561. Gdyby ewolucja działała
Zastanawiałeś się kiedyś nad tym jak powinien dziś wyglądać świat organizmów żywych, gdybyśmy wszyscy faktycznie powstali przez ewolucję, przypadek, błędy i dobór naturalny? Wyobraź sobie taki świat. Co widzisz?
W tym odcinku cztery punkty, w których konfrontuję te wyobrażenia z obserwacjami, i wyciągam wnioski.
Tak, wiem, to wszystko jest mocno subiektywne. Ale to nie znaczy, że nie warto posłuchać. Ostatecznie o to w tym wszystkim chodzi: żeby każdy z nas wyrobił sobie własne, subiektywne zdanie na temat tego skąd się wzięło życie.
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Dyskusja
Może prawda leży gdzieś po środku,
ewolucja opiera się na doborze naturalnym, ale jednocześnie może być stymulowana
przez jakąś superinteligencję.
Przykładowo, dlaczego żadne rośliny nie mają oczu albo uszu, albo chociaż ich namiastek w początkowej fazie rozwoju?
Przecież ewolucja próbuje wszystkich możliwości, więc takie próby stworzenia oczu albo uszu u roślin też powinny być widoczne.
Takie proste pytanie:
Co jest świadome tego, że jesteś lub, np. że coś widzisz albo słyszysz?
Gdybyśmy byli tylko materią to nasze mózgi byłyby tylko mechanizmem obliczeniowym,
a my sami bylibyśmy tylko nieświadomymi niczego maszynami biologicznymi.
Czy to materia potrafi być świadoma? A kamień też ma świadomość?
Drugie proste pytanie:
Kiedy nastąpił początek? Cofnij się wstecz jak daleko tylko można. Powiedzmy, że był wielki wybuch, ale co było wcześniej?
Wcześniej nic nie było i nagle nastąpił wielki wybuch? Czyż to nie jest głupia koncepcja?
Wyobraź sobie, że nic nie ma. Jak z tego całkowitego nic mogło powstać cokolwiek?
Gdyby nic nie było to by nic nie było i to już koniec i kropka.
Wynika z tego, że jeśli teraz coś jest to oznacza, że zawsze coś musiało istnieć.
Z drugiej strony jak wyobrazić sobie to, że zawsze coś istniało?
To jest niewyobrażalne. Tutaj może po prostu dochodzimy do ograniczenia naszej świadomości.
Gdyby nie było żadnego początku to by oznaczało, że przeszłość jest nieskończona.
Jeśli przeszłość byłaby nieskończona to nigdy nie dotarlibyśmy do teraz do roku 2025,
ponieważ gdybyśmy startowali z nieskończonej przeszłości to czas potrzebny do dotarcia do teraz do roku 2025 byłby nieskończony.
A jednak jesteśmy teraz w teraźniejszości w roku 2025.
Zatem bardzo wygodna jest tutaj koncepcja istnienia rzeczywistości, w której nie ma czasu.
Wielu ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną mówiło o takiej rzeczywistości bez czasu.
Nasze mózgi nie są w stanie sobie tego wyobrazić,
ale o wiele gorzej jest zakładać, że nasz świat, w którym jest czas, miałby istnieć od zawsze albo
kuriozalna wydaje się myśl, że nasz świat wyłonił się z całkowitej nicości kiedy kompletnie nic nie było.
Popieram kanał, lajk, subskrybcja...
i Szczęść Boże
😎
Dzięki nauce wiemy, że żaden Bóg niczego nie stworzył ponieważ jest tylko konceptem filozoficznym wymyślonym przez człowieka.
Człowiek nie musi wierzyć w Boga. Jednak nadal ludzki mózg lubi wierzyć w takie naiwne koncept oraz idee.
Ponieważ wiara to fizjologiczna potrzeba, ewolucyjna cecha adaptacyjna naszego gatunku, psychologiczny mechanizmy obronny.
Wierząc, ludzki mózg neutralizuje strach przez śmiercią, nieuchronnym przemijaniem, końcem, łagodzi lęki egzystencjalne.
Ewolucja biologiczna, ewolucja organiczna – zmiany cech całych grup organizmów następujące z biegiem pokoleń. Procesy ewolucyjne powodują powstawanie bioróżnorodności na każdym poziomie organizacji biologicznej, w tym na poziomie gatunku, osobniczym i molekularnym.
Powtarzające się powstawanie nowych gatunków (specjacja), zmiany w obrębie gatunków (anageneza) i wymieranie gatunków w obrębie historii życia na Ziemi demonstrowane są przez zespół wspólnych cech morfologicznych i biochemicznych, w tym sekwencje DNA.
Ewolucja zachodząca poprzez dobór naturalny uwidacznia się w obserwacji, zgodnie z którą organizmy wydają na świat więcej potomstwa niż może przetrwać, w połączeniu z trzema faktami dotyczącymi populacji:
1) osobniki różnią się cechami morfologicznymi, fizjologicznymi i zachowaniem (wariancja fenotypowa),
2) różne cechy wiążą się z różną zdolnością do przetrwania i reprodukcji (różne dostosowanie),
3) cechy mogą być przekazywane z pokolenia na pokolenia (dziedziczność dostosowania). W kolejnych pokoleniach członkowie danej populacji zastępowani są przez potomstwo rodziców lepiej zaadaptowanych do przetrwania i rozrodu w danym środowisku, w którym zachodzi dobór naturalny. W tej teleonomii chodzi o tworzenie i zachowywanie cech dostosowanych do funkcji, które wypełniają. Dobór naturalny stanowi jedyną znaną przyczynę powstawania adaptacji, ale nie jedyną przyczynę ewolucji. Inne, nieadaptacyjne procesy ewolucyjne obejmują mutacje, dryf genetyczny i przepływ genów na skutek migracji.
Natomiast:
Inteligentny projekt - pseudonaukowa koncepcja, która utrzymuje, że wyjaśnieniem pewnych cech Wszechświata i żywych organizmów jest siła sprawcza – „inteligentna przyczyna”, a nie tylko samoistne, niesterowane procesy przyrodnicze, takie jak dobór naturalny i ewolucja. Jest to współczesny wariant tradycyjnego argumentu teleologicznego na istnienie Boga, zmodyfikowanego tak, by uniknąć określania natury lub tożsamości Projektanta. Paradoksalnie koncepcja ta nie stoi w opozycji do teorii Darwina, jako że ta ostatnia jest teorią ściśle biologiczną, opisującą tylko mechanizmy zmian, a nie ich przyczynę czy celowość. Jest ta koncepcja wykorzystywana politycznie w stanach USA w pasie biblijnym do zwalczania teorii ewolucji.
Superszybkie jelenie są wypromowane. Są tak szybkie, że ich nawet nie dostrzegamy. Podobnie jak słonie z czerwonymi oczami, które są ukryte w jarzębinach. Przetrwały najlepiej się ukrywające.
Zgadzam sie z MArtinem - chociaz szczerze mowiac wolalbym zeby dalo sie dosc latwo obalic jego tezy. Studia Biologii i GEnetyki czlowieka na studiach i lata pracy nie daja mi argumentow zeby cos przeciwstawic MArtinowi. oczywiscie Martin ma tendencje zeby wszystko oprawiac w sposob ciekawy zabawny i kolorowy i te elementy latwo byloby atakowac (np ze z jego punktu widzenia kwiatki sa `ladne` a powinny byc `przypadkowo-brzydkie` - zauwaz ze zuk gnojak tak mysli o kulce kupy i co mu zrobisz ) , sa tez elementy wsakzujace na to ze ludzie sie zmieniaja w czasie i ewoluuja ( tysiace malpoludow , czlekoksztaltnych , humanoidow itd) wiec ludzie Sapiens wymordowali reszte malpoludow w ramach dobrou naturalnego . zreszta i sami ludzie maja pelno cech genetycznych ktore nas zabijaja - zauwaz ze ocenia sie ze ponad 70% zaplodnien konczy sie poronieniem z powodu ciezkich bledow genetycznych , mamy tez wady genetyczne punktowe oraz chromosomalne , mamy wady (choroby) ktore sa sposobem na przezycie - tzn rozne talasemie (hemoglobinopatie) ktore chronia ludzi przed Malaria skazujac ich na straszne cierpienie a potem smierc z powodu tej wlasnie mutacji ktora ich chroni
Ale i tak sie zgadzam.
Dokładnie - zgrabnie ująłeś w kilka zdań to, na co mi już zabrakło znaków, dzięki za rozwinięcie i uzupełnienie.
Algorytmy genetycznie (GA) nie mają żadnego związki z teorią ewolucji. Nazwa pochodzi stąd, że mechanizmy genetyki biologicznej zainspirowały całą koncepcję, ale z filozofią stojącą za ewolucją to nie ma w ogóle nic wspólnego.
Najbardziej kluczowym elementem GA jest ta czwarta część. Sęk w tym, że nie ma ona żadnego odpowiednia w przyrodzie, bo w świecie organizmów żywych relacja między genami a funkcjonowaniem całego organizmu jest tak odległa, płynna, skomplikowana i trudna do zidentyfikowania, że nie ma jej jak w ogóle sformułować. W informatyce to działa, bo jest bardzo uproszczone i doskonale zdefiniowane, ale gdzie tam szukać tego w strukturach biologicznych.
Ludzie nie zdają sobie sprawy z tej różnicy między prostotą informatyki a komplikacją budowy organizmów, dlatego GA są często wykorzystywane do propagandy pod hasłem "patrzcie, to działa". Fakt, działa, ale nie "to".
Masz rację, że to dobór naturalny miałby działać jak funkcja oceny w GA. Ale w praktyce nie ma na to szans. Bo od poziomu syntezy białek z DNA do poziomu organizmu funkcjonującego w swoim środowisku droga jest tak daleka jak od kształtu ziarenka plasku do funkcjonowania planety w układzie słonecznym.
Ja tak się zastanawiałem nad ewolucją, ale z punktu widzenia algorytmów ewolucyjnych. Jakby nie było mają one jakiś związek z teorią ewolucji. I tak weźmy jakiś algorytm ewolucyjny (doświadczenie mam najwięcej z problemem komiwojażera, ale to w sumie bez większego znaczenia) i zobaczmy co w nim jest. Na ogół są przynajmniej 3 elementy:
1) funkcja mutacji - losowo zmienia się genotyp w osobniku.
2) funkcja krzyżowania - 2 osobniki krzyżują się i "powstają" jakieś inne.
3) liczby losowe oraz dużo mocy obliczeniowej/czasu - żeby można było tworzyć kolejne pokolenia, tak jak w ewolucji przez miliony lat.
ALE to nie wszystko... to jeszcze za mało, żeby algorytm ewolucyjny zadziałał i wyprodukował w którymś tam pokoleniu przystosowanego dobrze osobnika, bo potrzebne jest jeszcze coś takiego jak:
4) funkcja oceny - dla danego osobnika powinniśmy umieć obliczyć jak "bardzo" przystosowany jest do danego "zadania", taka funkcja rzekłbym "doboru naturalnego". I teraz tak - bez tego 4 punktu cały algorytm ewolucyjny przypomina jedynie produkcję całkowicie losowych osobników. Jaka wobec tego musi być funkcja oceny w przypadku teorii ewolucji, żeby to wszystko działało? I kto/co o tym decyduje?
O, na pewno nie.
Ta granica tkwić może tylko w konstrukcji, i to na poziomie molekularnym, tam gdzie się odbywa budowanie białek z aminokwasów, a aminokwasów z elementów kodu DNA.
Można wszystko załatwić stwierdzeniem "po prostu się zmienia", ale przy takim poziomie złożoności nigdy nic nie jest po prostu. Można powiedzieć "strona Odwyku się po prostu przystosowuje" i niby to jest prawdą, ale jest tak ogólne, że nic nie znaczy. Gdyby nawet strona Odwyku się zmieniała spontanicznie i losowo, to byłaby granica możliwości zmian, wynikająca chociażby z wymagań kodu HTML.
Organizmy żywe mają zdolność modyfikacji i przystosowywania się tylko do pewnego stopnia. Inaczej każdej rybce uciekającej przed rekinem wyrastałyby szybciutko skrzydła, co by mogła uciec na drzewo. Ale obserwujemy, że nigdy tak się nie dzieje, ani szybko ani wolno, ani z pomocą laboratorium. Tylko na filmach można człowieka skrzyżować z muchą, albo za pomocą mutacji zrobić X-mana. W realnym życiu są granice możliwości.
I te limity są wewnętrzne, konstrukcyjne. O te ograniczenia mi chodzi.
Powiększyć coś albo pomniejszyć jest konstrukcyjnie zupełnie trywialne. Zbudować z niczego piórko - to jest rzecz niemożliwa.
"Bardziej mnie interesuje gdzie przebiega ta granica, ten limit możliwych zmian spontanicznych."
Myślę że tą granicę wyznacza środowisko i warunki jakie w nim aktualnie panują. A organizmy po prostu przystosowują się do aktualnie panujących warunków.
Skoro kiedyś tam żyły sobie ogromne gady i rośliny też były ogromne, to najwyraźniej były ku temu sprzyjające warunki.
Nawet jak się na to popatrzy od strony historii biblijnej, to w świecie przed potopem ludzie żyli znacznie dłużej, a po potopie ten czas życia zaczął się skracać. Musiało zatem dojść do jakiś istotnych zmian w środowisku mających wpływ na funkcjonowanie i życie organizmów.
inteligentną osobowość... przecież to jest arcydzieło.
Mówią o niej, że jest pozostałością i zbędnym elementem, a pełni ważną funkcję w proceaie siedzenia😌
Ja nie pamiętam, żeby się coś zmieniło. Odkąd pierwszy raz trafiłem na pojęcie "naukowy kreacjonizm" to zawsze stało przy tym rozróżnienie: mikroewolucja to co innego niż makroewolucja. I zawsze co do pierwszego zastrzeżeń nikt nie zgłaszał.
Postulat był taki, że spontaniczne, naturalne zmiany genetyczne mają swoją granicę wynikającą z samej konstrukcji organizmów. I zmiany w zakresie tego limitu to mikroewolucja. A postulat, że zmiany mutacyjne nie mają na dłuższą metę żadnego limitu ani ograniczeń jest częścią koncepcji ewolucji, która nie ma potwierdzenia w rzeczywistości i z którą się nie zgadzają absolutnie.
W tym punkcie ja mam takie samo zdanie. Chociaż nie wiem czy to dobre określenia, to "mikro" i "makro".
Bardziej mnie interesuje gdzie przebiega ta granica, ten limit możliwych zmian spontanicznych. Ale gdzie by nie była, precyzyjne jej wyznaczenie nie jest potrzebne do akceptacji albo odrzucenia, że ta granica w ogóle jest. Jeżeli jest, to wynika z niej, że musiał być projektant. Jeżeli nie ma, to trzeba znowuż zaakceptować, że tą wszechmoc ewolucji jest czysto teoretyczna, bo nic empirycznego na to nie wskazuje.
Pytanie nieco poboczne.
Niektórzy kreacjoniści naukowi przyznają, że ewolucja może zachodzić ale tylko na poziomie gatunku i rodzaju (przykład zięb z Galapagos) i że nie ma na nią szans na poziomach od rodziny do domeny. Dla unaocznienia niewielkiej skali zmian przyrównuje się to do zmian w zapisie na koncie bankowym z np. $359 043,56 na $359 043, 79.
Źródło: www.biola.edu
Nawet jeśli tak jest to jak to się stało, że te podobne do siebie gatunki przestały móc się krzyżować?
Czy wśród kreacjonistów naukowych złagodzenie krytycznego podejścia do teorii ewolucji jest czymś nowym?
1. Super silne organizmy - wcale nie muszą być korzystne, bo w wyniku zbyt dużej przewagi może dochodzić do szybkiego wyczerpania zasobów i wyginięcia. To jedna z koncepcji tłumaczących zniknięcie tygrysa szablozębnego. Po prostu wykosił całą konkurencję w okolicy i umarł z głodu.
2. Altruizm ewolucyjny - próbował go bronić (nieco pokracznie) Dawkins w Samolubnym genie, twierdząc, że tym, co w ewolucji dąży to "przekazania genów" nie jest organizm, ale sam gen. Ale ta teza jest groteskowa z innych powodów, o których mi się teraz nie chce.
3. Na Darwina też nie ma się co powoływać, ponieważ jego spostrzeżenia dalekie są od współczesnej teorii ewolucji. Darwin dostrzegł pewną zmienność w ramach poszczególnych "gatunków", ale nie miał bladego pojęcia o mechanizmach tej zmienności. Nie wiedział o DNA i o tym, czemu organizmy są zbudowane tak, jak są. Po prostu coś tam sobie wyobrażał.
W sumie zabrakło mi głównego argumentu, który mnie osobiście przekonuje, czyli braku dowodów w zapisie kopalnym. Na drodze dedukcji jestem w stanie wyobrazić sobie całą różnorodność życia na ziemi dzięki skumulowanym mutacjom, ale ze względu na brak śladów w zapisie kopalnym (no i dosyć słabe "pozytywne mutacje" obserwowane na co dzień), nie mam powodów, żeby w to wierzyć.
Oglądam dalej.