Czym mogę służyć?

11 lat temu

Maraton trwa

Zostało odcinki do końca.
48min

Biblia mówi dużo o służeniu i o panowaniu. Ale łatwo to przegapić. A może niełatwo, tylko po prostu nikt o tym nie chce słyszeć? W tym odcinku o sługach i panach.

Dyskusja

Kriss
11 lat temu

Mnie bardzo denerwuje zapytanie: "W czym mogę pomóc"! Wolałbym słyszeć jako klient staropolskie czy biblijne "Czym mogę służyć". Uzasadnienie jest proste. Pomóc nie zawsze możesz, słuzyć możesz zawsze!!!

Grabix
11 lat temu

Z tym służeniem jest związana ciekawa sprawa. Podobno najskuteczniejszym sposobem by sprawić by ktoś cię polubił nie jest zrobienie mu przysługi, tylko nakłonienie go, żeby zrobił coś dla ciebie i podziękowanie. Bo jak robimy coś dla innych to oni mają poczucie długu. A jak dajemy im okazję zrobić coś dla nas po to oni się czuję lepszymi ludźmi.
Czyli jak będziemy wszystkim służyć, to nie będziemy mieć żadnych przyjaciół, ale za to będziemy mieć dobrą samoocenę... e... :D no może trochę przesadzam.

Ale czy wam też się tak wydaje, że świat stoi do góry nogami? Że najkrótsza droga do danego punku wszechświata prowadzi w przeciwnym kierunku? Ja się zastanawiam czy świat jest taki skomplikowany, czy to my jesteśmy tak okłamani, że jak trafiamy na prawdę to ona się wydaje leżeć w poprzek wszystkiego?
A może ktoś uważa, że to dlatego, że świat odszedł od Boga i wtedy naturalnie staje do góry nogami?

Ella
11 lat temu

Z tym służeniem mam jakieś niejasne problemy. Brzmi jak dla mnie jakoś... wymuszenie. Może dlatego, że ja nie znam ani jednego człowieka, który z dobrej woli oddał się na służbę i jest z tego zadowolony. Dla mnie taki układ jest zawsze układem niewolniczym, a niewola jest przemocą.
Przez cały odcinek zastanawiałam się, czy może lepiej mówić o miłości, bo miłość jest rodzajem poświęcenia i opieki nad kimś, ale miłość ma tyle wersji i jej ideał zmienia się na przestrzeni lat, że stała się pojęciem niejasnym, tak niejasnym, jak służba.
Gęsiej skórki dostałam, kiedy była mowa o relacjach między mężem i żoną, bo to już nie te czasy i nie te kobiety co za czasów Jezusa i trzeba o tym pamiętać.
Najchętniej zgodziłabym się na porównanie do służby zdrowia, ale dzisiaj to już nie jest żadna służba, tylko próba robienia interesu.
Można było wspomnieć o poświęceniu, bo tak też tę całą służbę można było odebrać i dosyć dobrze się to wpisuje w życie i działalność Jezusa. Jednak zastanawia mnie, że chociaż ta służba była najwyższą ofiarą, to jednak nie było to tym, co myślę dzisiaj mówiąc służba, bo przepadł gdzieś całkowicie szacunek do służby.

oscarr
11 lat temu

To czy człowiek lubi robić coś dla innych to kwestia w dużej mierze wychowania.

Mnie tata nauczył takiego "chorego" podejścia, że jak ktoś mnie o coś prosi to ja nie odmawiam. No i tak wygląda moje życie, że chodzę od jednego do drugiego, robiąc za "złotą rączkę". Czasem coś zarobię, a czasem dostanę uśmiech w podzięce, ale w zasadzie nigdy nie odmawiam.
Najgorsze jest jednak to, że w pewnym momencie brak czasu i siły na takie życie.
Odkąd pracuję na etacie, nie mam już tyle czasu i zacząłem odmawiać w niektórych przypadkach.

Ella: Hierarchia w rodzinie powinna być zachowana, Nie wynika to z tego, że kobiety są mniej ważne, ale z tego, że do bycia "na górze" się gorzej nadają (poza jednym przypadkiem :) ).
To nie jakaś teoria z nieba wzięta. To obserwacja życia. Są oczywiście wyjątki typu Margatet Thather, ale w większości wypadków kobiety nie kierują się rozsądkiem, tylko uczuciami, a to może być bardzo dobre przy dzieciach, jednak nie przy podejmowaniu decyzji finansowych, zobowiązaniach, czy umowach.

Ella
11 lat temu

Wzajemny szacunek i miłość powinny być w rodzinie, a nie hierarchia płci. Dodam, że nie jestem emancypantką, wręcz przeciwnie, uważam, że to przegięcie w drugą stronę. Nie wiem Oskarr, ile kobiet znasz? A może znasz jakieś specyficzne kobiety, albo lubisz i wybierasz "kobietki"? Mnie nauczono służenia mężczyźnie i ja wpoiłam taką postawę moim dzieciom, a teraz widzę, że zrobiłam im krzywdę, bo wychowałam jakieś służki, które są wykorzystywane przez męskich pasożytów. Każdy powinien mieć szacunek do siebie, być świadom swojej wartości i tacy ludzie tworzą udane, partnerskie związki.
Hierarchia w małżeństwie w Biblii wynikała z podziału ról. Teraz tego podziału ról nie ma i czas to zauważyć. W swoich przekonaniach dobrze jest oprzeć się na faktach, a fakty są takie, że swego pana potrzebuje pies, a nie żona, bo poprzez wykorzystywanie i niewłaściwe traktowanie wiele kobiet musiało nauczyć się sobie radzić w życiu samym i sobie poradziły. Pokazując im teraz pozycję swoich służących nie osiągniecie swego celu. Nie podjudzam do wojny płci, ale namawiam do wzajemnego szacunku. Decydowanie to dźwiganie odpowiedzialności za skutki swoich decyzji. Łatwiej udźwignąć ją razem.

Martin
11 lat temu

Szacunek i miłość nie wykluczają się z hierarchią. Gdyby tak było, to jak Jezus mógłby być przedstawiany jako król, jak Biblia mogłaby mówić, że przed Bogiem zegnie się każde kolano?

Nawet relacja pan-sługa nie zakłada przecież wcale ani braku szacunku ani miłości. Że przytoczę głupawy przykład lokaja z Batmana. Czy taka relacja jest niezdrowa? Czy niania, która w dawnych czasach służyła, nie mogła kochać tego kogo wychowywała? Czy jedno drugiemu przeszkadzało?

Ja tego nie widzę.

Nie każdy pan jest pasożytem, tak jak i nie każdy sługa jest dobrym sługą.

Ale prawdą jest, że każda władza deprawuje - stąd konieczność dojrzałości, siły charakteru i pewnej pokory u tego, kogo się stawia za pana. Tak, żeby przeciwstawić to naturalnym tendencjom do pasożytowania i pogardzania innymi.

Złe rezultaty, które widzimy, to nie wina układu "pan-sługa", ale wina lenistwa, słabości i głupoty - mężczyzn, przede wszystkim.

Podział ról jest tak jak był, a jeżeli go nie ma, to jest to układ nieefektywny. Specjalizacja znacznie jest lepsza: i w firmie, i w społeczeństwie i w rodzinie.

A ja nie zgadzam się z tym, że żona nie potrzebuje pana. Fakt, słowo brzmi nieprzyjemnie. "Opiekun" - lepsze.

Mariusz1
11 lat temu

ojej mysle ze do zony tez mozna chyba bylo powiedziec Moja Pani, tak samo jak do meza moj Pan ;) i fajny to byl zwyczaj.

tylko ze dzisiaj sie raczej uzywa slowa moj mezczyzna moja konbieta, albo moj facet i moja D__pa.... co jest chyba bardziej zezwierzecajace a nikt nie oburza.... pewnie obyczaje sie zmienily.

KAMA1
11 lat temu

A dla mnie służenie innym oznacza po prostu-pomaganie innym. Słowo służyć brzmi tak górnolotnie, a to przecież chodzi o zwykłe wspieranie siebie nawzajem, pomoc, braterstwo. Tak samo pomocą/służba jest bycie prezydentem i rządzenie krajem jak podcieranie komuś choremu tyłka. Warto pamiętać, że bycie sługą, pomocnym nie jest tym samym co bycie niewolnikiem, ktory jest czyjąś własnością. Niewolnik nie ma do siebie prawa, nie może odmówić służby, choćby nie wiem co. A służący może odmówić służby prawda? Sprawa ma się podobnie w małżeństwie. Kobieta będąc "slużącą" męża jest tym samym co POMOCĄ dla męża. I nie jet to to samo co bycie NIEWOLNICĄ męża. Niewolnica nie może odmówić właścicielowi podania herbaty, bo akurat ma okres i ją wszystko boli, albo tylko dlatego, że chce odpocząć po całym dniu pracy na etacie, i na drugim etcie w domu (sprzątaniu, zmywaniu, gotowaniu, praniu, prasowaniu, paleniu w piecu, zajmowaniu się dziećmi, szyciu, zakupach itd. itd). Służenie mężowi nie musi koniecznie oznaczać przynoszenia herbaty. Dlaczgo rola POMOCNICY męża jest sprowadzana tylko do tego?! A co ze wparciem moralnym męża? Wsparciem intelektualnym, doradzaniem, pokazywaniem innej strony spraw, podtrzymywaniem na duchu itd. Poza tym to bzdura, że kobiety nie kierują się w życiu rozsądkiem a tylko uczuciami. Jeśli jest inaczej, to ja nie jestem w takim razie kobietą. Bo podejmując wiele istotnych decyzji ZAWSZE milion razy je przemyślę, przeanalizuję, bo po prostu jestem ODPOWIEDZIALNA. Mówiąc, że kobiety kierują się tylko uczuciami to tak jakby odmówić im tego, że są odpowiedzialne. Bo jak może być odpowiedzialna matka, która w przypływie emocji wydaje wszystkie pieniądze na zabawki dla dzieci. - no bo przecież takie ładne były, a córcia tak bardzo płakała i mi jej było żal, itd itd.

Marek1
11 lat temu

Zastanawiam się czy bycie panem nie jest też formą służenia większej ilości ludzi. Wychodzę z założenie, że służyć można nie tylko fizycznie ale też np. własnymi pomysłami, przemyśleniami lub doświadczeniem. Wtedy służący takiego Pana dzięki jego pomysłom itd. służyli by lepiej i większej ilości ludzi niż bez niego.
Więc to co Pan usłużył innym = wartość usług jego służących pod jego nadzorem - wartość usług jego służących bez niego.
Wychodzi z tego, że dobry Pan się bardzo przysługuje ludziom pomimo, że tego nie robi bez pośrednio. Służy też bardziej ludziom gdy np. podejmuje przemyślane niż podaje komuś herbatę (to jest koszt alternatywny).
To tłumaczy dlaczego ministrowie nie powinni biegać z herbatą i wyjaśnia powód dla którego papierze, królowie, przedsiębiorcy, naukowcy mogą nazywać się sługami pomimo , że nie służą nikomu bezpośrednio i nawet tego nie powinni robić.

Ps. Polecam serial Dowton Abbey. Jest tam dobrze pokazany szacunek arystokracji do służących i wzajemnie.

oscarr
11 lat temu

Ja znam przynajmniej kilka małżeństw w których żona do męża mówi "mój Pan" albo "Pan mąż". Brzmi to bardzo sympatycznie i jest oznaką oddania w stosunku do ukochanego. Kobieta mówiąca do ludzi w ten sposób o mężu buduje jego autorytet. Bo skoro, żona go tak szanuje to widocznie jest godzien szacunku.

Oczywiście to działa w obie strony mężczyzna mówiący o żonie "moja najukochańsza" też podkreśla jej cechy kobiece i buduje jej pozytywny wizerunek.

Odnośnie hierarchii, to w zależności od kompetencji w jednej sprawie żona będzie górowała, a w innej sprawie mąż (w tym aspekcie się myliłem). Jednak przyjęło się, że osoba zarabiająca najwięcej pieniędzy rządzi. Jest to zupełnie zgodne z wolnym rynkiem gdzie "nasz klient - nasz pan". Ojciec rodziny zarabia pieniądze i płaci nimi za fakt posiadania żony i dzieci. Jeśli płaci to wymaga. Oczywiście jeśli wymaga zbyt wiele to nikt na siłę nie trzyma. Jeśli płaci za mało - również.


To, że na górze hierarchii jest zwykle mąż wynika z cech fizycznych (płeć, siła, wzrost, waga) i z cech charakteru (za dużo by wymieniać).

Większość cech męskich jest korzystnych przy sprawach zewnętrznych (praca, obrona, poważne zakupy).

Cechy kobiece są korzystniejsze w domu (prace domowe, rodzenie i opieka nad dziećmi, nadzór nad zapasami).

Wszystko to ma związek z poczuciem męskości przez mężczyzn i poczuciem kobiecości przez kobiety. Dlatego właśnie kobiety wcale nie chcą chodzić do pracy, nie chcą "się bić", a kupując sobie auto wolą zabrać jakiegoś chłopa ze sobą, żeby sprawdził i wynegocjował cenę.

Mężczyźni nie czuli by się męsko gotując, piorąc, opiekując się dziećmi. Rodzenie w ogóle jest wykluczone z przyczyn oczywistych.

Oczywiście, od wszystkiego są wyjątki i bardzo dobrze że są, bo są sytuacje wyjątkowe kiedy np żona zachoruje, dobry mąż przynajmniej częściowo stara się przejąć jej kompetencje. Kiedy mąż zachoruje, żona stara się o pracę żeby utrzymać chorego męża.

Takie sytuacje naruszają podział ról i są powodem do dyskomfortu obu stron ale dzięki możliwości dostosowania i pokorze rodzinom udaje się to przezwyciężyć.

PS. Faktycznie nieprzemyślenie przypisałem cechę braku racjonalności kobietom. Kobiety są bardzo odpowiedzialne, a to oczywiście jest związane z racjonalnym podejściem do życia. Kobiety jednak patrzą na życie mimo wszystko inaczej i to ma wpływ na podejmowanie decyzji.

Tomek
11 lat temu

Taki cytat z Biblii mi się przypomniał:

"Takiego bądźcie względem siebie usposobienia,
jakie było w Chrystusie Jezusie,
Który chociaż był w postaci Bożej,
nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu,
Lecz wyparł się samego siebie,
przyjął postać sługi
i stał się podobny ludziom;
a okazawszy się z postawy człowiekiem,
Uniżył samego siebie
i był posłuszny aż do śmierci,
i to do śmierci krzyżowej." Filip. 2.5-8

i dalej

"I rzekł: Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios.
Kto się więc uniży jak to dziecię, ten jest największy w Królestwie Niebios." Mat. 18.3-4

To jest bardzo cenna nauka i bardzo ważny temat. My ludzie nie musimy nic robić, by się wywyższać – to przychodzi samo z siebie. Dlatego też musimy podjąć świadomą pracę nad tym, by samych siebie uniżyć.
Podsyłam link do ciekawego artykułu o tym jak żyć i oglądać dni dobre (1Ptr.3,10-11)
www.brunstad.org

Pozdrawiam Odwykowców
Tomek z Gdańska

Andrzej Dubiel (Ondrii)
11 lat temu

@6 Zgadzam się z Martinem, że szacunek i miłość nie wykluczają się z hierarchią. Gdyby tak było, to byłaby cholerna niedorzeczność. Co innego to to, że prawdopodobne jest, że częściej ludzie nie potrafią jednego z drugim połączyć, niż to się udaje. Pogodzić jedno i drugie jest trudno, ale nie jest niemożliwe.
Zgadzam się też z KAMA (8) i Markiem (9).

Ja dodam od siebie, że owszem, mężczyzna ma większe predyspozycje do panowania, ale... musi też być odpowiedzialny. Samo panowanie to za mało, ono często prowadzi do krzywdy i wykorzystywania.
Na bycie panem trzeba sobie zasłużyć, trzeba udowodnić, że jest się odpowiedzialnym, że kobieta u boku takiego mężczyzny będzie miała z tego wynikające korzyści.
Tak jak pracownik służy pracodawcy, ponieważ potrafi pracować, ale nie potrafi przykładowo pozyskać klienta. Więc pracodawca otrzymuje pracę, a pracownik od pracodawcy otrzymuje zlecenia/klientów. Więc korzyść jest obopólna.
I podobnie powinno być w relacji mąż-żona.
Ale jeśli facet jest kiepski, to nie dziwmy się, że kobieta nie chce w nim widzieć pana... bo to by się źle skończyło.

dyllu
11 lat temu

Hej Martin , kolejny fajny odcinek. I chociaż jestem w Twoim wieku za każdym razem kiedy tu wchodzę odkrywam lub uczę się czegoś nowego. Dzięki.

Ella
11 lat temu

Posłuszeństwo wobec męża sobie wypraszam. Mam w rodzinie faceta z konfliktu genetycznego. Jest w wieku ok. 45 lat. Jego rodzice zrobili wszystko, żeby nie został uznany za upośledzonego. Matka siedziała z nim w ławce, w domu wkuwali mu do głowy szkolne nauki wszyscy członkowie rodziny, a na koniec matka wypłakiwała u nauczycieli przepychanie z klasy do klasy. Nie wdając się w szczegóły, teraz jest to człowiek żonaty, jego żona też jest upośledzona i dostali się do neokatechumenatu. Tam im kazali, żeby mąż był głową, a żona się słuchała. Co z tego, że żona jest mądrzejsza i mogłaby lepiej zarządzać, że potrafi posłuchać dobrych rad rodziny. Rządzi mąż, bo tak napisane jest w Biblii.
Pomyślcie o tym jeszcze raz. Żona rządząc w domu też służy rodzinie, a mąż robiąc pranie i bawiąc się z dziećmi, czy idąc na urlop wychowawczy też.
Natomiast tych wszystkich leni, którzy wracają do domu po pracy i dają się obsługiwać pracującej żonie, która wróciła z pracy, odebrała dzieci, zrobiła zakupy itd, tym jest wasze ustawianie hierarchii wodą na ich młyn.

Karolina
11 lat temu

Może po prostu wystarczyłoby, żeby stosując się do zasady "posłuszeństwa" w damsko-męskiej relacji, nie zapominać o wszystkich innych, dużo ważniejszych zasadach, chrześcijanina obu płci obowiązujących. Wtedy wyjdzie mniej rozpatrywania sytuacji skrajnych(gdzie w małżeństwie z biblijnych zasad stosuje się TYLKO tę o "służebnicach pańskich" :) ), a więcej patrzenia np. na ów posłuszeństwo przez pryzmat zaufania i szacunku .

Kacper
11 lat temu

Witam wszystkich. Na prawdę fajny odcinek, bardzo mi się podobał. Zostawię tylko pozytywny feedback :)

@Ella
Ad) woda na młyn - jest dokładnie odwrotnie - chrześcijanin ma służyć innym, nawet jeśli jest od nich bogatszy, silniejszy i teoretycznie to on mógłby się dopominać czyjeś służby. Taki "leń" w żaden sposób nie wpisuje się w we wzorzec chrześcijanina. To, że żona służy mężowi, w żaden sposób nie zwalnia męża od jego własnej służby.

Martin
11 lat temu

Właśnie z tego powodu, o których mówi Ella - czyli z praktyki życiowej - przestrzegam przed traktowaniem takich reguł dogmatycznie. To znaczy: bezmyślnego ich stosowania, bez względu na konsekwencje.

Bo co lepsze: złamać regułę i żyć szczęśliwie i w harmonii, czy trzymać się reguły i w konsekwencji żyć w ciągłej upierdliwości, walce i konflikcie?

Anty-dogmatyzm dogmatyczny to dalej dogmatyzm. Mam tu na myśli odrzucanie reguły dlatego, bo znamy przypadki, kiedy się nie sprawdza. Nie bez powodu Bóg dał takie reguły. I zakładam, że wiedział, że Biblia będzie czytana na całym świecie i że będzie też kiedyś rok 2012.

Problem z regułami polega często na tym, że one są do stosowania razem z pozostałymi regułami. W idealnym świecie, inaczej mówiąc.

Bo czy gdyby mężczyźni byli mądrzy, silni i odpowiedzialni, gdyby byli jak Dawid i Abraham, to czy ta reguła byłaby naprawdę taka nie życiowa?

Ale czy jeżeli jeden z drugim mężczyzna to dupa, która nie tylko nie potrafi zarządzać własnym domem, ale nawet samym sobą, to czy znaczy, że reguła była zła?

No nie, nie powiem tego.

Prawo Boga jest bardzo dobre. Ale pamiętajmy tylko, że świat daleko odszedł od ideału. Musimy więc więcej myśleć.

Andrzej Dubiel (Ondrii)
11 lat temu

No właśnie ten problem zauważam w ludziach negujących pewne zasady/reguły, zwłaszcza te z Biblii.
Wybierają jedną zasadę i robią 'referat' na jej temat, podając głównie przypadki skrajne, których jest najmniej (odwracają proporcje).
Zapominają, że zasady/reguły są podane jako CAŁOŚĆ i jako całość mogą funkcjonować.
Adam Smith pisząc o wolnym rynku i kapitalizmie przede wszystkim mówił o moralności - to właśnie ona była jego pierwszorzędną nauką/wiedzą (tzn. tematem rozważań/studiów). Tak samo dzisiaj ludzie osobno rozpatrują rynek w oderwaniu od moralności. Sorry za odbiegnięcie od tematu :)
Tak samo z posłuszeństwem i 'władzą', nie powinno się brać tego oddzielać od reszty nauki, od wszystkich innych RAD danych w Biblii.
Dlatego w poprzednim komentarzu stwierdziłem, że na tę władzę i uznanie jako pana trzeba ZASŁUŻYĆ - tzn. dać innym powód do tego, że warto się tej osobie podporządkować, bo wszyscy na tym zyskają.
Bo jakim prawem przedstawicie płci męskiej ma być panem, jeśli z praktyki/czynów jest dupa, a nie facet? Nie ma męstwa, jest tchórzliwy i leniwy? Biologicznie facet, ale z praktyki taki nie-męski, a więc nie-pan.

Grabix
11 lat temu

Takie coś mógłbym dodać:
"Chcieli uchodzić za uczonych w Prawie nie rozumiejąc ani tego, co mówią, ani tego, co stanowczo twierdzą. Wiemy zaś, że Prawo jest dobre, jeśli je ktoś prawnie stosuje, rozumiejąc, że Prawo nie dla sprawiedliwego jest przeznaczone, ale dla postępujących bezprawnie i dla niesfornych, bezbożnych i grzeszników, dla niegodziwych i światowców, dla ojcobójców i matkobójców, dla zabójców, dla rozpustników, dla mężczyzn współżyjących z sobą, dla handlarzy niewolnikami, kłamców, krzywoprzysięzców i [dla popełniających] cokolwiek innego, co jest sprzeczne ze zdrową nauką, w duchu Ewangelii chwały błogosławionego Boga, którą mi zwierzono."
1Tym 1:7-11

Ella
11 lat temu

Męczy mnie to wrzucanie kobiet do jednego worka, robienie z nich służących i wszelkie próby podporządkowania.
Ta służba, którą rozumiem z biblijnego przesłania, to służba na którą decydujemy się sami, to WYBÓR. Dlatego możemy dać komuś wskazówkę, ale generalnie powinniśmy szukać wskazówek dla siebie, a nie mówić innym, jak mają robić.
Jeszcze jedno, służenie, które deprawuje, to nie jest dobre służenie.
Dla przykładu matka, która robi dziecku porządki i pranie nie ucząc go tego, nie służy, a szkodzi. To samo z żoną, która usługuje mężowi niegodnemu jej usługi. Czy dając się wykorzystywać robimy to z miłości, czy z głupoty, to jest poważna różnica. Jeżeli wybieracie sobie mniej inteligentne od siebie partnerki, to nie dlatego, że mądrzejszych nie ma, tylko takie wam odpowiadają. Sam fakt bycia mężczyzną nie przesądza o inteligencji osobnika, a mądre kobiety często nie mają wzięcia. Takich się boicie. Stąd są i takie, które udają głupsze, niż są, a swoje pomysły podpowiadają mężom, a potem ich za nie chwalą.
Ja rozumiem przesłanie z Biblii odnośnie relacji w małżeństwie, jako partnerstwo, a dosłowne rozumienie posłuszeństwa, to według mnie błąd.

Szałot
11 lat temu

Ło Martin jaka satanistyczna koszulina, no no, niczym mason 33 stopnia. Ludzie uważajcie na skurczybyka hahaha

gerald1972
11 lat temu

Niestety Ella. W Biblii raczej nic nie ma o partnerstwie.
Rozumiesz, jak tam chcesz:)
Pewnie, że to lepiej brzmi niż służba, ale...
"Takich się boicie. Stąd są i takie, które udają głupsze, niż są, a swoje pomysły podpowiadają mężom, a potem ich za nie chwalą"

Już taka jedna była... w Edenie. I dzięki jej" podpowiedziom" mamy nieźle przesrane:P
Znamy też inne przykłady z historii kiedy to podpowiedzi prowadziły do wojen:P

Biblia, znaczy Bóg też nic nie mówi o wykorzystywaniu kobiety przez mężczyznę, a z tym nam się owo "służenie" niesłusznie kojarzy.
Tak mi się zdaje, że nawet sam prowadzący ma wyraziste poglądy, gdzie miejsce kobiety jest:P

A mi się zdaje, że mężczyzna ma się opiekować kobietą tak, aby ta czuła sie pewnie i bezpiecznie.
Bo jak się będzie czuła pewnie i bezpiecznie to swojemu facetowi sama nieba przychyli.
Czyż nie?

Jeśli mąż jest "niegodny usługi" tzn tylko tyle, że kobieta nie trafiła na odpowiednie żebro.
A przecież mąż z żoną ma być jednym bo łączy nas to żeberko.
A komu najlepiej służymy?
No sobie oczywiście, sobie :)

Kacper
11 lat temu

@ Ella
"Ta służba, którą rozumiem z biblijnego przesłania, to służba na którą decydujemy się sami, to WYBÓR. "

- ładna myśl i w pełni z nią zgadzam.

Dlatego możemy dać komuś wskazówkę, ale generalnie powinniśmy szukać wskazówek dla siebie, a nie mówić innym, jak mają robić.
- tutaj to nie jest takie proste, ale z ogólną ideą zgadzam się jak najbardziej. Każdy powinien zmieniać i naprawiać przede wszystkim siebie, a dopiero w b. odległej kolejności zabierać się za innych.

Piszesz:
"Męczy mnie to wrzucanie kobiet do jednego worka, robienie z nich służących i wszelkie próby podporządkowania. "

I na jednym tchu:
"Sam fakt bycia mężczyzną nie przesądza o inteligencji osobnika, a mądre kobiety często nie mają wzięcia. Takich się boicie."

Tak, siedzimy w worku(do którego "nas" wrzuciłaś) i boimy się mądrych kobiet z worka obok.

I mały cytat na koniec:
François de La Rochefoucauld - "Wprawdzie nikt nie jest zadowolony ze swojej fortuny, za to każdy – ze swego rozumu".

pozdrawiam serdecznie

Ella
11 lat temu

Za obydwie błyskotliwe odpowiedzi bardzo dziękuję. :-)
Z tą Ewą to nie do końca tak, bo jednak w efekcie nie na się czym chwalić. Raczej Adam dał się podpuścić w tym wypadku brakowi intelektu, który uśpił czujność obojga.
Te dwa worki obok siebie bardzo mi się spodobały.
Ale rozumiecie o co mi chodzi, to bardzo dobrze.
Służąc innym postępujemy zgodnie z tym, jak uczył Jezus, wymagając służby lub posłuszeństwa wypaczamy jego naukę.
Masz rację Gerald, to co mnie razi, to postawa Martina, jaką odczytuję.
Wzajemny szacunek to przecież partnerstwo. Czy nie?

gerald1972
11 lat temu

Kacper.
Mam chyba za mały rozumek o, niewątpliwie mam za mały, bo nie chwyciłem myśli pana François de La Rochefoucauld. Moim zdaniem ten kto jest zadowolony ze swojego rozumku musi być bezkrytycznym idiotą.
Wszyscy, którzy myślą powinni wiedzieć jak mocno jesteśmy ograniczeni swoim rozumkiem właśnie. Nie mylić z mózgiem:)

Ella, dzięki:)
Z Adamem to nie chwalenie.Faktycznie nie ma czym.
Adam bardziej winny bo nie wytłumaczył durnej żonie(stawiamy go wyżej), że głupoty mówi, czy Ewka dała ciała bo zaproponowała coś czego proponować nie wolno było?
Jeśli uważasz, że to jest "podpuszczenie" mężczyzny z upośledzonym intelektem, to cóż:)
Moim zdaniem, gdyby nie było propozycji nie byłoby sprawy.
Facet dupy by sobie nie zawracał jabłkiem.
Kobiety mają na facetów wielki wpływ.I czasami faceci ulegają z wygodnictwa. Czystego. Aby im lepsza połówka przestała truć za uszami:)

Czasy się zmieniają, ale my mamy inną konstrukcję i to się nie zmienia.
Mamy się uzupełniać. Czyli służyć cechami, których brak drugiej stronie
Jeżeli to nazywamy partnerstwem to jest to partnerstwo.

Robienie herbatki i pranie skarpetek bez reakcji z drugiej strony to nie służenie to poddaństwo

Kacper
11 lat temu

@gerald
Myśl jest bardzo prosta, ludzie szukają zewnętrznych przyczyn swoich niepowodzeń, natomiast sobie nie mają nic do zarzucenia. Swoją mądrość oceniają nie na podstawie owoców, a w zasadzie to nie wiadomo skąd płynie ich pewność co do słuszności własnych racji.

"Jestem mądra, ale nie mam mężczyzny bo mężczyźni boją się mądrych kobiet...", wina jest po stronie mężczyzn, ja jestem zadowolona ze swojego rozumu, tylko kurcze, nie mam szczęścia do facetów.

Czy taka osoba musi być bezkrytycznym idiotą? Nie sądzę.
Zbyt wielu ludzi należało by tak nazwać, a wtedy świadczyło by to raczej o nazywanym niż nazwanych.

Ad Ella,
Szukaj mężczyzny mądrzejszego od Ciebie, nie będzie Ci przeszkadzało, że on szuka głupszej od siebie ;)
I nie marudź, że nie ma mądrzejszych od Ciebie, po prostu niektóre kobiety boją się mądrzejszych mężczyzn.

Ella
11 lat temu

Dobrze mówicie Panowie, to ja muszę do kuchni, służba wzywa. Dzisiaj służę pyzami śląskimi ze skwareczkami, kapustą kiszoną zasmażaną i drożdżówką z jabłkami. To chyba dobrze służę? Sobie też. :-)

gerald1972
11 lat temu

Chyba co nieco nadinterpretujesz Kacper.
Ella nie marudzi, że nie ma mądrzejszych mężczyzn od niej.
Ella stwierdza fakt, że mężczyźni wolą wybierać głupsze od siebie kobiety.
Jesteśmy wychowani jako zdobywcy i "panowie" i nic nie może zagrażać naszej dominacji.Moim zdaniem wypływa to ze źle pojętej przez nas służalczości, opisywanej w Biblii.
Przez setki lat wpajano nam, że faceci mają panować, a kobiety usługiwać i być dodatkiem do kożucha.
A moim zdaniem zdaniem i tu się zgodzę z Ellą, nie takie przesłanie daje nam Biblia i Bóg.
Jak to ładnie choć z bólem:) stwierdził Martin kobieta ma usługiwać mężczyźnie, a mężczyzna kobiecie (nie wiem czy stwierdził z bólem, ale tak mi się zdało:))

Jeżeli człowiek w swoich niepowodzeniach nie widzi po części swojej winy to jest pyszałkowatym idiotą.
Jeżeli większość ludzi, jak mówisz jest tak bezkrytyczna w stosunku do swojego rozumku (w co nie wierzę bo uważam, że większość ludzi zna jednak swoje ograniczenia, a świadczy o tym fakt,że modyfikują poglądy) to większość ludzi jest idiotami po prostu.

"Jestem mądra, ale nie mam mężczyzny bo mężczyźni boją się mądrych kobiet..."- ona widzi winę w sobie.... bo jest za mądra

McMaciek
11 lat temu

Fajny odcinek. Dzięki za niego!

Kacper
11 lat temu

@gerald
Geraldzie, niestety komentarz jest ograniczoną formą wypowiedzi i nie sposób, aby nie dochodziło do interpretacji sprzecznej z intencją wypowiadającego się. Niestety nie jestem w stanie w pełni się tu wypowiedzieć i zaprezentować całkowitego obrazu sytuacji, a jak napisał (chyba) Grabix, system musi działać cały inaczej nie będzie działać w ogóle a analizowanie pojedynczych "przykazań" bez osadzenia ich w szerszym kontekście jest błędne.

Wracając do tematu, służba to fajna sprawa i potrafi być zaszczytem (jeśli w słusznej sprawie) i służąc osobom mądrzejszym od nas możemy być częścią rzeczy lepszych i bardziej doniosłych niż gdybyśmy mieli wybierać zupełnie sami.

Jakub
11 lat temu

Kapitalista to sluga konsumenta.

Martin
11 lat temu

Tak, ale do pewnego stopnia.
Sługa - taki pełny, całkowity, stuprocentowy sługa - nie żąda zapłaty.

Więc, tak, kapitalista to sługa konsumenta. Ale warunkowy. I interesowny. Co nie jest wcale złe, tylko mówię, że to jeszcze nie to samo co służenie, które pokazał Jezus.

Ella
11 lat temu

Ale "sługa" zawsze spodziewa się nagrody, czy to w niebie, czy w jakiejkolwiek innej formie. Nawet robienie czegoś zupełnie bezinteresownie, jeśli ktoś nie pracuje na swoje niebo, to pracuje na swoje samopoczucie i wtedy pierś do przodu i myśli o sobie, że jest wrażliwy, nie potrafi być obojętny itd. W gruncie rzeczy my nie potrafimy być zupełnie bezinteresowni.
Myślę sobie, że rzucając się komuś na pomoc robi się to bez zastanowienia, czy nawet podświadomej chęci zysku, ale może i w tym wypadku świadomość nie przyjścia komuś z pomocą może być balastem ponad nasze siły, więc znów musimy to zrobić dla siebie. Dlatego dobrze pojęty własny interes może nam spoko przyświecać. Tylko kto jest w stanie zdefiniować "dobrze pojęty własny interes"? Sami powiedzieliśmy, że sługa to nie niewolnik.

Co jeszcze?