Izba wytrzeźwień: Chcemy być sobą

4 lata temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
71min

Dominika opowiada historię z pracy: wszyscy się z kogoś wyśmiewali i ona czuła presję, że też powinna. Jak się przed tym obronić? Jak byś sobą w pracy, w szkole, w domu?

Dyskusja

KarolinaH.
4 lata temu

He he. Ja byłam od dziecka dziwna i to pewnie przez książki masowo pochłaniane, które rozdmuchały mi wyobraźnię do tego stopnia, że zabawa w przebieranie lalek była dla mnie zbyt nędzna, chociaż zupełnie aspołeczna nie byłam. Lubiłam być w ruchu, więc fizyczno-dynamiczne zabawy mnie zawsze wkręcały. W okresie nastoletnim problem się nasilił. Chciałam być lubiana, bo to by oznaczało, że moja dziwność jest ok. Ale nie wychodziło mi dostosowywanie się do dziewczyn, lepiej za to szło udawanie chłopaków. Efekty były dość rozpaczliwe, aż przyszło olśnienie, że dopiero odkrycie swojej niepowtarzalności sprawia, że nie mam z kim się porównywać. I że to też nawet innych cieszy i czasem wyzwala. Oczywiście, nie wszyscy mnie będą lubić, ale to jest właśnie zdrowy efekt. Jak chcemy, żeby inni nas lubili, to często zachowujemy się niepożytecznie wobec nich, a lepiej skupić się na tym, że ja ich lubię, więc im pomogę wybrnąć z jakichś krzaków. Np. ze śmiania się ze słabszych co w audycji padło. Można spróbować. Bo wysiłek skierowany na sprytne lubienie innych często wyklucza sztuczne akcje pozyskiwania przychylności. Bo to pierwsze wymaga autentyczności.

Don Camilo
4 lata temu

Walka z ksywką osiedlową przeważnie jest bez sensu. Jeśli nie jest prowadzona mądrze, w najlepszym albo najgorszym wypadku, kumple stworzą człowiekowi podwójną tożsamość - w jego towarzystwie będą nazywać delikwenta inaczej niż kiedy zniknie z horyzontu.
W odcinku poruszono rolę strachu, poczucia odrzucenia, chęci manipulacji otoczeniem itp. na rzecz rezygnacji z "bycia sobą". Nie dotknięto jednak drugiej strony problemu - roli PYCHY w dążeniu do ciągłego odróżniania się od innych (traktowanych jako mniej wartościowe pospólstwo). Czy Polak mieszkający na obczyźnie, na jakimś zadupiu, gdzie ludzie (głównie prości rolnicy i robotnicy) mówią wiejską gwarą, powinien uczyć się oficjalnej wersji danego języka pozostając wiernie przy swoim słowiańskim akcencie, czy też starać się jak najdokładniej mówić lokalnym dialektem? Na ile trzymać dystans względem otoczenia a na ile go skracać?

Martin
4 lata temu

To je mondre.

O, znam ci ja tą dumę z bycia innym, ale innym jako: lepszym. To bardzo przewrotna rzecz taka duma, bo potrafi żywić się prawdą. I tak dobra cecha charakteru: szukanie prawdy, wychodzi człowiekowi na złe, bo nawet jeżeli faktycznie jest się lepszym, to poczucie wyższości, dumy, pychy jest daleko gorsze w skutkach niż ten fakt bycia w czymś lepszym.

Na tym polega mądrość z resztą, żeby zrozumieć na czym naprawdę polega wielkość człowieka, i odróżnić fakt bycia w czymś lepszym od innych, od wartościowania się ponad ludźmi.

Dystans? Skracać chcę zawsze, o ile nie mam jakiegoś konkretnego powodu, żeby tak nie robić. Problem z dystansem ja mam taki, że jego nikt nie robi, on sobie istnieje sam. Tworzy się naturalnie, tak jak naturalnie człowiek się brudzi. Tak samo jak trzeba ciągle się myć, tak samo i trzeba zmniejszać dystans, żeby być blisko ludzi.

Zresztą myślę sobie Jezus jest tutaj najlepszym wzorem do naśladowania. Według faktów był ponad wszystkimi, ale nie dał tym faktom dokarmiać pychy. Pod tym kątem warto sobie czasem poczytać historię Jezusa. Ja w niej znajduję wiele rzeczy, które mogę szczerze podziwiać.

Co jeszcze?