560. Z samochodu o śmierci
Technologia, rynek i bogactwo wprowadziły ludzi w inny świat: w pełni materialistyczny. W takim świecie nie ma miejsca na śmierć.
Biblia przeciwnie, jest pełna śmierci. W tym odcinku o kulturach, o śmierci i o tym jak znaleźć sens życia w całkowicie materialistycznym świecie.
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Poprzedni odcinek:
Następny odcinek:
Dyskusja
Bardzo dobra, trzeźwa pogadanka z serducha. Mam podobne odczucie. Albo śmierć jest absolutem i wtedy rzeczywiście pozostaje nam zatopienie się w tu i teraz (materializm) albo śmierć jest koniecznością ale absolutem jest Bóg i życie w pełni (życie wieczne). Żyjemy w sytuacji dramtycznej - nic nas nie nasyci, zawsze będzie nas ssało. Nawet jak osiągniemy sukcesy (genialne przykłady Koheleta i Marka Aureliusza - mieli wszystko) - to i tak drżymy żeby tego nie stracić a i tak wszystko musimy zostawić. Schopenhauer ma rację - desengano - nienasycenie - to nasze brzemię adamowe. Można to wypierac ale tak jest (widzę, że w komentarzach ktoś próbuje uzasadniać świeckie, ziemskie dążenia). Huxley w Nowym Wspaniałym Świecie o tym pisze - celem zarządców świata jest zaprojektowanie człowieka w ten sposób żeby żył w stanie pewnej homeostazy - nieustanne szczęście (obowiązkowe), komfort, spychanie śmierci na margines. Świetną książką jest też praca Williama B. Irvine'a pt. "On desire. Why we want what we want". Autor jest wspólczesnym stoikiem i analizuje w tej książce motywy ludzkiego działania. Po co w ogóle wstajesz z łóżka. Dlaczego coś ci się chce? Praca napisana prostym językiem, penetrująca obszary filozofii, neuro nauk, psychologii ewolucyjnej, róznych religii. Bardzo racjonalna.
Podoba mi się Twoja umysłowowść, filozoficzność, drążenie do korzenia. Podoba mi się przykład z korytarzem ( jakże lubimy w nim być, w końcu to jedyna rzeczywistość jaką znamy). Pamiętam, że tego przykłądu używał o. J. Badeni (książeczka "Śmierć? Każdemu polecam"). Ciekaw natomiast jestem jakby wyglądało Twoje starcie z kimś kto specjalizuje się w biblistyce, w historii Kościoła i dogmatów. Bo wyczuwam, że "biblizujesz" chrześcijaństwo. Pamiętaj, że Kościół istniał długo zanim powstała Biblia. Ona powstała w Kościele. Zauważam takie ukąszenie protestanckie, koranizację Biblii (kiedyś oglądałem kilka Twoich filmów). Generalnie jednak gadka (flow jest przemyślany z serducha) super.
Pozdro z wyspy poniżej.
Nie bardzo Cię rozumiem. Dostrzegasz bym się maił gdzieś różnić w tym co Piotr pisze? Bo jeśli tak, to zawsze jestem otwarty na konstruktywną krytykę - Wiec wskaż proszę gdzie to dostrzegasz?
Nie pisałem o ukaraniu nieba - ale o jego przeminięciu. I pamiętaj też, że w Biblii wiele nazw bywa że ma bardzo wiele znaczeń - jak właśnie ma to miejsce w przypadku "nieba".
Zbawienie nie jest równoznaczne z Bożym Królestwem - w sensie, że nie zawsze tak jest. Werset który przytoczyłeś odnośnie Królestwa, ja to rozumiem tak, jak Pismo mówi m in: Że Królestwo to przychodzi niedostrzegalnie...... Królestwo to sprawiedliwość i radość w Duchu Świętym....... Itp wersety. Tak więc chodzi tutaj głównie o to, że ludzie tak postępujący - jaki wyżej za Pismem wymieniłeś - nie będą mięli Bożej społeczności - tej prawdziwej Bożej radości - TU i TERAZ - za tego życia. Ich czyny po prostu oddzielają ich od tego stanu Bożego Pokoju.
Kwestia Sądu, to dość rozległy temat. I zdecydowanie nie sposób go kompleksowo uściślić w zbyt krótkim opisie. Studiowałem swego czasu temat Sądu. I obawiam się, że gdyśmy chcieli go tu omówić kompleksowo, to potrzebowalibyśmy na to co najmniej kilku godzin.
Jesteśmy grzeszni na razie, nie z naszej winy, więc potrzebny był okup, Bóg dlatego pamięta, że jesteśmy prochem, bierze nasz stan pod uwagę i ceni nasze starania, poznanie Boga i Chrystusa Jego Syna oznacza życie wieczne, jest w naszym zakresie Jana 17:3. Bóg mówi, że możemy Go naśladować, być Jego współpracownikami itp, więc bierze pod uwagę i ceni nasze czyny, bo wiara bez uczynków jest martwa, ale podstawą prawną do wybawienia jest okup oczywiście, na tej podstawie będzie zmartwychwstanie prawych i NIEPRAWYCH, jak przestępca o którym wspomniałeś.
Jeśli chodzi o sąd, to mamy rozbieżności, proponuję przeczytać np 2Piotra 2:5-7. tam powiedziano jaki sąd ma nadejść, jak też 2Piotra 3:5-13.
Niebo fizyczne nie może zostać ukarane, bo niby w jaki sposób, też ziemia jako glob, nie jest winny, ale Bóg dał WZÓR sądu w potopie, czy na Sodomie i Gomorze.
Rządy ludzkie będą usunięte, wszelkie elementy, układy, cały system rzeczy ludzki, także religia fałszywa(Nierządnica, Babilon Wielki), ziemia odetchnie i będzie oczyszczona z tych tworów, jak również Szatan i demony będą wrzucone do otchłani i nieaktywne, wtedy Królestwo Boże(Rząd) przywróci ziemię i ludzi do doskonałości i całe stworzenie będzie uwolnione z niewoli skażenia.
Nasze postępowanie jest ważne, bo jak mówi PŚ, np 1Koryntian 6:6-9. złodzieje , mordercy, pijacy, cudzołożnicy itp nie odziedziczą Królestwa Bożego, ale takimi byli niektórzy z was, ale zostaliście uświęceni czy umyci już nie pamiętam, wskazuje to, że na jakiejś podstawie będzie się ten sąd odbywał, gdyż na "nowej" ziemi nie będzie miejsca dla niegodziwych ludzi, bo by znów zakłócali innym ludziom życie, wtedy dopiero będzie można rozkoszować się prawdziwym życiem i pokojem, bez strachu i na zawsze.
No niestety, ale Pismo uczy, ze dobrych ludzi jako takich nie ma, a co widzimy m in z wersetów typu (cyt z pamięci): "wszyscy zgrzeszyli i pozbawieni są chwały Bożej", "Nasze najlepsze czyny są jak brudna szmata przy świętości Boga".
Pismo uczy, ze do Nieba pójdą - a raczej, ze będą zbawieni ci, co zawierzyli Jezusowi - w sensie, ze przyjęli od Niego przez wiarę w sercu - dar zbawienia z łaski. I ci "nie idą na sąd, ze ze śmierci przechodzą do życia". Reszta ludzkości natomiast stanie przed Sądem - gdzie będą osądzeni według standardów jakie Bóg nam przedstawił - m in - że taką miarą będziemy osądzeni, jaką sami sadziliśmy.
Uczynki są jedynie potwierdzeniem tego, że naprawdę się do JHWH (Jezusa) nawróciliśmy. Ale nie one nas zbawiają! Bo i jakie uczynki miał nawrócony na krzyżu łotr? A i czy sam apostoł Paweł nie mówi, że nie śmiał by opierać swojej nadzieji zbawienia na uczynkach - choć miał ich tak wiele - ale na Chrystusie! - czyli jak uczy Pismo - na Bogu który własną krwią nabył swój kościół.
To prawda że zbawieni pójdą do Nieba. Jednak nie po to by tam na stałe przebywać, ale - jak Sam następnie zauważyłeś - by żyć wiecznie na odnowionej Ziemi - gdzie nie będzie już grzechu, płaczu, itd., i gdzie Bóg osobiście będzie panował. Pismo zapowiada, że Ci "święci" z Nieba - przybędą wraz z powracającym Jezusem na ziemię - by tu z Nim żyć wiecznie!
Biblia nigdzie nie przedstawia dwóch, lob więcej "nadziei." - a czego możemy się dowiedzieć m in z Pawłowego Listu do Efezjan 4 rozdziału. Nadzieją nas wszystkich, którzy zaufaliśmy Jezusowi - jest życie wieczne z Nim na Ziemi - jednak nie tej aktualnej, ale odnowionej. Gdyż jak zapowiada Pismo, oto Bóg uczyni wszystko nowym. A dla tej ziemi i tego nieba "miejsca już nie znaleziono".
Maranata
W kościele uczy się, że wszyscy dobrzy ludzie idą do nieba, bo opierają się na pewnych wypowiedziach biblijnych i widzę, że Martin też przemawia w tym nurcie. Zmierzałem do tego, że biblia mówi, że wiele osób rzeczywiście idzie do nieba, ale idą tam w pewnym celu jak mówi Objawienie 5:9,10. (zalecam przeczytać). Natomiast dla większości ludzi biblia przedstawia nadzieję ziemską, bo takie od początku było i jest zamierzenie Boże i tu na ziemi ludzie będą żyć wiecznie, bez chorób i śmierć zostanie usunięta. Wersety z biblii które przytoczyłem w poprzedniej wypowiedzi niezaprzeczalnie mówią o tym.
A prawda jest taka, ze powszechnie demonizuje się tamten okres, by wtedy współczesność nie wyglądała aż tak katastrofalnie na tle tamtego okresu historii.
"Podejście takie wydaje mi się cholernie egoistyczne. "
Takie właśnie powinno być idąc logicznie i konsekwętnie drogą bez Boga, świata duchowego, itd. Jak u zwierząt w sumie.
"Poza tym jak wychowujesz dzieci i mieszkasz z nimi pod jednym dachem, to średnio masz czas na takie rozkminy."
Ok, czyli po prostu nie wiesz i nie myślisz o tym.
"W końcu to podobno według świętych ksiąg i tak nie ode mnie zależy. "
Ok, ale tu mowa w sumie nie konkretnie o tobie, tylko o człowieku co neguje Boga, cały świat duchowy, istnienie życia po śmierci, itd. Być może ty tego w całości nie negujesz.
"Jeśli to nie ma sensu, a sens ma za to wiara w starożytne legendy, to niech będzie i tak."
To jest tak zwane "odwracanie kota ogonem". To znaczy zaczynasz dostrzegać brak logiki w swoim rozumowaniu, więc bronisz się atakując alternatywę. Ale nie o alternatywie teraz mowa w tej małej dyskusji, ale o logicznych i konsekwętnych wnioskach płynących z bycia ateistą, nie wierzenia w żadną duchowość, życie po śmierci, itd.
Większoś ludzi z np Polski chyba nie przebywa teraz na Ukrainie, co... Trochę wolontariuszy pojechało, ale większość osób słyszy coś tam z wiadomości i historii usłyszanych od ludzi co stamtąd przyjechało. Tak, więc jeśli ktoś nie obcuje ze śmiercią na codzień, nie obserwuje jej na własne oczy, to zaczyna o niej zapominać i żyje jakby jej w ogóle nie było (pomimo że zdaje sobie sprawę że kiedyś umrze). Jest to po prostu, dla tej osoby jakiś daleki/odległy fakt, mało znaczący teraz. A tak naprawdę człowiek może umrzeć w każdej chwili i warto o tym pamiętać, a większość ludzi żyje jakby o tym zapomniało.
Ps. Osoba, która nagrała ten odcinek to Martin, a Marcin.
uroczy film drogi, pełen głębokich treści na temat śmierci, która występuje w naszym życiu jak Dominika w tym odcinku ... : )
ciekawe jaki będzie następny...
Super. Bardzo cenię Twoją wiedzę i podejście bo sam też nie biorę wszystkiego na słowo tylko czytam, słucham i myślę. Czekam na odcinek i pozdrawiam.
Tyle ludzi o to pyta, że chyba muszę o tym zrobić faktycznie.
Hm, liczyłem tylko, że ktoś nagra pytanie głosowo, ale ludzie coś nie lubią gadać do mikrofonu, na to wychodzi.
Mam pytanie i problem z nim związany. Bóg jest jeden ok i teraz chodzi o modlitwę. Czy mówić do Boga czy do Jezusa i dlaczego. Super jakbyś zrobił o tym odcinek.
Ja tam uważam, że jak się może robić coś dobrego wbrew władzy a po kryjomu to lepiej po kryjomu, bo jak cię nie złapią to możesz dłużej to robić.
Może mieli rację otwarcie walczyć z tym obostrzeniami.(postawa Eleazara) Też trochę zostanę adwokatem zielonych i baptystów... bo podejrzewam, że Martin i większość tutaj osób ma wiedzę ze streming-u nabożeństw albo fotek z fb. Wiadomo, że co zbór to obyczaj... ale jednak w tych co byłem dominowała postawa "działań pozorowanych" czyli np. zakładania maseczek tylko do zdjęć albo o nie pisaniu publicznie o odbywanych spotkaniach. Może to była tchórzliwa postawa (też za tym byłem) ale jednak nie chodziło o strach przed chorobą tylko karami finansowymi.
Ps. Baptyści moim zdaniem byli bardziej odważni
Akurat KK trochę u mnie szacun zdobył za covida, głośno było o tych parafiach co miały wywalone na obostrzenia i robiły msze itd..
O, pamiętam tą książkę! Znalazłem ją jak byłem mały na jakiejś kolonii w Czechosłowacji i była tak przedziwna i nietypowa, że zapamiętałem ją na lata. Potem ją długo szukałem (nie zapamiętałem tytułu, jak głupek) i znowu znalazłem jakiś przypadkiem.
Ten sposób pisania książek dla dzieci - dużo wyobraźni, przygód, niezwykłości, ale bez traktowania czytelnika jak dziecka właśnie - został ze mną i kto wie czy moja własna "Szkoła latania" nie jest dzięki temu lepsza.
Szkoda, że nie mogłem poznać Astrid Lindgren osobiście.
Jako, że w dzisiejszych czasach niechętnie mówi się o śmierci, tym bardziej na uwagę zasługują takie dzieła, jak "Bracia Lwie Serce" Astrid Lindgren - książka o umieraniu przeznaczona dla dzieci. Mimo, że autorka napisała ją w latach 70 zeszłego stulecia, długo przed tym, jak zachodnia kultura zaczęła wychowywać dzieci na "płatki śniegu", to nawet wtedy budziła spore kontrowersje.
Fabuła miejscami może się kojarzyć z chrześcijańskim podejściem do życia i śmierci, jednak nie ma nic wspólnego z tzw. "ewangelizacją".
Żeby nie psuć zabawy ewentualnym czytelnikom napiszę tylko, że dwaj bracia (jeden nieuleczalnie chory, drugi - zmarły w wyniku upadku z trzeciego piętra) trafiają po śmierci do pięknej krainy - Nangijali. Jednak tam również istnieje zło. Bracia podejmują z nim walkę i znowu giną. To sprawia, że przechodzą na kolejny level - do jeszcze piękniejszej krainy - Nangilimy.
Niby baśń, a jednak umiejętnie napisana powoduje, że czytające ją dziecko łatwo może zacząć zadawać sobie pytania dotyczące kwestii śmierci własnej i swych najbliższych.
Caesar Marcus Aurelius Antoninus Augustus
Za 150 lat to pewnie długi wspólny "grill". :)
Bardzo dobry odcinek. Skoro planujemy przyszłość to powinniśmy zaplanować to co planujemy robić np. za 150 lat. Ja wiem. A Wy?
Ja bym raczej obstawiał bardziej uległość wobec władzy i strach przed nią niż śmiercią(dofinansowania). Nasze kościoły kochają biurokracje i tu bym szukał problemu. Oczywiście większość kościołów jest sfeminizowana i zniewieściała co pogłębia problem strachu. Byłem w tym czasie u baptystów i zielonych. Według mnie w 60% biurokracja(uleglosc wobec wladzy) 40% strach covid więc i tak dużo:)
Heh, no gdyby nie covid to może bym uwierzył. Ale mieliśmy okazję wszyscy przyjrzeć się jak bardzo te owieczki w kościołach czekają na śmierć. Normalnie aż nogami przebierali, żeby łamać dystanse społeczne i zrywać maski, a wszystko po to, żeby się prędzej czymś zarazić i znaleźć w raju z Jezusem.
Tak, to jest ironia, jakby ktoś nie zauważył. W rzeczywistości dziadostwo w kościołach się objawiło w pełni, bo chrześcijanie okazali się w swojej masie jeszcze bardziej strachliwi o własne doczesne życie niż pozostali. Nie wiem czy bardziej żenujące było obserwować jak bardzo się trzymają doczesności czy słuchać prób usprawiedliwiania tej swojej przyziemności "ratowaniem babci", jakby zupełnie zapomnieli po co tej Jezus w ogóle przyszedł.
Tak że nie, nie wierzę w tą motywację.
Ludzie którzy naprawdę czekają na śmierć jako coś lepszego pracują, męczą się i poświęcają dla innych, tak jak i sam Jezus robił. Wiedzą, że mają mało czasu.
Bardzo się cieszę. Myślę, że pokochasz Matatiasza i Eleazara.
A wracając do tematu. To ja tak trochę przewrotnie... a może te całe dziadostwo w kościele bierze się z tego, że czekamy na śmierć jako coś lepszego? Po co się starać.. lepiej być uległym wobec księdza/pastora przetrwać to życie, a potem "emeryturka w wieczności" :)
A tylko kawałek właśnie. To ja ją sobie muszę przeczytać w takim razie, bo mnie zachęciłeś.
Martin będzie offtop:) przecież księga Machabejska to najbardziej buntownicza, opisująca facetów z jajami ktorzy nie bali się śmierci. Katolicy, a nawet Rabini się na nią powołują (w końcu opisuje swieto Chanuki które Jezus też obchodził). Czy Ty ją czytałeś kiedyś?
ta analogia z pałacem dobra, ale mam lepszą to jak było w jakimś skeczu albo filmie (chyba w Boracie) jak gość przyjechał do hotelu i myślał że winda to już jest jego pokój ;-) (i zaczął się tam urządzać)