Norbercie, Ptysiu...,
jak zapewne to przewidziałeś, nie zgadzam się z Tobą. Byłoby z mojej strony naiwne sądzić, iż dasz się przekonać do tego, co mówię, jednakże nęci mnie, by zastosować Twoją technikę argumentacji.
Wyobraź sobie taką sytuację:
"(23)Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. (24) Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. (25) Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. (26) Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam. (27) Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. (28) Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien! (29) Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie. (30) On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu." (Mt 18)
Przypuszczam, że znasz tę historię. Zastanówmy się; skoro król darował mu dług, to dlaczego sługa i tak chciał go spłacić i naciskał na swojego dłużnika? To jest właśnie nadgorliwość, kiedy wyrządza się krzywdę swoim działaniem. Co prawda, w tym fragmencie to słowo nie występuje, ale to samo się tyczy Twojego, choć o to Cię prosiłam. Amen!
A co do spowiedzi - nie wszyscy, ale część protestantów uważa, że grzechy należy wyznawać przed Bogiem, można to zrobić bez obecności drugiego człowieka, chociaż oczywiście Biblia mówi, żeby wyznawać grzechy także bliźnim. Osobiście jestem zdania, że niczego nie można tak z góry potępić, sakrament pokuty rozgrywa się tak naprawdę we wnętrzu człowieka i chodzi głównie o uczciwość w wyznawaniu grzechów.