Śmierć - powód, dla którego ten cały Odwyk w ogóle istnieje. Życie, śmierć i ważne pytanie: czy dusza ludzka jest nieśmiertelna? Co się dzieje z człowiekiem po śmierci?
Mimo tego co powiedziales na poczatku, Martin, Przyjmij wyrazy sympatii. Jak by nie bylo juz wiecej z ojcem sie nie zobaczysz, no moze tam..... ale to dla nas jest nieznane do konca. Pozdrawiam.
No niestety lekki zawód;początek i koniec odcinka dałeś rade i wydawało się że jak zwykle będzie treściwie a tu lipa;całe 30 min błądzenia po omacku i wydaje sie że dostarczyłeś paliwa wierzącym w reinkarnacje bo jak prześledzisz siebie to tak się wplątałeś w ciało,duszę i ich przechodzenie że uszy opadły a wydaje się że to z powodu nieumocowania tego tematu w słowach Jezusa-a przecież wiesz że on daje odpowiedź na wszystko;niedosyt przykro mi niesmak pozostaje;jestem 18 dzień na głodówce oczyszczającej i tak się otwiera świadomość ,że naprawdę mógłbym zasugerować Tobie kilka dodatkowych aspektów tego zagadnienia, trzymaj się jednak i czekam na kolejne rozważania
A mi się odcinek podobał, lubię te "strumienie świadomości" Martina.
Mi się też podobał, ciekawy temat bardzo i zmuszający wyobraźnię do pracy. Co do "błądzenia po omacku" to nie wiem jak inaczej chcesz o tym porozmawiać nie po omacku, Arek. Martin już wcześniej mówił wiele razy, że nie gada do osób mocno wierzących w Biblię tylko raczej do tych nieprzekonanych lub niepoinformowanych. Posłuchaj tego z punktu widzenia takiej osoby. Dla niej śmierć, jeśli w ogóle o niej myśli, jest wielką niewiadomą.
Hm Biblia aż kipi od informacji na ten temat i to dosłownie!!!!
Człowiek nie ma duszy!!! Człowiek jest duszą!!!!!
Umierasz i cie niema zostaniesz wskrzeszony albo w pierwszym albo w drugim zmartwychwstaniu !!!!
Jak w pierwszym to ok jesteś zbawiony jak w drugim to czeka cie druga śmierć
Piekło nie istnieje
Martin nie wiem co czytasz ale upewnij się czy aby napewno Biblię
1. Przestań się wydzierać. Rozmawiaj. Nie krzycz.
2. Możesz być bardziej pewny niż sam Jezus że wiesz co istnieje a co nie, ale jak będziesz sugerować że autor strony nie wie co czyta, ergo jest głupi, to wylecisz stąd zanim zdążysz powiedzieć "amen".
Poza tym ewidentnie masz wiedzę pewną i nie podlegającą dyskusji. Nagrywaj własny program, szkoda żeby takie objawienie się marnowało.
Dziękuję za uwagę.
A ja podejdę do sprawy z innej strony.
"Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć..." (Rzym. 6, 23).
Skoro zapłatą za grzech jest śmierć, to znaczy to, że wszyscy ci, którzy umarli już za grzech zapłacili i ponieśli stosowną dla nich karę, zgodnie zresztą co Bóg powiedział w Edenie: "Prochem jesteś i w proch się obrócisz!" i akcentował wiele razy przez proroków (np. Mal 4, 1; Ezech. 18,4; Ezech. 28, 18.19 etc.)
Chyba, że Paweł napisał co innego w Rzym. 6,23.
Serdeczne wyrazy współczucia z powodu śmierci jednej z najbliższych osób, jakie mamy na tym świecie.
Trzymaj się Martin
Ponieważ wygrałem zakład należy mi się nagroda , Nie umrę, będę przemieniony w oka mgnieniu a nawet szybciej i co zaprzeczysz? Dwa, przesiąknięty jesteś platonską filozofią budowy człowieka, dla równowagi proponuje trochę koncepcji hebrajsko- semickiej. Potem coś z krainy płaszczakówwww.docelu.biblia.info.pl Mieszasz fikcję z prawdą dusza to na pewno nie duch to nie jest ta sama ryba .Udajesz źe wiesz a nie wiesz. Np jak powiem źe przesiąknięty jesteś " duchem okrągłego stołu" to coś kumasz w tym temacie chociaż oczywiście źartowalem z tym przesiąknięciem,Trzy apokalipsa nie pisze nic o źyciu w tamtym wymiarze bo płaszczak i tak by nie pojął bo ma płaski mózg. Tak więc prędzej jezioro ognia jest tam za ścianą kibelka .
Świetny odcinek.
Co do samej śmierci zawsze mnie dziwiło, że tak mało ludzi o niej myśli czy mówi, zapewne boją się tego tematu. Gdy zawsze próbowałem o kimś porozmawiać co jest po śmierci lub co dalej to ludzie odpowiadali nic albo pójdziesz do nieba nic więcej żadnego głębszego rozważania a to dość istotny temat bo dotyczy każdego z nas. Sam się zastanawiam czy "dusza" jest nieśmiertelna fajnie by było gdyby była jeżeli coś takiego jak dusza istnieje. Pozdrawiam
Matin, w odcinku postawiłeś tezę, że jednym z dowodów na to, że człowiek ma pierwiastek duchowy jest jego samoświadomość, której pozbawione są zwierzęta. Jednak gdyby tak faktycznie było, jak powiedziałeś, to oznaczałoby, że ducha/duszy nie posiadają także malutkie dzieci oraz np. osoby poważnie upośledzone umysłowo, no bo one nie zdają sobie za bardzo sprawy, kim są.
Dla mnie jedną z lepszych poszlak wskazującą na to na to, o czym mówisz są np. niektóre przeżycia podczas śmierci klinicznej, kiedy czasem człowiek widzi "z góry" jak go ratują w szpitalu.
Owszem, to by właśnie oznaczało.
Na pewno w przypadku dzieci.
Jak próbuję sięgać pamięcią do najwcześniejszych wspomnień, to pamiętam tylko sceny jak miałem kilka lat. Ale wcześniej nie było nic, zero, null. Tak jakbym wcześniej nie istniał.
I w pewnym sensie tak mi się wydaje, że było - moje ciało fizycznie rosło, ale mój duch w nim nie mieszkał, póki nie było gotowe. Przynajmniej tak to wygląda z mojej strony.
Przeżycia podczas śmierci klinicznej są dyskusyjne. Bo wiele objawów da się wytłumaczyć fizycznymi mechanizmami. Innych się nie da. Becia kiedyś chyba na Odwyku opowiadała swoje wrażenia z pobytu poza ciałem w szpitalu. Można ją popytać, jak kto ciekawy.
Aczkolwiek zdarzają się teksty Pisma o zniszczeniu zarówno ciała jak i duszy.
Np. ten:
*[[Mat 10:28]] Warsza* I nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, ale duszy zabić nie mogą; bójcie się raczej tego, który może i duszę i ciało zniszczyć w piekle.
Prawda.
Tyle, że ani "zniszczyć" ani "może" nie są jednoznaczne i nie wiadomo jak je rozumieć.
Zwłaszcza, że to słowa tej samej osoby, która do opisu tego przyszłego miejsca używała określenia "gdzie robak ich nie umiera a ogień nie gaśnie", które sugeruje coś ciągłego i trwającego, a nie jednorazowego co raz jest, a potem się kończy. Tego typu określeń i opisów jest dużo więcej niż tych przeciwnych.
Oto lista ponad 40 wypowiedzi - wszystkie objawiają los ostateczny niesprawiedliwych: będą podcięci jak trawa. opadną jak liście (Ps. 37, 2); będą jak plewa, którą wiatr rozmiata (Ps. 1. 4); będą pożarci do szczętu jak ciernisko (Nah. 1, 10), jak szata przez mole (Izaj. 51, 8); staną się jak piec ognisty (Ps. 21. 10); roztopią się jak wosk (Ps. 68, 3); rozpłyną się jak woda (Ps. 58, 8); będą jak proch pod nogami (Ma1, 4, 3); obróceni zostaną w proch (1 Mojż. 3, 19; Ps. 104, 29); zgaśnie ich światłość (Ijob 18, 5); pochodnia niepobożnych zgaśnie (Ijob 21, 17; Przyp. 13, 9; 24, 20); zgasną jak knot gaśnie (Izaj. 43, 17); Pan poda ich na spustoszenie (Ps. 73, 18); odrzuceni zostaną na wieki (1 Korn. 28. 9); wykorzeniona zostanie pamiątka ich (Ps. 34, 17); wygładzi Pan imię ich pod niebem (5 Mojż. 29, 20; Ps. 69, 29); imię ich będzie wygładzone na wieki (Ps. 9, 6); upadną i nie będą mogli powstać (Ps. 36, 13); zostaną wepchnięci w dół zginienia (Ps, 55, 24): wyrzuceni z okręgu świata (Ijob 18, 18), wywróceni (Przyp. 12, 7); wyrzuceni będą jako żużel (Ps. 119. 119); będą skruszeni (Ijob 34, 25; Ps. 2, 9); starci (Ps. 50, 22); wytraceni (2 Mojż. 22, 20; Ps. 21, 10; 59, 14; 104, 35; Przyp. 13, 3; Izaj. 29, 20); uschną (Ijob 18. 16); będą spustoszeni (Ps. 34, 22; 62, 4; 139, 19; Izaj. 11, 4); wykorzenieni (Ps. 37, 9.22.23.34; 55,23; 94, 23; Przyp. 2, 22; Nah. 1, 15); zniszczeni na wieki (Ps. 52, 7; 92, 8); będą jako ciernie ogniem spalone (Izaj. 33, 12); pożarci przez ogień (Ps. 50, 3); spali ich dzień przyszły (Mal. 4, 1);. zapalą się i spłoną (Izaj. 1, 31); płomień strawi ich jak plewy (Izaj. 5, 24); wylany będzie na nich ogień jak deszcz (Ps. 11, 6); nie ostoją się (Przyp. 10, 25); umrą (Ezech. 18, 4.20); staną się jako nic (Izaj. 41, 11.12); nie będzie ich (Ijob 20, 9); zostaną wytraceni, aby ich nie było (Ps. 104, 35; Przyp. 10, 25); obrócą się do szeolu (grobu) (Ps. 9, 18); poginą, zniszczeją (Ps. 37, 20; 49. 20; Izaj. 41, 11.12); zginą (Ps. 92, 10; Izaj. 40, 24); nie będzie ich już więcej (Ps. 37, 10); zginą na wieki (Ijob 20, 7) "44
Wszystkie powyższe wypowiedzi mówią, że ostatecznym, nieodwracalnym losem niesprawiedliwych będzie wieczna śmierć przez spalenie ogniem, który ześle Bóg.
A gdzie tam.
Większość z tych cytatów przecież w ogóle nie mówi o umieraniu. A żaden z nich nie mówi wprost, że czyjaś dusza będzie unicestwiona albo przestanie istnieć.
Niektóre z nich są absurdalnym argumentem w tym kontekście, np. "upadną i nie będą mogli powstać" - to ma oznaczać wieczną śmierć przez spalenie ogniem? A jak ja powiem, że widziałem na ulicy faceta co się poślizgnął, a nie mógł powstać, to co przez to należy rozumieć? Że ten człowiek wybuchnął nagle ogniem, który zesłał Bóg i spłonął na naszych oczach?
Rozumiem, że wiele fragmentów na ten temat jest jednoznaczna, ale w tym wypadku to jest przesada, która może świadczyć tylko o uprzedzeniu. Pismo należy po prostu czytać, i wyciągać wnioski z tego, co tam jest, a nie z tego co się widzi między wierszami.
Nie do końca jest jak mówisz, owszem, Jezus mówi że zostaną ukarani, i gdzieś wrzuceni - konkretnie w jezioro pełne ognia i siarki, apokalipsa mówi, że to jest śmierć druga, czyli jednak śmierć! W starym testamencie jest mnóóstwo porównań ewidentnie pokazujących, że nieśmiertelność duszy jest, ale tylko dla zbawionych. Ci niezbawieni pocierpią jakiś czas w tym jeziorze, a potem nie ma ich. Uczciwe przedstawienie argumentów za i przeciw co do tej teorii jest tutaj:
www.youtube.com
I rzeczywiście, sumując wszystkie fragmenty biblii, zdecydowanie więcej mówi o śmiertelności człowieka zbawionego.
No i w sumie tyle chciałem dodać od siebie, dobry odcinek.
Właśnie dla mnie słowa "zniszczyć w piekle", "spłoną", "karą za grzech jest śmierć" "to jest śmierć druga (jezioro ogniste)" itp. są znacznie bardziej dosłowne i zrozumiałe niż "robak ich nie umrze" - bo co to niby jest - ogniotrwały robak ? Także to, co ten tekst sugeruje, to też nie jest takie jasne. I odnośnie czegoś co w Biblii jest wieczne: "Jak Sodoma i Gomora (...) stanowią przykład przez to, że ponoszą karę wiecznego ognia"(Jd 7). Wg mnie wieczny to ten ogień jest w skutkach, a nie w trwaniu.
Czy w Sodomie i Gomorze płonie obecnie jakiś ogień, który nie gaśnie, czyli jest wieczny ?
Poza tym słowa występujące w Ewangeliach słowa "wytracić" (gr. apollymi, apoleia) oznaczają całkowitą zagładę, unicestwienie, stan niebytu.
Więc dla mnie to jest jasne.
Jak to "jakiś czas"?
A z czego ty to wywnioskowałeś, że "jakiś czas"? Jezus powiedział, że "ich ogień nie gaśnie", mówił "w ogień nieugaszony", a ty mówisz, że zgaśnie i że będzie ugaszony.
Objawienie mówi, że "na wieki wieków" ten ogień ma palić ludzi - czy to znaczy "na jakiś czas"? Jeżeli tak, to Jezus też będzie żyć na jakiś czas, bo o sobie mówi: "byłem umarły, lecz oto żyję na wieki wieków i mam klucze śmierci i piekła". To jedno "na wieki wieków" ma znaczyć "zawsze" a drugie "na pewien czas", a decydujemy o tym co które znaczy tak jak nam akurat pasuje?
No jak można tak zignorować tak jednoznaczne fragmenty?
"Kto ma Syna - ma żywot, kto nie ma Syna, też ma żywot - w płomieniach wiecznych. Ament"
Martin, współczuję szczerze, ja ojca straciłam bardzo dawno temu - przeżyłam autentyczny szok i nie ma dnia, abym o nim choć nie pomyślała...nie ma co ojciec - to ważna osoba w życiu dla człowieka.
I nie martw się , że jesteś radykalny...właśnie wczoraj po kolejnym przeczytaniu tzw. "Kazania na Górze"...znów nie miałam wątpliwości - Jezus to radykał - WOW.
Bo ja ...uwielbiam spać...w trudnych chwilach traktuje to jak wyzwolenie z trosk ziemskich...przebudzenie wtedy nie jest miłe, ale przetrwać dzień mogłam tylko dlatego, że w perspektywie był kolejny sen - inny świat...może i czasami szalony, ale świat w którym także i czasu nie ma :)
Łuk. 20:34-38
" I rzekł do nich Jezus: Synowie tego świata żenią się i za mąż wychodzą,
Lecz ci, którzy zostają uznani za godnych dostąpienia tamtego świata i zmartwychwstania, ani się nie żenią, ani za mąż nie wychodzą.
Gdyż już nie mogą umrzeć, są bowiem równi aniołom, a jako uczestnicy zmartwychwstania są synami Bożymi.
A że umarli wzbudzeni będą, to i Mojżesz zaznaczył przy krzaku gorejącym, gdy nazywa Pana Bogiem Abrahama i Bogiem Izaaka, i Bogiem Jakuba.
Nie jest On przeto Bogiem umarłych, ale żywych. Dla niego bowiem wszyscy żyją."
hmm
Wiele błędów bierze się z założenia, że śmierć rozumieć należy jako nieistnienie.
Ale nic takiego z Biblii nie wynika. Śmierć jest różnie traktowana.
A dowodem przesądzającym to, że jest możliwe, że Biblia niekoniecznie definiuje śmierć jako koniec istnienia, jest fakt, że istnieje pojęcie "śmierć druga". Jeżeli śmierć jest końcem, to może być tylko jedna. Tymczasem jedno wydarzenie jest nazywane śmiercią, a inne "drugą śmiercią". To jasne, że pierwsza nie jest końcem istnienia, tylko czymś innym.
A skoro widzimy, że śmierć może być tylko zmianą sposobu istnienia, a nie końcem, to już nie można w ciemno zakładać, że wszędzie gdzie w Biblii jest "śmierć" to oznacza jakiś definitywny koniec.
Trzeba się po prostu bliżej przyjrzeć kontekstowi.
Ja nie wiem, a jak ustosunkujecie się do Mateusza 25:46? Swoją drogą może piekło jest czymś pomiędzy śmiercią a męką?
Śmierć nie jest końcem, moim zdaniem, bo nie może być, skoro ma być sąd.
Najpierw jeden, potem drugi.
Śmierć to początek, dla jednych życia, a dla innych?
A dla innych to ja nie wiem;)
Zdam się na Boga w tej kwestii.
Jak będzie chciał ludzi smażyć, to nikt Mu nie zabroni, a jak nie, to ja się strasznie ucieszę.
Bo, z mojej perspektywy, największą karą dla człowieka będzie, nawet przez chwilę patrzeć, jak jedni się cieszą, bo dostają to, co obiecano, czego pragnęli i w co wierzyli, a z czego się niektórzy się śmiali i w dupie to mieli, i oni....też dostaną co chcieli
Każdy wybór ma
Albo w prawo, albo w lewo, a potem prosto;)
Dzięki za odcinek. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja mam ciśnienie mówiące "rób więcej".
Najczęściej ze śmiercią mamy do czynienia, kiedy ma nadejść, bo ktoś jest terminalnie chory lub kiedy już nadeszła -na pogrzebie. Rzadko jesteśmy z nią "oko w oko",kiedy umiera ktoś na naszych rękach. Miałam możliwość być z dwoma osobami -mamą i mężem. Kiedy mama umierała,zapytała się mnie -..Ludzie ochrzczeni wiadomo gdzie pójdą, a ci nieochrzczeni to gdzie?... Mamo,a czy ci, co mają obiecane te 24 dziewice, jak zginą za Allaha, na pewno je dostaną?Śmiech....... Absurd tego, w co wierzymy okazał się oczywisty. Mamo-wszyscy spotkamy się u góry na pięknych zielonych łąkach. Zobaczyłam spokój w jej oczach.
Mąż, kiedy już był częściowo sparaliżowany, często wspominał to,co przeżył. W ostatnich momentach, kiedy zapytałam się go,co mam robić? Z firmą, dziećmi, czy wszystko sprzedać? Przecież zawsze był bardzo mądry. Usiadł, zapalił papierosa, przemyślał temat i odpowiedział
pierdol wszystko.....
O. I to jest prawidłowa odpowiedź. Normalnie jakbym Salomona słyszał.
Pracownik hospicjum(w Zielonej Górze) rozmawiał z umierającymi i pytał się ich,czego najbardziej żałują. Najczęściej padające odpowiedzi :
1.żałuję, że robiłem to,co chcieli inni,a nie to,co ja chciałem, nie umiałem się przeciwstawić, żeby spełnić swoje marzenia!!
2.żałuję, że tak dużo pracowałem! zamiast być z rodziną, przyjaciółmi
3.żałuję, że nie miałem śmiałości wyrażać swoich uczuć, że kocham, tęsknię
4.cierpienie z powodu braku możliwości pojednania się przed śmiercią -gorycz nieprzebaczenia!
5.żałuję, że nie pozwoliłem sobie być szczęśliwym! udawałem ,że jestem zadowolony ze swojego życia, bałem się zmian.
Warto to przemyśleć i uczyć się na cudzych błędach :)
Pisz Heniek :)
Sławka ...Heniek tylko rozdziela plusy dodatnie :P
Fajnie maja ci, ktorzy w chwili smierci moga powiedziec kochanej osobie, do zobaczenia. Moja zona umarla mi na rekach i bylo to tak blyskawiczne, ze nie mialem mozliwosci rzec, chocby jedno male slowko........Wiem, ze sie spotkamy u Jezusa i to daje mi pokoj i sile. Ilu jest takich, ktorzy tej pewnosci nie maja ?......
W sumie bardzo dobry odcinek. Niestety ci co wierzą w ewolucję i to, że jesteśmy tylko ciałem raczej pozostaną niewzruszeni... Chociaż kto wie, może po prostu wyczują, że jest w Twoich słowach pewna mądrość i jednak jesteśmy znacząco inni niż zwierzęta i przemyślą ostatecznie wszystko jeszcze raz oraz uczciwie poszukają. Przy okazji, naprawdę podobało mi się porównanie ze snem :).
Wiem, że nie na temat, ale jako żem rasowy zbok, a chodzi to za mną od dłuższego czasu, więc muszę to z siebie wyrzucić, bo nie każdy o tym wie. Jezus miał braci. I nawet jeśli ktoś wierzy w narodzenie Jezusa z dziewicy, to w Biblii nie ma wzmianki o tym, że Maria niepokalanie poczęła też jego braci. Wniosek nasuwa się sam i kaleczy mózgi wiernych: JÓZEF RUC*AŁ MATKĘ BOSKĄ!
#szok
#niedowierzanie
#olaboga
Heniek pisze
Pytajmierz, jak Cię lubię...czytając...myślę co to takiego "chodzi za Pytajmierzem"...a tu....góra rodzi mysz...
#szok
#niedowierzanie
#olaboga
A jak się to ma do: "Czy dusza jest nieśmiertelna?"..bo chyba sama się nie domyślę :P
Bzykał:):)
Święty Józef Zbereźnik od Matki Boskiej Pokalanej Wielokrotnie.
Do "agenta terenowego" Słusznie napisałeś *Mat 10:28" - jest tam też odnośnik do
"Jak. 4,12" ..(12): Jeden jest Prawodawca i Sędzia, w którego mocy jest zbawić lub potępić. A ty kimże jesteś, byś osądzał bliźniego? [Biblia Tysiąclecia V, Jk 4]....przeczytaj ze zrozumieniem ...jaka jest różnica między słowem "zabić" ..a "zniszczyć" lub w Jakubie ..."zatracić"
Czy widzisz różnice tutaj na ziemi, między człowiekiem zabitym a człowiekiem zniszczonym, zatraconym - tak organoleptycznie ...-:)
Pozdrawiam.
Nasze rozmowy to się mają sprowadzić do tego, że my Innych kochamy, czyli że zależy nam żeby się osoby różne skumplowały z Jezusem i z Bogiem pojednały, czyli tak jak Paweł w 1 Kor pisał - "częściowe przeminie(naszak wiedza) ale miłość nie ustanie jak doskonale przyjdzie". Więc to co Martin mówi myśleć o śmierci żeby czasu nie marnować, bo wiemy ze jak sie osoby z Jezusem nie skumpluja do smierci to beda mialy w jakis sposob przekichane jak przekichane nie jest to pewne (wiedza częściowa-przeminie). No więc te rozważania mają prowadzić do większego zainteresowania się drugim człowiekiem w persektywie jego relacji z Bogiem szczegolnie jesli widzimy ze by chcial a sie miota - albo chce a o tym nie wie. I wtedy dojdziemy do slynnych slow Jezusa "miluj blizniego jak siebie samego". Ty juz pogadales z Jezusem to mow tak zeby ktos inny tez pogadal -wiedza Ci sie przyda ale wazniejsze jest zeby Ci na tej drugiej osobie zalezalo. A jak bedziemy z Jezusem gadac duzo i czesto i rozmyslac o jego zyciu, i prosic o madrosc i bedziemy z nim blisko to nie trzeba bedzie czlowiekowi mowic ze musi przestac Z Maryja gadac zeby go przekonac ze Maryja go nie slyszy bo spi.
Współczuję, niedawno przeżyłem to samo.
Może jakiś odcinek o ojcostwie?
Ad. 23: Skoro zatem śmierć jest ,,zmianą sposobu istnienia", czy przetransportowaniem duszy do innego wymiaru, to zmartwychwstanie, wskrzeszenie jest całkowicie zbędnym procesem czyniącym z Boga gościa, który zaprzecza sam sobie i robi rzeczy, które albo nic nie znaczą, albo są głupie. Wskrzeszenie jedynie wtedy ma sens, kiedy śmierć jest nieistnieniem - przerwaniem życia.
Hebr. 11: 39 A ci wszyscy, choć ze względu na swą wiarę stali się godni pochwały, nie otrzymali przyrzeczonej obietnicy, 40 gdyż Bóg, który nam lepszy los zgotował, nie chciał, aby oni doszli do doskonałości bez nas.
Jak to bez nas ?! Co on opowiada ? Czy to znaczy, że oni jeszcze tej nagrody nie otrzymali?
A co tak emocjonalnie?
Że śmierć nie jest nieistnieniem, tylko przejściem, dwa fragmenty do zastanowienia.
1. "Nie jest On przeto Bogiem umarłych, ale żywych. Dla niego bowiem wszyscy żyją" [Luk 20:38]. Tak odpowiedział Jezus, zapytany o kwestię życia po śmierci. Skoro dla Boga Abraham jest żywy, jeśli Jezus na górze gadał z Eliaszem, mi to wystarczy.
2. "Chrystus (...) w ciele wprawdzie poniósł śmierć, lecz w duchu został przywrócony życiu.
W nim też poszedł i zwiastował duchom będącym w więzieniu" [1Pi 3:18-19]. Jeżeli Jezus nie istniałby po śmierci to jak mógł cokolwiek robić jakimś duchom?
Zmartwychwstanie nie jest bez sensu ani niczemu nie przeczy: po prostu chodzi o zmartwychwstanie ciała. Wiadomo, że umiera nam ciało, ale nie duch. Jak w ogóle może duch umrzeć? Na co, na zawał? Na serce? Ze starości?
Co się dzieje z duchem między śmiercią ciała a zmartwychwstaniem to ja nie wiem, w Biblii tego jednoznacznie nie widzę. Ale nieistnieniem nie można tego nazwać.
Konsekwentnie należałoby uznać, że kiedyś śpisz albo zemdlejesz - to przestajesz istnieć. Ale to nie może być prawda, bo przecież "ożywasz" jako stary ty, ta sama osoba, z tą samą samoświadomością, nie ktoś nowy.
Sorry Martin, nie chodziło mi o emocje, a raczej o sarkazm, przyjąwszy rolę hipotetycznego człowieka dyskutującego z autorem Listu do Hebrajczyków...
1. Dla Boga rzeczywiście wszyscy żyją, skoro jest on poza czasem. Nawet jeśli byłoby inaczej, to mógłbym przyjąć, że zmarli siedzą w szeolu i świadomie czekają. Pytanie: po co ? Pewnie pamiętasz, że jeśli jesteś mega zmęczony, to czas we śnie leci mega szybko. I wg mnie tym jest śmierć - szybkim czaso-transportem do Dnia Sądu, który porównać można ze snem.
2. Czy dopuszczasz wobec tego myśl, że ludzie żyjący w czasach Noego mają szanse na zbawienie po śmierci mimo życiowych decyzji ? Przecież olali setki ostrzeżeń. Czyli Bóg raz tak, a raz tak - jak mu wygodnie. Ci będą, ci nie będą, ci mogą tak, a inni tak. Bez powodu. A nawet jeśli, to dlaczego mieliby być to tylko Ci, którzy byli nieposłuszni za dni Noego ? A co z resztą świata po potopie ? I czym wg Biblii jest "Duch Chrystusowy" ? 1 Piotra 1.11. Nawet ciekawe, że ten sam list.
Czy dusza może umrzeć ? Ezechiel dokładnie napisał: "Dusza, która grzeszy - umrze", (18,4) używając dokładnie tego samego słowa co występuje w Genesis - "Nefesz". "Stał się Adam duszą zyjącą"...
O kurna... Mocny odcinek daje do myślenia mimo, że spotkam się ze "śmiercią" częściej niż statystyczny polak.
A czemu częściej?
Jestem ratownikiem medycznym i pracuje w karetce. Dobry odcinek słuchając go dziwnie się czułem. Dobrze i źle ciężko wytłumaczyć aż bolało nie wiem czemun nie mniej dzięki za tak ludzkie mówienie, opowiadanie, otwieranie oczun poprostu dzięki za odwyk !
I jak tam, wiadomo już co jest po śmierci? Jestem właśnie po pogrzebie i tak się zastanawiam gdzie mój dziadziuś poszedł :( W kościele na mszy ksiądz powiedział, że teraz do rodziny należy obowiązek się modlić za jego duszę, pisać wypominki i intencje mszalne, żeby Bóg go przyjął. Lubię tego księdza jako człowieka, ale ja naprawdę nie wiem na jakiej podstawie można takie rzeczy gadać. Mimo, że miałem łzy w oczach i ledwo się powstrzymywałem to wtedy mnie wybitnie wnerwił.