzech którego nie popełnili i to jest w ich mniemaniu niesprawiedliwe i nielogiczne.
Przeciętny człowiek nie rozumie więc, czemu Bóg nie pozwala ludziom żyć w raju, skoro by mógł. A skoro skazuje człowieka na cierpienie, pomimio, że mógłby mu pozwolić być w raju, to jest jeśli nie sadystą, to przynajmniej obojętny na losy ludzi.
To jest prawdziwa myśl kryjąca się za tym opisem latającym wężem i to z nią trzeba by się zmierzyć i ją wytłumaczyć, żeby przeciętny człowiek mógł to zrozumieć i zaakceptować.
pozdrawiam
Kacper
Taka sugestia - mógłbyś pod filmikiem umieścić źródło - link do artykułu. Bardzo chętnie przeczytałbym ten felieton przed posłuchaniem Twojego zdania na ten temat. Zwłaszcza, że ten sam tytuł nosi jakiś film.
O'kay, znalazłem i przeczytałem. na Filmweb. Czy tekst nie jest czasami...streszczeniem filmu?
Oddać chwałę Bogu? Opowiadać o Nim w zgromadzeniu?Chwalić Jego imię(charakter)? Właśnie tak sobie wyobrażam nabożeństwo jak zrobiłeś to w odcinku.
Martin ma rację!Bóg jest narcyzem,zazdrośnikiem i w sobie właściwy sposób pokazuje,że jest obecny i chce być najważniejszy!W moim życiu,kiedy spotkała mnie tragedia,krzyczałam,że Boga nie ma.Nie byłam taka madra jak Hiob.No to Bóg pokazał mi,że jest-zabrał wszystko,cały majątek a zostawił......50 zł.Jak kochałam kogoś bardziej niż Jego,wygnał mnie na to ''wygnajewo''.A jak za dużo słuchałam Martina,to mi zabrał ''godzinki'':):):)O co Mu chodzi?Nie wiem-chyba mi pokaże.
Martin o Panu Jezusie mówisz głupotki jeżeli nie wiesz dlaczego go zabili to poczytaj www.unitarianie.pl
Wiem dlaczego go zabili, ale nie dyskutuję z linkami. Jak masz argument, to go po prostu napisz. Fajnie musi być tak rzucać tekstem gościa co parę godzin artykuł pisał w gościa co parę godzin coś nagrywał. Obaj poświęcili godziny na swoje gadanie, a ty ile na wpisanie tego linka: 10 sekund?
Oczekujesz, że ja będę czytać długie artykuły, kiedy tobie się nawet nie chciało ich streścić?
Może zamiast Odwyk robić powinienem po prostu podać link do Biblii - macie, czytajcie, do widzenia. Jakby kto pytał, to ja za nic nie odpowiadam, ja tylko rozdaję linki.
Dlatego nie gadam z linkami.
Ale ten tekst akurat znam, czytałem wcześniej. Fajny całkiem, jest tam kupa ciekawych informacji. Prawdziwych zresztą. Wyjaśniają parę szczegółów z ewangelii, które bez znajomości kontekstu religijnego i kulturowego umykają. Nic to nie zmienia, ale warto wiedzieć. Gorzej, że jest i kupka arbitralnych założeń przemieszanych z faktami. Nie ma się co podniecać każdą ciekawostką znalezioną w internecie.
Bez wnikania w szczegóły rabinistyczne i tak wiadomo przecie za co Jezusa zabili. Nie mam pojęcia gdzie ja jakie głupotki gadam, czy ja co innego nie mówię niż ten facet napisał?
Dziwna ta polemika jakaś.
Dobry odcinek. I dobra uwaga, że uważamy Boga (i innych ludzi) za narcyzów, kiedy udowadniają nam, że są od nas lepsi.
Pana Jezusa zabili nie dlatego, że podawał się za Boga, ale dlatego że głosił, że jest mesjaszem Izraela. Chodzi mi o 28 minutę twojej wypowiedzi, dlatego odesłałem cię do artykułu Cuda mesjańskie. Przyczyna jest prozaiczna słabo piszę na klawiaturze.
I głosił, że jest Mesjaszem, i podawał się za równego Bogu.
Że przypomnę:
"Dlatego też Żydzi tym usilniej starali się o to, aby go zabić, bo nie tylko łamał sabat, lecz także Boga nazywał własnym Ojcem, i siebie czynił równym Bogu." [Jan 5:18]
"Odpowiedzieli mu Żydzi, mówiąc: Nie kamienujemy cię za dobry uczynek, ale za bluźnierstwo i za to, że ty, będąc człowiekiem, czynisz siebie Bogiem." [Jan 10:33]
Trzymajmy się bardziej samego tekstu Biblii niż wniosków i domysłów. Nie powiedziałem nic innego niż to co sama Biblia mówi. Może się mylimy, ja i Biblia, a facet z artykułu ma rację, ale hej, to jest program o Biblii a nie o artykułach z internetu. :-)
Nic nie poradzę.
Aha, a jako dodatek do odcinka polecam list od ateisty. Jego punkt widzenia i komentarz do odcinka.
A na koniec mój komentarz pod jego komentarzem.
Możecie też skomentować:
Bog to despota! W jak najbardziej pozytywnym znaczeniu.
J 10. 33 Odpowiedzieli Mu Żydzi: "Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za boga". 34 Odpowiedział im Jezus: "Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: bogami jesteście? 35 Jeżeli [Pismo] nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże - a Pisma nie można odrzucić - 36 to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: "Bluźnisz", dlatego że powiedziałem: "Jestem Synem Bożym?" 37
Tekst na który się powołujesz wyraźnie mówi za kogo podawał się Pan Jezus, a co sugerowali Żydzi . Twierdzili że robi się bogiem, gdyż stwierdził wcześniej J 10.24 Otoczyli Go Żydzi i mówili do Niego: "Dokąd będziesz nas trzymał w niepewności? Jeśli Ty jesteś Mesjaszem, powiedz nam otwarcie!" 25 Rzekł do nich Jezus: "Powiedziałem wam, a nie wierzycie. Czyny, których dokonuję w imię mojego Ojca, świadczą o Mnie.
Starałem się trzymać w tym co napisałem tylko tekstu Słowa.
No przecie go zabili za to o co oni go obwiniali, a nie za to co on mówił. Pytanie brzmi: "za co Żydzi zabili Jezusa", a nie "za co według Jezusa Żydzi go zabili".
Więc krótko mówiąc: ważne co oni mówili, a nie on, w tym wypadku.
I jeszcze krócej: nie, nie opowiadam głupotek! (przynajmniej taką mam nadzieję...)
Witam wszystkich,,,Odniosę się do tego "ateisty lejącego wodę" na temat biblii,bo nie zauważyłem żeby twierdził że Boga nie ma,,,czy że nie istniał itp. Po prostu tłumaczy na swuj rozum biblie. A Bóg to nie tylko biblia,więc jaki to ateista???(mający problem z poprawnym pojęciem tego co przeczytał chyba młokos tylko)
Ale i z tej jego wody można coś ciekawego wyłowić.Mnie zastanowiło pytanie o złotego cielca,skoro izraelici widzieli cuda jakie Bóg zdziałał w egipcie i po wyjściu z niego i na własne zmysły odczuli działanie i obecność Boga to po kie licho zrobili tego byka??? Za mało im było dowodów na istnienie Boga,czy może trzeba to wyjście i pojęcie cudów jakoś inaczej,mniej dosłownie rozumieć??? Ja np.działania Boga doświadczam w swoim życiu i nie tylko wieżę że istnieje ale dla siebie mam na to dowody nie tylko z biblii i do budowy cielca` nikt mnie nie skłoni. Błogosławieństwa życzę.
@bachus ja tam kwestie cielca widzę podobnie jak teraz modlitwa do świętych i Maryi. Niby katolicy widzą działanie Boga, ale mimo to modlą się do kogo się modlą. Dlaczego? Przez przyzwyczajenie i tradycję jak sądzę. Tak mi się zdaje, że to dość analogiczny przykład. Mogę się oczywiście mylić.
Poza tym problem jest jeszcze taki, że Izraelici mogli widzieć działanie Boga, ale kij wie czy nie wierzyli, że to działanie tych ich bożków. Wystarczy, że nie byli pewni i już pojawia się koncepcja 'a może nie zaszkodzi oddać cześć tamtym? Tym bardziej jak Mojżesza już tyle czasu nie ma...'.
Bachus: Izraelici nie sporządzili sobie jakiegoś tam bożka, oni przedstawili Jahwe w postaci złotego cielca, mówili w końcu, że jest to ten bóg, który ich wyprowadził z ziemi egipskiej. Mojrzesza który ich prowadził otrzymując wytyczne od Pana nie było więc postanowili sobie stworzyć jakiś namacalny symbol boga Jahwe aby móc oddawać mu cześć. Dlaczego nie mogli bezpośrednio zwrócić się do Boga a potrzebowali ku temu jakiegoś przedmiotu? Myślę, że MarianK ma sporo racji, gdy byłem katolikiem też gdy modliłem się do Boga klękałem zawsze albo przed krzyżem albo świętym obrazkiem, inaczej modlić się nie potrafiłem i ciężko mi było się oduczyć.:/
MarianK i człowiek z wiarą,,, Ogólnie to się z Wami zgdzam. Uśćiśliłbym tylko modlitwę do Maryji i świętych. "Bóg jest Bogiem żywych a nie umarłych",jeśli więc wierzymy że chociaż ich ciała zmarły to dusze żyją i są w niebie więc mogą dalej zanosić prośby do Boga. Więc jeśli prosimy ich o to by się za nas wstawili przed Bogiem to chyba OK,tak jak by mnie ktoś prosił o to bym się modlił za kolegę/koleżankę/brata/siostrę. Ale i w tym gronie są osoby które budują bożki nie tylko dosłownie,stawiając rzeźby,obrazy czy inne wyobrażenia, modląc się do nich ale i dodają świętym i Maryji zasług jakoby to oni byli sprawcami czegokolwiek.A przecież sprawcą wszystkiego jest Bóg.
Co do tego złotego cielca,to ja to tak rozumiem.W ST,kiedy Bóg stwarzał Ziemię i to co na niej jest został przedstawiony jako Duch Boży,który się nad nią unosi.Czyli jest wszędzie w każdym okruszku i w każdej cząsteczce-wszędzie.Robiąc mu ''cielca-posąg''ograniczamy jego byt,jestestwo tylko do tej przestrzeni jaką jest ten posąg.To tak jakbyśmy zamknęli ''Dżina w lampce''.Dlatego Bóg tego nie toleruje,bo chce być wielki-wszędzie.Jest przecież Narcyzem.
Sławka super to ujełaś,dodam że podobny lampie i alladynowi jest przedstawienie Boga na obrazie( ps obraz / obrazić kogoś )
jeszcze sprecyzuję ,,, kiedy Bóg stwarzałniebo i ziemię Duch Boży unosił się nad wodami ,,,,,, Zwróćcie uwagę na to że wody Bóg nie stworzył,już była,, Jan Chrzciciel polewał wodą ,,,Jezus chodził po wodzie(co symbolizuje woda)
Polecam też Przysłów 8,22
Bachus ale jeżeli prosisz przykładowo swojego kolegę o modlitwę za siebie to przed nim nie klękasz, nie czcisz go, nie oddajesz mu się pod opiekę, lub nie obiecujesz mu w zamian niestworzonych rzeczy, bo na takie zachowanie zasługuje tylko i wyłącznie Bóg, który "jest Bogiem zazdrosnym", wydaje mi się, że katolicy często przekraczają tę granicę. W dodatku zastanawiało mnie zawsze co dzieje się w przypadku gdy KRK omyłkowo obwołuje kogoś świętym a on w rzeczywistości nie zasługuje w oczach Boga na bycie zbawionym. Dawniej obwołanie kogoś świętym było często kwestią polityczną. Jeżeli teraz wierni modlą się do kogoś takiego to czy nie łamią zakazu zwracania się do zmarłych?
Bóg jest Bogiem zazdrosnym o swoją chwałę, nie o jakąkolwiek. Chyba nikt nie powie, że nie można docenić Thomasa Edisona za stworzenie żarówki, bo to zabiera chwałę Bogu? Czcimy świętych jako świętych - ludzi, którzy byli bardzo wierni i oddani Bogu i byli jego odbiciem, że tak powiem - jego obrazem. Przecież nikt nie mówi, że św. Krzysztof stworzył świat, albo że św. Tomasz wyprowadził Żydów z Egiptu.
A w Biblii jest mnóstwo przykładów gdzie ktoś klęka przed kimś i oddaje mu cześć (ale nie boską!). Np. spójrz na to jak Jakub próbował udobruchać Ezawa - klękał przed nim kłaniając się głową do ziemi. Bóg to potępił? W Biblii nic o tym nie ma. A teraz wyobraź sobie, że widzisz mnie kłaniającego się twarzą do ziemi przed świętym. Powiedziałbyś pewnie, że go czczę jako Boga. Ale to nie prawda, tak jak Ezaw nie był Bogiem Jakuba.
A co do tych świętych-politycznych mógłbyś mi zapodać jakiś konkret? Bo to faktycznie ciekawa sprawa jest. Jeśli ktoś nie jest świętym to faktycznie nie powinno się raczej do niego modlić - bo nie wiadomo, czy jest żywy.
Hej, toć według Biblii ja jestem świętym!
Czy masz już mój obraz? Czy modliłeś się do mnie dziś o poranku? Czy trzymasz obrazek ze mną w swojej Biblii?
Czcij mnie jako świętego, przecież to żaden problem!
Proszę bardzo, wydrukuj sobie i czcij do upadłego :D
Martin,ten miecz jak w gwiezdnych wojnach,powinien się bardziej świecić.Skąd wy te pomysły bierzecie :):):)
Ugh.... semantyka! Pewnie, Martinie, że jesteś świętym, i ja też i każdy chrześcijanin. Bo święty (według tej strony po grecku hagios: biblehub.com znaczy przede wszystkim: "inny", w znaczeniu "przeznaczony na specjalny użytek", a w odniesieniu do Boga bardziej precyzyjnie "inny ze względu na Pana", "podobny do Pana". No i chrześcijanie tacy mają być, no przecież o to chodzi - żeby naśladować Chrystusa.
Ale historycznie przyjęło się określać świętymi tych, którzy REALNIE są podobni do Pana. No chyba mi nie powiesz, że każdy jest PRAKTYCZNIE tak samo blisko Boga. No i tyle. Użyłem tego słowa właśnie w tym historycznym, tradycyjnym znaczeniu. Chcesz, żebym przepisał swój komentarz wstawiając zamiast "święty" - "osoba realnie bardzo bliska Boga"? Mogę tak zrobić.
A swoja drogą mogę i przed tobą klękać, Martinie, jeśli będziesz przepełniony Duchem Świętym (brzmi patetycznie, wiem). Z resztą może i nawet jesteś, osobiście cię nie spotkałem, to nie wiem.
Ale tego ci życzę - żebyś był tak blisko Boga, żeby ludzie prosili o twoją modlitwę.
Pokój.
Ja tam przed Martinem nie bede klękać,bo pije za dużo piwa.
No tak ci właśnie powiem: każdy chrześcijanin jest tak samo blisko Boga. Jak ty tą Biblię czytasz? Przecież to podstawa Nowego Testamentu: pośrednictwo Jezusa zbliża człowieka do Boga totalnie, bo czyni go właśnie świętym. Kompletnie bez winy, idealnym.
Człowiek taki nie może sobie zasłużyć, żeby być bardziej świętym niż już jest. Nie da się zmniejszyć dystansu, który jest równy zero.
A znaczenia historycznego, tradycyjnego to używam ja - ty używasz nowego, zmienionego znaczenia, które wprowadził Kościół Katolicki. Jeżeli już ktoś wymyślił słowo "święty" to nie katolicy, tylko Żydzi. Poczuj się jak to jest gadać z kimś, kto rzuca argument, że "historyczne i tradycyjne, więc lepsze".
A ludzie się modlą do świętego Antoniego nie dlatego, że jest "osobą realnie bardzo blisko Boga". Nie dlatego trzymają jego obrazek w portfelu, że się prowadził dobrze, nie pił, nie palił i był miły. Tylko dlatego, że jest świętym. Oni wiedzą co to znaczy, ja wiem co to znaczy, wszyscy wiedzą o co chodzi. Tylko ty jeden mówisz, że teoretycznie to wszystko jest inaczej. Tylko rzeczywistość się pomyliła i nie chce słuchać prawidłowych teorii.
A jak się poznaje "przepełnienie" Duchem Świętym?
Jak się poznaje przepełnienie Duchem? W sumie to cholera wie, może jakoś... duchowo?
Antoni jest świętym, bo się dobrze prowadził, więc się do niego modlimy. Nie wiem o co ci chodzi. I na pewno nie jestem sam jeden, który tak twierdzi. Spytaj dowolnego księdza. Przeciętnego, polskiego, wierzącego-nie-praktykującego "katolika" może lepiej nie pytaj. Katecheza w Polsce leży i kwiczy. I to jest smutny fakt.
Widzę różnice pomiędzy argumentowaniem, że jakaś organizacja zachowała oryginalną naukę, bo widać, że była konsekwentna na przestrzeni wieków i jej poglądy można pokazać już bardzo wcześnie, a upieraniem się na używanie jakiegoś słowa w starszym znaczeniu i dopieprzaniem się do każdego kto używa go w dzisiejszym znaczeniu.
Martin, twoja teologia jest kompletnie pomylona. Niebiblijna i ahistoryczna. Nie ma w Biblii poglądu, że każdy chrześcijanin jest praktycznie tak samo blisko Boga. Jest za to o wypracowywaniu sobie zbawienia. Bóg wyszedł do nas z ofertą darmowej rehabilitacji. On płaci za cały sprzęt, specjalistów, leki i wszystko. Ale my musimy dać się leczyć.
Nie wiem co to znaczy "ahistoryczna teologia", ale rozumiem słowo "niebiblijny".
Mówię to, co mówi Biblia: zbawienie jest za darmo, raz a porządnie i niczego się nie wypracowuje.
"Wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo" [Rz 3:23 - Rz 3:24]
Skoro Pismo mówi "teraz jednak dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie, nie ma już potępienia" [Rz 8:1] to co tu jeszcze zostaje do wypracowywania?
I "łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił" [Ef 2:8 - Ef 2:9]. Już chyba bardziej wprost się nie da powiedzieć, że człowiek nie może nic dołożyć od siebie.
A nie, da się:
"Albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni" [Heb 10:14]
A ty twierdzić, że trzeba dodawać coś od siebie do... doskonałości?
Co jak co, ale to są fundamentalne rzeczy i jednoznaczne w Biblii. Można się nie zgadzać, ale jest napisane to co jest napisane. W tym punkcie wątpliwości nie ma żadnych.
Jeszcze raz mi zarzucisz w taki sposób, że mówię coś pomylonego i niebiblijnego o tak prostych, jednoznacznych kwestiach, i się pożegnamy.
@Martin,
Jestem autorem tekstu, o którym nakręciłeś to nagranie.
Zarówno Tobie, jak i osobom tutaj komentującym, polecam zapoznanie się z moją pełną odpowiedzią, która znajduje się tutaj:
www.filmweb.pl
(lub na kolejnej stronie wątku, jeśli z czasem post zostanie na nią przerzucony)
Cytując Ciebie:
„Chciałem przeczytać, żeby zobaczyć co mi powie, a nie żeby dowodzić co sobie wcześniej wymyśliłem, bo to byłoby głupie, głupie takie czytanie i wychodzi się na głupka po prostu. No, zwyczajnie nie warto.”
No i chyba nie było warto, prawda? Powinieneś czasem skorzystać z rad, których udzielasz innym. Powinieneś był chociaż odwiedzić stronę, z której ten tekst pochodzi ( www.filmweb.pl ). Może wtedy zreflektowałbyś się, że tutaj nie wystarczy poziom wiedzy o Biblii i teologii z niedzielnego „Ziarna”. Może zastanowiłbyś się dwa razy, nim rzucisz pod pociąg swoją reputację internetowego prostego w przekazie mędrca.
Pozdrawiam,
impactor
www.filmweb.pl
Chwilę mi zajęło, żeby sobie przypomnieć o co w ogóle chodzi.
Już wiem!
Przypomniałem sobie i aż mnie radość ogarnęła. Na wspomnienie. I ulga.
Bo się przestraszyłem, że się okaże, że znów kogoś zbluzgałem niepotrzebnie, a on miał co innego na myśli, albo ja może czegoś nie zrozumiałem albo co. Czasem się zdarza i się potem gryzę.
Ale to nie ten przypadek. Ani wtedy nie miałem wątpliwości, że mam do czynienia z eee... tym kim mam, ani teraz tym bardziej.
Stąd ulga.
Ale kto chce, niech sobie poczyta, konsekwentnie daję możliwość odpowiedzi. Może ktoś to nawet uzna za polemikę.
Poczytałem trochę impactora. Z 10 minut czytałem
Całe 10 minut mojego cennego życia zmarnowałem
Ech
Najzabawniejsi są ludzie, którym wydaje się, że są mądrzy.
impactor: Pisemna polemika tu nie ma sensu, bo szacując po twojej wiedzy na temat biblii trzeba by było niestety tu całe referaty pisać;) Idź najlepiej do jakiegoś zboru protestanckiego i umów się z pastorem on Ci podstawy wytłumaczy. No chyba, że to co mają na temat biblii do powiedzenia inni Cię nie interesuje i podjąłeś temat z czystej złośliwości. Jeżeli tak to szkoda twojego i innych czasu.
@Martin, cieszę się, że tak wygląda Twoja odpowiedź, bo też miałem przez chwilę cień obawy, że może za ostro pojechałem, i że jednak nie zasłużyłeś w pełnej rozciągłości na to co dostałeś. Ale jednak spać mogę już spokojnie :)
Mam nadzieję, że nie usuniesz tego filmiku, bo chciałbym o nim wspomnieć od czasu do czasu w wystąpieniach publicznych.
@człowiek z wiarą,
Posłuchaj sobie mojej debaty z historykiem starożytności księdzem profesorem Papieskiego Uniwersytetu JPII. Może to zaskopoi Twoje potrzeby wysyłania mnie, by ktoś mi coś wyjaśnił. Link tutaj: www.filmweb.pl
Od dobrych już kilku lat zjadam na śniadanie zawodowych teologów religii wszelakich, dlatego doprawdy poziom argumentacji Martina miał dla mnie wartość co najwyżej humorystyczną.
Szczególnie podobały mi się fragmenty, w których zarzucał mi nieprawdę, pomijając w odczycie podany obok w nawiasie wers biblijny mówiący dokładnie to, co Martin nazwał kłamstwem :)
Martin na pewno nie jest teologiem, domorosłym apologetą, ani nawet osobą, która zna Biblię. Na pewno jest za to albo osobą intelektualnie nieszczerą, albo głupcem.
Szczęść Thorze,
www.filmweb.pl
Ech nie rozśmieszaj mnie, tobie się wydaje, że katoliccy księża znają Biblie?:D Im wystarczy katechizm kościoła katolickiego i tego właśnie się trzymają. Biblię to może lizneli troszkę w seminarium, znają dobrze tylko fragmenty które są potrzebne do mszy. Idź do kogoś kto wiarę opiera na biblii najlepiej do jakiegoś apologetyka protestanckiego. Na mnie tu w lublinie wywarł bardzo dobre wrażenie pastor adwentystów, miałem w zeszłym tygodniu możliwiość porozmawiać z nim trochę o biblii, może jego odpowiednik w Krakowie jest równie przygotowany. Na każde z Twoich "pytań" jest bardzo łatwo odpowiedzieć, wręcz banalnie. Większość twojego pieniactwa wynika z błędnych założeń, które nie mają nic wspólnego z prawdą, brak elementarnego zrozumienia tekstu, wiele bezzasadnie wysuniętych wniosków. Nie znasz nawet absolutnych podstaw naukowego kreacjonizmu. Nie wiesz np. że już dawno obliczono to że wszystkie rodzaje zwierząt zmieściły by się na arkę bez problemu i jeszcze 70% ładowności by pozostało na paszę etc. Większość odpowiodzi na swoje pytania przy odrobinie dobrej woli mógłbyś uzyskać po prostu je googlując. Dziwi mnie natomiast twoja butność i agresja, śmieszna trochę.
Jak już mówiłem - robię to z apologetami różnych religii. Najwięcej pośród nich różnego rodzaju protestantów i muzułmanów, bo w Polsce rzadko bywam, i może Cię to zaskoczy, ale katolicy przynajmniej próbują utrzymać pozory nieutrzymywania idiotycznych wierzeń, bo coraz mnie z tych mitów z epoki brązu traktują dosłownie, np potop, stworzenie świata w 7 dni, Adam i Ewa, czy wiek Ziemi. A Ty mi tu z naukowym dododzeniem mieszczenia się zwierząt na arce wypalasz...
Zaiste, w Polsce nie spotkałem jeszcze dorosłej osoby, która wierzy w Biblię na takim poziomie. Dziwi mnie, że w ogóle takie się w polskim internecie trafiają. Nie ma sensu rozmawiać z ludźmi, którzy nawet nie próbują udawać, że ich wierzenia mają oparcie w rzeczywstości.
Pozwolę sobie zachować tekst "już dawno obliczono to że wszystkie rodzaje zwierząt zmieściły by się na arkę bez problemu i jeszcze 70% ładowności by pozostało na paszę" do wydruku na T-shirty z serii "zasłyszane od teistów".
Jak babcię kocham... Rozumiem kreacjonistów w USA czy w Arabii Saudyjskiej, ale podobno w Polsce edukacja podstawowa jest na wysokim poziomie... Nie zdawałem sobie sprawy że ta strona to ostoja kreacjonistów. Już stąd znikam :D
Ech masz tutaj artykuł creationism.org.pl 10 sekund szukania w google
Skoro nie spotkałeś w Polsce dorosłego kreacjonisty, to chyba świadczy o tym jak bardzo się znasz na apologetyce.
Mogę powiedzieć, że jestem złotym medalista International Young Physicsist Tournament 2014 i po pięciu latach badania tematu stwierdzam że dowody naukowe stoją za młodym wiekiem ziemi, ale to pewnie i tak cię nie ruszy. A wiesz czemu? Bo mówimy ci niewygodną dla ciebie prawdę. (Jana 8:45 oraz 3:19-21)
Tak?
Ja myślę, że to bez sensu teoria, ale skoro się upierasz...
Która Martin? O Młodym wieku Ziemii? Opowiesz coś więcej o tym?
Nie.
A po co co?
Przecież widzę, że nikt nie ma ochoty rozmawiać. A ja wcale nie czuję specjalnej potrzeby przekonywać.
Za to poniżające uwagi, zakładanie u innych złej woli, głupoty ect będę tradycyjnie wywalać. Tu nie YouTube ani Filmweb.
Już nie przesadzaj, że nikt. Ja się trochę doedukuję w tym temacie i chętnie porozmawiam.
No dobra, to powiem.
Nie sądzę, że para kangurków wraz z parą miśków koala trzymając się za rączki przepłynęła do Australii.
Raz, że kangurki bardzo rzadko się trzymają za rączki, a dwa, że w czasie zlodowacenia nie da się pływać.
Tak mi się wydaje. Ale nie byłem tam, zdjęć nie robiłem, nie wiem nic na pewno. Są tu widzę tacy, co byli i wiedzą, ich trzeba pytać.
To na mnie robi wrażenie, że wszystkiego są tacy pewni. Może powinni założyć kościół? To idealna postawa dla kogoś kto chce mieć własną sektę. Ludzie lubią taką tępą pewność siebie i chętnie wierzą. Na skutek błędów poznawczych (o której gadałem w ostatnim długim odcinku).
No dobra dobra, nie gadajmy o sektach ani tym co ludzie lubią :P
Czyli uważasz, że od potopu minęło dużo więcej czasu niż kilka
tysięcy lat, ponieważ zwierzęta obecnie występują na całym globie,
nawet w miejscach, które dziś są dla nich odcięte od reszty. A kilka
tysięcy lat to za mało, żeby tak się porozchodziły?
Nie, nie sądzę że minęło więcej niż kilka tysięcy lat, i jestem przekonany, że był taki kataklizm.
Zwierzęta nie miałyby kilka tysięcy lat, żeby się porozłazić, bo przecież misie nie przepłyną przez ocean. Ale w poszukiwaniu żarcia podczas zlodowacenia na pewno by łaziły daleko. Brzmi to dziwnie i byłaby to mocno niezwykła sytuacja. Ale możliwa.
Jak kiedy spotkam jakiego biologia z otwartą głową, a nie beton bez wyobraźni, to go popytam na ile to możliwe. I czy jest coś, co taką koncepcję jednoznacznie falsyfikuje. Jest dużo rzeczy, których nie wiem. To się chętnie dowiem. Może było inaczej, nikt przecież nie wie na pewno jak było.
Dziwne rzeczy odkrywa się ciągle na świecie i dużo z nich nie pasuje do przyjętych modelów. I fajnie, jest ciągle co poznawać i odkrywać.
Hmm, a co sądzisz o tych najpopularniejszych argumentach
kreacjonistów, czyli:
Słońce traci masę, oceany są coraz bardziej słone, księżyc się oddala, Jowisz i Saturn się ochładzają. Stąd wniosek, że nie mogą mieć miliardów lat, bo przyjmując te wartości i prędkość ich zmian i cofając się w czasie dochodzą do niedorzeczności.
No ale z kolei skąd wiadomo, że zawsze te wartości zmieniały się tak
samo prędko? To tak jak z datowaniem pierwiastkami radioaktywnymi, trzeba
znać warunki początkowe i potwierdzić, że nic z zewnątrz nie wpłynęło
na ten proces po drodze.
Ciężko mi znaleźć przekonujące informacje na ten temat, każda strona
ma swoje teorie ale to są tylko teorie. Jedni i drudzy zarzucają pozostałym,
że ich badania i wyliczenia są nieaktualne lub nieprawidłowe.
Mnie to nie przekonuje.
Słońce nie wiadomo jak się zachowywało w przeszłości, ten sam co problem co przy datowaniu zresztą. To samo oceany i księżyc. Wszystkie planety się ochładzają, na tym polega trzecie prawo termodynamiki, ale znowu nie można tego ekstrapolować liniowo w przeszłość.
To są wszystko spekulacje i poszlaki. Danych jest za mało i są ze zbyt krótkiego okresu czasu, żeby wiarogodnie coś wyliczać. Mnie to nie przekonuje, ale biorę pod uwagę, że to możliwe.
Śmiać się nie ma z czego, ale ekscytować też nie.
Argumenty za tym, że kosmos jest stary też są oparte na poszlakach właściwie, ale mi się wydają dużo bardziej przekonujące. Wszechświat faktycznie wygląda tak, jakby był zatrzymany w rozwoju, a nie tak, jakby powstał gotowy. Z kolei organizmy żywe odwrotnie - wyglądają tak, jakby powstały zaprojektowane, a nie jakby powstały w rozwoju.
Wszystko razem jest trochę dziwne, ale co zrobię - jest jak jest.
Póki co mam wrażenie, że życie jest młode, wszechświat jest stary, a ziemia - pieron ją wie...
Jak ktoś to widzi inaczej to chętnie posłucham. Byle się podzielić wnioskami, a nie głosić jedno-słuszność jakiejś zaklepanej wersji.
No ja akurat zmieniałem zdanie w tej kwestii wielokrotnie...
Mam wrażenie, że jest bardzo dużo dezinformacji i trzeba
i tak i tak komuś po prostu UWIERZYĆ albo stwierdzić "nie wiem".
Nasz układ słoneczny wygląda tak, jakby był stworzony
dokładnie po to, żeby umieścić w nim życie takie jak nasze.
Wielkość gwiazdy mamy taką jak trzeba, orbitę też, Jowisz,
Saturn i księżyc idealnie chronią nas przed różnymi latającymi
odłamkami a na samej Ziemii jest wszystko co potrzebne życiu.
Być może sam wszechświat jest stary, bo był pierwszą rzeczą
stworzoną przez Boga? Taką zabawką, symulatorem różnych
konfiguracji materii, sił, praw fizyki i matematyki. A nasz układ
słoneczny dodany później jako miejsce do umieszczenia życia.
No ale to tylko teoria.
Księżyc miałby się oddalać liniowo???
Jest to interakcja z dipolem. Dokładnie to zagadnienie pojawiło się na Międzynarodowej Olimpiadzie Fizycznej (IPhO) w 2009 roku. Księżyc oddala się z prędkością odwrotnie proporcjonalną do szóstej potęgi. Czyli teraz jest to 4 cm na rok, ale wcześniej było o wiele, wiele szybciej. I to jest cała potęga argumentu, że ekstrapolując wstecz dochodzimy to tego, że skrobał po Ziemi półtora miliarda lat. Z księżycem jest jeszcze jedna sprawa, że jego orbita jest nieprawdopodobnie zbliżona do kołowej. Naukowcy bez skutku próbowali mnóstwa symulacji jak taki księżyc mógł powstać na skutek domniemanego zderzenia. Kolejna sprawa jest z granicą Roche'a przez którą każde ciało (gdy przechodzi) ulega rozbiciu ze względu na grawitację. Więc fakt, że mamy tylko jeden księżyc jest kolejnym argumentem, że został on stworzony.
Jak dla mnie najmocniejszym argumentem jest zanikające pole magnetyczne Ziemi (czas połowicznego zaniku to około 1456 lat), którego nie można dalej ekstrapolować w przeszłość niż na dziesięć tysięcy lat wstecz.
Polecam poczytać:answersingenesis.org
No, i to są ciekawe tezy, nad tym się można pozastanawiać.
Nie przekonuje mnie ten księżyc specjalnie z tego powodu, że danych jest za mało, żeby cokolwiek ekstrapolować w tył. To tak jakby zgadywać którędy płynie Wisła, znając sto metrów ujścia do Bałtyku. Księżyc równie dobrze może latać miliard lat jak i 10 tysięcy, bo dane mamy z ilu lat? Stu? Dwustu?
Pole magnetyczne - ten sam problem. Zwyczajnie nie wiemy czy pole magnetyczne w ciągu 1500 lat zmniejsza się o połowę czy nie, bo 1500 lat temu nikt tego nie zmierzył.
Ten sam dokładnie problem występuje przy radiometrycznych metodach datowania - zgadujemy sobie co było w przeszłości na podstawie niedorzecznie małego wycinka empirycznych danych.
Irytujące jest, że ludzie tak mocno ufają "nauce", skoro jej podstawy opierają się na czystej spekulacji i łamią podstawowe kryteria naukowości.
Pogadać więc można i należy, ale zawsze pamiętając, że oceniamy tylko prawdopodobieństwo (bo tyle tylko możemy), a nie ustalamy faktów. Szkoda, bo nauka to fantastyczny sposób na poznawanie prawdy o rzeczywistości. Tyle, że bardziej ograniczona jest ta sfera faktów, niż ludzie sobie wyobrażają.