Szacunek i miłość nie wykluczają się z hierarchią. Gdyby tak było, to jak Jezus mógłby być przedstawiany jako król, jak Biblia mogłaby mówić, że przed Bogiem zegnie się każde kolano?
Nawet relacja pan-sługa nie zakłada przecież wcale ani braku szacunku ani miłości. Że przytoczę głupawy przykład lokaja z Batmana. Czy taka relacja jest niezdrowa? Czy niania, która w dawnych czasach służyła, nie mogła kochać tego kogo wychowywała? Czy jedno drugiemu przeszkadzało?
Ja tego nie widzę.
Nie każdy pan jest pasożytem, tak jak i nie każdy sługa jest dobrym sługą.
Ale prawdą jest, że każda władza deprawuje - stąd konieczność dojrzałości, siły charakteru i pewnej pokory u tego, kogo się stawia za pana. Tak, żeby przeciwstawić to naturalnym tendencjom do pasożytowania i pogardzania innymi.
Złe rezultaty, które widzimy, to nie wina układu "pan-sługa", ale wina lenistwa, słabości i głupoty - mężczyzn, przede wszystkim.
Podział ról jest tak jak był, a jeżeli go nie ma, to jest to układ nieefektywny. Specjalizacja znacznie jest lepsza: i w firmie, i w społeczeństwie i w rodzinie.
A ja nie zgadzam się z tym, że żona nie potrzebuje pana. Fakt, słowo brzmi nieprzyjemnie. "Opiekun" - lepsze.